OCHRONA PUSZCZY BIAŁOWIESKIEJ. Czy BPN zostanie powiększony?
Ekologia.pl Środowisko Ochrona środowiska naturalnego Puszcza Białowieska – ochrona czynna czy bierna?

Puszcza Białowieska – ochrona czynna czy bierna?

Fot. Merlin, Wikipedia CC
Fot. Merlin, Wikipedia CC

Gospodarka drewnem na terenie Puszczy Białowieskiej służy przyrodzie i zachowaniu cennych gatunków roślin i zwierząt – przekonują Lasy Państwowe. Natomiast ekolodzy twierdzą, że wycinka przynosi szkody naturze i dążą do objęcia całej puszczy ochroną bierną. Jedni widzą szansę w ochronie „dziewiczego lasu”, inni boją się ograniczeń w korzystaniu z jego zasobów. Zdaniem ekologów, drzew w puszczy wycina się zbyt dużo. Zdaniem leśników – stratą jest to, że aż tyle drewna leży odłogiem.

Zdanie ekologów, podziela ponad ćwierć miliona Polaków, którzy podpisali się pod nowym obywatelskim projektem ustawy o ochronie przyrody. Znosi on weto gmin skutecznie blokujące dziś powstanie lub powiększenie parku narodowego. Gminy będą mogły jedynie opiniować projekty tworzenia tych jednostek bądź proponowane w nich zmiany. Ponadto uniemożliwia ministrowi środowiska odwoływanie dyrektorów parków narodowych bez podania przyczyn merytorycznych.

Stanowiska reprezentantów klubów poselskich do tego projektu były bardzo podobne. Nikt nie poparł propozycji odebrania samorządom prawa do decydowania o tym, co dzieje się na ich terenie. Posłowie potwierdzali jednak zgodnie, że obowiązujące prawo dotyczące powoływania parków narodowych bądź ich powiększania jest dalekie od doskonałości. Zaproponowali, aby przedstawiony projekt skierowano do dalszych prac w komisjach: ochrony środowiska, zasobów naturalnych i leśnictwa, samorządu terytorialnego i polityki regionalnej. Wniosek ten 13 stycznia 2012 roku został przyjęty.

Najlepiej chroniona puszcza w Europie?

Początki Białowieskiego Parku Narodowego sięgają 29 grudnia 1921 roku, gdy powołano do życia leśnictwo „Rezerwat”, które w 1932 roku już z nadleśnictwa przekształcono w „Park Narodowy w Białowieży”. Było to 4,6 tys. hektarów objętych ścisłą ochroną. To najcenniejsze fragmenty pierwotnego lasu na niżu europejskim. W 1947 roku przemianowano go w Białowieski Park Narodowy. W 1996 roku park został powiększony do 10,5 tys. hektarów.

Łączna powierzchnia obszarów chronionych i wyłączonych z wszelkich działań gospodarczych w nadleśnictwach Puszczy Białowieskiej jest blisko dwukrotnie większa niż całkowita powierzchnia Białowieskiego Parku Narodowego – czytamy na stronie Lasów Państwowych. Dodatkowo, cała Puszcza Białowieska objęta jest obszarem Natura 2000, Obszarem Chronionego Krajobrazu i Rezerwatem Biosfery UNESCO.

Leśników obowiązują również przepisy dotyczące ochrony różnorodności biologicznej, wynikające z ustawy o lasach. Na ich podstawie utworzono lasy i strefy ochronne, wyodrębniono też obszary, na których nie prowadzi się gospodarki leśnej. Jednak dla organizacji ekologicznych to za mało.

„Puszczę należy kochać, bo jest ostatnim, dziewiczym lasem w Europie i z tego samego względu trzeba ją w całości objąć granicami parku narodowego” – twierdzi Robert Cyglicki, dyrektor polskiego oddziału Greenpeace.

No i konflikt gotowy: jedni chcą ochrony biernej (bez ingerencji człowieka) na całym obszarze, a inni nie są przekonani, co do sensu takiego postępowania.

