GMO w Polsce. Czy w Polsce uprawiane są rośliny genetycznie modyfikowane?
Zgodnie z aktualnym stanem prawym, w Polsce zabroniona jest sprzedaż nasion GMO, lecz jak wynika z informacji przekazanych przez Koalicję Polska Wolna od GMO polscy rolnicy skupują materiał siewny od rolników z zagranicy. Zatem w jaki sposób to prawo jest omijane, wręcz łamane?
Fakty o nielegalnych uprawach GMO
W Polsce nie ma przemysłowych upraw roślin transgenicznych, a w każdym bądź razie nie powinno być. Jak jest w rzeczywistości? – „Wiemy tylko o jednej nielegalnej uprawie, kilkadziesiąt ha w województwie śląskim. Uprawa kukurydzy zastała sprawdzona przez GP i okazało się, że jest to kukurydza genetycznie zmodyfikowana MON810” – poinformowała Jadwiga Łopata założycielka Międzynarodowej Koalicji Dla Ochrony Polskiej Wsi (ICPPC), laureatka ekologicznego Nobla.
O tym, że Polska nie jest wolna od GMO świadczy też fakt, że w 2009 roku szwedzka firma, która skupowała od nas kukurydzę, zrobiła rutynową kontrolę i okazało się, że zanieczyszczenie kukurydzy, reklamowanej jako wolna od GMO, wyniosło prawie 4 proc. Według Koalicji sytuacja wymknęła się spod kontroli, przez co tracimy rynki zbytu.
Z drugiej strony dane dotyczące upraw GMO w Polsce mogą być fałszowane. Laureatka ekologicznego Nobla ostrzega, że część informacji o występowaniu GMO w Polsce rozsiewają zwolennicy genetycznie modyfikowanych roślin. Według niej zwolennicy GMO wmawiają rolnikom, że w Polsce istnieją już uprawy GMO, które zanieczyściły uprawy tradycyjne. – „Może to być celowa propaganda, bowiem zwolennikom GMO chodzi o to, aby jak najszybciej dopuścić do legalnych upraw GMO” – stwierdziła Łopata.
Komisja Europejska raportuje
Z danych z 2008 roku zebranych przez KE wynika, że poza Hiszpanią uprawy GMO w UE znajdują się w Czechach (8,4 tys. ha), Niemczech (3,4 tys. ha), Rumunii (7,1 tys. ha), Portugalii (4,8 tys. ha) i na Słowacji (1,9 tys. ha). Czyli w świetle unijnego raportu jesteśmy krajem wolnym od GMO, „więc te co są, to nielegalne uprawy, bowiem każdy kraj ma obowiązek zgłaszać takie uprawy do rejestru KE” – mówią dyrektorzy ICPPC.
Z kolei raport Friends of the Earth, podaje, że powierzchnia upraw GMO w UE stanowi tylko 0,02 proc. wszystkich upraw. – „Europa może łatwo powiedzieć nie dla upraw GMO…co też czyni. Już 10 krajów wprowadziło zakazy na uprawę kukurydzy MON810” – zauważa Jadwiga Łopata.
Oficjalne zakazy GMO:
- Austria: zakaz uprawy oraz importu MON 810, MON 863, rzepak T25 (pierwszy zakaz w czerwcu 1999, dalszy w lutym 2004)
- Grecja: zakaz uprawy MON 810 (od kwietnia 2005)
- Węgry: zakaz uprawy MON 810 (od września 2006)
- Włochy: zakaz uprawy roślin GM (od marca 2006)
- Szwajcaria: w 2005 wprowadzono moratorium, zakazujące komercyjnych upraw GM i hodowli zwierząt GM. W 2009 moratorium przedłużono do 2013.
- Francja: zakaz uprawy MON 810 (luty 2008)
- Luksemburg: zakaz uprawy MON 810 (marzec 2009)
- Niemcy: zakaz uprawy i sprzedaży MON 810 (kwiecień 2009)
- Polska: ?
