Populacja pszczoły miodnej w Polsce spada - konsekwecje?
Ekologia.pl Środowisko Ochrona środowiska naturalnego Spadek populacji pszczół. Ile warte jest zapylanie?

Spadek populacji pszczół. Ile warte jest zapylanie?

Intensywna chemizacja rolnictwa zagraża pszczołom miodnym i dzikim owadom zapylającym, a przez to – stabilności europejskiego łańcucha dostaw żywności – wynika z najnowszego raportu naukowego przygotowanego na zlecenie Greenpeace.

Populacje pszczół i innych owadów zapylających spadają – szczególnie widać to w Ameryce Północnej i Europie. Jak podają szacunki, od 1985 roku straty rodzin pszczelich w Europie Środkowej wyniosły 25 proc. W samej tylko Wielkiej Brytanii spadek ten wyniósł 54 proc.

W raporcie „Spadek populacji pszczół – przegląd czynników zagrażających owadom zapylającym i rolnictwu w Europie” Greenpeace przedstawił problem globalnego ginięcia pszczelich populacji. Autorzy pracy zwracają uwagę na ekonomiczne i ekologiczne znaczenie populacji pszczół i podkreślają pilną potrzebę wyeliminowania czynników szkodliwych dla tych owadów.

Pomimo olbrzymiego zaangażowania naukowców z całego świata nie udało się ustalić, jakie są przyczyny masowego wymierania pszczół. Zdaniem specjalistów mechanizm wywołujący ginięcie pszczół jest bardzo złożony i wynika z namnożenia się różnych czynników, takich jak choroby i pasożyty, zmiany klimatu i rolnictwo przemysłowe. Greenpeace zwraca szczególną uwagę na chemizację rolnictwa i na stosowanie pestycydów z grupy neonikotynoidów.

Bazując na dostępnych informacjach na temat stosowania pestycydów w Europie oraz ich wpływu na pszczoły i inne zapylacze, Greenpeace stworzył listę siedmiu pestycydów szkodliwych dla pszczół. Pestycydy te to: imidaklopryd i klotianidyna firmy Bayer, tiametoksam firmy Syngenta, fipronil i chloropiryfos firmy BASF oraz cypermetryna i deltametryna, produkowane przez inne firmy agrochemiczne.

„Substancje te oprócz wywoływania ostrych zatruć, prowadzących bezpośrednio do śmierci pszczół, wykazują również tzw.

Produkcja jednej trzeciej żywności i 90 procent owoców zależy od zapylania przez owady, głównie przez pszczołowate, do których zaliczają się pszczoły i trzmiele

działanie subletalne. Oznacza to, że nie powodując bezpośrednio śmierci owada, przyczyniają się do niej pośrednio, poprzez zaburzenie czynności fizjologicznych, uszkodzenie układu nerwowego, zakłócenie komunikacji i procesu uczenia się, np. pszczoły mające kontakt z neonikotynoidami często nie znajdują drogi powrotnej do ula lub na pole będące miejscem zbierania pokarmu.” – czytamy w raporcie.

Ekolodzy zwracają uwagę, że substancje te charakteryzują się tzw. działaniem systemicznym, to znaczy, że przenikają do całego organizmu rośliny, a następnie do gleby i wody, zatruwając cały ekosystem, w tym wszystkie owady w nim żyjące.

Ryzyko związane ze stosowaniem niektórych z wymienionych pestycydów (w szczególności z trzema substancjami z rodziny neonikotynoidów) zostało potwierdzone przez Europejski Urząd ds. Bezpieczeństwa Żywności. Trzynaście europejskich krajów – w tym Francja, Włochy, Hiszpania, Belgia, Holandia oraz Polska – popiera zakaz stosowania niebezpiecznych dla pszczół neonikotynoidów. Niestety na skutek silnego lobbingu producentów tych środków, zakazów nie udało się wprowadzić – donosi organizacja Greenpeace.

„Unia Europejska po prostu nie może dłużej czekać z decyzjami. Niestety póki co, mimo starań m.in. Komisji Europejskiej, nie udało się wprowadzić zakazu używania tych niebezpiecznych substancji. Zbyt silny okazał się lobbing ich producentów, wielkich, międzynarodowych korporacji agrochemicznych, takich jak BASF, Bayer i Syngenta” –  mówi Katarzyna Jagiełło, koordynatorka kampanii „Zrównoważone Rolnictwo” w polskim Greenpeace.”

