DDT środek na koamry. DDT to specyfik niezwykle skuteczny
Ekologia.pl Środowisko Ochrona środowiska naturalnego Uratowali komary, umierali ludzie. Kontrowersje wokół DDT

Uratowali komary, umierali ludzie. Kontrowersje wokół DDT

Tomasz Teluk
Tomasz Teluk – założyciel i prezes Instytutu Globalizacji. Jest doktorem filozofii na Uniwersytecie Jagiellońskim. Ukończył także nauki polityczne na Uniwersytecie Warszawskim i Wyższą Szkołę Zarządzania, gdzie studiował zarządzanie biznesem. Publikował m.in. w: „Rzeczpospolitej”, „Wprost”, „Polska The Times”, „Życiu”, „Ozonie”, „Gazecie Prawnej”, "Pulsie Biznesu", „Parkiecie”, "Gazecie Polskiej”, „Najwyższym Czasie”, „Międzynarodowym Przeglądzie Politycznym” i wielu innych. Jest autorem książki "Mitologia efektu cieplarnianego" (link do sklepu https://globalizacja.org/node/254). Prowadzi również autorski blog www.teluk.net

Według danych Fundacji Pomocy Humanitarnej „Redemptoris Missio”, malaria na świecie zabija ok. 3 mln ludzi. 90 proc. z nich to mieszkańcy najuboższych rejonów Afryki, przeważnie najsłabsze organizmy: malutkie dzieci, matki z wielodzietnych rodzin, kobiety w ciąży. Na malarię każdego roku choruje 0,5 mld ludzi.

Roczne straty z powodu zapadalności na tę chorobę Światowa Organizacja Zdrowia szacuje na 12 mld dolarów. Gdy w roku 1948 r. szwajcarski chemik prof. Paul Hermann Mueller otrzymał nagrodę Nobla „za odkrycie wysokiej skuteczności DDT w zwalczaniu wielu rodzajów stawonogów”, wydawało się, że problem chorób zakaźnych przenoszonych przez owady, został raz na zawsze rozwiązany.

DDT to specyfik niezwykle skuteczny. Populacja złośliwych owadów w Stanach Zjednoczonych i Australii została praktycznie zdziesiątkowana. Epidemie malarii, roznoszonej przez komary, i tyfusu plamistego, rozprzestrzenianego przez wszy, w tych krajach przeszły do historii. Niestety lata 60. przyniosły także intelektualny terror ze strony pokolenia „Dzieci Kwiatów”. Ekologiczny ekstremizm i zarazem naiwność, zawładnęły umysłami decydentów. Zewsząd zaczęto straszyć potwornymi efektami ubocznymi z racji powszechnego stosowania „chemii” w rolnictwie.

Według radykalnych zwolenników ochrony środowiska. DDT miało odkładać się w ciele ludzkim prowadząc do wielu groźnych chorób. Sęk w tym, że nie przeprowadzono wówczas wiarygodnych badań ukazujących szkodliwość tego pestycydu, natomiast wiele wskazuje na to, że specyfik wyeliminowano „na wszelki wypadek” na fali ekologicznej poprawności.

Pomyłka Rachel Carson

„Jest ironią naszych czasów, że podczas, gdy koncentrujemy się na obronie kraju przed działalnością zewnętrznych wrogów, musimy jednocześnie na tych, którzy zniszczą go od środka” – pisała Rachel Carson, w latach 60. w jednym ze swych ekologicznych manifestów. Rachel Carson była wrażliwą pisarką, z wykształcenia biologiem. Po ukończeniu studiów została urzędniczką. Potem

DDT przy właściwym stosowaniu nie zagraża zdrowiu

pisała do wielu gazet artykuły na temat konieczności ochrony środowiska naturalnego. Sławę przyniosły jej publikacje o biologii oceanów. Jednak prawdziwe spustoszenie wywołała jej książka pt. „Milcząca wiosna” z 1962 r., w której Carson napisała, że DDT może wywoływać nowotwory i niekorzystnie wpływa na zdrowie ptaków. Sprawą zainteresował się rząd. Carson wzywała do nowej polityki rolnej, natychmiastowego wycofania pestycydów z produkcji i poszukiwania nowych form ochrony środowiska.

Wszystko wskazuje na to, że Carson nie prowadziła w tym kierunku żadnych wiarygodnych badań. Miała natomiast „ekologiczną wizję”, była wpływową pisarką, wrażliwą humanistką. Przypuszczenia, że DDT może powodować chorobę Heinego-Medina, zaburzenia koordynacji ruchów, czy nawet bezpośredni zgon na skutek obrzęku płuc, pozostały wyłącznie w sferze spekulacji. Jednak na podstawie tych spekulacji, skaje skandynawskie: Norwegia i Szwecja zakazały stosowania tego pestycydu, a w 1972 r. uczyniły to Stany Zjednoczone.