- Bułgaria: zakaz uprawy GMO do celów naukowych oraz komercyjnych (marzec 2010)
Polska wolna od GMO – czy to możliwe?
Popyt na żywność tradycyjną i ekologiczną odznacza się obecnie niespotykaną w innych dziedzinach dynamiką wzrostu rzędu 20 proc. rocznie. – „Polska ma wciąż status kraju wolnego od GMO, a to poważny argument przy oferowaniu naszej żywności na eksport” – uważa Edyta Jaroszewska-Nowak członek K.S. Koalicji Polska Wolna od GMO.
Jednak wprowadzenie „tylnymi drzwiami” organizmów genetycznie modyfikowanych na nasze pola mogło tą szansę zaprzepaścić. – „Trzeba pamiętać, że rośliny GM stwarzają znacznie większe zagrożenia niż trucizny ochrony roślin, gdyż są to organizmy żywe, które aktywnie się rozmnażają i rozprzestrzeniają. Mogą migrować i mutować. Raz uwolnione, nie mogą już być zatrzymane ani kontrolowane” – zauważa prof. Stanisław Wiąckowski z Akademii Świętokrzyskiej w Kielcach. Edyta Jaroszewska-Nowak podkreśla, że żywność ze sklepów można ewentualnie wycofać, a w momencie kiedy GMO upowszechni się w środowisku polskim – odwrotu już nie będzie.
Poza tym okazuje się, że to co jest wabikiem na rolników, w rzeczywistości jest fikcją. Według członków Koalicji Polski Wolnej od GMO, wbrew temu co głoszą firmy biotechnologiczne, nasiona genetycznie modyfikowane wcale nie są tańsze od tradycyjnych, plony wcale nie są wyższe, a uprawy nie są bardziej wydajne. Zatem kto na tym zyskuje? Według prof. Wiąckowskiego korzystają na tym tylko koncerny: „Otworzenie Polski na rośliny GM stwarza feudalne uzależnienie od tych koncernów. Rolnik wprawdzie kupuje nasiona, ale nie kupuje wprowadzonych do nich genów, a tylko je wypożycza. Będzie za nie musiał do końca życia płacić tantiemy „od wartości intelektualnej”.
W jaki sposób polscy rolnicy omijają i łamią prawo?
Sprawę upraw roślin genetycznie modyfikowanych w Polsce reguluje ustawa o GMO z 2001 roku oraz ustawa o nasiennictwie z 2006 roku. Według przeciwników GMO obie ustawy są łamane, bo przepisy w nich zawarte są martwe. Np. ustawa o nasiennictwie mówi o zakazie wpisywania nasion i roślin GMO do krajowego katalogu i zakazie ich sprzedaży. – „Zwolennicy upraw GMO „bałamucą” rolników i namawiają ich do kupowania nasion GMO za granicą np. w Czechach i uprawy na tzw. własny użytek. Rolnicy nie wiedzą o zagrożeniach bowiem o tym już nie zostają poinformowani” – alarmuje Łopata. Dlaczego tak się dzieje? Jak można przeczytać w raporcie Najwyższej Izby Kontroli (2009 r.), zadania służby celnej w odniesieniu do kontroli GMO nie zostały sprecyzowane w żadnym akcie prawnym, więc nasiona mogą swobodnie przekraczać naszą granicę. Koalicja „Polska Wolna od GMO” alarmuje również, że firmy biotechnologiczne organizują szkolenia dla rolników, gdzie zachęcają ich do uprawy GMO.
Kto kontroluje żywność – kontroluje wszystko
Społeczeństwo europejskie, w tym także polskie jest sceptycznie nastawione do żywności genetycznie modyfikowanej. Badanie opinii publicznej w krajach Wspólnoty z 2010 roku (Eurobarometer „Biotechnology Report 2010”) wykazało, że społeczny sprzeciw wobec zmodyfikowanej genetycznie żywności wynosi 61 proc. W tym samym badaniu na zlecenie KE zadano pytanie: czy respondenci wierzą w żywność GM? Okazało się, że 87 proc. nie wierzy, by żywność genetycznie modyfikowana mogła być lepsza od produktów naturalnych i tradycyjnych. Przeciętnie 70-75 proc. Polaków jest przeciwko żywności modyfikowanej genetycznie.
