My mięsożercy. Dyskretny urok dehumanizacji
Ekologia.pl Środowisko Ochrona środowiska naturalnego My mięsożercy. Dyskretny urok dehumanizacji

My mięsożercy. Dyskretny urok dehumanizacji

Jak to się dzieje, że na to, co w zagrodzie nazwalibyśmy świńską szyją mówimy słonina i karkówka, brzuchem – żeberka i boczek, a pupą – szynka? Dlaczego mięsa kurczaka staje się w naszych ustach drobiem, a byka i krowy – wołowiną? Czemu uważamy, że pies jest wrażliwszy od świni? Zainteresowanie psychologów diety mięsnej na stosunki między człowiekiem i zwierzętami staje się ostatnio coraz żywsze. By móc odpowiedzieć na powyższe pytanie, psychologia musiała przejść długą drogę, która symbolicznie rozpoczęła się w komorach gazowych nazistowskich obozów koncentracyjnych.

Nieludzki wymiar i szokujący zasięg Holokaustu postawił pod znakiem zapytania moralny status człowieka. Zaczęto się zastanawiać, czy w Niemcach wykiełkowało jakieś wyjątkowe zło, czy tez każdy człowiek jest zdolny do tak nieludzkich czynów. Po 65 latach badań stanowisko psychologii społecznej jest jasne, choć większość ludzi wolałaby o nim nie słyszeć.


To, co umożliwiło eksterminację na wielką skalę, czyli m. in. zobojętnienie na cierpienie i niedostrzeganie w ofiarach wartościowych istot, nie było niczym odmiennym od mechanizmów psychologicznych, którymi posługują się ludzie współcześni – było tylko ich ekstremalnym, niespotykanym wcześniej przejawem. Aby poradzić sobie z wszechobecną przemocą, cierpieniem i śmiercią, naziści stosowali psychologiczne mechanizmy zniekształcania rzeczywistości dostępne nam wszystkim.

Mało kto chętnie uświadamia sobie cierpienie innych. Szczególnie kiedy czuje, że sam (choćby tylko częściowo) za nie odpowiada. Na ulicy uciekamy od zagrażającego naszemu sumieniu żebraka. Nie lubimy biednych, prześladowanych i umierających, czyli tych, którzy psują nasze dobre samopoczucie i wyidealizowany obraz świata. Innymi słowy, chcemy postępować i myśleć jak egoiści, ale nie chcemy się nimi czuć. Jak to zrobić? Albert Bandura pokazał, jak wiele jest sposobów na moralne odcięcie się od ofiar: ludzie ukrywają rzeczywiste działania pod neutralnymi etykietami (wojskowy meldunek „cel został wyeliminowany” zamiast „zabiliśmy człowieka”) przerzucają odpowiedzialność na innych, „rozcieńczają” odpowiedzialność w grupie („niech ktoś inny mu pomoże” – na widok nieprzytomnego bezdomnego), przypisują winę ofierze („trzeba było nie nosić takiej spódniczki” – na wiadomość o gwałcie) i odmawiają ofiarom cech ludzkich, czyli dehumanizują.

Czy jedzenie mięsa należy do zachowań wymagających takiego odcięcia? Odpowiedź współczesnych psychologów brzmi – tak. Postawy osób mięsożernych wobec mięsa są bowiem silnie skłócone wewnętrznie. Z jednej strony mięso jest dla nich przyjemnym, nawykowym pokarmem, co motywuje do podtrzymania takiej diety. Z drugiej strony natomiast stanowi martwe zwierzę i ofiarę podwójnej przemocy – fizycznej, podczas życia i śmierci w halach przemysłowych, oraz symbolicznej – podczas aktu jedzenia. A przecież zdecydowana większość ludzi nie popiera przemocy wobec zwierząt. Leon Festinger zaproponował w latach 50. teorię dysonansu poznawczego, która dobrze wyjaśnia ten „paradoks mięsa”. Według niej niezgodność między zachowaniami a przekonaniami prowadzi do nieprzyjemnego napięcia, które można usunąć na dwa sposoby: dostosowując zachowanie do przekonania lub odwrotnie – przekonanie do zachowania.