Konflikt interesów

Leśnicy są zdania, że by utrzymać różnorodność biologiczną, pewne działania pielęgnacyjne wa ramach ochrony czynnej (przy udziale człowieka) są niezbędne. Tak jak niezbędna jest walka z kornikiem, który atakuje świerki. „Co zrobi dzięcioł trójpalczasty, gdy za kilkadziesiąt lat w Puszczy, z przyczyn naturalnych zabraknie świerków? Czy Komisja Europejska przyjmie tłumaczenia, że gatunek naturowy wyginął z przyczyn naturalnych, czy też nałoży na Polskę karę?” – pyta Adam Kwiatkowski z Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Białymstoku na łamach dwutygodnika Las Polski.

Opinie środowisk naukowych co do postępowania z drzewami zaatakowanymi przez kornika drukarza są różne. Część badaczy uważa, że stare i zaatakowanie drzewa należy wycinać, z kolei inni podkreślają, że eliminacja zajętych przez kornika drzew nie przyczynia się do ratowania zdrowych drzewostanów. Zdaniem leśników wycinka zaatakowanych drzew i wywóz ich z lasu to jedyny sposób, by pokonać kornika i uratować świerki. Ekolodzy zwracają uwagę, że kornik występuje w polskich lasach od wieków, jest nieodłącznym elementem przyrody i nie ma szans, by całkowicie zniszczył puszczę.

Ochrona czynna czy bierna?

Postulowana przez ekologów ochrona ścisła przyczynia się do tego, że puszczańskie gatunki drzew takie jak dąb, sosna, jesion, wiąz czy osika stopniowo giną i znikną w ciągu kilku najbliższych dziesięcioleci – uważają leśnicy. Dlaczego? Bo w warunkach, za jakimi obstają ekolodzy, dobrze rozwijają się jedynie graby. „Wraz ze wzrostem zasobności drewna, co jest odzwierciedleniem wzrostu ilości biomasy, zwiększa się zagęszczenie drzew w lesie, co pociąga zwiększenie ocienienia. To z kolei sprawia, że coraz więcej gatunków rzadkich i zagrożonych, traci optymalne środowisko życia” – pisze Adam Kwiatkowski. „Jeśli ochrona ścisła zostałaby rozciągnięta na całą Puszczę, to powinna ona zmienić swą nazwę z „Białowieskiej” w „Grabową” – czytamy w komunikacie prasowym Lasów Państwowych.

Jak zauważa Kwiatkowski w ciągu ostatnich 40 lat z terenu parku narodowego, gdzie od 80 lat nie prowadzi się w zasadzie żadnych działań, zniknęło kilkanaście gatunków rzadkich i chronionych roślin, a wiele innych wyraźnie się wycofuje. Czyż nie brzmi to przekonująco? Może warto wziąć przykład z krajów Europy Zachodniej, w których już dawno zauważono, że bierna ochrona przyrody przyczynia się do zaniku cennych gatunków?

Zgoła innego zdania jest WWF Polska. Według organizacji stare, chore i poprzewracane drzewa stanowią nieocenione źródło pokarmu wielu stworzeń. Są też schronieniem dla setek zagrożonych wyginięciem gatunków zwierząt. Skoro w ciągu wieków puszcza pozbawiona pomocy człowieka nie wyginęła, to dlaczego miałoby się to wydarzyć teraz? – ripostują ekolodzy.

Dwie strony medalu

Gminy leżące na terenie puszczy, kierując się zasadą „nic o nas bez nas” apelują do Posłów i Senatorów Rzeczypospolitej Polskiej o odrzucenie obywatelskiego projektu zmiany ustawy o ochronie przyrody.

„Formy i zakres ochrony przyrody powinny być rozstrzygane w drodze dialogu z udziałem przedstawicieli lokalnych społeczności, świata nauki, gospodarki jak i pozarządowych organizacji. Tak wypracowany kompromis będzie dobrze służyć społeczności jak i przyrodzie.” – brzmi stanowisko Rady Gminy Narewka. Zdaniem hajnowskiego starosty, samorządy nie powinny stracić prawa współdecydowania o sprawach, które ich dotyczą. Zwraca on uwagę, że pod projektem podpisali się głównie ludzie z Poznania czy Warszawy, których problem ten nie dotyczy. Co jest szczególnie istotne, bo jak się szacuje, w samej gminie Białowieża z powodu powiększenia terenu BPN pracę może stracić 600 osób.

