SCHRONISKA DLA ZWIERZĄT. NIK: połowa schronisk jest przepełniona
Ekologia.pl Środowisko Ochrona środowiska naturalnego NIK o schroniskach dla zwierząt. Ponad połowa schronisk jest przepełniona.

NIK o schroniskach dla zwierząt. Ponad połowa schronisk jest przepełniona.

Według raportu NIK ponad połowa schronisk w Polsce jest przepełniona! Fotr.Nhandler/ Wikipedia CC
Według raportu NIK ponad połowa schronisk w Polsce jest przepełniona! Fotr.Nhandler/ Wikipedia CC

Ponad połowa schronisk jest przepełniona. Jak wynika z raportu NIK, chociaż każdego dnia do schronisk trafiają średnio cztery zwierzęta, a sytuacja schronisk pogarsza się, urzędnicy prawie wcale nie interesują się tym problemem.

Program przeciwdziałania bezdomności zwierząt realizuje tylko co trzecia polska gmina. Pieniądze podatników przeznaczone na ten cel pozostają w dużej mierze poza kontrolą. Liczba zgonów zwierząt umieszczonych w schroniskach (także w wyniku eutanazji) jest wciąż wysoka. Umiera w nich 25 proc. psów i 30 proc. kotów.

Wciąż nie udało się wprowadzić w Polsce skutecznych rozwiązań, prowadzących do zmniejszenia liczby bezdomnych psów i kotów i zapewniających im humanitarne traktowanie. Samorządy ograniczają swoje działania do minimum: opłacają wyłapywanie bezpańskich zwierząt oraz ich pobyt w schronisku. W ten sposób usuwają jedynie skutek, a nie przyczynę problemu. Chociaż liczba zwierząt w schroniskach z roku na rok rośnie, program zapobiegania bezdomności psów i kotów realizuje tylko co trzecia gmina.

Tymczasem darmowe sterylizacje, znakowanie, tworzenie elektronicznych rejestrów oraz zwalnianie z opłat adopcyjnych przynoszą pozytywne skutki wszędzie tam, gdzie są prowadzone. Dzięki nim zwiększa się liczba zarówno adopcji, jak i przypadków zwracania zagubionych zwierząt właścicielom.

Gminy systematycznie regulują koszty pobytu zwierząt w schroniskach. Jednak blisko połowa z nich nie określa wymagań, jakie

urzędnicy płacą za święty spokój: przekazują pieniądze, nie określając, co chcą otrzymać w zamian. Może to prowadzić do sytuacji, w której potrzebującymi pomocy zwierzętami zajmować się będą osoby nastawione przede wszystkim na zysk

powinny spełniać takie placówki. Podobnie jest ze zlecaniem wyłapywania zwierząt. Gminy płacą, ale jedna trzecia z nich nie wymaga żadnych zezwoleń od prowadzących taką działalność. W odczuciu kontrolerów urzędnicy płacą za święty spokój: przekazują pieniądze, nie określając, co chcą otrzymać w zamian. NIK ostrzega, że może to prowadzić do sytuacji, w której potrzebującymi pomocy zwierzętami zajmować się będą osoby nieprzygotowane lub nastawione przede wszystkim na zysk.

Gminy redukują do minimum swoje obowiązki nadzorcze wobec prowadzących schroniska. Kontrolowane są przede wszystkim schroniska samorządowe. W placówkach prywatnych, do których trafiają z gminy publiczne pieniądze, nadzór praktycznie nie istnieje. Urzędnicy nie wiedzą gdzie, w jakich warunkach i czy w ogóle dane zwierzę przebywa jeszcze w schronisku. Jeśli dochodzi już do kontroli, to są one pobieżne i nie wyjaśniają tak podstawowych spraw, jak wysoka śmiertelność czy nadmierne zagęszczenie zwierząt (np. w Bytomiu w ciągu 30 miesięcy przeprowadzono 53 kontrole – żadna nie wyjaśniła ani śmiertelności zwierząt sięgającej blisko 50 proc., ani nagminnych ucieczek ze schroniska). Dlatego NIK zalecił zwiększenie nadzoru nad sposobem wykorzystania środków finansowych, przeznaczonych na ten cel.

„Prywatni przedsiębiorcy często traktują prowadzenie schroniska i odławianie zwierząt jedynie jako źródło dochodu, nie przykładając należytej uwagi do opieki weterynaryjnej, sterylizacji, kastracji zwierząt oraz poszukiwania nowego domu” – uważa Prezes Ogólnopolskiego Towarzystwa Ochrony Zwierząt „Animals”.

Straszne warunki w schroniskach

Największe zastrzeżenia kontrolerów NIK wobec schronisk dotyczą stanu sanitarnego i zagęszczenia zwierząt na małej przestrzeni.