Skoro opinia publiczna jest nieprzychylna uprawom GMO, to dlaczego uprawy genetycznie modyfikowane są na siłę forsowane? Jak nie wiadomo o co chodzi, to z reguły chodzi o pieniądze. Według organizacji ekologicznych za GMO przemawia interes wielkich korporacji. Im więcej obszarów obsianych GMO, tym większy zakres korporacyjnej władzy. – „Już 10 krajów EU wprowadziło zakazy na uprawy GMO, w tym wielkie kraje rolnicze jak Francja czy Niemcy. Polska byłaby kolejnym wielkim krajem rolniczym… a to oznacza dla zwolenników GMO porażkę w Europie” – powiedziała Jadwiga Łopata. Jednak koncerny nie dają za wygraną. – „Prowadzi się strategię zanieczyszczenia polskich pól i uzależnienia rolników oraz konsumentów od nasion i roślin, które są własnością wielkich, ponadnarodowych korporacji. Kto kontroluje żywność, kontroluje wszystko! W skali całego świata tylko 10 wielkich korporacji ma w swoich rękach prawie 70 proc. nasion. To musi budzić niepokój!” – dodaje ze zgrozą Jadwiga Łopata.
W Europie tylko na obszarze 0,02 proc. ziemi uprawia się GMO…a więc mamy ogromne szanse na stworzenie kontynentu wolnego od GMO. W UE już 10 krajów wprowadziło zakazy na uprawy GMO…a nasz rząd ciągle twierdzi, że to nie jest możliwe.
Inwazja GMO jest nieodracalna i należy się z tym pogodzić!
Jestem przeciwny GMO, ale nie dlatego, że się boję. Po protu wolę pomagać naszym rodzimym rolnikom, niż wspierać biotechnologiczne molochy !
tak naprawdę nie ma wiarygodnych badań nad roślinami transgenicznymi, szczerze mówiąc nie sądzę by były one szkodliwsze niz nie modyfikowane z upraw masowych, ale uprawy wolne od GMO to niesamowita szansa dla Polskich rolników – zawsze znajdą się ludzie chętni sporzywać „tradycyjną” żywność, a patrząc z punktu widzenia bioróżnorodności także jest to wskazane – stanowcze nie dla GMO w Polsce
Dlaczego nikt nie jest w stanie wyjaśnić,czy uprawa roślin GMO jest istotnie szkodliwa dla człowieka?Słyszę i czytam tylko propagandę.Sytuacja przypomina nieco modyfikacje genetyczne wśród zwierząt,z tym że naturalnego krzyżowania zwierząt nie ma,a rośliny mogą rozpowszechniać nasiona w sposób niekontrolowany.
Proponuje więc,nie rozpowszechniać łatwiej i modnej pseudomyśli biologicznej.
Sądzę,że świat bedzie jednak rozwijał się,niezaleznie od krzykaczy.
Sprawa wpływu GMO wałkowana jest już od dobrych paru lat, a tak naprawdę o tym, czy GMO jest szkodliwe czy nie dowiedzą się nasze dzieci lub wnuki. Mnie dziwi tylko fakt, że skoro ludzie nie chcą GMO (jak wynika z sondaży) to po co na siłę wpychać to im do garnka? Argumenty takie jak to, że dzięki roślinom GMO zniknie głód na ziemi, zostały już dawno obalona, a sprawa samobójstw rolników w Indiach, którzy wykupili opatentowane rośliny dodaje jeszcze całej sprawie smaczku. Pewnie zaraz pojawią się oskarżenia, że zadziałało lu lobby producentów ekologicznej żywności. Może i tak. Jednak ja wolę wspierać naszych polskich rolników, niż amerykańskie korporacje, które trzepią kasę na naiwności ludzi!
