Ludzie i zwierzęta. Myślistwo – nie
Zielona polanka, a na niej zielone kapelusiki, zielone mundury. Tak, to nasi „przyjaciele” zwierząt – myśliwi. Huczna zabawa, podchmielone głosy, siarczyste przekleństwa, śmiechy. Młody dzik nadziany na szpikulec dopieka się na ogniu. Parę innych w kałuży krwi, poszarpanych i pokaleczonych leży nieopodal. Oj nie lubią nasi panowie, nie lubią, kiedy się na nich spogląda; nadzy w swej brutalności, bez aureoli „dobroczyńców”, czują się jakby nieswojo.
Myślistwo tak jak rzeźnictwo, to jeden z najohydniejszych procederów uprawianych przez człowieka. Przyciąga ono natury niskie, niewrażliwe, podświadomie żądne władzy i panowania. Stara jak świat tradycja, kościelne kropidła i dorobiona na siłę ideologia obrońców przyrody uświęca ten proceder. Dlaczego więc ktoś miałby się go wstydzić, zwłaszcza, że należy często do tzw. elity – klanu silnych i wesołych kompanów. Nie czują się oni jakimś skostniałym reliktem przebrzmiałych czasów. Żyją w XXI w. i jest im całkiem dobrze. Jedzenia na pewno mają więcej niż inni. Bezmyślność, ignorancja, nieświadomość skutków – to są przecież rzeczy, które bolą.
W skali roku giną z ich rąk miliony zwierząt, giną po cichu, bo nikt nie widzi ich rozszarpanych śrutem wnętrzności ani porąbanych ciał. Te stworzenia, dla których ziemia jest też ojczyzną, stanowiące istotną część jej naturalnego piękna – nie umieją się bronić. Łagodne oczy saren, rącze nogi zajęcy, białe, rozpostarte w locie skrzydła gęsi, nie mają szans przed wycelowanymi lufami. Czy rozumiemy teraz dlaczego zwierzęta leśne, polne, uciekają przed nami, nie dają się pogłaskać? Ich system obronny przez nieskończenie długi czas był kształtowany właśnie przez człowieka – łowcę, który do dziś albo w pojedynkę czatuje na nie w swoich ambonach, albo w zorganizowanej grupie urządza nagonki, żeby zwierzę najpierw niemal na śmierć zagonić, a potem własnoręcznie dorżnąć. Sport, rozrywka, zabawa dla nielicznych, wybranych – tych rodzimych i tych „dewizowych” panów. Dlaczego tak się dzieje? Ponieważ myślistwo to jedna z najstarszych ludzkich namiętności, dająca dziką, chwilową rozkosz, nagły przypływ adrenaliny. Ten, kto słaby i skarlały w swojej męskiej naturze, może w jednej chwili poczuć się panem i władcą. To dlatego tak trudno walczy się z myślistwem.
Czy rzeczywiście właśnie tacy ludzie mogą coś pożytecznego zrobić dla przyrody, stać na straży ich praw, jej harmonii i równowagi? Zapytajmy najpierw czy są w stanie odczuć czyste, żywe tętno jej życia?
(…) Myśliwi to ci, którzy kochają zabijać. I to barbarzyństwo trwa, i nie tylko nie jest czymś wstydliwym, ale dumnie noszonym i chronionym przez prawo. Niesprawiedliwe i smutne jest to, że ten stosunkowo niewielki, znikomy procent każdego społeczeństwa dyktuje swoje prawa, określa zasady i normy.
A jeszcze bardziej tragiczne i smutne jest to, że na te atawistyczne ciągoty człowieka – jaskiniowca nałożona została urzędowa szata miłośnika i obrońcy przyrody, który rzekomo w trosce o życie musi zabijać życie. Nic bardziej błędnego niż myślenie, że przez odstrzał zwierząt przywróci się zachwianą równowagę ekologiczną. Jak mogą przywrócić ją ci, którzy sami w sobie równowagi nie mają, nie posiadają nawet elementarnego zmysłu moralnego, ani elementarnej wrażliwości. To oni są największymi szkodnikami przyrody, którzy rozrywając naturalne więzi rodzinne zwierząt, zakłócają naturalny rytm ich rozrodu i sami nakręcają tę ekologiczną nierównowagę.