Michał Bilewicz wraz ze współpracownikami udowodnił w niedawnych badaniach, że osoby mięsożerne dostosowują przekonania o zwierzętach do swoich zachowań żywieniowych. Sprawdził , na ile mięsożercy przypisują zwierzętom cechy powszechnie uznawane za unikalnie ludzkie, takie jak: umiejętność przeżywania melancholii, poczucie winy, żalu czy nostalgii, nazywane emocjami

Mięsożercy w mniejszym stopniu niż wegetarianie i weganie przypisują zwierzętom zdolność do przeżywania emocji wtórnych, co oznacza, że postrzegają je jako mniej ludzkie.

wtórnymi. Wyniki pokazały, że mięsożercy w mniejszym stopniu niż wegetarianie i weganie przypisują zwierzętom zdolność do przeżywania emocji wtórnych, co oznacza, że postrzegają je jako mniej ludzkie. Czy ta różnica rzeczywiście wynika z faktu jedzenia mięsa? A może wegetarianie i weganie po prostu lubią zwierzęta bardziej niż inni ludzie? Aby rozwiać te wątpliwości, ci sami badacze przeprowadzili drugie badanie, w którym mięsożercy i nie-mięsożercy przypisywali emocje wtórne dwóm gatunkom zwierząt: świniom i psom. Jak w pierwszym badaniu mięsożercy przypisali zwierzętom mniej emocji wtórnych niż wegetarianie i weganie. Jednak, co najważniejsze, nie-mięsożercy uznali świnie i psy za równie zdolne do przeżywania ludzkich emocji, podczas gdy mięsożercy przyznali więcej takich umiejętności psom, zwierzętom w naszej kulturze niejadalnym, niż świniom – zwierzętom jadalnym. Silniejsza dehumanizacja świń ukazuje mechanizm odcinania się od cierpienia ofiar u mięsożerców. Uznanie zwierzą jadalnych za mniej ludzkie pozwala wypchnąć je poza ludzką wspólnotę moralną, co w konsekwencji umożliwia konsumpcję mięsa bez poczucia winy i dylematów etycznych.

A może to jakieś inne różnice między mięsożercami i nie-mięsożercami, takie jak orientacja polityczna czy cechy osobowości, a nie dieta, odpowiadają za odmienne postrzeganie emocjonalności zwierząt?

Steve Loughnan wraz ze współpracownikami przeprowadził eksperyment, w którym udowodnił, że przynajmniej część mięsożernej dehumanizacji zwierząt wynika bezpośrednio z mięsnej diety. Badani zostali losowo przyporządkowani do dwóch grup, z których każda miała za zadanie ocenić smak innego produktu: suszonej wołowiny lub suszonych orzechów nerkowca. Następnie badani otrzymali listę z nazwami 27 gatunków zwierząt. Ich zadaniem było zaznaczeniem kółkami gatunków, które wedle badanych zasługiwały na opiekę człowieka. Wyniki eksperymentu potwierdziły, że jedzenie mięsa tworzy dysonans poznawczy moralnie i emocjonalnie zagrażający jedzącemu. Osoby, które zjadły wołowinę włączyły mniej gatunków w obręb „koła moralnego” niż osoby, które zjadły orzechy, dostosowując tym samym swoje przekonania do zachowania.

Psychospołeczne spojrzenie na jedzenie mięsa, a także szerzej – na stosunek człowieka do innych zwierząt stanowi obiecujące źródło wiedzy nie tylko dla działaczy ruchów na rzecz ochrony praw zwierząt. Wpływ relacji człowiek-zwierzęta nie ogranicza się bowiem tylko do sytuacji tych ostatnich, lecz rozlewa się na stosunki między samymi ludźmi.


W rewolucyjnych badaniach Kimberly Costello osoby, które przekonano o dużym podobieństwie zwierząt do ludzi zmieniły swoje podejście do dyskryminowanej grupy społecznej, która jest zazwyczaj dehumanizowana poprzez przyrównywanie do zwierząt – imigrantów. Przekonanie o podobieństwie zwierząt do ludzi eliminuje dehumanizację i w ten sposób poprawia postawy wobec imigrantów. Eksperymenty psychologiczne potwierdzają, więc wagę słów Magdaleny Środy, wedle których „jednym z kryteriów rozwoju cywilizacji rozumianej w kategoriach moralnych jest stosunek do zwierząt”. Projekt wyzwolenia zwierząt jest także projektem wyzwolenia człowieka.

