„Smak smakuje węchem” – wywiad z Jolą Słomą i Mirkiem Trymbulakiem
Wegemaluch.pl: Jak smakuje smak?
Jola Słoma: Smak smakuje węchem. Niestety okazuje się, że bez węchu nie ma smaku. Przekonałam się o tym, gdy po powrocie z Indii zachorowałam na zapalenie płuc, miałam katar, chore zatoki. Przez tydzień nic nie czułam. Byłam w szoku i wpadłam w popłoch, gdy okazało się, że tracąc węch, straciłam również smak. Wtedy do mnie dotarło, że węch i smak to są bardzo bliskie sobie zmysły. Zauważyłam również że smak to konkretne substancje, które są zawarte w produktach, na przykład w marchewce. Bo to nie tylko jej zapach, kolor, ale także smak soli mineralnych i słodyczy, które się w niej znajdują. Smak jest bardzo trudny do zdefiniowania. Ale bardzo łatwy do uzyskania jeżeli się wie co daje smak, aromat a co daje konsystencje.
Jak zachęcić ludzi do sięgania po warzywa? Na przykład rodziców żeby zaczęli podawać dzieciom na przykład brokuł, bakłażana czy kalarepę?
Jola: Zacznijmy od tego, że gdy sami jemy warzywa, to naturalnym zjawiskiem będzie to że dziecko zacznie nas naśladować. Bo ono obserwuje najbliższe otoczenie i od niego przyjmuje pewne wzorce zachowań. Więc jeżeli rodzice jedzą inne potrawy a dziecku podają coś na talerz mówiąc „jedz, bo to jest zdrowe” to się nie uda, bo ono będzie czuło, że dostaje na talerz coś gorszego. Taki problem najczęściej pojawia się w domach, gdzie rodzice nie jedli warzyw. Ale tutaj wrócę jeszcze do smaku. Bo żeby warzywa dobrze smakowały trzeba je dobrze przyprawić. W kuchni nie powinno zabraknąć na przykład majeranku, tymianku, kurkumy. Dzięki różnorodnym przyprawom potrawa otrzymuje smak i aromat.
Mirek Trymbulak: Często gotujemy na pokazach lub na imprezach ekologicznych, które cieszą się bardzo dużym zainteresowaniem.
Gotując, pokazujemy i opowiadamy co robimy. W momencie dodawania przypraw ludzie bardzo często reagują ogromnym zaskoczeniem bo mówiąc „a teraz dodajemy majeranek” nie wrzucamy szczypty, ale całe opakowanie. Dla wielu osób to nie pojęte.
Zdarza Wam się namawiać, nakłaniać kogoś do wegetarianizmu?
Mirek: Poprzez nasze książki oraz program telewizyjny staramy się propagować wegetarianizm, ale bardzo rzadko wdajemy się w rozmowy na ten temat. Kiedyś rozmawiałem z moim bratem czy je mięso. Odparł, że bardzo rzadko. Powiedziałem mu żeby w ogóle dał sobie z nim spokój i z niego zrezygnował. I tak się stało. To chyba był jeden raz kiedy wprost powiedziałam komuś żeby odstawił mięso.
Jola: Nie lubię takich rozmów. Zdarzało się, że ktoś w naszym towarzystwie zachwalał smak golonki. Gdy słyszę coś takiego, zaczyna się we mnie gotować i od razu mam ochotę coś powiedzieć na ten temat. Ale milczę i w myślach zaczynam pracować nad sobą żeby się nie dać sprowokować i ponieść emocjom. Taka rozmowa nie ma sensu bo ona nic nie zmieni aja mogę się tylko zdenerwować.
Czym jest dla Was wegetarianizm?
Jola: Etyką. Nie rozumiem ludzi, którzy rozczulają się widząc ptaszka ze złamanym skrzydełkiem albo rannego pieska, a za chwilę jedzą kotlet schabowy. Wychowywałam się w domu, gdzie jadało się mięso. W dzieciństwie słyszałam od mamy, że tak jest świat skonstruowany i tak już jest. Gdy poznałam prawdę skąd się ono bierze, miałam żal do mamy, że ‘’mnie oszukała’’.
Mirek: To są wartości, które wyznajemy przede wszystkim swoim sposobem życia. Od czasu gdy nie pijemy alkoholu, nie jemy mięsa, jajek, zmieniło się nasze podejście do wielu spraw na przykład jeżeli kocham zwierzęta to ich nie krzywdzę. Żyjemy w zgodzie z sobą, z naturą.
Dlaczego w Polsce można jeszcze usłyszeć, że wegetarianizm to dziwactwo?
