BLW. KARMIENIE DZIECI. Nauka wczesnego odżywiania u dzieci (BLW)
Ekologia.pl Środowisko Wywiady Prawdziwe BLW dzieje się „przy okazji” – rozmowa z Martą Sobiło

Prawdziwe BLW dzieje się „przy okazji” – rozmowa z Martą Sobiło

Dla wegemaluch.pl Marta Sobiło
Dla wegemaluch.pl Marta Sobiło

O wegetarianizmie, wegedziecku i o nauce wczesnego odżywiania (Baby Led Weaning) opowiada Marta Sobiło, matka, architektka zieleni i współzałożycielka serwisu internetowego www.babyledweaning.pl.
wegemaluch.pl: Wegetarianizm to dla Ciebie?
Marta Sobiło: Coś, o co starałam się bardzo długo. Od lat. Pierwsza próba w 1LO- jakieś 15 lat. Pół roku bez mięsa, cała rodzina z wieczną pretensją. Ostatecznie pogorszył mi się wzrok i jako nastolatka nie mająca siły przebicia wśród rodziny dałam sobie wmówić że to przez niejedzenie mięsa. Inna sprawa, że nie miałam internetu i nie wiedziałam jak skomponować dietę. Nie miałam „mentora”.

Od kiedy i dlaczego zostałaś wege?
Od tamtej pory jadłam coraz mniej mięsa, od jakichś 10 lat brzydziło mnie, od 5 miałam wyrzuty sumienia za każdym razem, kiedy je jadłam. Ostatecznie zakończyłam przygodę mięsną, kiedy mój schroniskowy pies olbrzym wrócił mokry ze spaceru i zapachniało mi foie gras, które wmuszano we mnie niegdyś we Francji (jedz, drogie było!) i stwierdziłam, że nie będę jadła psa. Mięsa znaczy, ale kojarzy mi się ono z psem, moim, lubianym jako żywe zwierzę.

Twoim zdaniem bycie wege ma wpływ na rozwój psychiczny i emocjonalny człowieka?
To się wiąże – jedno ma wpływ na drugie. U mnie najpierw było obrzydzenie, potem ciąże i jeszcze więcej obrzydzenia, potem eko jedzenie ze względu na BLW u młodszego Syna. Od tamtej pory adoptowaliśmy psa.

Od dawna nie depczemy ślimaków, komary zabijamy tylko, jak na nas siedzą, a much wcale. Teraz mam muchy z imionami, pająki przeprowadzające się z kąta w kąt (większość to Stefany) i tańczącego w rytm kiepskiej muzyki sąsiadów komara.

Twoje dziecko też jest wege? Jak zareagowała rodzina na wyeliminowanie mięsa z diety dziecka?
Ze względu na zakręty życiowe moje dzieci chwilowo nie są wege. U młodszego łatwiej mi eliminować mięso, jednakże są bliskie im osoby, podstępnie przemycające świństwa typu „kubasa” żywiecka czy kotlecik. Starszy jest mało empatyczny, na razie ma mniej więcej „gdzieś” cierpienie zwierząt, kotlet to kotlet. Nie pokazuję im filmików z interwencji w ubojni. Dorośnie. Albo zakręty się wyprostują. Osoby zrozumieją i będzie wege. Albo nie. To jak z religią – nie ochrzciłam ich, ale muszę siebie przygotować na to, że być może kiedyś sami to zrobią, nieważne dlaczego.

Czy zastanawiałaś się, jak wytłumaczysz dziecku dlaczego nie je mięsa?
Tłumaczę czemu ja nie jem. Starszy reaguje jak Babcia – prychnięciem „co ona wymyśla”. Ale pamięta, żeby moje tosty zrobić bez szynki i kładzie na innym talerzu mówiąc „te są mamy bo mama nie je mięsa”. Młodszy wie, że nie jem, ale on jest na etapie takim, że majonez to jest „to coś sojowe” a „kotlet” może być także kotlecikiem warzywnym.

Ciężko być w Polsce wege, szczególnie rodzicem wegemalucha?
Wszędzie pewnie jest ciężko, pytanie jak dużo bliskich osób jest wrogo lub lekceważąco nastawionych. Staram się ignorować to, co się da, tłumaczyć tym co się da. Ostatecznie zawsze można się odciąć. Obce osoby są mi całkowicie obojętne, nie wdaję się w dyskusje.

Lubisz gotować? Jakie potrawy goszczą na Twoim stole?
Najczęściej sos pomidorowy z soczewicą, leczo z ziemniakami, zapiekanki z warzywami. I muffinki!