Mateusz Olechowski

1. Bilewicz M., Imhoff R. i Drogosz M. The humanity of what we eat. Conceptions of human uniqueness among veegetarians and omnivores [w] „European Journal of Social Psychology”;
2. Costello K. i Hodson G., Exploring the roots of dehumanization: The role of animal – human similarity in promoting immigrant humanization, „Group Processes and Intergroup Relations”, nr 13, s. 3-22, 2010 r.;
3. Loughnan S., Haslam N. i Bastian B., The role of meat consumption in the denial of moral status and mind to meat animals, „Appetite”, nr 55, s. 156-159, 2010 r.

Artykuł pochodzi z „Zeszytów Praw Zwierząt” (do kupienia tutaj )

Fundacja Viva! Akcja dla Zwierząt zaprasza na kolejną edycję Ogólnopolskiego Tygodnia Wegetarianizmu!

4.9/5 - (9 votes)
Post Banner Post Banner
Subscribe
Powiadom o
36 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Haha.. Obrońcy zwierząt! Kto rzuci we mnie kamieniem i przysięgnie, że nie nosi butów ze skóry, torebki, paska, portfela, kanapy czy co jeszcze. Kochając i posiadając psa czy kota to nasze pupile również wpierdzielają mięso lub podobne. Więc co, wolno mordować zwierzęta dla naszych czworonogów? Wszędzie pełno hipokryzji.

Tu nie chodzi o to czy masz skórzaną torebkę czy buty. Być może ktoś przestał jeść mięso ale miał już te buty wcześniej i co wtedy ma je wyrzucić, jeden wyrzuci drugi nie i nie tobie go oceniać. Każdy kto ogranicza jedzenie mięsa lub całkowicie je odrzuca dokłada swoją małą cegiełkę do zmniejszenia cierpień zwierząt. Czy wytykanie ludziom nie jedzącym mięsa, że mają skórzane buty usprawiedliwia twoje jedzenie mięsa? Chyba nie. To się nazywa dysonans poznawczy, starasz się umniejszać wysiłek nie jedzenia mięsa aby w korzystniejszym świetle postawić siebie i to że to mięso jesz, ponieważ podświadomie wiesz że czynisz źle :)

Ha ha ha. Kolejny wymysł ludzików mieszkających w sterylnych miastach. Proponuję pojechać z tymi tezami na misję do indian w amazonii. Na pewno przyjmą tę pseudo-religię ze zrozumieniem.

Oczywiście, że kwestia nie/jedzenia mięsa musi mieć jakiś wpływ na stosunek do zwierząt, przynajmniej tych hodowlanych.

dehumanizacja zwierząt…. BUHAHAHAHAHAHA

Weganizm niezdrowy dobre sobie :) Jakie głupoty tutaj niektórzy wypisują aby znaleźć sobie alibi do jedzenia mięsa. Jedzenie mięsa i produktów pochodzenia zwierzęcego to fanaberia ludzkości na dzień dzisiejszy.

Naprawdę, ja artykuły na temat wegetarianizmu włączam, kiedy chcę się pośmiać. Większość wegan nawet nie wie skąd się ów ruch wziął, swoje poglądy opierają na tym, że to “zdrowe”.To wcale zdrowe nie jest, to jest zaprzeczenia intnienia człowieka. Rolnictwo zaczęto uprawiać zaledwie 8-10 tyś. lat temu. A co wcześniej?mięso,mięso i mięso, przeważnie tłuste, do tego jakieś warzywka znalezione po drodze.75% energii dla organizmu człowiek pozyskiwał z mięsa. Weganizm jest niezdrowy dla organizmu człowieka. Tkanka mięśniowa zaczyna spadać (a jak wiadomo – nie służy ona tylko do ozdoby, pełni bardzo ważne funkcje) ponieważ produkty pochodzenia roślinnego nie zawierają pełnej puli aminokwasów. Jako sportowiec i dietetyk wiem co mówię. Produkty zbożowe są wręcz szkodliwe dla człowieka. Powodują podwyższenie cholesterolu, otyłość, cukrzycę i różne inne świństwa.