Cena zapylania

Autorzy raportu powołują się na szacunkowe dane, które wskazują, że globalne zapylenie warte jest ok. 265 mld EUR rocznie (wielkość ustalona na podstawie wartości zbiorów zależnych od procesu zapylania). W niektórych regionach Ameryki Północnej, Azji Wschodniej i Europy wartość zapylania sięga nawet 1500 USD/ha. Na tere nie krajów Unii Europejskiej, w badaniach dotyczących 30 najważniejszych upraw entomofilnych, działalność pszczół jako zapylaczy tych upraw przynosi  gospodarce człowieka rocznie około 5 mld Euro, z czego 4,3 mld przypada na  pszczołę miodną. Wyjątkowo wysokie dochody osiągane z tytułu zapylania notuje się w wielu częściach Włoch i Grecji oraz w Hiszpanii, Francji, Wielkiej Brytanii, Niemczech, Holandii, Szwajcarii i Austrii.

„Zatem są to pieniądze, które rolnicy, a w konsekwencji społeczeństwo, straciliby, gdyby spadła tam wielkość populacji zapylaczy.”– czytamy w raporcie Greenpeace. „Od 2001 roku wzrosły koszty upraw roślin zależnych od zapylania, przy czym wzrost ten był dużo większy, niż wzrost kosztów upraw roślin od zapylania niezależnych, takich jak ryż, kukurydza czy zboża. Według naukowców oznacza to, że intensyfikacja produkcji rolnej przekłada się na globalny wzrost cen roślin zależnych od zapylania.”  (Centrum Badań Środowiskowych im. Helmholtza (UFZ), 20123.).

Wniosek? Jeżeli nie będzie komu zapylać, to wiele gospodarek światowych po prostu się załamie, a kondycja ekosystemów, rolnictwa i proces produkcji żywności, będą poważnie zagrożone. Ceny produktów rolnych zależnych od zapylania przez owady wzrosną, a warzywa i owoce staną się drogim rarytasem – alarmują ekolodzy.

Ocenia się, że 1/3 produktów spożywanych przez człowieka jest zależna bezpośrednio lub pośrednio od zapylania przez owady. „Produkcja jednej trzeciej żywności i 90 procent owoców zależy od zapylania przez owady, głównie przez pszczołowate, do których zaliczają się pszczoły i trzmiele” – przekonuje prof. Jerzy Wilde z Katedry Pszczelnictwa Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie.

W Polskim rolnictwie i ogrodnictwie plon roślin oleistych, pastewnych, strączkowych oraz owoców i warzyw zależy głównie od owadów zapylających. Zdaniem Grzegorza Pruszyńskiego z  Instytutu Ochrony Roślin (PIB w Poznaniu) „plon nasion koniczyny jest niemal w 100 proc. uzależniony od zapylaczy a plon malin czy truskawek uprawianych bez dostępu owadów zapylających jest plonem niehandlowym” i nawet najlepsze zabiegi agrotechniczne nie przyniosą zadowalających efektów, jeżeli nie będzie udziału owadów zapylających.

Ekonomiczna wartość zapylania przez owady pszczoławate wykracza ponad produkcję rolniczą – zauważa dr Zbigniew Kołtowski z Instytutu Ogrodnictwa Oddziału Pszczelnictwa w Puławach. Zdaniem naukowca „zapylanie przez pszczoły zapewnia równowagę między gatunkami rodzimymi i nowo wprowadzanymi do ekosystemu, kontroluje erozję gruntów, wpływa na upiększanie środowiska życia człowieka i zwiększa wartość jego dochodów. Pszczoły zapylają rodzime gatunki roślin, które dostarczają żywności dziko żyjącym konsumentom, stanowiącym nieodłączny element naturalnego ekosystemu.” 

Co możemy zrobić, by ratować owady zapylające? Greenpeace szansy na zahamowanie spadku populacji owadów upatruje w zakazaniu przez Unię Europejską stosowania najbardziej szkodliwych środków owadobójczych, wspieraniu rolnictwa ekologicznego, zwiększeniu bioróżnorodności pól uprawnych i przyjęciu planów ochrony owadów zapylających.

Ekologia.pl (JS)

Źródło:

„Pszczoła miodna owadem zapylającym”, dr Zbigniew Kołtowski, Instytut Ogrodnictwa, Oddział Pszczelnictwa w Puławach
„Spadek populacji pszczół – przegląd czynników zagrażających owadom zapylającym i rolnictwu w Europie”, Greenpeace
„Stosowanie środków ochrony roślin z zachowaniem bezpieczeństwa dla zapylaczy”; Grzegorz Pruszyński, Instytu Ochrony Roślin – Państwowy Instytut Badawczy w Poznaniu

4.6/5 - (11 votes)
Post Banner Post Banner
Subscribe
Powiadom o
11 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Część zabiegów należy wykonywać w nocy, gdy owady zapylające nie dokonują oblotu.