Skąd takie problemy? Obowiązujące przepisy nie wyznaczają jednoznacznie standardów, które zapewniałyby zwierzętom choćby minimum bytowe, ułatwiając kontrolę i egzekwowanie ich praw. W ponad połowie skontrolowanych schronisk liczba zwierząt przekraczała liczbę przygotowanych miejsc – zdarzało się, że nawet o 50 procent. Problemem jest również brak zadaszonych boksów oraz izolatek. Zdarza się, że w schroniskach nie ma wybiegów, a jeśli są, to na miękkim, pokrytym odchodami terenie, który po deszczu zamienia się w błotnistą breję. W ocenie Fundacji Niechciane i Zapomniane „SOS dla Zwierząt” w Łodzi: (…) opieka nad bezdomnymi zwierzętami w schroniskach (a przynajmniej większości schronisk gminnych) przedstawia się tragicznie. Zdaniem Fundacji: w województwie łódzkim lepiej niż prowadzone przez gminy funkcjonują schroniska prywatne. Ponadto niezbędne jest prowadzenie działań edukacyjnych i propagujących prawa zwierząt.

Przedsiębiorca jest od zarabiania pieniędzy

NIK zwraca uwagę, że w ostatnim czasie coraz popularniejsze stają się miejsca nazywane przytuliskami lub hotelami dla zwierząt.

Przedsiębiorca otrzymuje jednorazowo stawkę za każdego odłowionego psa – powiedzmy 1000 zł. Jest oczywiste, że w jego interesie jest, żeby to zwierzę jak najszybciej zakończyło życie i zrobiło miejsce w boksie na następne, bo to się opłaca.

Niestety, prawo nie formułuje wobec nich żadnych wymagać. Schroniska podlegają m.in. nadzorowi weterynaryjnemu i muszą spełniać określone normy. W przypadku przytulisk i hoteli nie ma ani konkretnych przepisów, ani nadzoru. Placówki tego rodzaju nie muszą prowadzić ewidencji, przestrzegać procedur ani zapewniać opieki weterynaryjnej. Mogą za to – za publiczne pieniądze – przynosić właścicielom wymierny zysk. Dlatego Komitet Pomocy dla Zwierząt (z siedzibą w Tychach) zwraca uwagę na to, że schroniska powinny być prowadzone przez miłośników zwierząt, a nie firmy nastawione na zysk.

Prezes Fundacji Międzynarodowy Ruch na Rzecz Zwierząt „Viva” stwierdził: „(…) Jeśli chodzi o przedsiębiorców to w ich wypadku dochodzi do największej ilości patologii (finansowanych przez gminy) – zabijanie zwierząt, prowokowanie zagryzień czy nie leczenia w nadziei, że zwierzęta same umrą. Generalnie problemem jest system rozliczeń przyjęty przez większość gmin. Przedsiębiorca otrzymuje jednorazowo stawkę za każdego odłowionego psa – powiedzmy 1000 zł. Jest oczywiste, że w jego interesie jest, żeby to zwierzę jak najszybciej zakończyło życie i zrobiło miejsce w boksie na następne, bo to się opłaca. W końcu przedsiębiorca jest od zarabiania pieniędzy”.

Adoptujemy coraz więcej

Znaczące zwiększenie liczby adopcji zwierząt w ostatnim czasie możliwe było tylko dzięki ogromnemu i bezinteresownemu zaangażowaniu pracowników schronisk oraz wolontariuszy. W kontrolowanym okresie nowych opiekunów znalazło niemal 65 proc. zwierzaków dostarczonych do schronisk (około 40 tys.). NIK pozytywnie ocenia podejmowane przez schroniska akcje, zarówno informacyjne, jak i edukacyjne. Jedna piąta schronisk prowadziła np. zajęcia dla najmłodszych, na których dzieci uczyły się empatii i właściwych postaw wobec zwierząt (Białystok, Bydgoszcz, Kielce, Elbląg).

Porównanie liczb zwierząt przebywających w wybranych schroniskach do liczby zwierząt adoptowanych i liczby zgonów. źródło: NIK

Raport można ściągnąć ze strony Najwyższej Izby Kontroli: https://www.nik.gov.pl/plik/id,3159,vp,3989.pdf

Źródło: NIK
4.8/5 - (10 votes)
Subscribe
Powiadom o
3 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Pragnę zauważyć, że np w okolicach Kielc dużo zwierząt jest adoptowanych, ale nie wiadomo, w jakich warunkach zyją.
Ja mojego psa zabrałam ze schronu w Kielcach, ale jadąc po niego z Poznania, byłam zszokowana ilością bezpańskich psów szwędających się koło głównej drogi.
Jadąc, przy większości domów było widać burki w kojcach, albo na łańcuchach.. :(

Bierzmy zwierzęta ze schronisk, jeśli mamy warunki, sprawimy radość dzieciom, zdobędziemy przyjaciół.


Jestem zbulwersowana tym co się dzieje w schroniskach. Jak można dla zysku zabić zwierzę!