„Przyjęcie obywatelskiego projektu nowelizacji ustawy o ochronie przyrody stanowi naruszenie Europejskiej Karty Samorządowej.” – powiedział burmistrz Miasta Hajnówka, Jerzy Sirak i dodał, że w wypadku przyjęcia projektu, to Hajnówka najbardziej odczuje jego finansowe skutki, ponieważ występuje tu najwięcej zakładów drzewnych i mieszka najwięcej osób związanych z gospodarką leśną. Szef klubu PSL Jan Bury uważa, że parków narodowych, krajobrazowych i obszarów Natura 2000 mamy już dużo i gminy mają z tego powodu problemy w rozwoju. Jeśli ma być ich więcej, to gminy powinny dostać w zamian subwencje – dodał. „Trudno w czasach poważnego kryzysu gospodarczego, kiedy brakuje pieniędzy na realizację wielu podstawowych zadań społecznych godzić się na rezygnację z racjonalnego gospodarczego wykorzystania surowca wartego setki milionów złotych. Ustawa o ochronie przyrody nie gwarantuje samorządom i społecznościom lokalnym rekompensat i odszkodowań z tytułu utraconych miejsc pracy i utraconych dochodów”. – zauważa Sirak.

Eugeniusz Czykwin (SLD) przyznał, że na negatywne nastawienie samorządów miały m. in. decyzje poprzedniego ministra środowiska, dotyczące ograniczenia wyrębu drzew w nadleśnictwach okalających Puszczę Białowieską, które prowadzą do utraty pracy i braku drewna opałowego dla miejscowej ludności.

Jednak, jak zapewnia Ministerstwo Środowiska, powiększenie BPN to szansa dla całego regionu. Samorządy otrzymają ok. 70 mln zł dotacji na projekty pro-środowiskowe i 5 mln zł pożyczek m.in. na sfinansowanie wkładu własnego dla finansowanych ze środków unijnych  inwestycji. Za pieniądze sfinansowane zostaną instalacje kolektorów słonecznych u indywidualnych mieszkańców, przydomowe oczyszczalnie ścieków, termomodernizacje budynków użyteczności publicznej, kanalizacje, budowa ścieżek turystycznych, modernizacja oczyszczalni ścieków i oświetlenia ulicznego. Mieszkańcy sceptycznie podchodzą do tego typu obietnic. W pamięci mają jeszcze sytuację, z poprzedniego powiększenia w 1996 r. kiedy to też obiecywano inwestycje i nic z tego nie wyszło.

Ludzie mieszkający w okolicach Puszczy mają prawo korzystać z jej zasobów. Tylko trzeba wypracować takie mechanizmy, które pozwolą zakopać wojenny topór i zapoczątkują merytoryczną dyskusję, w której przestaniemy się obrażać, a zaczniemy współpracować. „Puszcza to dobro wszystkich europejczyków”. Można się z tym zgodzić, ale co z ludźmi, którzy w tej puszczy mieszkają, którzy stracą pracę i źródło utrzymania. Czy ich dobro mniej się liczy?

Ekologia.pl

źródło: Lasy Państwowe, Las Polski, Greenpeace, WWF, PAP

4.9/5 - (17 votes)
Post Banner Post Banner
Subscribe
Powiadom o
11 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Jedno jest pewne – Puszczę trzeba chronić, powstanie Fundacji Paproć świadczy o tym, że przynajmniej niektórym na tym zależny