Artykuł Pani Szubierajskiej jest kolejną publikacją ,wyjaśniającą sytuację uprawy roślin genetycznie zmotyfokowanych w Polsce.Zdaje się,że w dalszym ciagu jednak nie wiemy dokładnie,co przyniesie uprawa roślin spod znaku GMO na świecie.Nikt nie wyjaśnił i chyba nie jest w stanie wyjaśnić problemu.Jedni straszą GMO,inni wychwalają te rośliny jako epokowe osiagnięcie.Wydaje mi się,że biegu wydarzeń nie da sie zatrzymać.
Wspaniale,że Pani Szubierajska podjęła tę tematykę.
Po co eksperymentować na ludziach? Zresztą uprawy GMo nie mogą koogzestować z uprawami tradycyjnymi, więć śćiema o strefie buforowej jest po prostu ściemą…
Już chyba co druga kobieta ma problem z zajściem w ciąże, niemal wszyscy jesteśmy alergikami, niemal każdy prędzej czy później ma jakiegoś raka, i mamy prawdziwy wysyp chorób autoimmunologicznych. Ciekawe co się zmieniło.. oczywiście żyjemy dłużej niż sto lat temu. Ale patrząc na to co się dzieje ze świniami karmionym pasza gmo (m in bezpłodność) nie mam złudzeń. Dla firm takich jak monsanto ludzie to świnie. Wszyscy jesteśmy karmieni tym gownem. Wszyscy za to zapłacimy w jakiś sposób. I to nie kwestia sekty czy religii – wystarczy się rozejrzeć z otwartymi oczami.
A ty z Monsanto jests? Ile dostajesz za te farmazony?
Wiedza społeczeństwa, a zwłaszcza tych, którzy zamieścili tu swe opinie na temat GMO jest „porażająca”. W artykule są same slogany i na ich podstawie wyciąga się fałszywe wnioski. Prawdą, jest to, że większość odmian GMO nie daje wyższych plonów, nasiona nie są tańsze itd. Przy zakupie nasion GMO rolnik kieruje się ednak tylko chłodną kalkulacją. Z kalkulacji tej wynika, ze bardziej opłaca się raz prysnąć glifosadem niż, osobno pryskać na chwasty jednoliścienne i osobno na dwuliścienne (przy czym wiadomo że jeden z tych oprysków może być wykonany tylko w pewnej fazie rozwoju i na dodatek nie zwalczy chwastów należących do tej samej rodziny co roślina uprawna). Podobnie ma się sprawa z kukurydzą odporną na omacnicę. Taniej jest kupić nasiona GMO niż kilka razy pryskać i ryzykować że opryski będą nieskuteczne. Cena żywności GMO jest kilkanaście procent tańsza od żywności tradycyjnej. Powierzchnia roślin uprawianych GMO na świecie gwałtownie rośnie i jeśli zakażemy uprawy GMO, to skutek będzie taki, że całą żywność (poza ekologiczną) będziemy sprowadzać i ta sprowadzana żywność to też będzie GMO. Ceny żywności drastycznie wzrosną. Jeśli ktoś myśli, że żywność naprawdę ekologiczna może być tylko nieznacznie droższa od tradycyjnej , czy GMO, to niech porówna plony z jakie były przed zieloną rewolucją i procentowy udział ludności pracującej w rolnictwie dawniej i dziś. Na temat ewidentnych bzdur wypisywanych przez czytelników pod artykułem nie będę się wypowiadał, bo za dużo czasu by mi to zajęło, a fanatyków i tak nie przekonam. W tej chwili przeciwnicy GMO to prawie sekta religijna nie skażona racjonalnym myśleniem i zerową wiedzą na ten temat. Przypuszczam, że co niektórzy, w chwili gdy dowiedzieli się, że podstawową paszą w hodowli drobiu czy trzody chlewnej jest śruta sojowa GMO, to sprawdzali później w lusterku, czy nie wyrasta im druga głowa.