Największe pożary w Polsce i na świecie
Ogień – dar godny bogów, żywioł, którego okiełznanie całkowicie odmieniło losy rodzaju ludzkiego. Jakże iluzoryczne okazało się jednak nad nim panowanie! Chociaż najpierw rozświetlał mroki jaskiń, ogrzewał, odstraszał dzikie bestie i pozwalał przygotować godziwą strawę, a później buzował w paleniskach wielkich machin przemysłowej rewolucji, to jednak ciągle przecież posiadał ową moc hipnotyczną, tajemną siłę, wreszcie coś na kształt własnej woli i świadomości działania. I nic nie pomogły tu składane mu hołdy i okazywany kult. Ciągle bowiem pośród trzasku i syku płomieni dawały się słyszeć słowa: Nie będę służył!
Płonęły zatem systematycznie drewniane osady, ludne miasta, wsie, lasy i pola, nędzne lepianki, pałace, świątynie, gmachy publiczne i wszelkie wytwory rąk ludzkich. Przez wieki i tysiąclecia zapełniały się rozmaite kroniki, relacje, wspomnienia, a później wiadomości prasowe, radiowe i telewizyjne, wzmiankami i opisami szalejącego żywiołu, dając wyraz ludzkiej bezradności wobec dopustu, który często traktowano jako zasłużoną karę za grzechy. Z czasem przyszła pora na pogłębioną analizę, refleksje i wnioski. Czy jednak potrafiono wyciągnąć z tych doświadczeń właściwe nauki?
Podejmijmy próbę przypomnienia pożarów, które wstrząsnęły światem, które uznano za największe lub najbardziej tragiczne w dziejach. Skupimy się zwłaszcza na przypadkach ataku żywiołu w przestrzeni przez człowieka poniekąd „oswojonej”, a więc w miejscach zamieszkania, pracy, rozrywki i wypoczynku, a także w środkach masowego transportu.
W naszej świadomości na trwałe już utrwalił się obraz pożaru Rzymu w roku 64, kiedy to ogień strawił całkowicie trzy, a poważnie zniszczył siedem z czternastu dzielnic miasta. Pamiętamy też postać nieszczęsnego Herostratesa, opętanego obsesją wiecznej sławy szewca z Efezu, który podpalił w 356 roku p.n.e. tamtejszą świątynię Artemidy – Artemizjon. Jakże nie wspomnieć tu o wspaniałej Bibliotece Aleksandryjskiej, spalonej częściowo w 48 roku p.n.e., podczas wyprawy Cezara na Egipt, a później, w roku 642, unicestwionej w ogniu jakoby na polecenie kalifa Omara? Na gruncie polskim już w 1473 roku mamy wielce sugestywny opis pożaru lasów, borów, krzaków i zarośli, które ogień miał trawić razem z korzeniami. Natomiast w roku 1595 odnotowano pożar na Wawelu. Spłonęła wtedy północno-zachodnia część królewskiego zamku.
W czasach nam bliższych pamiętny był wielki pożar Londynu, który wybuchł 2 września 1666 roku w piekarni przy ul. Pudding Lane we wschodniej części miasta i za sprawą silnego wiatru rozszerzył się na całą stolicę Anglii. Postępowi płomieni sprzyjała ciasna drewniana zabudowa i powszechnie używana słoma. Zniszczonych zostało wówczas 13200 budynków mieszkalnych i 87 kościołów. Zginęło 6 osób. Ucierpiało łącznie 2/3 powierzchni Londynu, co doprowadziło do powstania projektów zasadniczej odnowy miasta, z zastosowaniem bezpieczniejszych materiałów budowlanych, tj. kamienia i cegły. Istotne zmiany pod wpływem tego pożaru zaszły też w mentalności społeczeństwa angielskiego.
Głośnym echem odbił się również pożar Kopenhagi 20 października 1728 roku, kiedy to żywioł pochłonął 28 proc. miasta, pozbawiając 20 proc. jego mieszkańców dachu nad głową. W 1795 roku ogień dopełnił dzieła zniszczenia.
W wieku XIX mamy już do czynienia z prawdziwym „wysypem” pożarów, o których informowano opinię publiczną danego kraju, kontynentu, a nawet całego cywilizowanego świata.
Od 2 do 6 września 1812 roku płomienie niszczyły okupowaną przez wojska Napoleona Moskwę, unicestwiając 3/4 dawnej – w większości drewnianej – zabudowy. Zniszczeniu uległo 6496 budynków mieszkalnych oraz 122 świątynie. Tak wielkie ubytki w zabudowie pozwoliły podczas odbudowy dawnej stolicy Rosji na nadanie miastu nowoczesnej formy urbanistycznej.
Poważną regulację ulic przeprowadzono również w Gnieźnie, zniszczonym pożarem w dniu 27 maja 1819 roku. Ogień pojawił się tam w dzielnicy żydowskiej i strawił 245 budynków. Płomienie dotarły do usytuowanego w miejskim rynku magazynu prochu, powodując eksplozję.
Dnia 18 lipca 1850 roku wybuchł w Krakowie pożar, który okazał się największym w dotychczasowych dziejach miasta. Żywioł zniszczył znaczną część centrum, tj. południową pierzeję Rynku Głównego, budynki przy ul. Krupniczej, Gołębiej, Wiślnej, Franciszkańskiej, Dominikańskiej, Brackiej, Grodzkiej, Stolarskiej, Wielopole i Starowiślnej. Zginęło co najmniej pięć osób. Dotkliwe też były straty materialne.
Wypada w tym miejscu wspomnieć również spalenie Atlanty w dniu 11 listopada 1864 roku, sugestywnie przedstawione w arcydziele sztuki filmowej „Przeminęło z wiatrem”, zrealizowanym na podstawie powieści Margaret Mitchell.
Niezwykle tragiczny w skutkach pożar miał miejsce 8 października 1871 roku w amerykańskim miasteczku Peshtigo, liczącym ok. 1700 mieszkańców. Wystąpiło tam zjawisko burzy ogniowej, zwane później „efektem Peshtigo”, w wyniku czego śmierć poniosło ok. 1200 osób, a miejscowość uległa zagładzie.
Wspomniany powyżej pożar pozostał niejako w cieniu wielokrotnie opisywanej i analizowanej wielkiej pożogi, która w dniach 8 – 10 października tego samego roku niszczyła ogromne i ludne Chicago. Ogień unicestwił tam zabudowę na obszarze 10,5 km kwadratowego. Zginęło od 200 do 300 mieszkańców. Bardzo dotkliwe były też straty materialne.
Podobno przewrócona podczas świniobicia lampa naftowa wywołała 17 kwietnia 1886 roku pożar w położonym w Galicji mieście Stryj. Płomienie zniszczyły 1000 domów mieszkalnych i wszystkie budynki użyteczności publicznej. Niemal całe miasto uległo zagładzie. Ludzie szukali schronienia w murowanym kościele, gdzie zginęło 20 osób. W miejscowym więzieniu śmierć spotkała 14 osadzonych. Okoliczna ludność dopuszczała się rabunków mienia pogorzelców. Straty oceniono na ok. 7 milionów guldenów.
Kolejne stulecie, czyli wiek XX, to czas wielkich dramatów dziejowych. Żywioły również nie próżnowały. Ogień wykazał się w „naszych czasach” wyjątkową gamą możliwości i różnorodności działania, nękając człowieka wszędzie tam, gdzie tylko osłabła jego czujność, roztropność i przezorność.
