Niedźwiedzie w zoo. Wywiad z Robertem Maślakiem i Agnieszką Sergiel
Ekologia.pl Środowisko Wywiady Niedźwiedzie w zoo. Wywiad z Robertem Maślakiem i Agnieszką Sergiel

Niedźwiedzie w zoo. Wywiad z Robertem Maślakiem i Agnieszką Sergiel

Jaki jest los niedźwiedzi w ogrodach zoologicznych? Czy w zoo mają zapewniony dobrostan? O problemach zwierząt trzymanych w zoo z autorami projektu „Niedźwiedzie w niewoli. Badania dobrostanu w Polsce 2007–2009” – Robertem Maślakiem i Agnieszką Sergiel rozmawia redaktor Joanna Szubierajska z Ekologia.pl.

Robert Maślak

Robert Maślak

Joanna Szubierajska: Realizowaliście projekt „Niedźwiedzie w niewoli. Badania dobrostanu w Polsce 2007–2009”. Dlaczego akurat niedźwiedzie?

Robert Maślak: Bezpośrednim impulsem do badań dobrostanu niedźwiedzi stała się sprawa Mago we wrocławskim ogrodzie zoologicznym. Mago spędził w kilkumetrowym karcerze prawie 10 lat; żył w półmroku, nie miał dostępu do wybiegu, nie mógł się nawet wyprostować stając na dwóch łapach, bo klatka była za niska. Także warunki życia innych zwierząt były fatalne. Pozycja ówczesnej dyrekcji wrocławskiego zoo, państwa Gucwińskich, osób niezwykle popularnych, była tak silna, że zmiany wydawały się trudne do przeprowadzenia. Udało się dzięki wsparciu i zaangażowaniu wielu osób. Epilogiem całej sprawy jest wyrok, jaki zapadł w 10 stycznia 2011 roku, uznający byłego dyrektora winnym znęcania się nad Mago.

Agnieszka Sergiel: Dziś Mago wraz z rodziną przebywa na blisko 1,2-hektarowym wybiegu, jednym z najlepszych w ogrodach zoologicznych w Europie. Oczywiście bezpośrednim impulsem do tego projektu była sprawa Mago, ale niedźwiedziami zajmowałam się wcześniej. Tematyka mojej pracy magisterskiej dotyczyła zaburzeń zachowania m.in. u niedźwiedzi. Także w rozprawie doktorskiej, która właśnie kończę, obiektem badań są niedźwiedzie z wrocławskiego zoo, a temat dotyczy stresu, jego behawioralnych i fizjologicznych wskaźników. Także inna moja działalność związana jest ściśle z niedźwiedziami, m.in. jestem współorganizatorką sesji na temat niedźwiedzi w niewoli na konferencjach International Bear Association i monitoruję zachowanie tych zwierząt w azylu dla osieroconych niedźwiedzi brunatnych w Chorwacji.

RM: Jestem herpetologiem, przez lata zajmowałem się płazami i gadami, ale zawsze było mi blisko do etologii, a szczególnie zoopsychologii. Interesowałem się zachowaniem zwierząt i tym jak zwierzęta przystosowują się do warunków niewoli. Projekt stwarzał szanse na wejście głębiej w te problematykę.


Co się znajduje w raporcie, który powstał jako podsumowanie badań?

AS: Krótki opis tego, co zrobiliśmy. Jest więc przegląd ośrodków, w których utrzymywane są niedźwiedzie, w formie rankingu uwzględniającego powierzchnię wybiegów i inne parametry utrzymywania wpływające na dobrostan zwierząt. Są biografie 53 żyjących wówczas niedźwiedzi, struktura płciowa i wiekowa, aspekty prawne utrzymywania zwierząt. Nie umieściliśmy tam wyników badań zachowania. Znajdą się one, wraz z uaktualnionymi danymi z raportu, w przygotowywanych książkach.

RM: Jest też najważniejsze, czyli propozycje poprawy dobrostanu.

Tym raportem podpadliście wielu osobom, kierując się powiedzeniem: prawda w oczy kole?

RM: W ogrodach zoologicznych nadal panuje mentalność zakładająca, że każde krytyczne zdanie oznacza atak, przed którym należy zwierać szeregi. Część dyrektorów przyznała nam rację, tyle, że nieoficjalnie. Argumenty przeciwko nam były absurdalne.