Śmieszy również skamlanie pana Kwiatkowskiego nt. zniknięcia kilkunastu chronionych i rzadkich gatunków roślin – iście krokodyle łzy. Przyroda jest dynamiczna, niektóre gatunki owszem znikają (tak się składa, że wszystko to są gatunki występujące również poza Puszczą Białowieską, więc o co te żale?), natomiast pan Kwiatkowski przezornie zapomina podać, że SETKI rzadkich i zagrożonych gatunków w Puszczy Białowieskiej mają swoje główne lub jedyne ostoje na obszarach objętych ochroną bierną/ścisłą, gdyż są to tzw. relikty lasu pierwotnego, związane z dużą ilością martwego drewna, nieraz w bardzo specyficznych fazach rozkładu i określonych – bardzo wąskich – warunkach siedliskowych, których nie jest w stanie zapewnić najlepiej prowadzony las gospodarczy. Przykłady to choćby chrząszcze bogatek wspaniały i rozmiazg kolweński (mające w PB swoje JEDYNE współczesne stanowiska w Polsce), czy liczne gatunki grzybów wielkoowocnikowych. Na każdym z obszarów chronionych nacisk należy położyć na zachowanie tego, co wyjątkowe i unikalne dla tego terenu – a akurat w Puszczy największą wartość mają gatunki i zespoły związane z lasami naturalnymi, oraz niezaburzony przebieg procesów rozpadu drzewostanu i jego naturalnego odnowienia, taki jak setki lat temu, gdy o leśnikach w środkowoeuropejskich lasach nikt jeszcze nie słyszał. Jest ich zresztą w PB o wiele więcej, niż nielicznych, głównie światłolubnych gatunków, których obecność wspiera działalność człowieka. Nie ma jelonka rogacza czy kozioroga dębosza, bo potrzebują starych, nasłonecznionych dębów? Ależ w zachodniej Polsce mają one mnóstwo ostoi, gdzie opanowane przez te chrząszcze dęby stoją na skraju lasu, albo rosną w świetlistych dąbrowach, gdzie i siekiera była nie raz w robocie i ludzie przez setki lat wypasali świnie. Te gatunki nie zginą. W Puszczy o wiele ważniejsze są gatunki związane z naturalnym (zbliżonym do pierwotnego) lasem, wielowarstwowym, często ciemnym, gdzie miejsce dla młodego pokolenia drzew powstaje na skutek ataków owadów, grzybów, wiatrołomów, śniegołomów, nie siekiery drwala. Bo takie gatunki ocalały w Polsce już tylko w PB.

Dla gospodarki narodowej eliminiacja leśnictwa w Puszczy jest bez znaczenia, bo to zaledwie ułamek procenta krajowej produkcji drewna. Zwyczajnie stać nas na to, nauka ma prawo do oddania tego ułamka procenta krajowych lasów w swoje władanie.

Wreszcie, skamlanie “co mają zrobić miejscowi ludzie”. Otóż jedyna wieś w Polsce, gdzie znajdują się aż 3 hotele, a na wiosnę częściej słychać język angielski niż polski, to Białowieża. Kasy tam nie brakuje i Białowieża jest o wiele wiele bogatsza niż wsie żyjące z przemysłu drzewnego, zamieszkane przez nieszczęsnych ZULowców. Jest też bogatsza niż pobliska Hajnówka ze swoimi tartakami. Tyle, że las pierwotny nie może być dla takiej masy udostępniany tylko na malutkim skrawku, gdzie trzeba umawiać się pod bramą z przewodnikiem na jedyną, króciótką ścieżkę dydaktyczną, bo samemu chodzić po rezerwacie ścisłym nie wolno. To dzisiaj niezbędne (zbyt mały i wrażliwy obszar), ale jeśliby rozszerzyć park narodowy na całą puszczę i umożliwić normalny ruch turystyczny po sieci szlaków (+dla chętnych usługi przewodnickie, zwłaszcza przewodników dla birdwatcherów, a także na żubry i co tam jeszcze popadnie), to również pozostałe wsie Puszczy będą miały godny udział w turystycznej żyle złota, która tworzą znudzeni swoimi żywopłotami Angole, przyjeżdżający do Polski zobaczyć sóweczkę i dzięcioła trójpalczastego. To od dawna wiadomo i w ramach Programu dla Puszczy, w zamian za zgodę na rozszerzenie PN na całą puszczę, proponowano puszczańskim gminom grubą, naprawdę grubą kasę, dzięki której urządziliby się wszyscy, zbudowali cywilizowaną infrastrukturę i mogli leżeć do góry brzuchem, zachowując prawo do korzystania z drewna na własne potrzeby, zbierania grzybów, jagód i czego tam jeszcze. Ale puszczańskie gminy odrzuciły i opluły wyciągniętą do zgody rękę, odrzuciły gigantyczną forsę. Oni nie chcą dialogu. Żadnego. Chcą resztę życia spędzić w gumofilcach i kufajkach i plunąć w twarz tym wszystkim mądralom z uniwersytetów. To ostatnie jest dla nich najważniejsze, ważniejsze niż (w przeciwieństwie do normalnych ludzi) pieniądze ;-)