(…) Wszystko, co kiedyś złego wyrządziliśmy przyrodzie, zwierzętom, do nas samych powróci. Mord na zwierzętach oznacza więc śmierć dla człowieka. Życie jest bowiem niepodzielną całością i jednością. Zwierzęta i ludzie noszą w sobie to samo boskie tchnienie i ziemia tak samo jak do nas, tak i do nich należy. Nie szukajmy więc usprawiedliwień żeby je zabijać, nawet jeśli stają się dla nas groźne i niebezpieczne. To my zabraliśmy im życiową przestrzeń i przywłaszczając wszystko sobie, skazaliśmy je na nędzną wegetację. To z głodu podchodzą one pod nasze domostwa i zabierają to, co im się należy. Zajęci tylko sobą, przestaliśmy rozumieć je i wczuwać się także w ich potrzeby, tylko w najbardziej prymitywny sposób siłą i przemocą chcemy rozwiązywać problemy. Zwierzęta wymagają naszej opieki i prawdziwej, a nie udawanej troski, jak w przypadku myśliwych, którzy owszem, dokarmiają je, ale tylko po to, by zaspokoić potem swoją żądzę zabijania. Jak można zgłodniałe zwierzęta wabić pokarmem, a kiedy ufne podchodzą, strzelać do nich? Jak można urządzać na nie mordercze nagonki, podczas których zziajane, zgonione, zaszczute i osaczone, przerażone i na pół żywe dobijane są bez żenady (widać za mało nam jeszcze było naszych własnych doświadczeń z wojny). Wiele zwierząt zranionych, z rozerwanymi wnętrznościami, dogorywa nieraz jeszcze długo w straszliwych męczarniach, podczas gdy panowie myśliwi podziwiają swoje trofea i urządzają „wielkie żarcie” i to na dodatek w poczuciu dobrze spełnionego wobec przyrody obowiązku.
Jak długo jeszcze potrwa ten ogromny w skali mord, rzeź, ubój, odstrzał? Jak długo jeszcze zwierzęta pozostawać będą w ustroju niewolniczym – urzeczowione, uprzedmiotowione, pozbawione elementarnych praw do życia, rozwoju, wolności? Jak długo będą one dla nas tylko statystycznym pogłowiem, a nie żywymi, czującymi jak my istotami, naszymi młodszymi braćmi w stworzeniu? Jak długo jeszcze myśliwym towarzyszyć będzie ohydna, sadystyczna bezwrażliwość, a zbrodnia, udręka i niewola pozostawać będzie normą i codzienną praktyką, moralnie usankcjonowanym prawem?
Jak w ogóle w kraju, który zwie się chrześcijańskim może istnieć takie zjawisko jak myślistwo? Dlaczego Kościół daje na to przyzwolenie? Jak pokrętnie interpretowane zostaje boskie przykazanie „Nie zabijaj”. Czy nie było nam powiedziane „Nie czyń drugiemu, czego nie chciałbyś, aby tobie uczyniono” albo „Cokolwiek czynicie jednemu z tych najmniejszych, mnie to uczynicie”, albo czy Jezus nie mówił „Biada łowcom, albowiem oni sami złowieni będą”? Jak długo jeszcze zwierzęta będą „kozłami ofiarnymi” człowieka, składanymi na ołtarzu jego egoizmu i tej tradycji, która bardziej uświęca śmierć niż życie?
zdjęcia graffiti: Monika Romańska
Artykuł pochodzi z miesięcznika „Eko i My” (www.ekoimy.most.org.pl).