Dramatyczne konsekwencje

Trwałość DDT okazała się jego przekleństwem. Ponieważ DDT rozkłada się nawet 15 lat, środek stał się łatwym celem krytyki ekologów. Niemniej polityka bazująca na dogmacie ekologii, pomijająca wartość życia ludzkiego, pokazała doskonale, jak kierując się szczytnymi intencjami, można łatwo wylać dziecko z kąpielą.

W ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat malaria stała się znów wrogiem publicznym numer 1 w krajach najuboższych. W państwach, gdzie ludzie umierają z głodu i chorób, dywagacje nad potencjalnymi długotrwałymi skutkami ekologicznymi, zakrawają na cynizm. Gdy umiera człowiek, należy go ratować wszelkimi możliwymi sposobami, a nie dywagować, czy zabicie komara, spowoduje odkładanie się w pestycydu w trawie.

Malaria stała się, obok gruźlicy oraz HIV/AIDS, jedną z najgroźniejszych współczesnych chorób zakaźnych na świecie. Ubóstwo i brak opieki zdrowotnej wyklucza skuteczne radzenie sobie z chorobą przez kraje afrykańskie. Na tradycyjnym leczeniu farmakologicznym, wspomaganym przez międzynarodową biurokrację, zarabiają głównie koncerny farmaceutyczne. Najskuteczniejszą metodą jest eksterminacja populacji komarów poprzez spryskiwanie zagrożonych obszarów DDT. Współcześnie aplikacja tego środka może być znacznie bardziej precyzyjna niż przed 50 laty. DDT to środek niezwykle skuteczny i tani. Dlatego WHO rozpoczęła rehabilitację pestycydu i rozpoczęła jego masowe stosowanie.

Afryka błaga o DDT

W dokumentalnym filmie „Not Evil, Just Wrong”, który wszedł niedawno do dystrybucji w USA, krytykującym politykę ekologiczną Stanów Zjednoczonych, aktywiści z krajów afrykańskich, błagają o urzędników o umożliwienie stosowania pestycydów w walce z komarami.

WHO od września 2006 r. rozpoczęła trzydziestoletni plan walki z malarią, który obejmuje także stosowanie tego środka

Gdyby nie ekologiczna histeria wokół pestycydów, prawdopodobnie uratowano by życie wielu ludzi i świat wyglądałby inaczej

owadobójczego, ale tylko do spryskiwania budynków tzw. techniką IRS (ang. Indor Residual Spraying). Metoda polega na spryskiwaniu ścian i dachów domów raz do roku.

Szef ogólnoświatowego departamentu ds. walki z malarią Światowej Organizacji Zdrowia Arata Kochi uważa, że: „DDT przy właściwym stosowaniu nie zagraża zdrowiu”. Strategia WHO nie obejmuje jednak stosowania DDT w rolnictwie. Przeciwni stosowaniu pestycydów są wciąż eksperci pozostający pod wpływem środowisk lewicowych i ekologicznych.

Walka z malarią za pomocą dichlorodifenylotrichloroetanu jest prowadzona obecnie w 10 krajach Afryki Subsaharyjskiej m.in. w RPA, Namibii, Zambii, Zimbabwe i Tanzanii i 30 innych krajach.

Jeśli jest to najskuteczniejszy środek zwalczania śmiertelnej choroby, dyskutowanie o tym, czy lepiej chronić ludzkie życie czy narażać organizmy żywe na kontakt z „chemią” jest pozbawione większego sensu.

Historia DDT powinna być też lekcją dla decydentów o tym, że szlachetnymi intencjami jest wybrukowane piekło. Gdyby nie ekologiczna histeria wokół pestycydów, prawdopodobnie uratowano by życie wielu ludzi i świat wyglądałby inaczej.


Tomasz Teluk  – założyciel i prezes Instytutu Globalizacji. Jest doktorem filozofii na Uniwersytecie Jagiellońskim. Ukończył także nauki polityczne na Uniwersytecie Warszawskim i Wyższą Szkołę Zarządzania, gdzie studiował zarządzanie biznesem. Publikował m.in. w: Rzeczpospolitej, Wprost, Polska The Times, Życiu, Ozonie, Gazecie Prawnej, Pulsie Biznesu, Parkiecie, Gazecie Polskiej, Najwyższym Czasie, Międzynarodowym Przeglądzie Politycznym i wielu innych. Jest autorem książki „Mitologia efektu cieplarnianego”. Prowadzi również autorski blog www.teluk.net