Leśnicy mają związane ręce w sprawie Puszczy? Też nieprawda, bo ustawa o lasach dotyczy lasów gospodarczych, nie Parku Narodowego, gdzie kompetencje Lasów Państwowych nie sięgają. Gdyby poszerzyć park na całą Puszczę, zobowiązania do “pielęgnacji i utrzymania trwałości drzewostanu” zniknęłyby z leśniczych barków jak ręką odjął. Cały puszczański aparat mógłby przejść do pracy w parku narodowym, bez żadnego problemu. Zostaliby strażnikami, zarządcami parku, no problem. I tak w parkach kadry zdominowane są przez leśników, biologów tam jak na lekarstwo. Problem jest w czymś innym, że pensje w Parkach Narodowych są niższe niż w LP, warunki zatrudnienia znacznie mniej korzystne i dopóki nie rozwiąże się tego problemu, będzie opór, wspierany ignoranckimi, wypowiadanymi na przekór współczesnej nauce, wypowiedziami przedstawicieli “deskarskiego” zawodu.wda, bo ustawa o lasach dotyczy lasów gospodarczych, nie Parku Narodowego, gdzie kompetencje Lasów Państwowych nie sięgają. Gdyby poszerzyć park na całą Puszczę, zobowiązania do “pielęgnacji i utrzymania trwałości drzewostanu” zniknęłyby z leśniczych barków jak ręką odjął. Cały puszczański aparat mógłby przejść do pracy w parku narodowym, bez żadnego problemu. Zostaliby strażnikami, zarządcami parku, no problem. I tak w parkach kadry zdominowane są przez leśników, biologów tam jak na lekarstwo. Problem jest w czymś innym, że pensje w Parkach Narodowych są niższe niż w LP, warunki zatrudnienia znacznie mniej korzystne i dopóki nie rozwiąże się tego problemu, będzie opór, wspierany ignoranckimi, wypowiadanymi na przekór współczesnej nauce, wypowiedziami przedstawicieli “deskarskiego” zawodu.

działania ludzi nie tylko nie zachowały wszystkich walorów przyrodniczych Puszczy, których dobro leży na sercu panu Kwiatkowskiemu ;-) ale wręcz doprowadziły do znacznych ich ubytków. Tak, okazuje się, że do tej pory mieszkający tam ludzie (ale również ludzie zarządzajcy Puszczą z odległego Białegostoku czy Warszawy) “robili źle” , skoro na skutek ich działań z Puszczy zniknął niedźwiedź brunatny, brodaczka najdłuższa, najstarszy (liczący ponad 100 lat) ols (wycięty w pień parę lat temu), a powierzchnia drzewostanów o strukturze zbliżonej do naturalnej znacznie się skurczyła w ciągu ostatnich kilkuset lat. To, że nie zniszczyli Puszczy całkowicie, jak innych kompleksów leśnych nizinnej Europy (być może jeszcze cenniejszych i piękniejszych), nie jest ich zasługą, czy dowodem troski, ale tego, że swoje rabunkowe i destrukcyjne skłonności powstrzymywali. To, że Puszcza w ogóle ocalała, to raczej zasługa naszych królów, ale i obcych tyranów, którzy okupowali Polskę – i jedni i drudzy trzymali ten las jako swoją prywatną strzelnicę. Batożąc sowicie każdego, kto czynił jej uszczerbek. Każda wojna i upadek monarchicznej władzy prowadził do chaotycznej dewastacji puszczy. Potem przyszło The Century European Timber Corporation, które wyrżnęło zrębami zupełnymi znaczną część puszczy (inna sprawa, że odnowienie w tych miejscach nastąpiło drogą spontanicznej sukcesji, więc są to dziś cenne przyrodniczo lasy, o wiele cenniejsze, niż gdyby ktoś je nasadził), a potem zaczęła się “racjonalna gospodarka leśna”, bez której puszcza radziła sobie przez 1000 lat (i funkcjonowała jeszcze 100 lat temu, w czasach “przedcenturowskich”