Głoszenie tylko swojej „prawdy” kto nie jest z nami ten wróg. Może i myśliwi nie są tacy jakimi by chcieli być widziani, ale jedno trzeba im przyznać, robią więcej dla przyrody jak nie jeden tzw. „ekolog komputerowy” może i dlatego żeby mieć więcej zwierzyny do polowań, ale skutkiem ubocznym jest to że w porównaniu do zachodu mamy w Polsce naprawdę jeszcze w miarę zdrowy ekosystem i dużo zwierzyny której zachód nam zazdrości (wiem co mówię). Zakończę pytaniem do autorki : czy bardziej humanitarne jest strzelanie do gęsi czy ich zagazowywanie ? pytam w kontekście Holandii w której zakazano polowań na gęsi, ale plaga tych ptaków powoduje, ze trzeba je łapać i zagazowywać (można zobaczyć choćby na Youtube). Czy nie lepiej by było pozwolić ludziom którzy mają taką potrzebę pozwolić polować na te gęsi (za co by pewnie jeszcze zapłacili) niż ponosić koszty i je i tak zabijać tylko w inny sposób ? dla mnie to jest tak jak z tym przysłowiowym psem ogrodnika. Pozdrawiam
o to chodzi, o to chodzi
Cieszy mnie że znakomita większość komentarzy potępia ten artykuł jako tendencyjny i „śmierdzący” manipulacją. Na koniec dowcip pewnego mądrego faceta komentującego zachowanie ekofili: Czy wiecie jaka jest różnica pomiędzy ekofilem a ekologiem? Otóż taka sama jak różnica pomiędzy pedofilem a pedagogiem.
Artykuł dowodzi że Ekofile maję lewackie poglądy. Ponieważ gdyby mieli zdrowe logiczne poglądy oświadczyliby, że owszem zwierzęta robią szkody w uprawach ale oni(ekofile) będą za te szkody płacić w przypadku wprowadzenia zakazu regulacji pogłowia zwierzyny łownej drogą odstrzału. A tutaj autor artykułu tendencyjnie dąży do zakazu odstrzału ale nie wskazuje kto będzie płacić za szkody wyrządzone przez nadmierny rozrost pogłowia zwierzyny łownej. Jest zwykłym lewakiem ,komuchem, ponieważ następnym jego krokiem będzie żądanie zwalenia problemu na finanse państwa,bo ktoś za szkody płacić musi, czyli budżet czyli pieniądze podatnika czyli pieniądze moje. Ich komusza lewackość przejawia się właśnie w próbie dorwania się do pieniędzy publicznych w celu dysponowania nimi pod pretekstem obrony biednych zwierzątek.
” nie zabijaj ” to odnosi się do ludzi a nie do zwierząt
śmieszny jesteś z tym lewactwem, ja popieram PiS i mam prawicowe poglądy i kościół mów jasno nie zabijaj w 5 przykazaniu i nie tłumacz sobie tego inaczej. Kto ma pokrywać szkody pytasz – a ja pytam co rolnik robi aby zabezpieczyć uprawy przed zwierzętami – ilu stawia ogrodzenia, pastuchy, ilu pilnuje upraw? Niewielu, łatwiej jest zabijać niż zrobić pastucha.
o to chodzi, o to chodzi
Nie jestem myśliwym i nie sympatyzuję z myślistwem, ale tak się składa że z racji pracy stykam się czesto z leśnikami, myśliwwymi, wędkarzami, rybakami i innymi ludźmi związanymi z przyrodą. Już dawno nie czytałem tak nieuczciwego, nierzetelnego i tendencyjnego artykułu! Przypomniały mi się czarne czasy magazynu „Animals”, gdzie „ekolodzy” radzili smarować pastą do butów drzewa w lesie (sic!) aby „przeszkodzić myśliwym w wykonywaniu mordów”.
Szkoda mi tracić czasu na zbijanie „zarzutów” oszołoma, który pisał ten tekst. Zapraszam tylko redakcję portalu do lasu albo w pole, z dala od miasta i komputerów. Sami zobaczycie, kto się o zwierzynę troszczy, dokarmia, szczepi i broni przed kłusownikami a kto tylko leci na tani poklask i medialny szum, aby robieniem pikiet i blokad zdobyć pieniądze na działalność.