AS: Ważne jednak, że taki nacisk jest katalizatorem zmian na lepsze. Tempo tych zmian nie jest zadowalające, ale większe ogrody obudziły się z letargu. Zanim wybuchła afera z Mago, tylko Toruń ze swoim niedźwiedziem himalajskim Nufim, miał plan poprawy warunków i zbierał środki na jego realizację. Dziś nowy wybieg buduje Zamość, mamy nadzieję, że wkrótce Białystok, planuje także Warszawa i Chorzów. Niestety niewiele zmienia to w sytuacji małych ośrodków, tutaj potrzebna jest pomoc.

Zatem jaka jest kondycja naszych ogrodów zoologicznych? Z czego wynikają takie zaniedbania?

AS: Nadal nastawione są bardziej na dobrostan zwiedzających niż zwierząt. Wciąż w wielu miejscach niewiele robi się w tym zakresie lub stosuje działania pozorne. Przykładem takich działań w zakresie dobrostanu jest choćby sprawa szyb. Masowo wstawia się je zamiast krat, często nie zmieniając w ogóle powierzchni klatek czy wybiegów. Co z tego wynika dla zwierząt? W najlepszym wypadku nic, w gorszym np. utratę miejsca do wspinania się. A na zwiedzających szyba robi lepsze wrażenie niż krata, ulegają złudzeniu, że i zwierzętom za szybą żyje się lepiej. To przykład, ale ta lista jest dłuższa.

RM: Wciąż w wielu miejscach niezbyt wysoki jest poziom opieki weterynaryjnej i merytorycznego przygotowanie opiekunów i kadry zarządzającej. Owszem jest postęp, niektóre ośrodki wprowadziły treningi medyczne, zatrudniają fachowców i zarazem pasjonatów, ale często trudno im działać w warunkach powszechnego „rutyniarstwa”. Czas skończyć z wizją opiekuna jako osoby do sprzątania. Opiekun musi mieć kompetencje, bo jego zadanie to obserwacja zwierząt, śledzenie literatury na temat gatunku, wprowadzanie elementów wzbogacania środowiskowego. Można odnieść wrażenie, że narasta zróżnicowanie w poziomie ogrodów. Są miejsca, gdzie czas się zatrzymał w latach 80-tych ubiegłego wieku. Bywa, że to brak pieniędzy, ale częściej brak zarówno pieniędzy jak i pomysłów. Czasem pakuje się całkiem duże pieniądze w rozwiązania, które może były nowoczesne, tyle, że

Czasem pakuje się całkiem duże pieniądze w rozwiązania, które może były nowoczesne, tyle, że 20-30 lat temu. Niewiele jest w Polsce osób z wizją i zdolnych do dobrego zarządzania ogrodem zoologicznym.

20-30 lat temu. Niewiele jest w Polsce osób z wizją i zdolnych do dobrego zarządzania ogrodem zoologicznym. Spośród dużych ogrodów najciekawsze rozwiązania proponuje Wrocław. To zdecydowany pionier zmian, już teraz to dobry, europejski poziom, a przy tym tempie zmian w ciągu kilku lat może być w ścisłej europejskiej czołówce. Poznań kontynuujący budowę dużych, półnaturalnych wybiegów, gdzie można zobaczyć zachowanie zwierząt takie jak w naturze, także nie pozostaje w tyle. Jeśli chcemy zobaczyć tapira pływającego na przestrzeni dziesiątek metrów w stawie, to jedyna okazja jest właśnie w Poznaniu. Aż trudno uwierzyć, że nigdzie w Polsce nie zobaczymy rysia, największego kota Europy, w warunkach zbliżonych do naturalnych. Wszędzie siedzą w klatkach, czasem po remoncie polegającym na niewielkim powiększeniu powierzchni i wstawieniu szyby zamiast siatki. Poznańskie zoo już zapowiedziało, że wkrótce zobaczymy tam rysie w ekspozycji obejmującej fragment lasu.

Niedźwiedzie często umieszczane są w pomieszczeniach, które wyglądają jak cele więzienne – kraty, betonowa podłoga, wybieg o wymiarach 10×10 m. Jaki to ma wpływ na zachowanie?

AS: To powoduje duże zmiany w zachowaniu zwierząt. Niedźwiedzie to zwierzęta wykazujące bardzo zróżnicowane typy aktywności; kopią, pływają, wspinają się. W naturze większość czasu spędzają na eksplorowaniu terenu i poszukiwaniu pokarmu. Pozbawione tych możliwości w klatce cierpią, czego efektem jest szereg zaburzeń w zachowaniu. Wykonują powtarzające się ruchy, np. kręcą głową albo chodzą w kółko tymi samymi ścieżkami. Zaburzenia te określa się mianem stereotypii. Są odpowiedzią na brak stymulacji i stres. Zwierzę w ten sposób próbuje radzić sobie z cierpieniem.