4.8/5 - (15 votes)
Post Banner
Subscribe
Powiadom o
8 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Autorowi zapomniało się sprawdzić katastrofalne fakty. DDT = paraliż owadow = paraliż bydła = paraliż zwierząt domowych = paraliż ludzi o nazwie Polio. Opisów i danych tej historii jest bardzo dużo. To był prawdziwy powód wycofania tej trucizny. Rząd USA gorączkowo poszukiwał „alternatywnej” przyczyny masowych paraliży zwłascza wśród dzieci. Zatrudniono „odpowiednich naukowców”. Znaleziona wirusa „X” w rogach przednich rdzenia kręgowego. Kryzys perspektywy wypłaty gigantycznych odszkodowań został zażegnany. Kumilacja DDT w mleku matek i całej żywności doprowadziła do katastrofy zatrucia.. Nadal Polio wystepuje wszędzie tam gdzie stosuje się opryski DDT. Pakistan, Awganistan, Indie i kraje Afrykańskie. A posyłane „zdrowe szczepionki” powodują dodatkowe dramaty sparalizowanuch dzieci. Wystardzy czytać ze zrozumieniem.Wyczerpujący zbiór danych można znaleźdź np. tutaj. https://pubmedinfo.org/2016/08/03/polio-w-usa-kontekst-srodowiskowy/https://pubmedinfo.org/2016/12/14/historia-poliomyelitis/A

10 lat pracowałem naukowo zajmując się entomologią stosowaną, a obecnie od wielu lat pracuję nad wprowadzaniem do praktyki zintegrowanej ochrony roślin, tj. takiej starającej się, przy wykorzystaniu wiedzy ekologicznej, do maksymalnego ograniczenia stosowania chemicznych środków ochrony roślin. Temat DDT zgłębiłem więc jak chyba niewielu w naszym kraju było to w stanie zrobić.
Obecnie istnieje dziesiątki jeśli nie setki prac naukowych ze zdziwieniem konstatujących, że nawet setki razy większe dawki DDT niż stosowane w przeszłości i występujące dawniej i obecnie w naturze, nie powodowało np. pękania – osłabiania skorupek jaj, raka u ludzi itp. DDT owszem nawet dziesiątki lat zalega np. w glebie, ale głownie jako praktycznie nietoksyczny DDE. Udowodniono, że na całym świecie jedynie w populacjach kilku gatunków ptaków drapieżnych i co ciekawe 7-miu błotno-wodnych, ponadto na terenach wyjątkowo sprzyjających się jego gromadzeniu, ten metabolit mógł spowodować nieznaczne zwiększenie śmiertelności piskląt.
Co zatem odpowiadało za np. prawie całkowite wymarcie sokoła na przełomie lat 60-tych i 70-tych?
Ano inne właśnie wchodzące do użycia znacznie bardziej toksyczne insektycydy w sporej części wykładane jako trutki na gryzonie, lisy oraz przez leniwych traperów w celu pozyskania futer (np. Hiszpania, Kanada, USA itp.). Z grupy chlorowanych węglowodorów to głównie aldryna, z karbaminianów „słynny” z toksyczności aldicarb, z fosforoorganicznych np. tiometon (brrrry…, to dopiero trucizna!), itp…. I tego można się dowiedzieć niekoniecznie czytając nieco tendencyjną – przyznaję – publikację „The True Story of DDT…”, słynnego śp. profesora, „zaciekłego” wroga pseudo-ekologii i jej i dziś bardzo licznych, wręcz coraz liczniejszych, wyznawców…
Swoją drogą przykład Sokół – DDT, pokazuje że racje mają Ci co twierdzą, że odpowiednio długo powtarzane kłamstwo nie umiera nigdy, żyje własnym życiem i całkowicie wypiera prawdę…
Zwolennicy teorii spiskowych twierdzą, że tak naprawdę za oskarżeniami wobec DDT stoją… same firmy chemiczne… Otóż DDT był bardzo łatwy w produkcji i po pewnym czasie syntetyzował – produkował go, praktycznie każdy kto tylko chciał… I coś chyba jest na rzeczy: wprowadzane pod koniec lat 70-tych rzekomo proekologiczne inhibitory chityny tzw. regulatory wzrostu owadów, były makrocząsteczkowe, a więc znacznie, znacznie trudniej je było zsyntetyzować. Na marginesie: równie szybko jednak jak dostały one status „ekologicznych”, czy też proekologicznych, tak szybko je straciły. Dlaczego? Po kilku latach stosowania okazało się bowiem, że jako makrocząsteczkowe tworzyły dużo metabolitów, z których pewne zaczęły być podejrzewane o kancerogenność…
Czy przywrócić więc DDT do powszechnego stosowania? Stanowczo nie !!! Po pierwsze szkodniki się na niego szybko uodporniają. Odporność ta jest ponadto bardzo trwała, nawet po 35 latach (!) od zaprzestania jego stosowania w niektórych populacjach owadów dalej się ona utrzymywała… No i jest on bardzo nieselektywny: obok szkodników zabija i ich owadzich wrogów (także część drapieżnych roztoczy) – praktycznie w 100%-tach, a więc lepiej niż samego szkodnika. W tym sensie rzeczywiście „rozwala ekosystem”…
Jego stosowanie ma jedynie sens w higienie sanitarnej w krajach tropiku i subtropiku, ale tylko przemiennie z środkami z innych grup, tak aby nie wytworzyć np. ras odpornych komarów czy much.
A tak wracając do artykułu to ocenić go należy – uznać, za b. dobry, aktualny i to mimo upływu czasu od jego opublikowania: obiektywny i wyczerpujący.