"Ekooszołomy"vs"mordercy".Bardzo ciekawa dyskusja,naprawdę.Niech chciałbym tylko pana szanownego uświadomić,że nie każdy jest tutaj wierzący."BÓG STWORZYŁ ZWIERZETA DLA CZŁOWIEKA":))to upoluj pan sobie szczura ,i zjedz.Zwierzę ,jak każde inne.Dla naszych praprzodków polowanie było podstawą egzystencji,człowiek jednak rozwinął hodowlę,masowo morduje w rzezniach,i do tego jeszcze biega ze strzelbą po lesie,bo zwierzątek za dużo.Ludzi też jest za dużo,nawet nie ma ich gdzie pomieścić na Ziemi.Człowiek jest jednak istotą myślącą abstrakcyjnie,antropocentryzm dalej w modzie.Osobiście nie zabije nawet pająka,po coś został przez naturę stworzony.A jak mozna nazwać człowieka,który pozbawia ku swojej uciesze małe sarnię matki?A wie pan ,co dzieje się na Malcie?Miliony ptaków migrujących giną,bo pseudomysliwi chcą sobie postrzelać,dla samego zestrzelenia,nawet nie zabiorą ze sobą ,tego co "upolowali".Rozdeptują jajką,wybieraja pisklaki z gniazd.Dla zabawy.To sadyzm w najczystszej postaci.Jakbym był głodny,zabiłbym dzika,ale głodny nie chodzę.
dokładanie, dla mnie – a sam jestem rolnikiem – każdy kto zabija matkę sarny czy pozbawia życia dzika, którego życie na tej ziemi jest jak mgnienie powieki zasługuje na potępienie. Wielu z tych myśliwych to ludzie wierzący, przeraża jak wiarę przekręcają na swoją stronę. Nie zabijaj. Piąte przykazanie. Koniec kropka.
o to chodzi, o to chodzi
Pięknie można krytykować myśliwych, których tak naprawdę się nie zna. Dawno temu człowiek wszedł w życie zwierząt i tak już będzie bo zwierzęta zostały stworzone dla człowieka przez Boga aby na nie polował i spożywał. To właśnie myśliwi pilnują aby populacja się za bardzo nie rozwijała, żeby liczba sztuk była odpowiednia. Widzimy na przykładzie dzika, którego jest masa. To właśnie myśliwi z jednej strony pilnują żeby nie było zbyt dużo zwierząt ale i pilnują by ich nie było zbyt mało a jak jest problem to podejmują odpowiednie kroki ochrony. To właśnie myśliwi i leśnicy uczą dzieci i młodzież na temat przyrody i zwierząt. To wreszcie myśliwi płacą rolnikom za szkody wyrządzone przez zwierzęta na polach. Radzę się autorowi tekstu grubo zastanowić nad swoją postawą i wreszcie odejść od myślenia jakie reprezentują dziś eko-OSZOŁOMY! Z pozdrowieniami Myśliwy.
Czy autorka kiedykolwiek była na polowaniu? Czy zna choć jednego myśliwego? Czy ten artykuł to tylko nieudana prowokacja?
Ludzie wyrażający się w ten sposób powinni najpierw się zastanowić co codziennie kupują w sklepie i kto biednym zwierzaczkom zapewnia pożywienie w zimie i wypłaca rolnikom odszkodowania.
Opisane w tak „piękny” sposób „mordy” nie mają w rzeczywistym świecie miejsca, odstrzały są w dzisiejszych czasach ściśle kontrolowane i rozliczane. Żenada…
Ludzie wyrażający się w ten sposób powinni najpierw się zastanowić co codziennie kupują w sklepie i kto biednym zwierzaczkom zapewnia pożywienie w zimie i wypłaca rolnikom odszkodowania.
Opisane w tak "piękny" sposób "mordy" nie mają w rzeczywistym świecie miejsca, odstrzały są w dzisiejszych czasach ściśle kontrolowane i rozliczane. Żenada…
Przykre jest to,że polowanie sprowadza Pan do spraw finansowych (pisząc o odszkodowaniach dla rolników itp.) Z Pana wypowiedzi wyłania się postać myśliwego-obrońcy zwierząt, który o nie dba, troszczy się. Tymczasem prawda jest taka,iż intencja tych mężczyzn jest zupełnie inna. Żaden z nich nie czyni tego dla dobra przyrody. Nie oszukujmy się! Chcą pokazać się z tej (pożal się Boże)"męskiej" strony, dzięki temu czują adrenalinę, przynależą do pewnej elity. Ale nie ma to żadnego związku z miłością do środowiska! Upraszczając- jest to wykupienie sobie prawa na zabijanie. To tylko okrutny sport. Samo myślistwo zaś jest ingerencją w prawa przyrody.