W połowie 1900 roku „czerwony kur” po raz kolejny udowodnił, że nie obawia się sąsiedztwa wielkiej wody. Oto 30 czerwca około godziny 16:00 w porcie Hoboken w amerykańskim stanie New Jersej wybuchł niezwykle groźny i tragiczny w skutkach pożar, który powstał w wyniku zapruszenia ognia wśród bel jedwabiu ustawionych obok drewnianego pomostu przystani, należącej do niemieckiej firmy transportowej North German Lloyd Steamship Company. Ogień błyskawicznie objął pomost i przerzucił się na stojące przy nim cztery statki pasażerskie o następujących nazwach: Bremen, Kaiser Wilhelm the Grosse, Main i Saale. W wyniku akcji ratowniczej płomienie ugaszono jedynie na jednostce Kaiser Wilhelm the Grosse. Pozostałe statki doszczętnie spłonęły, a ich los podzieliło ponadto 18 barek, galarów i motorówek. Szalejący żywioł odebrał życie 326 ludziom, zadając rany ok. 250 osobom. Wielkie też były straty materialne, które oceniono na ok. 10 milionów dolarów.
Niemal rok później, na początku maja 1901 roku, ogień pojawił się w Jacksonville na Florydzie. Płomienie strawiły ok. 1700 domów, pozbawiając dachu nad głową niemal 10 tys. osób. Szkody oszacowano na blisko 11 milionów dolarów. Była to niejako zapowiedź zabójczego dla drewnianej zabudowy amerykańskich miast upalnego lata.
Iroquois Theater w Chicago uważany był powszechnie za budynek całkowicie bezpieczny dla publiczności. 38 dni po otwarciu, 30 grudnia 1903 roku o godzinie 15:20, podczas spektaklu „Sinobrody”, gdy właśnie występował Eddie Foy, w tylnej części sceny pojawiły się płomienie. Późniejsze śledztwo wykazało, że zaprószenie ognia prawdopodobnie spowodowały przegrzane elementy lub iskry pochodzące z zawieszonych pod sufitem elektrycznych lamp łukowych, które oświetlały scenę. Od lamp zajęły się łatwopalne dekoracje. Płomienie bardzo szybko objęły cały gmach teatru, gdyż w wyniku uszkodzenia mechanizmu opuszczającego azbestową kurtynę bezpieczeństwa, została ona spuszczona tylko częściowo.
Artystom udało się uciec ze sceny przez wyjście bezpieczeństwa, ale na widowni nikt nie miał szans na ratunek. Ludzie – w większości kobiety i dzieci – ginęli w płomieniach, w wyniku zaczadzenia lub tratując się nawzajem. W wyniku tego niezwykle tragicznego pożaru śmierć poniosło 588 osób. Był to wielki wstrząs dla mieszkańców Chicago, co w konsekwencji przyczyniło się do wprowadzenia nowych zabezpieczeń i bardziej rygorystycznych przepisów przeciwpożarowych w całym mieście. Zaczęto też poważnie analizować sposoby zabezpieczania imprez masowych.
W roku 1904 żywioł dał o sobie znać w kilku miejscach na świecie. Już 22 stycznia w Norwegii płomienie pochłonęły miasto Alesund, pozbawiając dachu nad głową ok. 12 tysięcy ludzi. Kolejny atak nastąpił w mieście Baltimore w amerykańskim stanie Maryland, gdzie 7 lutego w centrum dzielnicy handlowej wybuchł pożar w pomieszczeniach hurtowni towarów sypkich. Płomienie błyskawicznie wydostały się na zewnątrz i spadły na sąsiednie zabudowania. W ciągu kilkudziesięciu godzin zniszczeniu uległo ponad 1300 budynków, w których zlokalizowanych było ok. 2,5 tysiąca zakładów przemysłowych, sklepów i banków. Zagładzie uległa też historyczna zabudowa miasta z 1730 roku. Przez ponad 30 godzin 1231 strażaków walczyło z potężnymi siłami ognia. Ostatnie ogniska pożaru dogaszono 8 lutego. Po podsumowaniu akcji ratowniczej okazało się, że nie było ofiar śmiertelnych, ale straty materialne oceniono na ok. 80 milionów dolarów. Ustalono też, iż był to największy pożar miasta w USA od czasu pamiętnego pożaru Chicago w 1871 roku.
Na szczęście mniejsze rozmiary miał pożar, który wybuchł 19 kwietnia w śródmieściu Toronto, stolicy kanadyjskiej prowincji Ontario. Żywioł pozbawił tam dachu nad głową i miejsc pracy ok. 6 tysięcy osób.
Brak podstawowych zabezpieczeń przeciwpożarowych w dużej mierze przyczynił się zapewne do ogromnej tragedii, która miała miejsce dnia 15 czerwca na rzece Hudson w Nowym Jorku. Otóż ewangelicko–luterański kościół św. Marka w tym właśnie dniu zorganizował tradycyjny piknik dla nowojorczyków pochodzenia niemieckiego. Jego atrakcją miał być rejs wycieczkowym parowcem General Slocum, na którego trzech pokładach zgromadziło się ok. 1350 osób. Już wkrótce po wypłynięciu na rzekę statek stanął w ogniu podsycanym przez silny wiatr. Załoga była bezsilna, a więc kapitan nakazał powrót do portu. Płomienie okazały się jednak szybsze i błyskawicznie objęły całą jednostkę. Zginęło 1021 pasażerów – w większości kobiety i dzieci.
W 1908 roku śmiertelną pułapką okazał się z kolei żle zaprojektowany budynek szkoły Lake View w Collinwood na przedmieściach Cleveland w amerykańskim stanie Ohio. Szkoła miała wąskie korytarze, drzwi otwierały się do wewnątrz, a z dwóch wyjść otwarte było zwykle tylko jedno – frontowe. Dnia 4 marca w gmachu przebywało 325 uczniów pod opieką dwóch nauczycieli. Ogień pojawił się nagle. Wybuchła panika. Żar i dym utrudniał oddychanie. Przerażone dzieci napierały na zablokowane drzwi w ciasnych przejściach. Zginęło 176 osób. Nauczyciele pozostali do końca ze swoimi podopiecznymi.
Pożar w kopalni jest zjawiskiem przerażającym. Przekonali się o tym górnicy, którzy 13 listopada 1909 roku pracowali pod ziemią w kopalni należącej do St Paul Coal Company w Cherry w stanie Illinois. Wystarczyła chwila nieuwagi lub wadliwe działanie jakiegoś urządzenia, aby od płonącej wiązki słomy zajęła się drewniana obudowa chodnika. Później nastąpiła jeszcze eksplozja gazu. Spośród przeszło 400 przebywających wówczas w kopalnianych korytarzach górników śmierć poniosło 259.
Zupełnie inny wymiar miał pożar, który 14 sierpnia 1910 roku wybuchł w pomieszczeniach ekspozycyjnych Wystawy Światowej w Brukseli. Płomienie całkowicie zniszczyły pawilony brytyjski i francuski, unicestwiając wystawiane tam zbiory malarstwa.