Ja niestety mam ten problem, ze DDT jest tematem mojej pracy licencjackiej, jest dużo informacji na ten temat ale są sprzeczne. Mam problem z doborem odpowiedniej literatury. Czy jesteście w stanie polecić mi jakieś dobre zródło ?

Trafiłam na ten artykuł przez przypadek. Kolejny blog pisany dla kasy? Nie wiem, nie mam zamiaru tego sprawdzać. Stosowanie DDT w Afryce jest tanie i skuteczne – OK. Czyli mnóstwo ludzi zostaje uratowanych, jupii. Pozornie uratowanych, bo skoro udowodniono już, że skumulowane DDt prowadzi do niepłodności, to WHO ma podwójny skutek – w pierwszym etapie usunięcie insektów roznoszących malarię, wszyscy się w Afryce cieszą, bo mają spokój i mniej ludzi umiera. Kolejny etap – o którym się nie mówi głośno to to, że populacja w Afryce będzie coraz mniejsza, mniej dzieci będzie się rodziło, co oznacza że będzie mniej problemów z głodem, chorobami, infekcjami, etc. Podwójne zwycięstwo dla WHO. Dodatkowo wprowadzane są szczepionki, których „skutkiem ubocznym” jest właśnie niepłodność, czyli zwyczajna sterylizacja. Czyli oszczędność miliardów. Bo o kasę się rozchodzi niestety, jak ktoś już tutaj zauważył, a nie o życie ludzkie. A jak już się pozbędziemy komarów na dobre (jak w Sardynii), i Afrykańczyków, bo przestaną się rodzić to będzie można spokojnie budować piękne drogi, wille, podwórka dla amerykańskich dzieci z bardzo bogatych rodzin. Oczywiście tutaj już sobie fantazjuję i może trochę mnie poniosło ;-) ale jak się zastanowić, to w minimalnym stopniu ma niestety sens.

„Wszystko wskazuje na to,że Carson nie prowadzila w tym kierunku żadnych wiarygodnych badań.” Co wskazuje na to? Pana widzi- mi się? Żadnych faktów, żadnych konkretów – koszmarny artykuł. A tak przy okazji, Carson poświęciła połowę swojego życia na badanie szkodliwego działania pestycydów. Robiła szczegółowe badania i walczyła z przemysłem chemicznym, mimo iż miała za sobą ogromny sukces książki „The Sea Around Us”, po wydaniu ktrórej mogła spoczywać na laurach. Tak więc, jak już wyraża Pan swoje poglądy, to mógłby Pan, choć w niewielkim stopniu, poprzeć je… czymkolwiek.

A czy Pan Teluk przeprowadził badania, które to potwierdzają? W swoim artykule powiela tylko informacje, które krążą tu i tam. Żadnych konkretów. Może niech w tej kwestii wypowiedzą się specjaliści od ochrony środowiska, a nie nauk politycznych.

Pan Teluk nie ma pojęcia o ekologii i dziwię się, że jego artykuł puszczany jest na tym portalu bez stosownego komentarza. DDT zabija nie tylko komary roznoszące malarię. Zabija też inne organizmy i generalnie rozwala cały ekosystem np. przez stosowanie DDT wymierały ptaki. A bez stabilnego ekosystemu nie będzie też ludzi. Powinniśmy się w końcu nauczyć, żeby nie podcinać gałęzi, na której siedzimy.
Istnieją inne sposoby walki z malarią, o mniejszej szkodliwości dla przyrody i te sposoby należy stosować.

o szkodliwości DDT nie ma co dyskutować. Jednak jak pokazują badania, tam, gdzie odstawiano DDT, liczba zachorowań wzrastała kilka, a nawet kilkunastokrotnie.