Wydaje mi się, że taki był zamiar autorki. Chciała wyrazić swoją opinię i co o tym myśli. Podpisała się pod tym artykułem swoim imieniem i nazwiskiem, więc skoro uważa, że myślistwo jest beee, to czemu miała pisać coś innego?
Proponuję, aby wyrobić sobie pogląd na poglądy marszałka obejrzenie tylko jednego zdjęcia, jak marszałek przechowuje złowione ryby. Opublikowane na 14-tej stronie przedostatniej Polityki.
Kiedy czytałem ten artykuł przez cały czas przypominały mi się fragmenty powieści Johna Jakesa „Północ i południe”, a dokładniej rzecz biorąc wypowiedzi jednej z bohaterek: Virgilii Hazard. Postać została przez autora powieści stworzona jako fanatyczna abolicjonistka, która całe swoje życie poświęciła jednemu celowi, czyli uwolnieniu Murzynów z okowów niewolnictwa. Niestety, podobnie jak autorka tego artykułu, nie cofała się przed niczym, włącznie z używaniem najmocniejszych epitetów i porównań pod adresem swoich przeciwników, bez patrzenia na to, czy są adekwatne do sytuacji i mówią prawdę.
Przykro to pisać, ale ten artykuł to stek wyzwisk, pomówień i manipulacji czytelnikiem, które mają na zasadzie skontrastowania negatywnych fraz napisanych pod adresem myśliwych z „czystością” zwierzyny łownej, wzbudzić w czytelniku uczucie odrazy do ludzi, którzy się parają myślistwem.
Dziwię się, że on w ogóle został tutaj opublikowany. Takiej propagandy nie powinno być na poważnym portalu zajmującym się ekologią.
Autorka chyba nie zajrzała do Katechizmu przed napisaniem swoich „oskarżeń”, bowiem nie jest świadoma, że znajduje się w nim takie zdanie:
2418 Sprzeczne z godnością ludzką jest niepotrzebne zadawanie cierpień zwierzętom lub ich zabijanie.
1. Przykazanie „Nie zabijaj”, a w dosłownym przekładzie „nie morduj”, mówi wyłącznie o zabijaniu LUDZI, a nie zwierząt, co sprawia, że jego przywoływanie jest nie na miejscu i trąci manipulacją.
2. Z zacytowanych wypowiedzi Chrystusa:
a) Słowa „Nie czyń drugiemu, czego nie chciałbyś, aby tobie uczyniono” to zasadniczo słowa rabina Hillela z 20 r. po Chrystusie. Chrystus, dokładnie rzecz biorąc, powiedział: „Jak chcecie, żeby ludzie wam czynili, podobnie wy im czyńcie!” (łk 6,31, por. Mt 7,12).
b) Druga wypowiedź, pochodząca zasadniczo z Ewangelii Mateusza 5,40, została zapisana w błędnym czasie. W oryginale jest w czasie przeszłym, a nie przyszłym.
c) Trzeci cytat pochodzi z napisanego w XIX wieku apokryfu pt. „Ewangelia Świętych Dwunastu” (ew. „Ewangelia Życia Doskonałego”), najprawdopodobniej autorstwa Gideona Ouseleya. Nie są to słowa Pana Jezusa, ale tego człowieka, który miał bardzo silne przekonania wegetariańskie.
Oczywiście trzeba jeszcze wspomnieć, że dwa pierwsze cytaty również odnoszą się do LUDZI, a nie do zwierząt, przez co przytaczanie ich w kontekście polowań jest co najmniej nadużyciem, jeżeli już nie manipulacją.
o to chodzi, o to chodzi