Wielkim wstrząsem dla mieszkańców Nowego Jorku był wielki pożar w fabryce Triangle Shirtwaist, który wybuchł w sobotę 25 marca 1911 roku. W zakładzie tym pracowały w większości młode kobiety – szwaczki – przybyłe niedawno do Ameryki z Europy. Ogień pojawił się tuż przed końcem zmiany, gdy w budynku przebywało ok. 850 osób. Zgromadzone na górnych piętrach robotnice próbowały uciekać schodami pożarowymi, ale te zawaliły się pod ich ciężarem. Niektóre osoby skakały z okien. Opowiadano sobie później, że sam Anioł Śmierci pod postacią uprzejmego młodzieńca pomagał wstępować przerażonym dziewczętom na parapety. Od ognia, dymu i w wyniku upadku z wysokości zginęło 146 osób. Nowojorska tragedia po raz kolejny uświadomiła wszystkim, że niezbędne są istotne zmiany w przepisach dotyczących zasad ochrony i bezpieczeństwa pracowników w miejscu ich pracy.
Pożar Pińska, nowej stolicy województwa poleskiego, który nawiedził to miasto w 1921 roku, doprowadził – z racji zaistniałych zniszczeń w obszarze drewnianej w dużej mierze zabudowy – do przeniesienia siedziby województwa do Brześcia nad Bugiem.
W dniach od 13 do 17 września 1922 roku wielki pożar zniszczył trzy dzielnice chrześcijańskie (francuską, grecką i ormiańską) w portowym mieście Smyrna (Izmir). Był to czas wojny grecko-tureckiej, a więc pojawiły się rozmaite wersje przyczyn pożaru. Strona grecka o podpalenie oskarżała żołnierzy tureckich, którzy z kolei wskazywali na przebranych w mundury tureckiej armii Ormian, mających jakoby podkładać ogień na polecenie wycofującej się armii greckiej.
Dnia 20 września 1923 roku grozy podziemnego pożaru doświadczyli górnicy z kopalni „Reden” w Dąbrowie Górniczej. Podczas prac wydobywczych przebito się do starego wyrobiska, uwalniając gazy i wywołując niewielki pożar. Kierownictwo kopalni zezwoliło jednak na kontynuowanie robót strzałowych, co w konsekwencji doprowadziło do utworzenia kolejnej wyrwy w ścianie oddzielającej wypełnione gazem stare wyrobisko. Gazy zaczęły rozprzestrzeniać się na całą kopalnię i dotarły do chodnika, gdzie gaszono właśnie wspomniany wyżej pożar. Ogień wybuchł z nową siłą i spowodował eksplozję, odcinając grupie górników drogę do szybu głównego. Zginęło 38 pracowników nocnej zmiany. Podczas akcji ratowniczej wydobyto ciała 27 poległych. Do pozostałych 11 ciał dotarto dopiero po kilku miesiącach, gdyż tyle czasu zajęło dogaszanie śmiercionośnego ognia. Skala dramatu wymagała oczywiście wyjaśnienia jego przyczyn. Okazało się m.in., że kopalnia miała mało wydajny system wentylacyjny, ale bezpośredniego powodu wybuchu nie udało się ustalić. Jedna z wersji – głoszona zresztą przez dyrekcję kopalni – winą obarczała ratowników, którzy mieli gasić pożar wodą i tym sposobem doprowadzić do eksplozji sprężonych gazów.
W roku 1927 po raz kolejny ofiarami płomieni stały się dzieci uczestniczące w imprezie rozrywkowej w źle zabezpieczonym przeciw-pożarowo pomieszczeniu zamkniętym. Tym razem pułapką okazało się kino Laurier Palace w Montrealu, gdzie 9 stycznia prezentowano komedię „Łapcie tych szczeniaków”. Na widowni zasiadło 800 osób. Gwałtowny pożar powstał na balkonie, prawdopodobnie od rzuconego przez pracownika obsługi niedopałka papierosa. Wielkie płomienie, które błyskawicznie objęły balkon, wywołały panikę. Dzieci (większość widzów miała poniżej 16 lat) rzuciły się do ucieczki, ale jedyna droga na parter wiodła wąskimi i krętymi schodami. Zginęło 78 dzieci, z których tylko jedno spłonęło, a pozostałe zmarły w wyniku zaczadzenia (52) i stratowania (25). Rannych zostało 30 dzieci.
Także w 1927 roku miał miejsce głośny i tragiczny pożar w Polsce. Nad ranem 21 grudnia płomienie pojawiły się w zamku Tarnowskich w Dzikowie. Prawdopodobnie ogień został zaprószony podczas podgrzewania zamarzniętych rur wodociągowych i początkowo buszował na strychu. Później objął niższe pomieszczenia zamku, gdzie zgromadzono cenne zbiory historyczne i artystyczne. Akcję gaśniczą utrudniał mróz. Podczas ratowania księgozbioru zawalił się płonący strop biblioteki, zabijając 8 osób. Zginął wtedy m.in. znany sportowiec Alfred Freyer, wielokrotny mistrz Polski w biegach długodystansowych. Część zamkowej kolekcji uratowano.
Kilkanaście miesięcy później, 23 września 1928 roku żywioł zaatakował ogromny drewniany teatr Novedades w Madrycie, liczący 3200 miejsc. Gmach wzniesiono w 1860 roku i był on największą tego typu budowlą w stolicy Hiszpanii. Do zaprószenia ognia doszło na scenie. Zginęło 110 osób, a ok. 350 zostało rannych.
Niedopałek papierosa i sala kinowa, to elementy znanego nam już scenariusza dramatu. Jego kolejna odsłona rozegrała się w ZSRR, 400 km na północny wschód od Moskwy, w niewielkiej osadzie Igolkino. Miejscowość ta nie posiadała kina, a więc 12 marca 1929 roku 250 widzów pragnących obejrzeć film „Wiatr” zgromadzono w doraźnie zaadaptowanym pomieszczeniu fabrycznym, pozbawionym wyjść ewakuacyjnych. Dodajmy, że kilka dni wcześniej rozlano tam przypadkowo ok. 130 litrów benzyny. Rozpoczęto projekcję filmu, podczas której na podłogę spadła z projektora szpula z łatwopalną taśmą filmową, a na nią zapalony papieros, upuszczony przez operatora zajętego usuwaniem usterki. Ciemność, ogień, dym, niewielkie okienka i tylko jedne drzwi wyjściowe – oto sceneria, w której przyszło walczyć o życie tłumowi szczelnie wypełniającemu salę. Walkę tę przegrało 150 osób.
Również w 1929 roku, dn. 15 maja, miał miejsce niezwykle tragiczny pożar w USA. Otóż w laboratorium szpitala w Cleveland nastąpiło pęknięcie pojemnika z toksycznymi gazami, co spowodowało eksplozję. Następnie pojawiły się płomienie, które bardzo szybko objęły cały budynek szpitalny, zabijając ok. 100 osób i raniąc ok. 200.
Obok kin, teatrów i szpitali, płonęły także więzienia. Prawdopodobnie próba wywołania zamieszek, które miały ułatwić ucieczkę trzech więźniów, była przyczyną ogromnego pożaru więzienia w Columbus w amerykańskim stanie Ohio. Dnia 22 kwietnia 1930 roku, ok. godz. 18:00, kiedy to zamykano więźniów w celach na noc, w dwóch miejscach budynku pojawiły się płomienie. Silny wiatr sprzyjał żywiołowi. Pożar odebrał życie 322 osadzonym, którym kraty skutecznie odcięły drogę ewakuacji.