a skąd się wegetarianizm wziął? Pod koniec I wojny światowej, niemcy byli biedni. Zaczynało brakować pożywienia. Szczególnie źle bylo z mięsem, bo poszło nieźle do góry. Co więc zrobił byt nadrzędny? Powiedział ludziom, żeby kupowali warzywa, bo są zdrowsze od mięsa. Zaczęli dawać w łapę naukowcom, żeby tak również mówili. Nie wspomnieli tylko, że w tym samym czasie, wojsko na stołówkach cały czas miało mięsa pod dostatkiem. Rząd chciał dawać mięso wojskowym, a nie zwykłym obywatelom. Żołnierze mieli specjalną dietę białkową opartą na mięsie i tłuszczu. przed ważną misją zawsze zjadali wysokoproteinowy posiłek, na który składał się stek wołowy z jajkiem lub podobne zestawienie.

skąd Ty nieCzłowieku czerpiesz wiedzę? raczej nie z historii i badań naukowych. idź się leczyć morderco

prZed rolnictwem człowiek mieszkał w jaskini i był dzikusem. Dzisiaj mamy wybór a jednak większość postępuje o wiele gorzej niz owczesni dzikusi z ktorymi sie utorzsamiasz by usprawiedliwic swoje barbazynskie czymy i miłość do smaku mięsa. Wsrod vegan zachorowalnosc na raka jest o wiele mniejsza niz u miesozercow i wegetarian co potwierdzaja niezalezne badaniach różnych krajów. Czytajnajnowsze badania a nie wysyłasz teorię by się usprawiedliwiać. V eganizm to ewolucja z wyboru. Żyjąc zdrowo bez białek zwierząt tworzymy Nowy gatunek a Ty wciąż jesteś jaskiniowiecpozerajacy cierpienie zwierząt.

dehumanizacja zwierząt – doooobre :)

“Jako sportowiec i dietetyk wiem co mówię.” Przykro mi to pisać, ale jeśli tak inteligentnych dietetyków mamy w Polsce to jest mi okropnie za nich wstyd, jeśli podzielają Te zdanie (o ile w ogóle jest Pan dietetykiem ;]]), gdyż po pierwsze dietetycy z CAŁEGO ŚWIATA opowiadają się za tym, iż warzywa są zdrowsze od mięsa (to jest niepodważalny fakt), po dwa: wegetarianizm nie zaczął się, o zgrozo w Niemczech xD i nikt na świecie nie popierałby nie jadania mięs tylko i wyłącznie dlatego, bo w DE (wg Pana) nie było mięsa dla zwykłych obywateli, a tylko dla wojsk.. Matko… cóż za stek bzdur.. Niech Pan nie psuje opinii dietetykom.
A po trzecie martwi mnie jakimi “argumentami” opierają się ludzie, żeby tylko nie przyznać racji, że źle postępują (co zostało udowodnione naukowo, a Pan ma jakieś badania na obronę swojego zdania?). Ludzie są ignorantami, nie potrafią się przyznawać do dehumanizacji zwierząt – argumentują to tym iż zwierzęta takie jak świnia ludźmi nie są, ale w przypadku psów (których nie jedzą) są wstanie stwierdzać że zwierzęta te są “najlepszymi przyjaciółmi człowieka” – jakże ironiczne i sprzeczne słowa.. To zabawne jak człowiek gubi się w “zeznaniach”, gdy w grę wchodzi oskarżenie go o nieludzkie zachowanie. Nikt nie każe Państwu (dotkniętym) nie jadać mięsa.. ja jestem w stanie zrozumieć, że taka dieta byłaby dla setek tysięcy ludzi nie do przeżycia (nie dosłownie), ale przecież można przyznać się “tak, zdaję sobie sprawię z tego jakim ignorantem jestem w stosunku do cierpienia zwierząt, które zjadam bez mrugnięcia oczu i wiem, że robię źle, ale nie potrafię sobie odmówić przyjemności i korzyści związanej z jedzeniem mięsa” niż odwracać kota ogonem i stwierdzać, że to jednak wegetarianie/weganie źle postępują, gdyż nie dostarczają organizmu ważnych składników (a nie są one aż tak ważne, da się przeżyć, więc spokojnie można sobie odmówić mięsa).
Ach i tkankę mięsną nie uzyskuje się jedynie poprzez spożywanie mięsa, jeśli jest Pan również sportowcem, także o tym powinien Pan wiedzieć.

Niewątpliwie będzie jeszcze okazja by “posprzeczać” się z urażonymi mięsożercami, więc na tą chwilę to wszystko na powyższy komentarz.
Pozdrawiam

Pozdrawiam.

