Nie dotykajmy dzikich sarenek
„Przez ostatnie dwa miesiące wiele osób dzwoniło do mnie, mówiąc, że znalazło w lesie pozostawione młode sarny – opowiada Waldemar Walczak, nadleśniczy podwarszawskiego Nadleśnictwa Drewnica. – Pamiętajmy jednak, że zazwyczaj mama takich saren nie opuszcza, pasie się gdzieś w pobliżu i obserwuje młode. Koźlęta nie potrzebują w takim wypadku ingerencji ludzi”.
Nadleśniczy dodaje, że odchowanie młodych saren jest bardzo trudne. Nadleśnictwo nie jest do tego przygotowane. „Z małym sarniątkiem jest gorzej niż z niemowlakiem. Trzeba dbać o nie dzień i noc, regularnie karmić, chuchać i dmuchać na koźlątko, gdyż jest bardzo wrażliwe. Weterynarza trzeba mieć non stop pod telefonem” – tłumaczy nadleśniczy. „Ja sam opiekowałem się takimi młodymi kilkakrotnie, większość nie przeżyła. Dlatego najlepiej małych saren w ogóle nie ruszać” – podkreśla.
Marek Pudełko z Zakładu Ekologii Lasu i Łowiectwa Instytutu Badawczego Leśnictwa potwierdza, że zostawionym w samotności młodym sarnom nic nie grozi. Pozostawianie ich samych przez matkę nie oznacza jej braku troski o młode, wręcz przeciwnie – jest to strategia przetrwania, wypracowana przez wiele gatunków zwierząt.
„Młode sarenki, w odróżnieniu od dorosłych, wydzielają mało intensywny zapach, niewyczuwalny przez drapieżniki. Są mało ruchliwe, nie zostaną więc także zauważone. Matka specjalnie opuszcza gniazdo i wraca do niego tylko na czas karmienia. Jej stała obecność naraziłaby młode na niebezpieczeństwo – mogłaby zwabić wilka czy lisa” – tłumaczy Marek Pudełko.
Jeśli nawet człowiekowi uda się odchować młodą sarnę, to zwierzę ma małe szanse na ponownie zaaklimatyzowanie się w swoim naturalnym środowisku. „Nauczone, że ma pożywienia pod dostatkiem, nie będzie umiało zdobywać go samodzielnie – tłumaczy Edward Marszałek, rzecznik prasowy Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Krośnie. – Próbując sarenki ratować, otaczając je opieką, tak naprawdę im szkodzimy. Lepiej nie ingerujmy w naturę”.