Pożar na pokładzie płynącego do Marsylii francuskiego statku pasażerskiego Georges Philippar był przyczyną śmierci 50 osób. Zdarzenie miało miejsce 16 maja 1932 roku w rejonie przylądka Guardafui. Na szczęście w pobliżu przepływał w drodze do Adenu rosyjski parowiec, którego załodze udało się ocalić pozostałych 675 pasażerów płonącego statku.
W nocy z 27 na 28 lutego 1933 roku płomienie strawiły gmach Reichstagu w Berlinie. Budynek został prawdopodobnie podpalony między godz. 21:00 a 23:00. O ten czyn oskarżono holenderskiego komunistę Marinusa van der Lubbego, ale sprawa nigdy nie została do końca wyjaśniona. Pożar wykorzystany został w celach politycznych przez władze NSDAP, które też mogły być inspiratorem podpalenia.
I znów prawdopodobnie samozapłon podziemnych gazów stał się przyczyną wielkiej tragedii w kopalni. Do wypadku tym razem doszło w północnej Czechosłowacji, w kopalni Nelson III w rejonie Duchcov. W styczniu 1934 roku pożar i wybuch doprowadził tam do zawalenia większości chodników kopalnianych, co spowodowało śmierć 170 górników. W tym samym roku, 8 września, niedaleko Asbury Park w stanie Nowy Jork na statku Morro Castle ogień pozbawił życia 130 pasażerów.
Wzniesiony w 1851 roku w Hyde Parku w Londynie Crystal Palace był ozdobą zorganizowanej tam wówczas Wielkiej Wystawy Światowej. Ta ogromna hala wystawiennicza ze szkła i stali miała 560 m długości i 33 m wysokości. Uważano ją za szczytowe osiągnięcie nowoczesnej myśli architektonicznej i technicznej. Budowla przestała istnieć w wyniku pożaru, który wybuchł 30 listopada 1936 roku.
Ozdobą i chlubą niemieckiej luksusowej flotylli powietrznej był natomiast największy na świecie sterowiec – słynny Hindenburg. Dnia 6 maja 1937 roku, na wysokości 300 m, podczas podchodzenia do lądowania w Lakehurst w amerykańskim stanie New Jersey, zapalił się wodór wypełniający powłokę balonu nośnego o charakterystycznym kształcie cygara. Po chwili z powietrznego giganta pozostała jedynie sterta dymiących szczątków. W pierwszym w owym roku transatlantyckim rejsie z niemieckiego Frankfurtu nad Menem do Stanów Zjednoczonych brało udział 97 osób. Zginęło 36 osób.
Powstało wiele rozmaitych teorii, przy pomocy których usiłowano wyjaśnić przyczyny tej katastrofy. Oficjalna wersja ustalona przez komisję dochodzeniową głosi, że sterowiec przelatując przez chmurę burzową naładował się elektrycznie, a rzucenie na ziemię mokrej liny cumowniczej wywołało przeskok iskry i zapłon.
Bardzo wysokie temperatury (do 45,6 st.C) i silny wiatr stały się przyczyną gigantycznego pożaru buszu w australijskim stanie Wiktoria. Kulminacyjnym momentem katastrofy był dzień 13 stycznia 1939 roku, zw. „Czarnym Piątkiem”. W ogniu zginęło 71 osób. Kilka miast zostało doszczętnie zniszczonych (przestało istnieć ok. 1300 domów mieszkalnych i ok. 2500 budynków gospodarczych). Spaleniu uległo ok. 2 milionów ha ziemi. Popioły z tego pożaru dotarły aż nad Nową Zelandię.
Latem 1940 roku wielkie pożary pustoszyły lasy w rejonie Winthron w amerykańskim stanie Waszyngton. Po raz pierwszy w historii w ich gaszeniu wzięli wówczas udział strażacy – skoczkowie spadochronowi. Miało to miejsce 12 lipca, a pierwszymi śmiałkami zrzuconymi z samolotu i od razu skierowanymi do walki z żywiołem byli Earl Cooley i Rufus Robinson.
Również za sprawą ognia skończyły się dzieje najszybszego liniowca świata, którym był francuski statek pasażerski Normandie. Decyzją amerykańskiego Kongresu został on 28 sierpnia 1939 roku zarekwirowany i umieszczony w porcie w Nowym Jorku. Po pewnym czasie przystąpiono na nim do prac remontowych i modernizacyjnych, w wyniku których miał zostać przerobiony na transportowiec i pod nazwą „La Fayette” rozpocząć wojenną służbę. Prawdopodobnie to właśnie podczas prowadzonych pod pokładem robót spawalniczych został zaprószony ogień, co doprowadziło do wybuchu pożaru w dniu 9 lutego 1942 roku. Statek spłonął i na dodatek wywrócił się na bok. Dodajmy, że brano wówczas pod uwagę kilka możliwych przyczyn powstania tego pożaru, m.in. podejrzewano sabotaż. Rok 1942 okazał się niezwykle tragiczny m.in. dla spragnionych odrobiny rozrywki rekrutów amerykańskiej armii, którzy 28 listopada przybyli do znanego nocnego klubu Coconut Grove w Bostonie. Łącznie bawiło się tam owej feralnej nocy ponad 1000 osób. Płomienie niespodziewanie objęły dekoracje sali, wywołując popłoch wśród gości. Dusząc się dymem i uciekając przed ogniem, wszyscy biegli oczywiście ku wyjściu, ale tam dwie pary obrotowych drzwi stanowiły barierę nie do przebycia, gdyż bardzo szybko zostały zablokowane przez ciała omdlałych i zaczadzonych ludzi. W pożarze zginęło 487 osób. Prawdopodobną przyczyną powstania ognia była nieuwaga pracownika klubu, który wymieniając przepaloną żarówkę zapalił zapałkę w pobliżu łatwopalnych ozdób. Wystarczyło tylko jedno dotknięcie…
W roku 1944 odnotowano dwa wielkie pożary. Dnia 14 kwietnia w wyniku eksplozji spłonął w Bombaju parowiec, na którego pokładzie zginęło 1376 osób. Natomiast 6 lipca pożar wybuchł podczas występu cyrku Ringling Bros. and Barnum & Bailey w Hartford w amerykańskim stanie Connecticut. Pod namiotem cyrkowym znajdowało się kilka tysięcy widzów – w większości dzieci i młodzież. Płócienna czasza impregnowana była łatwopalną mieszanką parafiny i benzyny, aby dobrze chroniła przed deszczem. Wystarczyło zatem nawet niewielkie zaprószenie ognia, by wszystko błyskawicznie stanęło w płomieniach. Zginęło 167 osób, a rany odniosło 487.
Długo pamiętano w Atlancie w amerykańskim stanie Georgia wielki pożar hotelu Winecoff, który miał miejsce 7 grudnia 1946 roku. Wszystko zaczęło się prawdopodobnie ok. godz. 3:00 w nocy, na trzecim piętrze, a później ogień szalał już w całym budynku. Ceglane mury hotelu miały gwarantować bezpieczeństwo, a więc nie zainstalowano w nim zewnętrznych schodów pożarowych ani zraszaczy. W gmachu przebywało owej nocy 280 gości. Zginęło – m.in. skacząc z wysokich pięter – 127 osób, a 90 zostało rannych. Akcja gaśnicza trwała ok. 2,5 godziny.
Gigantyczne rozmiary miała katastrofa, która 16 kwietnia 1947 roku dotknęła miasto Texas City w amerykańskim stanie Teksas. W tamtejszym porcie eksplodował przewożący ładunek nitratu francuski statek Grand–Camp, co z kolei wywołało wybuchy na zacumowanych w sąsiedztwie tankowcach i w fabryce Monsanto Chemical. Powstał ogromny pożar, którego przez trzy dni nikt nie był w stanie ugasić. Śmierć poniosło ponad 500 osób. Wielkie też były straty materialne.