Jesteś współzałożycielką babyledweaning.pl – pierwszej polskiej strony o BLW, bazy informacji m.in. o zdrowym odżywianiu dzieci – skąd pomysł na taką stronę?
Jadłyśmy z Agnieszką bataty z parowaru z makaronem, razem z czwórką małych Dzieci. Najmłodsze, czyli mój półroczny wtedy Syn jadł makaron pierwszy raz w życiu – zorientowałam się, że niechcący zupełnie dostał gluten, porozmawiałyśmy o tym, że tabelki mówią o nim dopiero od 10 miesiąca. Rozmowa zeszła na „takie coś, że dzieci jedzą same” i od słowa do słowa stanęło na założeniu portalu. Wieczorem stanął blog na wordpressie, napisałyśmy maile do Gill Rapley o zgodę na nazwę i takie tam. Pamiętam jak na początku jeszcze pomagała nam koleżanka – Gosia Garkowska, którą serdecznie pozdrawiam.

Co robicie, żeby promować metodę BLW?
Wszystko i nic. To jest mechanizm samonakręcający się – jedna mama drugiej mamie opowiada, wpadają na portal, na fanpejdż na FB. Mamy także porozumienie z wydawcą książki na wymianę linków, udzielamy porad mailowo, robimy pogadanki i warsztaty.

Rodzice najczęściej zaczynają od „papek” co oznacza że do „tradycyjnego” jedzenia długa droga. Z Twojego doświadczenia – trudno jest namówić rodziców do wypróbowania „niepopularnej” nauki jedzenia?
Ludzi ogólnie trudno jest namówić do natury. Co innego świadomi rodzice – oni wiedzą do czego dążą, jak widzą przyszłość rodziny i czego kategorycznie chcą uniknąć. Tacy rodzice zwykle trafiają do nas żeby się upewnić, poznać tricki np na wyjście do knajpy z maluchem. Często spotykamy też rodziców starszych dzieci, które już są niejadkami – rodzice wpadli w błędne koło „musisz-powinieneś-mało jesz” itp. Ja mam doświadczenie z takim niejadkiem i zresztą sama byłam niejadkiem, więc znam temat z obu stron.

Sądzę, że dla wielu rodziców barierą dla BLW będzie bałagan po jedzeniu – co im doradzisz?
Luz. Zmywalną podłogę. Jeszcze więcej luzu. I psa. Ale luz przede wszystkim, to i tak dopiero początek bałaganu w ich życiu.
Wyobraźmy sobie sytuację, że dziecko upatrzyło sobie tylko parę warzyw, np. ziemniaki, brokuły, kalafior a innych nie chce. Powstaje pytanie: wprowadzać na siłę inne, czy dawać to na co ma ochotę?

Ja bardzo długo kładłam Dziecku około 10 warzyw, plus jakaś kasza/ryż. Notorycznie odmawiał kukurydzy, potem czegoś innego. Mamy taki system, że jak ktoś czegoś nie je, to się wymieniamy, tak więc ja zawsze oddaję paprykę, a przyjmuję kukurydzę w każdej ilości. Ale miłośnikiem papryki to chyba żadne z nas nie jest.

Jeśli widziałam, że przez 2 tygodnie dziecko czegoś nie jadłoprzestawałam dawać. Ale prawda jest taka, że zwykle wrzucałam mieszankę warzywną na patelnię/do parowaru i tam był od razu wybór spośród wielu warzyw. Do tego kaszotto – zwykle amarantus z kaszą jęczmienną, gryczaną i ryżem, doprawione kurkumą. Ciekawie i kolorowo. A przede wszystkim łatwe do przygotowania. No i wstyd się przyznać, ale nigdy nie patrzyłam ile i co zjadł…

Dobrze, załóżmy że w domu nauka BLW jest prosta. Jak sobie poradzić poza domem, np. restauracji, na wakacjach?
Sadzamy dziecko w knajpie i dajemy talerz i widelec…? plus kubek z wodą… Ja naprawdę nie widzę problemu, mimo że byłam na wakacjach z dwójką dzieci sama – dałam radę, akurat posiłki najmniej pamiętam, czyli nie były traumatyczne.

A tak w ogóle co to jest BLW?
W skrócie? Wybór. We wszystkim. Zaczyna się od jedzenia, kończy na całkowicie oddzielnym młodym osobniku, całkiem sprawnie stawiającym swoje granice.

Co daje BLW dziecku, rodzicom?
Rodzicom – dużo bałaganu, radosnego w moim wypadku, bo mnie artystyczny nieład nie przeszkadza, nie widzę problemu w odłożeniu sprzątania na później, aż kasza wyschnie i da się ją wciągnąć odkurzaczem. Wolność rąk, można samemu zjeść ciepły posiłek zerkając na Dziecko, rozmawiając z Drugim i resztą „przystołowej” watahy.

Dziecku – radość, sprawność manualną, wolność o której wspomniałam wyżej i pewność, że samo o sobie decyduje. Przekonałam się, że to fajnie mieć wyszczekane od małego Dziecko, mimo, iż czasem brakowało mi sił i marzyłam żeby poszło już spać.

Innym – odmienne spojrzenie na Rodzicielstwo – mniej spiny, więcej luzu. Wielokrotnie spotykałam się (i spotykam nadal) ze stwierdzeniami typu „chcę być takim fajnym i wyluzowanym rodzicem”.