Zapylanie ma ogromne znaczenie dla bioróżnorodności, wiele roslin jest zapylanych przez owady i ich budowa anatomiczna jest ściśle przystosowana do danego zapylacza. Pestycydy niszcza zapylaczy, nie tylko pszczoły ale i trzmiele, osy, szerszenie, baki i inne owady. środki ochrony roslin są stosowane zależnie terminu składania jaj (chyba, nie jestem specjalistką:)) owada, którego mają wytępić, różne owady różnie kolonizują kwiaty, okres rozrodczy wielu z nich pokrywa sie z okresem zapylania przez zapylaczy. z drugiej strony środki chwastobójcze niszczą źródło nektaru dla owadów. Ścisła specjalizacja anatomiczna przystosowująca do danego zapylacza może przyczynic sie do zguby jednego gatunku, gdyby zginął pierwszy np. wyginięcie zapylacza spowodowaloby wyginięcie rosliny, ewolucja radzi sobie z tym dzieki mutacją i adaptacji do nowych sposobów rozmnażania, ale ten proces trwa wolno.

Nadal jet bardzo niska świadomość społeczeństwa na temat tego problemu. Tak więc i sprzeciw mało widoczny. Może trochę więcej w mediach ogólnych a nie tematycznych i jakiś efekt będzie. Póki co, koncerny robią kasę, w każdym sklepie można kupić zabójczy Roundup, głupi ludzie w swoich ogródkach walą chemię, żeby trawniki nie zarastały chwastami, a rolnicy dla zysku wylewają hektolitry trucizn na polach…Giną pszczoły, trzmiele i inne pożyteczne organizmy.

Teraz wiele chwastów polnych zanika, tworzone są ogródki chwastów polnych żeby je ocalić. Maki ocalały tylko w Polsce i Rumunii a i tak ich coraz mniej:(, tak samo spada populacja chabrów, a polne kwiaty są takie piekne i delikatne. Największa biooróżnorodnośc jest na łąkach, murawach, czyli ekosystemach trawiastych półsynantropijnych np. polach uprawnych, taka gospodarka może spowodować spadek bioróznorodności, który pociągnie za sobą umieranie zapylaczy, które stracą potężne źródło nektaru.


Środków ochrony roślin można spokojnie używać, ale tylko zgodnie z
etykietą-instrukcją stosowania (w odpowiednich dawkach, terminach, na wskazanych uprawach). Niezbędne jest przestrzeganie prewencji, czyli czasu jaki musi upłynąć od wykonania zabiegu do momentu oblotu chronionej uprawy przez pszczoły. Należy zatem wykorzystywać środki o krótkim okresie prewencji.

Ile jest dopłat do tego cÓdoFnego rolnictwa koncencjonalnego?

kto Cie opłaca monsanto?

Jeśli więcej byłoby produktów “eko”- stały by się tańsze, przykład mamy z jajkami- po edukacji na temat oznaczeń i wartości jajek, spadł popyt na jajka “3” i staniały “1”. Coraz więcej ludzi ma świadomość bycia trutymi przez pestycydy i inne chemiczne świństwa, wzrasta popyt na “eko”, co powoduje większą podaż zdrowszej żywności i obniżanie jej cen. Obserwuję ten proces i czuję na własnej kieszeni. Na swojej działce nigdy nie zastosowałam chemii, choćby nie wiem jak pięknie sprzedawcy o niej pisali. I przylatują tam pszczoły, w sporych ilościach :))

A rolnictwo uprawiane na zakwaszonych i przesiąkniętych chemikaliami glebach będzie? Rolnictwo bez owadów zapylających? Sama będziesz latać i zapylać drzewa owocowe? Gdyby rolnictwo eko było tak wspierane i subsydiowane jak nie eko, to ceny byłyby niższe. Populacja hodowana na chemii i tak poniesie koszty w postaci chorób i wydatków na służbę zdrowia, tylko że będą one odroczone w czasie.

Nie wymyśliłam, ale są to potwierdzone naukowo fakty. Poza tym rolnictwo ekologiczne – jak wspaniałe by nie było – nie będzie w stanie wyżywić całej populacji. Poza tym ceny produktów “eko” są zaporowe i nie każdego na nie stać.

Niesamowite odkrycie, naukowcy sobie łamią głowę co robić, chcą zmian prawa w UE, a ty takie rozwiązanie od ręki wymyśliłaś. Brawo. Masz firmę produkującą pestycydy?

Nie odchodź jeszcze!

Na ekologia.pl znajdziesz wiele ciekawych artykułów i porad, które pomogą Ci żyć w zgodzie z naturą. Zostań z nami jeszcze chwilę!