Prawdopodobnie zapalenie się paliwa napędowego stanowiło przyczynę wybuchu i pożaru na terenie kompleksu fabrycznego IG Farben w Ludwigshafen w Niemczech, gdzie pracowało ok. 22 tys. ludzi. Zginęły 184 osoby, a ponad 6 tys. zostało rannych.
Dnia 2 września 1949 roku, ok. godz. 16:00, ktoś zaprószył ogień w dzielnicy nędzy chińskiego miasta Chongqing. Płomienie szybko ogarnęły centrum, niszcząc je i zmuszając mieszkańców do ucieczki w stronę rzeki Jangcy, gdzie szukano ratunku na łodziach. Ogień jednak błyskawicznie przerzucił się także na drewniane falochrony, niosąc śmierć uciekinierom. W trwającym 18 godzin pożarze prawdopodobnie zginęło ponad 10 tys. ludzi, a 100 tys. straciło swoje miejsca zamieszkania. Władze zatrzymały rzekomego sprawcę podpalenia, którego skazano na śmierć. Ten katastrofalny ogniowy kataklizm po raz kolejny wykazał, że gęsta drewniana zabudowa często bywa dla człowieka śmiertelną pułapką.
Wypadek samochodowy był natomiast przyczyną groźnego pożaru w Chicago. Otóż 25 maja 1950 roku trolejbus prowadzony przez Paula Manninga zmienił tor jazdy i zderzył się z cysterną samochodową, która przewoziła 30 tys. litrów benzyny. Impet uderzenia rozszczelnił zbiornik z łatwopalną cieczą. Cysterna stanęła w ogniu i wybuchła, w wyniku czego śmierć poniosło 33 pasażerów trolejbusu, a ok. 30 przechodniów odniosło rany. Pożar rozprzestrzenił się na całą ulicę, niszcząc kilkadziesiąt samochodów i siedem domów. Straty materialne oceniono na ok. 150 tys. dolarów.
Zaledwie trzy lata po oddaniu do użytku, rafineria ropy naftowej Shell w Thames Haven – jedna z największych (produkcja ok. 2 mln l benzyny rocznie) i najnowocześniejszych w Wielkiej Brytanii – padła łupem płomieni. Zdarzyło się to 23 lutego 1955 roku. Najpierw eksplodował wielki zbiornik z ropą, a następnie płonąć zaczęły pozostał zbiorniki i instalacje. Wybuch słyszany i odczuwalny był w promieniu 25 km; płomienie sięgały wysokości 60 metrów. W akcji gaśniczej uczestniczyły jednostki pływające, samochody specjalistyczne w liczbie kilkudziesięciu oraz setki strażaków.
Znany nam już scenariusz dramatu powtórzył się w Polsce dnia 11 maja 1955 roku. Oto w Wielopolu Skrzyńskim, położonym w ówczesnym województwie rzeszowskim, postanowiono wyświetlić film. W drewnianym baraku świetlicy, obok szkoły podstawowej i biblioteki, zgromadziło się ok. 200 osób. Okna były zabite deskami, a do budynku prowadziło tylko jedno wejście, obok którego ustawiono projektor filmowy. Łatwopalna taśma nitrocelulozowa w aparacie zajęła się ogniem przed godziną 22:00. Płomienie pochłonęły szybko leżące obok rolki filmu i objęły całą salę. Wszelkie drogi ewakuacji zostały odcięte, ale do akcji przystąpiły już jednostki straży pożarnej i licznie zgromadzeni okoliczni mieszkańcy. Po pewnym czasie płonąca ściana, przy której stał projektor i w której było jedyne wyjście, osunęła się, co doprowadziło do runięcia płonącego stropu na głowy stłoczonych ludzi. W pożarze śmierć poniosło 58 (wg niektórych źródeł 56) osób, w tym 38 dzieci. Rany odniosło 20 osób.
Dnia 8 sierpnia 1956 roku „czerwony kur” zawitał do belgijskiej kopalni Bois du Cazier w Marcinelle. Wielki pożar powstał tam na skutek spięcia w kablu elektrycznym, położonym w kopalnianym szybie. Niemal wszystkie chodniki znalazły się w ogniu. Zginęło 270 gurników; ocalało jedynie sześciu.
Rdzeń brytyjskiego reaktora atomowego w Windscale uległ 10 października 1957 roku samozapłonowi, co spowodowało wydostanie się materiałów radioaktywnych na zewnątrz i skażenie okolicy obiektu.
Nowej tragedii doświadczyli 28 sierpnia 1958 roku górnicy kopalni „Makoszowy” w Zabrzu. W wyniku zapruszenia ognia w korytarzu wentylacyjnym przez dwóch nieuważnych pracowników, dym dotarł do ludzi pracujących na poziomie 300 m, co spowodowało śmierć 72 górników i poważne zatrucie dalszych 52 osób.
Wielkiego spustoszenia w mieszczących się w Pentagonie biurach Departamentu Statystyki Sił Powietrznych USA dokonał pożar, który wybuchł 2 lipca 1959 roku. Zostały zniszczone m.in. maszyny liczące i przetwarzające dane oraz tajne nagrania i dokumenty Departamentu Obrony USA. W akcji gaśniczej brały udział aż 34 oddziały straży pożarnej z Waszyngtonu i okolic.
Wybuch gazu w kopalni Karl Marx w Zwickau w ówczesnej Niemieckiej Republice Demokratycznej (NRD) doprowadził do pożaru na poziomie 1100 m, gdzie przebywało 174 górników. Dzień 21 lutego 1960 roku okazał się ostatnim dniem życia dla 123 pracujących pod ziemią ludzi. W roku 1961 uwagę opinii światowej przykuły dwa wielkie pożary. Przez cztery dni, od 6 do 9 listopada, w eleganckiej dzielnicy Bel Air na przedmieściach Los Angeles w Kaliforni szalały płomienie, które strawiły ponad 400 ekskluzywnych rezydencji. Natomiast 13 listopada wybuchł gigantyczny – płomienie sięgały wysokości 150 m – pożar ropy naftowej w Gassi Touil we wschodniej Algierii. Kolejna poważna katastrofa podziemna miała miejsce w kopalni Farmington w amerykańskim stanie Zachodnia Wirginia. Spowodowany wybuchem pożar odebrał tam życie 78 górnikom. Zdarzenie to nastąpiło 20 listopada 1968 roku.
Na długo zapamiętano w Polsce dramatyczne wydarzenia, które 26 czerwca 1971 roku rozegrały się w rafinerii w Czechowicach-Dziedzicach. Podczas wieczornej burzy piorun uderzył tam w kominek wentylacyjny zbiornika ropy, powodując jego pożar. Instalacja gaśnicza zbiornika była niesprawna, a więc przystąpiono do akcji z zewnątrz. O godz. 1:07 27 czerwca woda gaśnicza, która dostała się do zbiornika, zaczęła wrzeć, w wyniku czego doszło do erupcji zalegajacej nad nią płonącej ropy naftowej. Wyrzut ognia na odległość do 200 m zaskoczył ratowników i spowodował śmierć 37 ludzi (4 osoby zmarły w szpitalu). Pożar zaczął rozprzestrzeniać się na kolejne wydziały rafinerii. Na teren zakładu przybył Edward Gierek, Wojciech Jaruzelski i Stanisław Kania, co wskazywało na grozę sytuacji. Po licznych odprawach i analizach, o godz. 15:00 ponad 100 jednostek straży pożarnej przystąpiło do zmasowanej akcji gaśniczej, w wyniku której pożar opanowano. Ogień wygasł ostatecznie dopiero po trzech dobach. Ustalono, że do tragedii przyczyniły się liczne nieprawidłowości i braki w wyposażeniu przeciwpożarowym rafinerii.
