Woda słodka to niecałe 3 proc. zasobów naszej planety. Jeszcze mniej jest wody pitnej- tylko 0,1 proc. Nie pozostaje to bez wpływu na nasze życie. A powierzchnia dotknięta susza rozrasta się. Polski przykład również nie napawa optymizmem.

Na każde osiem litrów odprowadzany jest średnio jeden litr ścieków dziennie! To znacznie więcej niż wynoszą zdolności przyrody do samooczyszczania.
W rezultacie, o ile w 1950 roku na świecie były tylko dwa kraje o zasobach wody mniejszych niż 500 metrów sześciennych na osobę rocznie (Malta i Barbados), o tyle obecnie jest ich kilkanaście, a w 2040 roku ma być aż 20.
To, że powierzchnia terenów dotkniętych suszą rozrasta się, jest faktem. Mało tego, symulacje zmian pogodowych nie pozostawiają złudzeń – będzie jeszcze gorzej. Co prawda sumarycznie wyparuje z oceanów i spadnie więcej wody, jednak olbrzymie rejony globu będą tracić wodę w wyniku przyspieszonego parowania. Dotyczy to szczególnie terenów położonych pomiędzy 20 i 45 stopniem szerokości geograficznej.
Konsekwencją tego stanu rzeczy będzie poszerzenie pasa pustyń zwrotnikowych, tj. terenów sąsiadujących z: Saharą, Kalahari, Sonora, Mojave, Atacama. Nie jest to dobry prognostyk na przyszłość, zwłaszcza, że na świecie jest ponad miliard ludzi, którzy nie mają bezpośredniego dostępu do wody pitnej, a blisko 2 miliardy nie ma zapewnionej z tego powodu dostatecznej higieny osobistej.
Epicentra suszy
Niedostatek wody dotyczy głównie Afryki. W pasie największej suszy znajduje się Somalia, Etiopia, Kenia, Tanzania, Mozambik, Malawi, Zimbabwe, Botswana, Lesotho, RPA, Zambia, Angola i Namibia. W Somalii z powodu braku wody kwitnie piractwo. Niektórzy mieszkańcy nielegalnie przekraczają granicę z Kenią oraz Etiopią i kradną wodę. Władze nie bardzo wiedzą jak walczyć z taką plagą, tymczasem sytuacja staje się coraz bardziej dramatyczna. Aby zaspokoić najbardziej podstawowe potrzeby, kobiety z południowej Afryki przebywają dziennie średnio 6 km niosąc 20 litrów wody. A co z dalszą egzystencją? Przeciętny mieszkaniec Mozambiku ma do dyspozycji około 10 litrów. Tymczasem żeby wyprodukować kilogram suchej pszenicy potrzeba blisko 450 litrów wody!
Zapotrzebowanie na wodę rośnie wprost proporcjonalnie do populacji ludzi i zwierząt. Niestety, wody jest coraz mniej. Przykładem na potwierdzenie tej tezy jest zanik jeziora Czad, niegdyś wielkiego zbiornika wodnego, dostarczającego wodę 20 milionom ludzi. Na granicy wyschnięcia są również Haramaya, Awasa, Abiyata czy Ziwaya.
Deficyt wody spędza sen z powiek także decydentom w Pekinie. Jangcy – najdłuższa rzeka Państwa Środka – osiągnęła najniższy poziom w historii. A potężna Huang Ho jest eksploatowana przez chińską gospodarkę tak intensywnie, że często nie dociera do Zatoki Pohaj. A najgorsze dopiero przed nami. Prawdziwe problemy nastąpią po roztopieniu się lodowców Tybetu. Płynące stamtąd największe rzeki Azji podczas suszy zamienią się w wąskie strugi. Dotyczy to m.in. Jangcy i Huag Ho, Gangesu, Indusu, Brahmaputry, Salween i Irrawaddy, a także Mekongu.
Niestety, nie tylko Azja jest na celowniku suszy. Z deficytem wody boryka się także Australia. Fakt, że leży ona w suchej strefie zwrotnikowej i ma płaską rzeźbę terenu, nie sprzyja opadom. Zimny prąd opływający jej zachodnie wybrzeża również nie przyczynia się do nawodnienia.
Nie lepiej wygląda sprawa z Europą. Eksperci nie mają wątpliwości – część południowa Starego Kontynentu zostanie poważnie dotknięta suszami. ONZ szacuje, że ryzyko zamienienia się w pustynię dotyczy 30-60 proc. terytorium Hiszpanii. A to dopiero początek. Przewiduje się, że w Hiszpanii opady do 2070 roku zmniejszą się o 40 proc. Nie jest to dobry prognostyk na przyszłość, zwłaszcza, że już dziś do Barcelony dowożona jest woda pitna.
Ekologia.pl poleca

Rzeki w Polsce mają rekordowo niski poziom. Źródło: Lukasz Siekacz/Shutterstock
Własne podwórko
Polski przykład również nie napawa optymizmem. Na jednego mieszkańca Europy przypada średnio 4560 metrów sześciennych wody, u nas jest ponad dwa razy mniej, podobnie jak w… Egipcie.
