OZE – dobre i złe wiadomości
Według wytycznych Unii Europejskiej do roku 2020 w naszym kraju 15-procentowy udział w produkcji energii elektrycznej mają stanowić odnawialne źródła energii (OZE).
Polska ma do dyspozycji 880 mln euro z funduszy unijnych. Nie brakuje też inwestorów kraju i zagranicy, gdyż, jak wskazują długoterminowe prognozy wzrostu cen energii, taka inwestycja może przynieść ogromne dochody, mimo początkowych wysokich nakładów. Plany wkroczenia do Polski, z projektami rozwoju naszego potencjału wytwórczego OZE zapowiedziały miedzy innymi zachodnie fundusze inwestycyjne.
Cele postawionego nam przez UE wydają się więc realne do spełnienia – przynajmniej jeśli chodzi o ich finansowe aspekty, tym bardziej, że inwestowanie w odnawialne źródła energii jest atrakcyjną alternatywą dla gry na giełdzie czy korzystania z funduszy inwestycyjnych. Strategia Polskiej Grupy Energetycznej przewiduje, że każdego roku produkcja „energii zielonej” będzie zwiększana o 4-6 terawatogodziny.
Problemy z w dążeniu do osiągnięcia wyżej wspomnianych 15 procent pojawiają się na innej płaszczyźnie.
Mamy deficyt dogodnych miejsc dla stawiania farm wiatrowych (fot.1), także dlatego, że wszystkie lokalizacje gwarantują podłączenie do sieci energoelektrycznej, co wyraźnie hamuje rozwój całego sektora. Inny problem to kolejki spowodowane przez światowy boom, które powodują, że na same turbiny trzeba czekać nawet dwa lata. Kolejne niedogodności wynikają z długotrwałych procedur oraz ze zmieniającego się prawa.
W przypadku energii wodnej(fot.2) – w porównaniu z innymi krajami – w Polsce potencjał jest niewielki. Na świecie energia rzek zaspokaja ok. 3 % zapotrzebowania na energię pierwotną. U nas nie przekracza 0,2 % energii pierwotnej zasilającej mieszkańców Polski. Razem z elektrowniami szczytowo – pompowymi stanowi to tylko 2,7 % ogólnej energii elektrycznej. Wynika to miedzy innymi z rodzaju działania elektrowni wodnych: woda z rzek spływa z wyżej położonych terenów takich jak np. góry, czy wyżyny do zbiorników wodnych (mórz lub jezior) położonych na nizinach. Tak więc czerpanie energii z przepływu wody zależne jest w dużym stopniu od warunków geograficznych oraz od przyrody, w którą można ingerować bez narażania jej na zniszczenie.
Pomimo tych przeszkód są realne szanse na stopniowe zwiększanie wykorzystania OZE w naszym kraju. Coraz większym zainteresowaniem cieszą się kolektory słoneczne(fot.3) oraz kotły do spalania biomasy(fot.4). Te dwie ostatnie technologie są także łatwiej dostępne dla indywidualnych odbiorców – właścicieli gospodarstw domowych.