Jola: Bo ludzie się boją. Matki wegetarianki pod presją rodziny wracają do mięsa, ponieważ jak dziecko nie będzie go jadło to będzie chore i krzywe. A przecież nie chcą robić źle. Poza tym większość „przeciwników” uważa, że przygotowywanie warzyw jest czasochłonne i drogie. Najczęściej wtedy zadaję pytanie „a ile kosztuje kilogram polędwicy?”. Okazuje się, że warzywa są tańsze. Ile zapłacimy za buraki, marchew czy ziemniaki? Poza tym naprawdę bardzo dużo fajnych, zdrowych rzeczy można kupić w tanich sklepach. Wystarczy chcieć.
Mirek: Na szczęście w Polsce wegetarianizm ma się coraz lepiej. Gdy gotujemy na różnych imprezach ekologicznych przychodzi tam dużo starszych ludzi, co nas bardzo cieszy. To jest dowód, że coś zaczyna się zmieniać. I chęć poznania kuchni wegetariańskiej nie dotyczy już tylko młodych ludzi. Tym osobom przestaje być obojętne co kupują. Zaczynają coraz częściej sięgać po zdrowe jedzenie.
Projektujecie ubrania. Czy tworząc je macie wpływ z czego będą wykonane?
Jola: Tak. Zawsze postępujemy w zgodzie z sobą. To co projektujemy jest nasze od początku do końca. Nic nie może być wbrew nam bo to wtedy nie będzie nasze.
Mirek: Nie szyjemy z nauralnych skór i futer. Sami nie nosimy skórzanych butów i pasków.
Najpierw książka „Atelier Smaku. 108 potraw kuchni wegetariańskiej” a później program kulinarny w kuchnia+. Jak trafiliście do studia telewizyjnego?
Jola: To chyba zasługa naszych znajomych. Po wydaniu książki bardzo często słyszeliśmy – macie fajne przepisy czemu nie pójdziecie z tym do telewizji. Tyle razy to słyszeliśmy, że w końcu poszliśmy. Niestety większość telewizji jak usłyszała o programie o kuchni wegetariańskiej, to nam od razu podziękowali. Na szczęście Kuchnia+ to kanał dla miłośników gotowania i dlatego znalazło się tam dla nas miejsce.
Mirek: Program ma coraz większą oglądalność. Dla nas jest to znak, że ludzie chcą poznawać i odkrywać nowe potrawy i smaki. Mam nadzieję, że jesteśmy dla nich inspiracją żeby samemu zacząć tworzyć w kuchni nowe rzeczy.
Zaryzykuję stwierdzenie, Wasz program ma na celu zachęcenie ludzi aby zaczęli sięgać po warzywa a rzadziej po mięso?
Jola: Moim zdaniem najważniejszą rzeczą w gotowaniu i mówieniu o nim jest smak. Nie można zachęcić ludzi do spróbowania mówiąc, że to jest dobre, a to nie bo cierpią zwierzęta bo na ludziach nie robi to wrażenia. Ale można ich przekonać i kupić dobrym smakiem. Uważamy że początek wegetarianizmu to bardzo dobre przyprawianie i dosmakowywanie potraw. Nie ma co na początkowej drodze wegetarianizmu mówić jedzcie tylko kasze, nie dodawajcie cukru i nie smażcie bo warzywa są zdrowe. Ludzie zrezygnują z diety wegetariańskiej bo jest niesmaczna. Zaczyna się się od tego, że człowiek zaczyna odejmować, odejmować aż w końcu sam, świadomie zaczyna wyeliminowywać mięso z diety i czuje smak warzyw.
Skąd czerpiecie inspiracje do swojego programu?
Jola: Przede wszystkim z podróży.
Mirek: Rozpoczęliśmy projekt, w którym gotujemy w różnych restauracjach i pokazujemy jak i co można gotować bez mięsa. Restauratorzy bardzo często są zdziwieni, że można i jest to smaczne albo że bez jajek można upiec ciasto. Choć jeszcze czasami ktoś nam proponuje owoce morza (śmiech) bo przecież to nie mięso (śmiech)
Jakie macie plany? Może nowa książka?
Jola: Na razie nie. Nasze książki nie są tanie, bo jak zawsze muszą i są one nasze. Bo oprócz pięknych zdjęć są również zapachy, wszywane metki, pergaminowe kartki. Taka produkcja kosztuje, a to nie są najlepsze czasy na sprzedaż książek. Poczekamy, zobaczymy.
Mirek: Teraz skupiamy się, o czym już mówiłem, na spotkaniach z różnymi restauratorami czyli serią ‘’ATELIER SMAKU na szlaku’’. Razem z nimi gotujemy i pokazujemy im nieznaną do tej pory kuchnię wegetariańską, nawet wegańską i na dodatek bezglutenową. Chcemy aby w restauracjach każdy mógł znaleźć coś dla siebie.
Dla wegemaluch.pl Jola Słoma i Mirek Trymbulak, wegetarianie, projektanci mody, autorzy dwóch książek „Nakarmić duszę” i „Ubrać duszę”.
Bardzo sympatyczna parka:)