Poza tym, co ma cała sprawa wspólnego z “pseudo-ekologami”, niejeżdżeniem samochodem, odrzuceniem cywilizacji itp. bzdurami? Jak widać, mój post musiał cię bardzo zirytować, więc poczułeś obowiązek napisania czegoś, choć argumentów (tak jak i wiedzy przyrodniczej) ewidentnie brakuje – brak taki trzeba wówczas przykryć tradycyjnymi już wyrzekaniami na “pseudoekologów”, “zielonych” itp. (błędny adres?). Chodzi o ocalenie przed postępującą w tej chwili antropogeniczną degradacją BEZCENNEGO DLA NAUKI obszaru. Nauka ma prawo domagać się tego terenu dla siebie, to maleńki procent polskich lasów. Obszaru który może ponadto przynosić niesamowite kokosy z turystyki dla miejscowej społeczności. Więc i wilk powinien być syty i owca cała.

ignorancja tak zwanych ekologów nie zna granic, zamiast chronić puszcze chcą ją zniszczyć, kolejne pokolenia mieszkających tu ludzi zachowały od zniszczenia jeden z najpiękniejszych rejonów Polski i okazuje się że robili źle, taki wniosek mozna wysnuć z opini pseudo-ekologów, co to samochodami jeżdzą po puszczy i rozrzucając puszki po piwie po lesie to są akcje pseudoekologów, ciekawe kto ich sponsoruje? ci co dawno już zniszczyli swoje okolice i nagle stali się zieloni, bo sobie zapewnili już nieekologiczne życie :P Pseudoekolodzy zrezygnującie z samochodów, elektryczności, telefonów komórkowych, i innych dóbr któtych wytwarzanie jaki i użytkowanie jest takie szkodliwe dla środowiska, jakoś myslenie ekologizne wam tego nie podpowiada więc panowie wracajcie do siebie na własne podwórko i ratujcie tam przyrodę którą zniszczyliście.

Po pierwsze, zamiast pytać pana z Greenpeace, który jest po “słusznej stronie”, ale niewiele wie o przyrodzie, lepiej zapytać o zdanie polskich naukowców-przyrodników, którzy od lat walczą o powiększenie parku narodowego na obszar całej Puszczy. Wybitnych profesorów – botaników, ornitologów, entomologów. Wszyscy oni mówią własciwie jednym głosem, zwalczając brednie o “puszczy co zgnie bez pomocy człowieka”. I bierna i czynna ochrona przyrody są potrzebne, ale do RÓŻNYCH TYPÓW EKOSYSTEMÓW. Te, które powstały na skutek gospodarki człowieka lub zostały przez niego zdegradowane ponad ich zdolność do samoregeneracji, owszem wymagają ochrony czynnej. Są to łąki na nizu i poniżej górnej granicy lasu w górach, w naszych warunkach murawy kserotermiczne (“stepy”) i słonawy (tak naprawdę ubogie pastwiska), wrzosowiska, część torfowisk niskich (turzycowiska), pola uprawne, z lasów chyba tylko dąbrowy świetliste, zbyt silnie przesuszone torfowiska wysokie. Trzeba tam kosić, wypasać, wycinać krzaki, orać, palić, sadzić i wykonywać wiele innych czynności. Te ekosystemy, które powstały bez pomocy człowieka i zachowały zdolność do homeostazy, nie potrzebują również pomocy człowieka by przetrwać. To niemal wszystkie lasy (a już na pewno dominujące w Puszczy Białowieskiej grądy, łęgi, olsy, bory subkontynentalne i borealne świerczyny na torfie) – nawet jeśli człowiek kiedyś w nich gospodarzył, wrócą same do naturalnego stanu. Torfowiska wysokie i nieosuszane torfowiska soligeniczne (Rospuda!), zbiorowiska powyżej górnej granicy lasu w górach (hale, kosówka, ziołorośla), jeziora, rzeki, jaskinie – żeby utrzymać maksymalną różnorodność biologiczną właściwą dla tych ekosystemów, należy stosować ochronę bierną/ścisłą. Nie jest ona istotnie zbyt popularna, gdyż jest zbyt… tania, nie da się przewalać grubej kasy z Unii, ale ostatnio zaczyna odzyskiwać swój głos, również na Zachodzie