RM: Czasem przybiera to jeszcze bardziej drastyczne formy. U Nufiego, samca niedźwiedzia himalajskiego z toruńskiego zoo obserwowaliśmy autoagresję. Zwierzę gwałtownie gryzło się w kończyny i brzuch. Dziś na szczęście Nufi ma w Toruniu obszerny wybieg zamiast ciasnej klatki i nawet towarzystwo.

Dyrektywa unijna głosi, iż zwierzęta muszą mieć warunki podobne do tych, jakie mają w naturze. Czy to w ogóle jest możliwe do zrealizowania?

AS: Dokładniej tzw. dyrektywa zoo mówi, że państwa członkowskie Unii Europejskiej będą podejmowały wszelkie środki, aby zapewnić zwierzętom w ogrodach zoologicznych takie warunki, aby spełniały ich potrzeby biologiczne, między innymi urządzanie wybiegów zgodnie ze specyfiką gatunku.

RM: Takie warunki da się spełnić, ale w ciasnej klatce to jest niemożliwe. Warunki określone w przepisach krajowych jako minimalne w żaden sposób nie zabezpieczają dobrostanu. Implementacja tej dyrektywy w Polsce to mało chlubny przykład. Polskie przepisy

Warunki określone w przepisach krajowych jako minimalne w żaden sposób nie zabezpieczają dobrostanu. Implementacja tej dyrektywy w Polsce to mało chlubny przykład.

nie określają nawet sposobu urządzania wybiegu. Beton jest więc dopuszczalnym podłożem. W jaki sposób niedźwiedź ma w nim kopać? Tym, którzy przygotowywali obecnie obowiązujące polskie rozporządzenie powinno się codziennie pokazywać łapy i stawy w kończynach niedźwiedzi żyjących wiele lat na betonie. Polskie przepisy pozwalają na trzymanie zwierząt w niehumanitarnych warunkach, a podstawowy przepis dyrektywy został całkowicie zignorowany.

Jaka jest w tym rola Ministerstwa Środowiska?

RM: Ministerstwo Środowiska, a według aktualnych przepisów głównie Generalna Dyrekcja Ochrony Środowiska odpowiada za sprawy ogrodów zoologicznych. W 2003 roku obowiązywało w Polsce rozporządzenie, według którego dla pary niedźwiedzi minimalna powierzchnia wybiegu to było 400 m2, dla wilków 1000 m2. Określało także niezbędne urządzenie wybiegu, w tym naturalne podłoże. W 2004 roku, zaledwie po roku obowiązywania, wprowadzono nowe rozporządzenie, znacznie obniżające standardy. Uznano, że dwóm niedźwiedziom wystarczy 100 m2, a wilkom 200 m2. Zniknęły zapisy o naturalnym podłożu. To kuriozalny sposób dopasowania norm do rzeczywistości. Ale dlaczego miało być inaczej, skoro de facto normy układały ogrody same dla siebie? Czy można wyobrazić sobie bardziej komfortową sytuację?


Czy Wasze działania przynoszą jakieś wymierne korzyści? Macie już jakieś sukcesy na swoim koncie?

AS: Założyliśmy, że po skończeniu zasadniczej części projektu, czyli rozpoznaniu i opisaniu sytuacji, będziemy monitorować zmiany i pomagać, tam, gdzie to konieczne. Staramy się to robić. Nie pozwalamy, aby o niedźwiedziach zapominano. Są miejsca, gdzie nie ma pieniędzy na poprawę sytuacji, tam szczególnie staramy się pomóc. Jaka to pomoc? Począwszy od porad dotyczących urządzania wybiegów i technik wzbogacania środowiskowego, a skończywszy na znalezieniu nowego miejsca dla niedźwiedzic z Leszna.

RM: W tym roku udało nam się zorganizować „wyprawę medyczną” do Braniewa. W tym małym miasteczku na Warmii było aż 7 niedźwiedzi. Dzięki finansowemu wsparciu brytyjskiej organizacji RSPCA oraz miasta, a także innych darczyńców wpłacających pieniądze na konto projektu, udało nam się ściągnąć z Chorwacji wybitnego specjalistę od niedźwiedzi, prof. Djuro Hubera oraz dr Michała Bednarskiego z Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu. Wszystkie niedźwiedzie zostały dokładnie przebadane i zaczipowane. Niestety, tak jak wcześniej przypuszczaliśmy, dwa niedźwiedzie trzeba było poddać eutanazji. Były w skrajnym stanie, jedyne co czuły to potworny ból. To było bardzo trudne, ale dalsze utrzymywanie ich przy życiu byłoby okrucieństwem. Najgorsza jest świadomość, że nie doczekały lepszych czasów.