A co z roślinami?
One też czują, zapewne też mają uczucia – ale trudniej z nimi nawiązać kontakt niż ze zwierzętami i przez to postrzegamy je jako coś bez świadomości?.
Jedno i drugie jest ludzkim pokarmem.
Jednak czymże różni się zabijanie zwierząt od zabijania roślin?
Może problem tkwi w szacunku do istot, które nas “karmią”?! i w niemarnowaniu tegoż jedzenia?! w nieprzeżeraniu się?!

Rośliny czują, reagują, odbierają bodźce elektryczne, chemiczne, grawitacyjne. Zbadano rosliny wykrywaczem kłamstw i owszem reagują na strach i ból.

Skoro tak bardzo martwią Cię rośliny to zaprzestanie jedzenia mięsa minimalizuje “zabijanie” roślin bo omija się jeden element łańcucha. Dla ziemi też oczywiście byłoby najlepiej aby człowiek mięsa nie jadł bo zanieczyszczenia, bo marnowanie wody, bo marnowanie przestrzeni.

No i przede wszystkim dywagacje o czuciu roślin w nauce wciąż graniczą z sci-fi bardziej… Mimo kilku publikacji mówiących o odczuwaniu bodźców a czuciu tak jak czują zwierzęta (roślinom z ewolucyjnego punktu widzenia emocje i odczuwanie bólu nie są potrzebne) stanowisko nauki wciąż się nie zmieniło i prawdopodobnie nigdy się nie zmieni. ROŚLINY NIE CZUJĄ.

Zdaje się, że mamy taki układ trawienny i tak ukształtowane uzębienie, które wskazuje, że jesteśmy jednak również i mięsożerni.
Jest ogromna różnica pomiędzy hodowlą zwierząt i spożywaniem ich mięsa a bestialskim traktowaniem zwierząt. To tak jakby porównać miasto do getta, a przecież tu i tu MIESZKAJĄ LUDZIE.
Możemu z czystym sumieniem jeść mięso, pod warunkiem, że w stosowny sposób traktujemy zwierzynę i w humanitarny sposób zabijamy. W świecie zwierząt mało które ginie śmiercią naturalną, a koniec ich jest połaczony z walką o życie i pożarciem.
Nie przesadzajmy i nie stawiajmy znaku równości pomiedzy człowiekiem, a zwierzęciem. Mięsożercy to zupełnie co innego niż ludożercy!!!

Przekonanie o istnieniu czegoś takiego jak “humanitarne zabijanie” zawiera się w opisanym w artykule dysonansie poznawczym.

widzisz , posiadamy kły jak mięsożercy, mamy zredukowany wyrostek robaczkowy który na pewno wiesz do czego służy u roślinożerców a także nie potrafimy trawić celulozy a tym bardziej nie posiadamy bakterii symbiotycznych do tego służących więc nie opowiadaj głupot że nie jesteśmy przystosowani do jedzenia mięsa , zęby nam się spłaszczyły co jest spowodowane przystosowaniem także do jedzenia pokarmu roślinnego. Ogólnie jesteśmy wszystko żerni a takie właśnie rozdzielanie to poprostu moda lans a często także i głupota. Dziękuje

No niestety nie mogę się z tobą zgodzić co do tego że układ pokramowy człowieka jest przystosowany do trawiania mięsa,nic bardziej mylnego,sprawdz sobie długości jelit wszystkich roślinożerców i człowieka,porównaj z długością jelit mięsożerców i dojdziesz do wniosku że są o wiele krótsze.To samo z zębami najpierw musisz rozdrobnić pokarm,rozetrzeć (np,podobnie jak krowa trawe)pózniej połykasz, a nie szarpiesz i połykasz jak drapieżniki

sama nie jem mięsa choć wegetariankom się nie zwę…
To paradoks pewnych sytuacji, tak jak feministki robią więcej złego kobietom niż dobrego … tak takie artykuły nie zachęcają do wegetarianizmu…

Hitler był mięsożercą,to propaganda uczyniła z niego wegetarianina,uczcie się bo głupota jest mocna!Hitler lubił parówki popijając to piwem.Czytać,czytać i jeszcze raz czytać a nie powtarzać gebelsowską propagandę.