W 1972 roku żywioł ponownie przypomniał sobie o wielkich statkach oceanicznych. Otóż 9 stycznia płomienie całkowicie zniszczyły w Hongkongu liniowiec Queen Elizabeth, który z myślą o przebudowie na pływającą uczelnię
został zakupiony przez chińskiego armatora Tunga i przemianowany na Seawise University.
Pożary wybuchały również na pokładach lecących samolotów. Zdarzyło się tak np. 11 lipca 1973 roku, kiedy to tuż przed lądowaniem na paryskim lotnisku Orly ogień pojawił się w należącym do brazylijskich linii lotniczych samolocie Boeing 707. Piloci podjęli próbę lądowania awaryjnego, która jednak zakończyła się katastrofą. Zginęło 124 pasażerów i członków załogi. Z płonącego wraku uratowano 12 osób.
Rok 1974 przyniósł kolejne dwie tragedie. Blisko 200 osób straciło życie w pożarze, który wybuchł 1 lutego w Sao Paulo w Brazylii. Z kolei 24 osoby zginęły 30 czerwca w Port Chester w amerykańskim stanie Nowy Jork, gdy płomienie ogarnęły tamtejszy klub nocny. Ponadto w tym też roku, 1 czerwca, miał miejsce wybuch i pożar w zakładach Nypro w Flixborough w Wielkiej Brytanii.
Trzy lata później, 28 maja 1977 roku, pożar nocnego klubu w Southgate w stanie Kentucky spowodował śmierć aż 164 osób.
Wielkim dramatem zakończył się wypoczynek setek ludzi na kempingu Los Alfaqes w Hiszpanii. Dnia 11 lipca 1978 roku przebiegającą obok szosą z Walencji do Barcelony przejeżdżała cysterna z 43 m sześciennymi ciekłego propylenu. W pewnym momencie pojazd przewrócił się i nastąpiła potworna eksplozja, która wywołała straszny pożar na terenie kempingu, gdzie zaczęły ponadto wybuchać turystyczne butle gazowe. Temperatura w rejonie katastrofy wzrosła do 2 tys. st. C, a podmuch eksplozji rozrzucił szczątki ludzkie w promieniu 1000 m (niektóre ciała wpadły nawet do morza). Wybuch i pożar pochłonęły łącznie co najmniej 180 ofiar śmiertelnych. Poważnie rannych zostało kilkaset osób. Zabici i poszkodowani byli w większości turystami zagranicznymi.
Niezwykle szkodliwy dla środowiska naturalnego okazał się pożar tankowca Burmah Agate w zatoce Galveston na obszarze Zatoki Meksykańskiej, ponieważ w jego wyniku do wód oceanu wyciekły 62 tys. baryłek ropy naftowej. Miało to miejsce 1 listopada 1979 roku. Nie był to oczywiście przypadek odosobniony. Przypomnijmy, że 3 czerwca tego samego roku wybuch na należącej do koncernu Pemex Oil platformia wiertniczej Ixtoc 1 spowodował wyciek ok. 3 mln baryłek ropy, która zanieczyściła wody Zatoki Meksykańskiej na długości 965 km, siejąc śmierć wśród morskiej fauny i niszcząc plaże aż po wybrzeża amerykańskiego stanu Teksas.
Niezbyt wielki pożar bombowca B-52 w bazie lotniczej Grand Forks w amerykańskim stanie Dakota Północna, który wybuchł 15 września 1980 roku, nie stanowił oczywiście tematu na pierwsze strony gazet. Wymiar tego zdarzenia zmienia się jednak zasadniczo, gdy dodamy, że na pokładzie płonącego samolotu była umieszczona broń termojądrowa. Akcja gaśnicza trwała bardzo długie w tym przypadku trzy godziny.
W nocy z 31 października na 1 listopada 1980 roku w poklasztornym budynku szpitala psychiatrycznego w Górnej Grupie (obecnie woj. kujawsko-pomorskie, pow. Świecki, gm. Dragacz) wybuchł pożar. W placówce znajdowało się wówczas 319 pacjentów (niektóre źródła podają stan od 300 do 400 chorych), w większości w ciężkim stanie. Ogień – zaprószony z powodu nieszczelności przewodu kominowego – pojawił się tuż po godz. 23:00. Zginęło 55 pacjentów, a 26 zostało rannych. Z racji specyfiki zakładu akcja gaśnicza i ratownicza była utrudniona. W budynku stwierdzono poważne zaniedbania w zakresie ochrony przeciwpożarowej.
W roku 1981 doszło do kolejnych dwóch tragicznych zdarzeń z udziałem ognia. Dn. 27 stycznia na Morzu Jawajskim zapalił się indonezyjski statek Sobral Santos, na którym śmierć poniosło 580 osób. Natomiast 12 lutego w Irlandii, w wyniku pożaru dyskoteki w Dublinie, życie straciły 44 osoby.
Dnia 16 lutego 1983 roku, w ciągu zaledwie 12 godzin w południowo–wschodniej Australii wybuchło aż 180 pożarów. Dzień ten nazwano „Środą Popielcową”. Żywioł odebrał wówczas życie 75 osobom, wśród których było 17 strażaków. Duża liczba ofiar spowodowana była m.in. wystąpieniem zjawiska burzy ogniowej. Chociaż z ogniem walczyło ponad 130 tys. ludzi, to żywioł zdołał strawić ponad 3700 budynków mieszkalnych i gospodarczych. Płomienie zabiły też ok. 340 tys. owiec i ok. 17 tys. sztuk bydła.
I znów pożar tankowca doprowadził do zatrucia morskiej wody. Tym razem był to tankowiec Castillo de Bellver, który 6 sierpnia 1983 roku stanął w ogniu na wysokości Cape Town w Republice Południowej Afryki (RPA). Ze zbiorników tej jednostki wylało się ok. 250 tys. ton ropy naftowej.
Pamiętnym dla angielskiego środowiska piłkarskiego stał się dzień 11 maja 1985 roku, kiedy to na trybunie stadionu w Bradford wybuchł pożar, niosąc śmierć 52 zgromadzonym tam osobom.
Rok 1986 przyniósł aż trzy odmienne w swej naturze pożary. Oto 3 października w rejonie Bermudów doszło do eksplozji i pożaru na radzieckiej łodzi podwodnej, która przewoziła 16 rakiet balistycznych z głowicami atomowymi. Po trzech dniach jednostka ta zatonęła wraz z ładunkiem.
Wielki pożar w fabryce koncernu farmaceutycznego Sandoz, położonej w okolicach Bazylei w Szwajcarii, doprowadził 1 listopada do katastrofalnego zanieczyszczenia wód Renu. Wraz z użytą do gaszenia ognia wodą gaśniczą do rzeki spłynęło bowiem ok. 1000 ton używanych w produkcji substancji trujących, które na odcinku blisko 400 km zabiły miliony ryb i unicestwiły inne żywe organizmy bytujące w rzecznych wodach. W ostatnim dniu grudnia omawianego roku, podczas zabawy noworocznej, ogień pojawił się w hotelu Dupont Plaza w Puerto Rico. W pożarze tym zginęły 193 osoby.