AS: Wszelka nasz działalność zależy od środków finansowych. Korzystamy z gościnności OTOZ Animals, organizacji, która wraz z RSPCA firmowała projekt. Formalnie badania dobrostanu niedźwiedzi w niewoli skończyliśmy w 2009 roku, ale dziś wciąż możemy liczyć na pomoc w sprawach prowadzenia księgowości. Wsparcia finansowego udzielają też ludzie, którym nieobcy jest los zwierząt w niewoli. Szczegóły można znaleźć na stronie internetowej www.bearproject.org. Tam także są informacje o naszej działalności.


Ostatnio głośno się zrobiło w sprawie uratowania niedźwiedzi z mini-zoo w Lesznie. Jak Wam się udało pomóc misiom?

AS: Leszno od początku należało do miejsc, gdzie warunki życia niedźwiedzi są najtrudniejsze. Poszukiwania nowego miejsca zaczęliśmy dużo wcześniej zanim pojawił się wniosek w sprawie likwidacji zoo. Rozpoznaliśmy sytuację w blisko 15 azylach dla niedźwiedzi, jakie funkcjonują w Europie, kontaktowaliśmy się chyba ze wszystkimi, którzy mogliby pomóc. Na Bałkanach nadal dziesiątki niedźwiedzi trzymanych w klatkach czy na łańcuchach czeka na pomoc. Bułgaria i Rumunia wraz z wejściem do UE musiały rozwiązać problem tzw. tańczących niedźwiedzi. Chodzi o zwierzęta tresowane do ulicznych występów. Powstały tam nowe azyle, część niedźwiedzi wyjechało do innych krajów. W takiej sytuacji znalezienie miejsca graniczy z cudem.

RM: Organizacja Vier Pfoten („Cztery łapy”), która ostatecznie zgodziła się przyjąć niedźwiedzie z Leszna prowadzi azyle w Rumunii, Austrii i w Niemczech. Znana jest z wysokich standardów. Zanim tę zgodę uzyskaliśmy musieliśmy się sporo napracować. To kilkukrotne wizyty przedstawicieli organizacji, akcja lobbingowa, pomoc innych zagranicznych organizacji i wiele innych działań.

Co trzeba zrobić, by poprawić los zwierząt w ogrodach zoologicznych, bo obecne prawo nie jest dla nich zbyt łaskawe. Jakie zmiany legislacyjne należy wprowadzić?

RM: Rozporządzenie dotyczące warunków utrzymywania zwierząt powinno być zmienione. W tej chwili nawet wyższe standardy, jakie przewidywały wcześniejsze przepisy, wydają się zbyt niskie. Do pracy eksperckiej w przygotowaniu przepisów należy zatrudnić także specjalistów spoza ogrodów zoologicznych. Nie może być tak, że ogrody same przygotowują sobie przepisy ich dotyczące.

AS: Do tego potrzebne są skuteczne kontrole ogrodów, brak niestety w Regionalnych Dyrekcjach Ochrony Środowiska ekspertów, mających kompetencje merytoryczne do takich kontroli.

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała Joanna Szubierajska z Ekologia.pl



4.8/5 - (6 votes)
Post Banner Post Banner
Subscribe
Powiadom o
8 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Proponuję skonstruować coś na podobieństwo „papa mobile” i wozić odpłatnie /takie safari/ kretynów zamkniętych w takich pudełkach /latem/ aby niczemu nie winne zwierzęta mogły ich oglądać i jednocześnie cieszyć się wolnością.

Proponuję się douczyć na temat obecnego stanu gatunków na wolności oraz funkcji ogrodów zoologicznych :)

Te szyby w zoo to jakiś koszmar, przecież w upalne dni zwierzęta muszą czuć się tam jak w szklarni, a wszystko po to, by zadowolić zwiedzających!

zoo to rozrywka dla pospólstwa, normalni ludzie wybierają bardziej kulturalne rozrywki:P

Wszelkie atrakcje związane ze zwierzętami powinny być zabronione, nie ważne czy to jest zoo, cyrk, delfinarium czy safari w Afryce! Wszystko co godzi w dobrostan zwierząt jest powinno być zakazane!

Prawdą jest,że ogród zoologiczny czy inne formy pokazu zwierząt w nienaturalnych warunkach zaspokają tylko ciekawość człowieka bez zachowania troski o „mniejszych braci”,a w trzecim tysiącleciu poglad taki powinien być coraz powszechniejszy.Psychika zwierząt jest faktem i powinna być brana pod uwagę,szczególnie wrażliwszych ludzi.

Pełna zgoda