Mimo dużej ilości rzek i jezior, wody jest u nas znacznie poniżej średniej europejskiej, a większe zasoby mają w niektórych rejonach Hiszpanii czy Grecji. Pod względem zasobów wody słodkiej na mieszkańca, klasyfikujemy się na 24 miejscu w Unii Europejskiej pod względem odnawialnych zasobów słodkiej wody przypadających na jednego mieszkańca tuż przed Czechami, Cyprem i Maltą – wynika z danych GUS. Mamy średnio zasoby wody słodkiej na poziomie 1600 m3 na rok na mieszkańca. Według ONZ granicą, poniżej której kraj uznaje się za zagrożony niedoborem wody, jest 1700 m3 na mieszkańca. Wyprzedza nas ponad 20 krajów, a za nami są tylko Czechy oraz Cypr i Malta, które mają dużo mniej wody słodkiej, odpowiednio tylko po 400 i 100 m3 na rok na mieszkańca.
W ostatnich 25 latach susze w Polce pojawiają się coraz częściej, są coraz bardziej intensywne i obejmują coraz większy obszar. Gdzie jest najbardziej sucho? Najgorsza sytuacja panuje w centralnej części Polski – ok. 60 tys. kilometrów kwadratowych objętych jest tam procesem stepowienia. Według informacji uzyskanych z Instytutu Upraw, Nawożenia i Gleboznawstwa z powodu ostatnich upałów suszą objętych jest 12 województw. Efekty stepowienia Polski już są widoczne: niedobór wody odczuwa rolnictwo i gospodarka żywnościowa. A niski stan wód w rzekach i zbiornikach wodnych przyczynił się do tego, że do końca sierpnia możliwe są ograniczenia w dostarczaniu energii elektrycznej dla niektórych odbiorców.
Dlaczego tak się dzieje? Mamy okres suszy hydrologicznej, czyli długi okres bezdeszczowy. Na systematyczne obniżenie poziomu wody w rzekach całego kraju ma wpływ przede wszystkim niedobór opadów. Zima była mało śnieżna, wiosna sucha, tak samo jak lato. Jak już padało, to tylko w czasie burz, podczas których woda spływając szybko do rzek, nie miała szans wsiąknąć w ziemię. Do tych czynników należy zaliczyć także utrzymującą się wysoką temperaturę, przez którą paruje lustro wody.
Hydrolodzy zwracają uwagę, że mając tak mało wody powinniśmy się starać ją zatrzymywać. Teresa Zań – dyrektor Departamentu Inwestycji i Nadzoru w Krajowym Zarządzie Gospodarki Wodnej - podkreśla, że magazynujemy tylko 6 proc. odpływu wody, a powinniśmy – 15 proc. W podobnym tonie wypowiada się profesor Waldemar Michna z Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej. Według niego, oprócz małych zbiorników wodnych o objętości całkowitej do 5 mln metrów sześciennych, powinniśmy chronić tereny bagienne, torfowiska oraz obszary leśne.
Pod rozwagę
Skąd czerpać nowe ilości czystej wody? Większość rządów sięga po zasoby podziemne. Niestety, nadmierna ich eksploatacja tylko pogłębia problemy – w Bangkoku, Meksyku czy Wenecji spowodowała zapadanie się gruntu. Rozwiązaniem może być odsalanie wody morskiej, ale jest to kosztowne i w wyniku tego procesu powstają góry soli. Santorini nie ma innego wyjścia, chcąc się utrzymywać z turystyki. Katar może sobie pozwolić na to dzięki zyskom z eksportu ropy naftowej. Niestety, o podobnych rozwiązaniach mogą tylko pomarzyć mieszkańcy wieżowców w krymskim Symferopolu, gdzie bieżąca woda pojawia się coraz rzadziej.
Jeżeli woda jest towarem deficytowym, powinna mieć swoją cenę. Nie można jej marnotrawić, realizując księżycowe pomysły, jak odwracanie biegu rzek w środkowej Azji. Europa, nie nękana specjalnie przez susze i nie zagrożona eksplozją demograficzną, jest tego świadoma. Za zatrucie Cisy Rumunia była krytykowana przez państwa całego regionu. Węgrzy słusznie zarzucały Słowacji, że po ujęciu Dunaju w betonowe koryto w okolicach GabcŠikova-Nagymaros naruszona została równowaga hydrologiczna. Oby taką wrażliwość wykazywał cały świat.
Ekologia.pl (JSz)
Bibliografia
- Instytut Uprawy Nawożenia i Gleboznawstwa (IUNG) ; “Klimatyczny Bilans Wodny dla okresu od 11 kwietnia do 10 czerwca 2022 roku”; data dostępu: 2022-07-04
- Główny Urząd Statystyczny; “Najnowszy raport GUS – Polska na 24 miejscu w Unii Europejskiej pod względem odnawialnych zasobów wody słodkiej”; data dostępu: 2022-07-05
Moim zdaniem
Czy światu grozi susza?