A Stalin mięsojadem :P

Co jest takiego niezachęcającego w tym artykule? Prawda? Ona w oczy kole…

Droga Jolu. A jaką widzisz różnicę między człowiekiem a zwierzęciem? Co sprawia, że jesteśmy lepsi?
Biologia: królestwo eukariota. Podkrólestwo: zwierzęta.. Mówi Ci to coś?
Druga biologia: Czy jelito człowieka ma więcej wspólnego z jelitem roślinożercy czy mięsożercy? A układ zębów?
Kwestia jedzenia i nie jedzenia mięsa to własny wybór. Natomiast artykuł był m.in o rozpraszaniu poczucia winy i odpowiedzialności.
Jesz mięso? A polujesz na nie? Jesz rybę złowioną przez siebie? Zabijasz by przeżyć?

Hitler nie byl wegetarianinem. A nawet gdyby byl to co z tego? Moze nosil tez niebieskie skarpety, albo lubil jesc widelcem.
W czym artykul zniecheca do wegetarianizmu? Po prostu opisuje wyniki badan psychologicznych.

Pomijam już fakt, ze wegetarianie/weganie to jedna z najbardziej agresywnych grup społecznych jakie znam. Czyżby skutki braku mięsa? Nie spotkałem się jeszcze z “mięsożercami” nawołujacymi do zaprzestania ejdzenia warzyw/obowiązku jedzenia mięsa itd. Za to w druga strone… jesteśmy(mięsożercy) zalewani pseudonaukowymi artykułami takimi jak ten, przedstawiającymi nas w złym świetle, starającymi się poprzez tworzenie pewnej presji wymusic na nas przyjęcie poglądów nam obcych.
W tym artykule ma to miejsce w stopniu umiarkowanym, za co należy się pewne uznanie dla autora, jednak w milionach innych określa się nas mianem morderców, prymitywów, jednostek upośledzonych emocjonalnie i poniekąd społecznie. Zarzuca się zacofanie, brak wrażliwości i tysiące innych rzeczy.
Pomijając juz fakt że to stek(mrrrr) bzdur, to skąd bierze się Wasza agresja i nachalność? Czujecie się zagrożeni? Bo właśnie to najczęściej jest przyczyna takiego zachowania.
Mogę Was uspokoić, my nie mamy zwyczaju zaglądania innym w talerz, każdy je, lub nie je to co mu sie podoba.

wróć tu jak będziesz miał 65 lat t.o pogadamy. Zobacz też kim jest MR universe. Istes zdrowszy od niego i lepszy masz wygląd a może jestes silniejszy :D ?? Nic z powyzszych na bank a on nie je nic co odzwierząt kilkanaście lat i obala Twoją teorię pomiocie. :D

Inaczej będziesz śpiewał jak zaliczysz zawał lub udar koło pięćdziesiątki ((lub wcześniej). Taka jest cena za brak współczucia.

Czyli mięsożerców nazywasz intelektualnym dnem? Muszę cię rozczarować – w pełni zrozumiałem ten artykuł. I co? Mam przestać jeśc mięso? Nie, nie przestanę, bo mój organimz tego potrzebuje. A potwierdza to fakt, że przez 90% naszego istnienia żywiliśmy się w 70-80% mięsem. Rolnicto to wczesny wynalazek. Nie mamy zębów do przegryzienia mięsa? a od czego jest obróbka termiczna? skoro nie mamy żołądków przystosowanych do mięsa, to czemu ludzie, którzy jedzą mięso, są zdrowsi, silniejsi, mają mocniejsze kości, żyją dłużej i mają lepszą sylwetkę?

człowiek został tak stworzony, by jadł i mięso, i warzywa.Moja dieta wygląda tak:

śniadanie – owsiane 100g + 6 jajek + serek wiejski + owoc
II Śniadanie – ryż 100g + 300g mięsa
Lunch – ryż 100g + 300g mięsa
obiad – ryż 100g + 300-400g mięsa
kolacja – 5 jajek+200g mięsa
30 min. przed snem – 300g mięsa

daje nam to razem 1,5kg mięsa dziennie. Mam 177, 73kg wagi, mam wyśmienitę wyniki krwii i atletyczną sylwetkę.

nie mam nic przeciwko weganom, jeśli robią to z powodów moralnych lub etycznych, ale niech nie mówią, że to niezdrowe.

