Gdzie jest zima?
Jeszcze kilkanaście lat temu mroźna zima w grudniu była normą, a świętom Bożego Narodzenia zwyczajowo towarzyszył śnieg. W ostatnich latach zimy zaczynają się zdecydowanie później i są przeważnie dość ciepłe, na święta zaś częściej od śniegu pada deszcz. Czy „prawdziwe” zimy pozostaną już tylko wspomnieniem?
Redukcja pór roku
Teoretycznie wszystko jest jasne: astronomiczna zima na naszej półkuli trwa między 22 grudnia a 21 marca. Co innego zima klimatyczna – ta przypada na okres, kiedy średnie dobowe temperatury powietrza spadają poniżej 0°C. Co prawda zima astronomiczna rzadko pokrywa się z klimatyczną, jednak przeważnie z końcem grudnia lub początkiem stycznia można było mówić że nadeszła prawdziwa zima.
Najzimniejsze zimy: 1829/30, 1928/29, 1939/40, 1962/63, 1965/66, 1978/79, 1984/85, 1985/86, 1986/87, 1995/96, 2002/03, 2005/06
Oczywiście zdarzały się różnice związane z położeniem danej miejscowości i specyficznym mikroklimatem: w górach śnieg przeważnie spada najpóźniej w listopadzie, z kolei nad morzem zima przychodzi nieco później niż w centrum kraju. Jednak ostatnio nie jest to już tak oczywiste – w Polsce centralnej nierzadko jeszcze w końcu stycznia panują temperatury plusowe, a o świętach ze śniegiem można zapomnieć. Dlaczego się tak dzieje?
Zdaniem meteorologów, wszystkiemu jest winna zmiana klimatu. Nie jest tylko pewne, czy to wina globalnego ocieplenia czy wręcz przeciwnie – nadchodzi kolejne zlodowacenie. Dowodem na zmiany klimatu są coraz częstsze ekstremalne zjawiska pogodowe (gwałtowne ulewy, huragany, upały) ale także stopniowe zanikanie pór roku. Polska leży w strefie klimatu umiarkowanego, gdzie są cztery pory roku (a licząc przedzimie i przedwiośnie nawet sześć). Stopniowo jednak zaczyna się to zmieniać.
Mamy zatem coraz cieplejsze zimy z dużymi opadami deszczu i bardzo upalne lata z minimalną ilością opadów. Nie wiadomo, czy w przyszłości doczekamy się znanej z tropików pory suchej i pory deszczowej, ale zmiany, których początek obserwujemy, zmierzają w tym kierunku. Na razie jednak czeka nas swoista temperaturowa karuzela i po kilku latach z zimami ciepłym będzie nastawał rok z zimą bardzo srogą, niekiedy z dużymi opadami śniegu. Umiarkowane zimy o niewielkich opadach zdają się odchodzić w przeszłość.
Najcieplejsze zimy
Z reguły, po kilku ciepłych i deszczowych zimach nastaje jedna mroźna. Mimo tej prawidłowości, w ostatnich latach coraz częściej padają zimowe rekordy ciepła. Jak twierdzą meteorolodzy, już teraz wiosna zaczyna się średnio aż 8 dni wcześniej niż jeszcze w latach 70. XX wieku. Sprawcą ciepłych zim w naszej szerokości geograficznej jest ciepły, wilgotny wiatr wiejący od Atlantyku, który wypiera mroźne masy kontynentalnego powietrza z nad Rosji. Chociaż zjawisko to znane jest od dawna, w ostatnich latach zauważono, że sprawca tego całego zamieszania – zachodni wiatr – wieje z większą siłą.
STYCZEŃ: +17°C Jelenia Góra (17.01.1993)
LUTY: +21°C Kraków (25.02.1990)
MARZEC: +25,6°C Nowy Sącz (30.03.1974)
Nie jest jednak pewne, dlaczego tak się dzieje. Na razie tłumaczy się to zmianami klimatycznymi, cokolwiek miałoby to oznaczać. Równie duży wpływ na temperaturę ma ciepły prąd morski El Niño na Pacyfiku, który sprzyja dłuższym okresom ciepłych temperatur na całej planecie.
Nawet jeżeli zima jest mroźna, częściej niż kiedyś obserwuje się gwałtowne odwilże. To z kolei związane jest z napływaniem nad Polskę mas powietrza zwrotnikowego znad Morza Śródziemnego. Częściej jednak można obserwować wpływ mas powietrza polarnego morskiego, które powodują stopniowe ocieplenie i wzrost wilgotności, a co za tym idzie mgły.
