Nawadniamy ogród
Rośliny, jak wszystkie żywe organizmy, potrzebują wody by móc żyć i rozwijać się. Przy stale obniżającym się poziomie wód gruntowych i coraz bardziej suchych i upalnych latach, konieczne jest nawadnianie roślin. Często bez naszej pomocy nie byłyby w stanie przetrwać najsuchszych okresów w roku.
Dla roślin korzystniejsze jest podlewanie rzadsze, ale bardziej obfite – woda wsiąknie w podłoże i dłużej pozostanie dostępna, podlewanie częste a delikatne powoduje szybkie wyparowanie wody z powierzchni ziemi i w związku z tym, krótkotrwałą jej dostępność. Najlepsza pora dnia na wykonywanie tego zabiegu to wczesny ranek lub wieczór – parowanie powierzchniowe jest ograniczone, więcej wody dociera do systemu korzeniowego. Oczywiście roślin nie podlewamy po liściach, ponieważ krople przyjmują kształt soczewek skupiających promienie słoneczne i powodują oparzenia liści, co ogranicza powierzchnię asymilacyjną i obniża walory estetyczne.
Pamiętajmy, że zimozielone rośliny liściaste wymagają nawadniania nie tylko w okresie letnim (ostrokrzewy, różaneczniki, bluszcz pospolity), ponieważ transpirują także zimą, a co za tym idzie, mogą wysychać. Charakterystyczne zjawisko, które można zaobserwować u różaneczników, czyli zwijanie się liści i zwieszanie ich do ziemi to mechanizmy mające ograniczyć utratę wody z tkanek. Ważne jest, by na jesieni dobrze je podlać – odpowiednio nawodnione łatwiej przetrwają zimę. Zdarza się, że mówimy o zimozielonych roślinach, że „przemarzły” – otóż częściej wyschły niż przemarzły. Rośliny zimujące w gruncie są odpowiednio zahartowane do niskich temperatur – stopniowo obniżające się temperatury uruchamiają odpowiednie mechanizmy zabezpieczające przed mrozem.

Jak podlewać – ręcznie czy automatycznie? Każdy z tych systemów ma swoje wady i zalety. Nawadnianie ręczne jest czasochłonne, bywa niedokładne i nieekonomiczne, ale umożliwia zaspokajanie indywidualnych potrzeb każdej z roślin.
Automatyczne jest wygodniejsze, ponieważ mniej nas angażuje, jest bardzo precyzyjne i zużywane są mniejsze ilości wody. Pełne zautomatyzowanie, czyli montaż sterownika, w którym zaprogramujemy godzinę i czas podlewania, oraz czujnika deszczu (system się nie uruchamia, gdy jest zbyt dużo opadów) doskonale się sprawdza w okresie wakacyjnym. Nie musimy się martwić, czy rośliny żyją, czy może uschły, czy osoba, która miała opiekować się ogrodem, na pewno robi to we właściwy sposób.
W dużym uproszczeniu, automatyczny system nawadniający składa się z ujęcia wody, rur rozprowadzających, linii kroplującej służącej do nawadniania drzew i krzewów oraz zraszaczy do podlewania trawnika. O projekt instalacji warto się zwrócić do specjalisty – producenta elementów lub ich dystrybutora, ewentualnie firmy wykonawczej. Dobry projekt powinien uwzględniać potrzeby roślin, ich rozmieszczenie oraz możliwości finansowe klienta. Ze względu na koszty, można prace podzielić na etapy, w pierwszej kolejności, jeszcze przed założeniem trawnika, wykonać prace ziemne (rozkładanie rur), a dopiero później montować zraszacze i układać linię kroplującą.
Nawadnianie ręczne rozumiem, jako system ruchomych zraszaczy, które co jakiś czas przestawiamy z miejsca na miejsce lub przepinamy wąż doprowadzający wodę, ewentualnie przemieszczamy się po ogrodzie z wężem wyposażonym w odpowiednią końcówkę zraszającą. Wybór zraszaczy przystosowanych do nawadniania ręcznego jest bogaty: mogą to być listwy z otworami, przez które tryska woda, zraszacze bijakowe i „prysznicowe” o regulowanych strumieniach, węże roszące (specjalnie podziurkowane, umożliwiające swobodne wypływanie wody).

Niezależnie od tego, jaki sposób nawadniania wybierzemy, podstawą jest źródło wody. Przy stale rosnących jej cenach i deficycie, warto znaleźć alternatywę dla wody z wodociągu lub studni. Jest to woda deszczowa – dostępna całkiem za darmo. Wystarczy najprostsza instalacja gromadząca wodę, by ulżyć naszej kieszeni i środowisku (beczka umieszczona w ziemi, zbierająca wodę z rynien i pompa). Bardziej skomplikowane systemy umożliwiają wykorzystanie deszczówki w gospodarstwie domowym, np. do prania czy spłukiwania toalet.






Ja podlewam rośliny albo wczesnym rankiem albo wieczorem, kiedy spadnie temperatura, wtedy przez kilka godzin zraszam ziemię.