Pan Kwiatkowski oczywiście kłamie. Dziecioł trójpalczasty owszem potrzebuje starych borów świerkowych, ale borów świerkowych BOGATYCH W STARE, OBUMIERAJĄCE I MARTWE ŚWIERKI, szczególnie opanowanych przez korniki, ponieważ on się tymi kornikami żywi. Są opublikowane badania naukowe z Puszczy Białowieskiej – Wesołowskiego, Walankiewicza i innych ornitologów, wszystkie one pokazują, że im więcej martych świerków, tym zagęszczenie trójpalczaka większe. Efekt – w lasach gospodarczych go prawie nie ma, w lasach objętych ochroną ścisłą (PN, rezerwaty) mnóstwo. Owszem, gdy znikną zupełnie świerki, zniknie też dzięcioł trójpalczasty, ale nie uratują go działania leśników, bo na skutek ich prac, znikają martwe i obumierające świerki z kornikami. Inna sprawa, że właśnie w gniazdach kornikowych świerk znakomicie się odnawia, co wykazał np. prof. Sokołowski z Zakładu Lasów Naturalnych IBL (tak, ten sam prof. Sokołowski, który na koniec sprzedał swój autorytet GDDKiA w sprawie Rospudy i wypisuje opinie przeciwko… ochronie biernej lasów naturalnych)

zabrońmy rolników zarzynać trzodę… Może ktoś inny powinien nadzorować Parki Narodowe?

” ale co z ludźmi, którzy w tej puszczy mieszkają, którzy stracą pracę i źródło utrzymania. Czy ich dobro mniej się liczy?”

Zaczną brać pieniądze z innego miejsca bo zwykle są to przedstawiciele samorządów. To głównie oni mają kasę z wycinku Puszczy białowieskiej i dlatego nie chcą odejść od koryta. Pozatym Puszcza jest wycinana w ilości 120 000metrów sześciennych rocznie i wykorzytywana w takich miejscach jak Zapałki Czechowice czy Papier Kwydzyn czy jeszcze niedawno IKEA – oni raczej z głodu nie umrą. Ludności okolicznej która żyje GŁÓWNIE Z TURYSTYKI (min pracy np w ogromnym hotelu w centrum Białowieży, czy prowadząc kwatery, czy oprowadzając MASĘ turystów po BNP) wystarczy 30 000 mertów sześciennych drewna rocznie. ROBI RÓŻNICĘ no nie? I jeszcze jedno.
Coś co mnie zaskakuje każdego dnia. EGO CZŁOWIEKA. Jak możemy pomyśleć, że jesteśmy mądrzejsi niż NATURA? Jakim prawem twierdzimy, ze lepiej ochronimy Puszczę niż jej Twórczyni? KIM JESTEŚMY by tak twierdzić? NIESAMOWITY TUPET mamy.

LP mają związane ręce jeżeli chodzi o pielęgnację polskiej strony Puszczy. Wystarczy przejechać się wzdłuż granicy i zobaczyć, porównać jak wygląda Puszcza po stronie polskiej i białoruskiej.

Tak chroniona i jest również zakaz wstępu dla zwykłych ludzi, jak pojawia się jakiś ekolog czy myśliwy robi wylot. Udostępnionych jest kilka asfaltowych dróg i taki drewniany “dysnej land” z “dziadem mrozem”. Chyba nie wiecie co piszecie i nigdy nie byliście na Białorusi. Jak przyjeżdżają partyjni możnowładcy tnie się i zabija wszystko wokół.

racja. Po białoruskiej jest 100% chroniona. U nas tylko 17%.

Nie odchodź jeszcze!

Na ekologia.pl znajdziesz wiele ciekawych artykułów i porad, które pomogą Ci żyć w zgodzie z naturą. Zostań z nami jeszcze chwilę!