W Polsce najcieplejsza zima w całej historii pomiarów dokonywanych już od 1779 roku (a więc od 229 lat) miała miejsce w 2006/07 roku. Zdeklasowała poprzedniczkę zarówno pod względem średniej temperatury z kwartału, jak i codziennych temperatur. W wielu regionach kraju jeszcze pod koniec stycznia dominowała ciepła, jesienna pogoda, a śniegu było jak na lekarstwo. Biały puch pojawił się dopiero w lutym wraz z kilkustopniowymi mrozami. A jednak poprzednia, wyjątkowo ciepła zima z przełomu lat 1989/90 nadal dzierży palmę pierwszeństwa jeżeli chodzi o rekordowo wysokie temperatury. Wtedy to w Tarnowie 19 grudnia zanotowano 19,5°C, a 25 lutego temperatura podskoczyła do iście letnich wartości: 20,6°C.
Najzimniejsze zimy
Za mroźne, chociaż najczęściej słoneczne zimy w Polsce, odpowiadają masy powietrza polarnego kontynentalnego, napływające do nas najczęściej z Rosji. Sprawcą srogich zim, często połączonych z dużymi opadami śniegu bywa też powietrze arktyczne napływające z nad Morza Barentsa. Z reguły kilkuletnie okresy łagodnych zim rozdziela zima ostra, przy czym w ostatnich latach przerwy miedzy kolejnymi mroźnymi zimami są coraz większe.
Wbrew naszemu przeświadczeniu o łagodnych zimach, te w ostatnich latach były stosunkowo mroźne. W Europie szczególnie dotkliwa okazała się ta z 2005/06 roku, kiedy to tylko w Polsce zamarzło około 100 osób.
STYCZEŃ: -41°C Siedlce (11.01.1940)
LUTY: -40,6°C Żywiec (10.02.1929)
MARZEC: -30,9°C Rzeszów (01.03.1963)
Temperatura często spadała poniżej -15°C, a lokalnie nierzadko zbliżała się do 30 kresek poniżej zera. Równie mroźna była zima z 2002/03 roku, kiedy to kilkunastostopniowe mrozy były normą. To wszystko jednak nic w porównaniu z „zimami stulecia”, a tych w XX wieku było kilka.
Słynna stała się zima z przełomu 1978/79 roku, kiedy to kraj sparaliżowały rekordowe opady śniegu. Śnieg zaczął sypać w noc sylwestrową, jednak apogeum opadów nastąpiło w styczniu. W efekcie w większości miast nie funkcjonowała komunikacja miejska, a ludzie poruszali się tunelami wykopanymi wśród kilkudziesięciocentymetrowej warstwy śniegu. Szyny pękały na tyle często, że do elektrociepłowni węgiel docierał sporadycznie. W wielu mieszkaniach temperatura nie przekraczała 7-9°C, podczas gdy na dworze temperatura nierzadko spadała poniżej -20°C. Do odśnieżania wojsko często używało czołgów. Równie sroga była zima w 1962/63 roku, kiedy to zamknięto większość szkół, teatrów i muzeów, a produkcja w fabrykach była znacznie ograniczona. Na porządku dziennym były kilkugodzinne przerwy w dostawach prądu, a sklepowe półki świeciły pustkami. Wszystko przez duże opady śniegu i kilkunastostopniowe mrozy.
Jednak zimowe rekordy ujemnych temperatur padały jeszcze wcześniej – i tak 11 stycznia 1940 roku w Suwałkach odnotowano -41°C. Jeżeli cofniemy się w czasie jeszcze dalej, warto wspomnieć zimę z 1830 roku o średniej temperaturze -9,7°C, podczas gdy dla większości zim oscyluje ona w granicach od -6°C do 0°C. Źródła historyczne przytaczają takie zimy, kiedy to towary z Polski do Szwecji transportowano saniami po zamarzniętym Bałtyku. Do tradycji należało stawianie drewnianej karczmy na środku naszego morza, które nierzadko było skute lodem jeszcze do końca marca.
To oczywiście historia, ale doświadczenia ostatnich lat wskazują, że zima nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa.
Jest przepiekny widok:) mozna sie zagłebic w tym zdjeciu, przepiekna zima i to drzewo na srodku daje do myślenia.