Cóż za agresywny komentarz! czyżbyś nie miał mięsa na kolację? :P

Po pierwsze rośliny nie mają układu nerwowego (mózg, nerwy do niego prowadzące), przez co oczywistym jest, że nie mogą odczuwać bólu. Po drugie z punktu widzenia ewolucji, ból u roślin nie miałby żadnego sensu. Dlaczego? Bo ból jest po coś. Informuje o zagrożeniu, dzięki czemu zwierzę/człowiek ma szansę na obronę lub ucieczkę. A jak wiadomo rośliny się nie przemieszczają z własnej woli.;-)
Pozdrawiam

> Pomijam już fakt, ze wegetarianie/weganie to jedna z najbardziej
> agresywnych grup społecznych jakie znam. Czyżby skutki braku
> mięsa? Nie spotkałem się jeszcze z “mięsożercami” nawołujacymi
> do zaprzestania ejdzenia warzyw/obowiązku jedzenia mięsa itd. Za
> to w druga strone… jesteśmy(mięsożercy) zalewani
> pseudonaukowymi artykułami takimi jak ten, przedstawiającymi nas w
> złym świetle, starającymi się poprzez tworzenie pewnej presji
> wymusic na nas przyjęcie poglądów nam obcych.
> W tym artykule ma to miejsce w stopniu umiarkowanym, za co należy
> się pewne uznanie dla autora, jednak w milionach innych określa
> się nas mianem morderców, prymitywów, jednostek upośledzonych
> emocjonalnie i poniekąd społecznie. Zarzuca się zacofanie, brak
> wrażliwości i tysiące innych rzeczy.
> Pomijając juz fakt że to stek(mrrrr) bzdur, to skąd bierze się
> Wasza agresja i nachalność? Czujecie się zagrożeni? Bo właśnie
> to najczęściej jest przyczyna takiego zachowania.
> Mogę Was uspokoić, my nie mamy zwyczaju zaglądania innym w
> talerz, każdy je, lub nie je to co mu sie podoba.

hmmm mnie się wydaje, że jest zupełnie na odwrót, tz, że to właśnie wegeterianie są zalewani peudonaukowymi artykułami, straszeni, jak to się nie pochorują itd. … :)
Ja, odkąd nie jem mięsa byłam nieustannym celem ataków mięsożernych….
Chyba punkt widzenia zależy od punktu siedzenia ….

No i właśnie tym komentarzem potwierdziłeś to o czym artykuł mówi…
Nie patrzysz na to wszystko z dystansu i nie starasz się dojść do jakichkolwiek wniosków. Dla Ciebie są dwie strony barykady. Nie starasz się nawet zrozumieć świata, bo po co? Ktoś Ci już powiedział jak jest, a Ty dalej tylko to powtarzasz. Intelektualne dno.

“Mięsożercy w mniejszym stopniu niż wegetarianie i weganie przypisują zwierzętom zdolność do przeżywania emocji wtórnych, co oznacza, że postrzegają je jako mniej ludzkie.” tak, uważam zwierzęta za mniej ludzkie. dlaczego? no bo do jasnej cholery ludzmi nie są xD

Co do silniejszej dehumanizacji świń od psów… szczerze? gdybym wychowywał swinie od x lat, wyprowadzał ja na spacery, bawil sie z nia itd, a mięso psa pozyskał z specjalnej hodowli gdzie zwierzęta żyja TYLKO po to by stać się naszym (ulubionym) jedzonkiem, to byłoby zupełnie odwrotnie. Osobiście mi nie robi różnicy z czego mięso pochodzi, do czasu gdy jest smaczne.

A już przenoszenie jedzenia mięsa na stosunki międzyludzkie to w ogole jakas kpina :D nawet nie będę już tego komentował bo mi słów zabrakło.

Popieram, trafne spostrzeżenie. Niestety martwi mnie, że Wielu ludzi nie jest w stanie zrozumieć i nie wypierać się faktów..

Zwierzęta ludźmi nie są. Ludzie zwierzętami tak.
A co do przenoszenia jedzenia mięsa na stosunki między ludzkie. Czy masz jakieś badania, które poprą twą tezę ? :D:D
A zwłaszcza jej brak?

To, że Ty nie potrafisz znaleźć sensu w tym badaniu, nie znaczy, że on nie istnieje. Znaczy to tylko tyle, że Ty tego nie możesz zrozumieć.

Nie odchodź jeszcze!

Na ekologia.pl znajdziesz wiele ciekawych artykułów i porad, które pomogą Ci żyć w zgodzie z naturą. Zostań z nami jeszcze chwilę!