Przerażające sceny rozegrały się 18 listopada 1987 roku na stacji metra King’s Cross w Londynie. Około godz. 19:30 pod drewnianymi ruchomymi schodami powstało zarzewie pożaru, który błyskawicznie objął całą stację. Od ognia i dymu w podziemnej pułapce zginęło 31 osób, a 21 zostało rannych. Podczas tego pożaru po raz pierwszy zaobserwowano tzw. efekt okopowy (efekt rynny), który polega na przemieszczaniu się płomieni wzdłuż ukośnego rowu (rynny). W tym przypadku zjawisko to zaistniało w eskalatorze ruchomych schodów.
Dnia 6 lipca 1988 roku pułapką okazała się położona na Morzu Północnym platforma wiertnicza Piper Alpha, należąca do firmy Occidental Petroleum. W wyniku eksplozji i gwałtownego pożaru zginęło 167 zatrudnionych tam pracowników.
Płonęły również naziemne naftowe instalacje przesyłowe. W 1989 roku zapalił się np. transsyberyjski rurociąg naftowy w pobliżu Czelabińska w Rosji.
Dwa tragiczne w skutkach pożary odnotowano w roku 1990. Pochodzący z Kuby Julio Gonzales podpalił 25 marca nowojorski klub Happy Land, ponieważ został z niego wyrzucony za awanturnictwo. Ofiarą ognia padło 87 osób. Miejsce to nie cieszyło się zbyt dobrą opinią, gdyż prowadzono tam nielegalny wyszynk, co zapewne wzmogło zagrożenie pożarowe. Prawdopodobnie również podpalenie było przyczyną pożaru, który 7 kwietnia wybuchł na duńskim promie Skandynavian Star, gdy ten przepływał przez cieśninę Skagerrak. Ktoś mianowicie podpalił stojący na korytarzu kontener z ubraniami transportowanymi do pralni. Płomienie pojawiły się nad ranem i zaskoczyły załogę oraz pasażerów. Ogień i czad doprowadził do śmierci 158 osób. Uzupełnijmy tu jeszcze wiadomości z roku 1990, dodając, że pożar supertankowca Mega Borg, który wybychł 8 czerewca, ponownie doprowadził do ogromnego zanieczyszczenia Zatoki Meksykańskiej.
W roku 1991, a dokładnie 1 kwietnia, eksplozja na cypryjskim supertankowcu Haven, przewożącym 140 tys. ton ropy naftowej, doprowadziła do śmierci trzech członków załogi i wylania się do wód Morza Liguryjskiego (Basen Zachodni Morza Śródziemnego) w pobliżu włoskiego miasta Genua ponad 10 tys. litrów surowca.
Również w 1991 roku płonęły 732 szyby naftowe w Kuwejcie, które podpaliły wycofujące się wojska irackie. Dymy i sadze z tych gigantycznych pożarów dotarły nawet do Indii i Chin, Turcji, Egiptu, Etiopii i Sudanu. Prawdopodobnie przyczyniły się także do powstania cyklonu w Bangladeszu. Po zakończeniu wojny w Zatoce Perskiej, kosztem 1,5 mld dolarów i przy udziale dziesięciu krajów, udało się ugasić płonące pola naftowe, co ostatecznie nastąpiło 6 listopada.
Dnia 10 sierpnia 1992 roku, o godz. 16:27, w okolicy Miałów od iskier z zatartej osi pociągu relacji Poznań-Krzyż zapaliła się ściółka, a następnie drzewostan Puszczy Noteckiej. Mimo szybko podjętej akcji gaśniczej, pożar trwał 9 godzin i w tym czasie zniszczył 6 tys. ha lasu i 19 budynków gospodarczych. W tym przypadku strażakom pomogła natura, a mianowicie gwałtowna burza z ulewą, która w kwadrans ugasiła ogień. Był to drugi co do wielkości pożar lasu w Polsce po II wojnie światowej.
Największy po II wojnie światowej pożar lasu w Polsce rozpoczął się 26 sierpnia 1992 roku w okolicach Kuźni Raciborskiej (obecnie woj. śląskie). Powstał prawdopodobnie od iskry spod kół hamującego pociągu o godz, 13:50. Przez pięć dni z ogniem walczyły tysiące ludzi i ponad 1000 wozów strażackich. Zastosowano samoloty gaśnicze, śmigłowce, pociągi specjalne, czołgi i spychacze. Zginęło dwóch strażaków. Zniszczeniu uległo 15 wozów strażackich. Spłonęło ok. 10 tys. ha lasu.
Zbrodnicze podpalenie stało się przyczyną tragedii w ośrodku Świadków Jehowy w Wonju w Korei Południowej. Otóż w niedzielę 4 października 1992 roku do sali na pierwszym piętrze budynku, gdzie przebywało 90 osób, wtargnął osobnik, który wylał benzynę na dywan przed ołtarzem i wzniecił ogień. Pożar błyskawicznie rozprzestrzenił się na całe pomieszczenie. Śmierć poniosło 15 osób, a 26 zostało rannych. Podpalacza schwytano.
Największy w historii pożar buszu doprowadził w pierwszej połowie stycznia 1994 roku do zniszczenia licznych domostw oraz ponad 100 tys. hektarów lasów i łąk w Australii.
Ponad 2 tys. młodych ludzi zgromadziło się 24 listopada 1994 roku w hali widowiskowej Stoczni Gdańskiej, aby wysłuchać koncertu zespołu Golden Life. Około godz. 20:50 zauważono płomienie na drewnianej trybunie w głębi sali, od których po chwili zajęła się kurtyna. Następnie ogień szybko zaczął obejmować całe pomieszczenie, wywołując panikę. Wszyscy ruszyli ku jedynemu wyjściu, tratując mniejszych i słabszych. W pożarze tym życie straciło 7 osób (2 zginęły w hali, a 5 zmarło w szpitalu). Później ustalono, że przyczyną powstania ognia było podpalenie. Natomiast ofiary wśród publiczności spowodowane zostały brakiem oznakowanych i drożnych wyjść ewakuacyjnych oraz zaniedbaniami w zakresie przestrzegania zasad bezpieczeństwa pożarowego.
W roku 1996 odnotowano z kolei dwa pożary w środkach komunikacji. Pojawienie się ognia w ładowni pasażerskiego samolotu DC–9 doprowadziło 11 maja do jego katastrofy w Parku Narodowym Everglades. Blisko 30–letnia maszyna eksploatowana była przez regionalną linię lotniczą ValuJet. Miejsce wypadku od międzynarodowego lotniska w Miami dzielił dystans 32 kilometrów. Zginęło 110 pasażerów i członków załogi.
Dnia 18 listopada pożar wybuchł natomiast w pociągu Eurostar, którego trasa przejazdu wiodła Eurotunelem pod kanałem La Manche. Doprowadziło to do czasowego zamknięcia tunelu i wprowadzenia jeszcze bardziej rygorystycznych przepisów przeciwpożarowych i bezpieczeństwa, obowiązujących w tym obiekcie.
