Zatopiona wyspa Wight?
Podczas Konferencji Klimatycznej COP 15 w Kopenhadze jedną ze stron sporu były państwa wyspiarskie, takie jak Malediwy i Mikronezja, które mogą zatonąć w wyniku podniesienia poziomu oceanu. Dla przeciętnego Europejczyka problem ten wydaje się dość odległy, jednak zmiany klimatu mogą dotknąć też Wielką Brytanię.
Szczególnie zagrożonym terenem jest Wight – niewielka wyspa, którą od brytyjskiego wybrzeża oddzielna cieśnina Solent. Jej tereny są także cenne przyrodniczo, ponieważ ponad połowa wyspy jest obszarem chronionego krajobrazu. O tym, jak bardzo zagrożony jest jej niepowtarzalny charakter, mówi raport opracowany w 2003 roku przez Dr Caroline Lucas – uważa ona, że podniesienie się poziomu mórz jest spowodowane przez globalne ocieplenie które przyczyni się do utraty 110 km2 powierzchni wyspy Wight do roku 2080. Dla wielu mieszkańców wyspy oznacza to utratę domów oraz miejsc pracy.
Z kolei miejscowa Agencja Ochrony Środowiska, publikując w 2008 roku plan zapobiegania powodziom, zwracała także uwagę na kwestię globalnego ocieplenia. Według jej przewidywań, zmiany klimatu mogą nie tylko podnieść poziom mórz, ale także spowodować 20% wzrost opadów. Nawet, jeśli nie sprawdzi się najczarniejszy scenariusz i morze nie zaleje wyspy, to liczne powodzie będą wciąż ją nękać niszcząc budynki oraz całą infrastrukturę drogową. Już teraz więc władze wyspy Wight przygotowują się do tego, poprawiając system odprowadzania wód powodziowych.
Jak podaje „Rzeczpospolita”, John O’Flynn, administrator cieśniny Solent apeluje o pilne doprowadzenie do idealnego stanu infrastruktury zabezpieczającej wyspę przed morzem – są to stacje pomp, groble przepływowe, falochron. Według niego, wszystko zależy od szybkości, z jaką morze będzie się podnosić i od odporności zainstalowanych zabezpieczeń. Będzie to kosztować tak dużo, że politycy będą musieli podjąć decyzję, czy Wielka Brytania chce mieć Isle of Wight oraz czy stać ją na to. W przeciwnym wypadku trzeba będzie zrezygnować z tego kawałka lądu.
Najnowsze prognozy także nie napawają optymizmem. Wspomniana już Agencja Ochrony Środowiska podaje, że poziom wody w cieśninie Solent do końca wieku może podnieść się nawet o 1 m. Natomiast w tym momencie zalanych może być kilkaset budynków znajdujących się w niższych partiach lądu. W kolejnych latach liczba ta będzie systematycznie wzrastać.
Obawy o przyszłość wyspy są o tyle uzasadnione, że jej obecny kształt powstał w wyniku działalności człowieka. Gdyby nie budowane wały i usypywane skrawki lądu, zamiast jednej wyspy byłyby dzisiaj trzy. Jednak morze nieubłagalnie upomina się o swoje prawa i wciąż wdziera się w głąb lądu.
Jak to wyliczono? Może tak jak IPCC wyliczył znikanie lodowców w Himalajach?
Ciekaw jestem na ile jest to spowodowane przez tz. „globalne ocieplenie”, a na ile przez ruchy tektoniczne i samą działalność człowieka na wyspie.
Dlaczego piszesz globalne ocieplenie w cudzysłowie? W domyśle wątpisz w potwierdzony fakt wzrostu średnich temperatur na świecie i potwierdzony wzrost tempa tegoż przyrostu? Sensowniej jest wątpić w faktycznie nie potwierdzoną do końca przyczynę tych zmian. Reasumując: globalne ocieplenie jest faktem; efekt cieplarniany CO2 jest sporny. Pomyśl zanim napiszesz.
Dinozaury, starożytne plemiona, Rzymianie, monarchowie od wieków odciskali niesamowite piętno na tym obszarze. Wyspa była niegdyś często odwiedzana przez znane osoby w tym Charlesa Dickensa, Lewisa Carrolla, J. M. W. Tunera, Henryka VIII oraz królową Wiktorię. szkoda;(