Zatem od kiedy stosować i od czego zacząć?
Od kiedy siedzi. A może bardziej od kiedy siedzi i żąda. Ciężko przegapić kiedy Dziecko żąda pożywienia, zwykle nam je po prostu wyrywa. Od czego? To zależy od naszych upodobań, religii, przekonań. Ja zaczęłam od batatów i makaronu. Pierwszą rzeczą jaką w ogóle polizał (poza sutkiem, zabawkami i śmieciami podłogowymi) był szparag.

Czy to jest bezpieczne dla dziecka?
A co jest bezpieczne dla Dziecka? Wszystko może być niebezpieczne – zabawka może mieć mały element łatwy do połknięcia mimo, że producent się zarzeka że nie ma, a łyżką można zahaczyć o „Dzieckowe” podniebienie i zrobić krzywdę. Wszystko z głową i umiarem, jakieś tam zasady BHP obowiązują przy Dziecku w każdym momencie.

Jak się do tego przygotować?
Spokój. Zero wyrzutów sumienia (wyrzucamy z głowy słowo „powinno”). Zero fochów – „Ja gotowałam pół dnia, a ty nic nie jesz” – i lament. Z rzeczy materialnych krzesełko, stół i śliniak, na jakieś pierwsze 3 miesiące. Potem sztućce i talerzyk. Aha, no i koniecznie kubeczek z wodą do popicia. Przydaje się zmywalna podłoga i/lub pies.

Jakich błędów należy unikać jeśli chodzi o wprowadzenie BLW?
Nie podawać do ręki, nie wkładać do buzi, nie oszukiwać siebie że „ono już siedzi tylko trochę się chwieje” – lepiej poczekać tydzień, dwa, aż samodzielnie usiądzie. Ważne jest żeby się nie poddawać po kolejnym nietkniętym posiłku (zdarza się czasem) albo po upojnej wizycie rodzinki z dobrymi radami.

Jaki jest wykaz słów i zachowań rodzica, które powinny zniknąć w komunikacji z dzieckiem?
„Musisz”, „powinieneś”, „to jest smaczne”, „za mamusię”, „tak się namęczyłam/em przygotowując, a ty nie jesz!”, „nie brudź/nie rzucaj jedzeniem”. Fajnie, jeśli jedynymi słowami dotyczącymi posiłku jest „chodź na obiad”, „smacznego” i ewentualnie „spróbuj marchewki/brokuła” i „czy chcesz jeszcze?”

W jakich ilościach i kiedy serwować posiłki (czy wprowadzać stałe pory)?
Na pewno nie proponujemy jedzenia wygłodniałemu, dopiero obudzonemu półroczniakowi. Najpierw pierś, niekoniecznie do syta, ale na pierwszy głód i potem „normalne” jedzenie. Albo około 40 minut po posiłku mlecznym. Takie są obserwacje, ale wiadomo, że każde dziecko jest inne. Warto też odpowiadać na sygnały dziecka – jeśli my jemy jabłko i ono domaga się tego samego – najlepiej podać mu takie samo jedzenie.

Jeśli chodzi o pory, to BLW ma pomagać w tym, żeby dziecko uczestniczyło w życiu rodziny, albo inaczej – BLW odpowiada na potrzeby dziecka w przebywaniu z resztą domowników i uczeniu się zachowań społecznych – jeśli będzie jadło ze wszystkimi, to nie dość, że będzie mniej przygotowań, to jeszcze będzie miało kogo naśladować. Bo prawdziwe BLW dzieje się „przy okazji”.

Z jakimi najczęściej problemami zwracają się do Was rodzice?
Co podać, jak podać, czy się nie zakrztusi. Zdecydowanie za rzadko chcą porozmawiać o tym co to daje dziecku na przyszłość, a szkoda.

Czy mogłabyś polecić jakieś książki, które warto przeczytać?
Grę o Tron. W trakcie godzinnej zabawy dziecka jedzeniem. Albo w czasie zaoszczędzonym na osobne gotowanie i wpychanie łyżeczki.

Wywiad pochodzi z serwisu wegemaluch.pl

4.8/5 - (19 votes)
Subscribe
Powiadom o
6 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

oba serwisy siebie warte

Albo się w coś wierzy, albo nie.

Niezabijanie zwierzątek, to jedna rzecz, ale ekologiczne życie powinno obejmować więcej sfer w naszym życiu. M.in. zasilanie w naszym domu. Ostatnio założyliśmy z mężem panele solarne od solarus.pl. Moje eko-sumienie jest spokojniejsze. :)

A co to ma wspólnego z ekologią..?

Wystarczy ruszyć głową, zastanowić się i powiązać ze sobą parę rzeczy. Dla lepszego zobrazowania problemu polecam film Pożeranie Ziemi (Devour the Earth). wyjaśniający co ekologia ma wspólnego z wegetarianizmem

https://www.youtube.com/watch?v=NYMtE_eDHgU&feature=player_embedded

Pozdrawiam gorąco:)

Oooo, ja też nazwałam pająka w sypialni Stefan :) Cóż za niebywały zbieg okoliczności.

Pozdrawiam