Pojawienie się ognia w położonym w pobliżu Mekki obozie muzułmańskich pielgrzymów, co miało miejsce 15 kwietnia 1997 roku, spowodowało śmierć co najmniej 217 osób. Rannych zostało ponad 1300 religijnych wędrowców, kroczących zgodnie z nakazem wiary odwiecznym pielgrzymim szlakiem, drogami Arabii Saudyjskiej.
Wręcz apokaliptyczne rozmiary osiągnął mający początek w czerwcu 1997 roku pożar lasów w Indonezji, wywołany wypalaniem przez tamtejszych plantatorów terenów przeznaczonych pod uprawy. Chmura dymu przykryła niebo nad Indonezją, Malezją, Singapurem i Bruneą, paraliżując komunikację lotniczą, doprowadzając do zamykania szkół, urzędów, zakładów pracy i instytucji publicznych, a także powodując groźne dla zdrowie i życia dolegliwości układu oddechowego u ok. 20 milionów ludzi. Z tym największym w dziejach Azji Południowo-Wschodniej pożarem walczyło ponad tysiąc indonezyjskich i malezyjskich strażaków oraz ponad 50 tys. żołnierzy i ochotników. Ogień udało się opanować dopiero w listopadzie, gdy zdążył już strawić ok. 500 tys. hektarów lasu.
29 października 1998 roku w tragicznym pożarze dyskoteki w Goeteborgu w Szwecji śmierć w płomieniach poniosło 60 osób, a 173 odniosły obrażenia. 24 marca 1999 roku we francuskich Alpach doszło w 11–kilometrowym tunelu drogowym pod szczytem Mont Blanc do zapalenia się samochodu ciężarowego z ładunkiem mąki i margaryny. Ogień powstał o godz. 10:53 i szybko – podsycany tłuszczem – objął pozostałe pojazdy, uniemożliwiając ucieczkę przebywającym tam ludziom. Brakowało tlenu, a gęsty dym dusił i ograniczał widoczność. Śmierć poniosło 39 osób.
Pierwsze dziesięciolecie XXI wieku „otwiera” pożar w magazynach zakładów pirotechnicznych w Enschade w Holandii, który miał miejsce 13 maja 2000 roku. Później, 21 września 2001 roku, mamy z kolei pożar w zakładach AZF firmy Grande Paroise w Tuluzie we Francji.
Doskonale pamiętamy ogromne pożary lasów w Grecji, zapoczątkowane w czerwcu 2007 roku, kiedy to upały i susza oraz podpalenia doprowadziły do spalenia 70 tys. ha obszarów leśnych i śmierci ponad 60 ludzi. Największe natężenie aktywności żywiołu wystąpiło w sierpniu. W miejscowości Makisto na Peloponezie zginęło 30 osób – w większości kobiet, dzieci i starców. Poległa tam też załoga wozu strażackiego, która do końca broniła przed ogniem życia i mienia mieszkańców. Grecja otrzymała w tych trudnych chwilach pomoc w postaci samolotów gaśniczych, helikopterów, wozów strażackich i samych strażaków z ponad 20 krajów.
Dnia 1 stycznia 2009 roku ogień przerwał wesołą zabawę ok. 1000 gości klubu nocnego „Santika” w Bangkoku w Tajlandii. W pożarze, który wybuchł z powodu awarii elektyrczności lub na skutek odpalenia fajerwerków, śmierć poniosło tam 66 osób, a 207 zostało rannych. Okazało się, że w lokalu było tylko jedno dostępne wyjście.
Najtragiczniejsza klęska żywiołowa w dziejach Australii miała swój początek w sobotę 7 lutego 2009 roku. Wtedy to pierwsze pożary objęły południowo-wschodnie tereny kontynentu, gdzie na przełomie stycznia i lutego wystąpiły niezwykłe upały (do 46,4 st.C). Dzień ten nazwano „Czarną Sobotą”. Niespotykany dotychczas w swych rozmiarach pożar buszu w znanym nam już stanie Wiktoria spowodował śmierć 210 osób. W 78 miastach i miejscowościach zniszczeniu uległo ponad 2 tys. domów.
Kolejne złe wieści dotarły z Meksyku, gdzie 6 czerwca 2009 roku w miejscowości Hermosillo pastwą płomieni padł żłobek, w którym przebywało 176 dzieci w wieku od 3 miesięcy do 3 lat. Ogień został zaprószony w sąsiadującym ze żłobkiem składzie opon i szybko się rozprzestrzenił. Zginęło 47 dzieci (troje zmarło w szpitalu).
Od 21 do 24 sierpnia 2009 roku ogień ponownie szalał w lasach na terenie Grecji. Pożar powstał w okolicach Aten i szybko objął znaczny obszar, niszcząc 14 miejscowości i zmuszając do ewakuacji 10 tys. ludzi. Pożoga unicestwiła 310 tys. ha lasów i zarośli. Do walki z żywiołem skierowano ok. 600 strażaków i żołnierzy, 12 samolotów gaśniczych, 9 helikopterów i 130 bojowych wozów strażackich. Rany odniosło kilkadziesiąt osób.
Tragiczny rok 2009 zamyka pożar w klubie nocnym „Kulawy koń” w Permie na terenie Rosji. Dnia 5 grudnia Bawiło się tam ok. 300 osób. W nocy z piątku na sobotę o godz. 1:08 w wyniku nieostrożnego posługiwania się materiałami pirotechnicznymi pojawił się ogień i dym, powodując śmierć 155 ludzi. Ranne zostały 132 osoby. I ciągle, i wciąż, niemal każdego dnia napływają nowe wiadomości o kolejnych pożarach, jakże często niestety powstających z winy człowieka!
Któż odgadnie naturę ognia? Kto pozna jego tajemnicę? On zawsze był, jest i będzie samą kwintesencją wiecznej przemiany materii w energię, przemiany kosmicznej, która w ruch wprawia galaktyki, konstelacje gwiazd, planety, wszechświat cały! A kimże wobec tej potęgi my jesteśmy? Strzeżmy się zatem! Poznawajmy jego tajemnice, uczmy się jego praw, przestrzegajmy jego rygorów, nie lekceważmy jego mocy. Pamiętajmy, że każdy błąd może kosztować bardzo drogo.
Kto to pisał? Brak połowy dat. Co mi z informacji o dniu i miesiącu jak nie ma roku podanego?
ostatni duży pożar 1 listopada 2018
https://youtu.be/gNBnKWEc74k
https://www.youtube.com/watch?v=nxubZ4xGzMc
Warto jeszcze wspomnieć o trzecim co do wielkości ( po Kuźni i. Puszczy Noteckiej ) pożarze w Polsce.Zdarzenie miało miejsce w lesie pod Żaganiem w dniach 9-10 sierpnia 1992 roku.Spłonęło przeszło 3000ha lasu.Podczas akcji gaśniczej rozbił się samolot.
Największe pożary to naturalne pożary lasów na Alasce, które powstają w wyniku uderzeń piorunów, niestety ogień w pobliżu ludzkich siedzib zawsze kończy się tragedią.
Podoba mi się, że portal Ekologia.pl pisze o śodowisku w tak ciakawy i różnorodnu sposób. Chcę więcej, więcej, więcej!
Jesteś idiotka
Podoba mi się gawędziarski styl Pana Marka, który sprawia, że ten dość długi tekst czyta się z wielką przyjemnością!
Pozdrawiam
Jeżyk
Ogień, jako żywioł, symbolizuje siłę i energię. Człowiek nie ma szans w starciu z tym nieobliczalnym żwyiołem!