Podnoszenie się poziomu mórz – przyczyny i skutki. Zapobieganie podnoszeniu się poziomu mórz
Konsekwentne podnoszenie się poziomu mórz jest jednym z najniebezpieczniejszych skutków zmian klimatycznych. Naukowcy ostrzegają, że za minioną i dzisiejszą ignorancję w niedalekiej przyszłości drogo zapłacimy. Czy grozi nam więc globalna powódź? Czy człowiek jest w stanie jakoś zapobiec wieszczonej katastrofie? Sprawdź jak dużo wiesz o podnoszeniu się poziomu mórz i oceanów na świecie.
W oceanach znajduje się obecnie 1,335 miliarda kilometrów sześciennych wody pokrywającej łącznie powierzchnię 361 milionów km2. Powierzchnia wody morskiej będzie jednak rosła, kosztem lądu, wraz ze zwiększającą się nieustannie objętością. Za zjawiskiem tym stoi oczywiście krótkowzroczna i egocentryczna działalność człowieka.
Jak zmieniał się poziom mórz w przeszłości?
National Geographic podaje, że od 1880 r. poziom wody w światowych oceanach wzrósł o 23 cm. Może się to wydawać niewielką zmianą, ale ponad 7 cm poziomu przyrosło w ostatnim ćwierćwieczu, co jasno wskazuje na rosnące tempo zalewania Ziemi. Jest to zjawisko bez precedensu w ostatnich 2,5 tysiącach lat.
Poziom mórz szacowany jest przede wszystkim na bazie dokumentacji z przybrzeżnych stacji badawczych oraz satelitarnych zdjęć z kosmosu. Stąd większość danych, które mamy dotyczy wyłącznie XX i XXI w. Naukowcy wykorzystują jednak wiedzę o zmianach klimatycznych i znaleziska geologiczne do szacowania zmian poziomu mórz w ostatnich 900 tysiącach lat. Co się okazuje?
Około 130 tysięcy lat temu zakończył się interglacjał (ocieplenie po epoce lodowcowej), którego wynikiem było podwyższenie się mórz do poziomu obserwowanego dzisiaj. W kolejnych dziesiątkach tysięcy lat obserwowano jednak konsekwentne obniżanie się objętości wody w oceanach. W rezultacie ok. 18 tysięcy lat temu poziom mórz był 120 m niżej niż dzisiaj. Cykliczność zmian wydaje się więc zjawiskiem naturalnym wynikającym ze zmian klimatu. Gdy te ostatnie wymykają się jednak spod kontroli, oceany stają się potencjalnym zagrożeniem.
W jaki sposób człowiek przyczynia się do podnoszenia poziomu mórz?
Za wzrost objętości wody, którą muszą pomieścić cztery światowe oceany odpowiada oczywiście w zasadniczym stopniu topnienie górskich lodowców. Przez długie tysiąclecia topnieniu w okresie letnim towarzyszyły zimowe opady śniegu, które wyrównywały równowagę w obiegu wody na Ziemi. Woda parująca z oceanów zmienia się bowiem w kondensację, która w wyniku niskich temperatur opada na lodowce jako śnieg i powiększa z powrotem ich objętość.
Niestety, wskutek ciągłego podnoszenia się średnich temperatur, które określa się od lat jako globalne ocieplenie, ta naturalna równowaga została mocno nadwątlona. Latem topi się teraz znacznie więcej lodu, a opóźnione zimy i wczesne wiosny sprawiają, że opadów śniegu jest mniej.
To samo zjawisko dotyczy oczywiście największych mas lodu na naszej planecie, czyli pokrywy lodowej Grenlandii i Antarktydy. Szczególnej destabilizacji uległ już lodowiec w zachodniej części Antarktydy, zwłaszcza po tym, jak w 2017 r. oberwała się tzw. półka lodowa Larsena C. Niepokojące oznaki obserwowane są również we wschodniej części najzimniejszego kontynentu. A sytuacja jest o tyle dramatyczna, że lodowiec „atakuje” nie tylko topiąca się woda z wierzchołka, ale także coraz cieplejsza woda morska spod spodu. Z raportu opublikowanego w 2018 r. w magazynie „Nature” wynika, że w latach 1992-2002 na Antarktydzie rocznie ubywało ok. 43 gigaton lodu, w latach 2012-2017 roczna strata wynosiła już jednak 223 gigatony!
I to jednak nie koniec problemów spowodowanych globalnych ociepleniem. Prawa fizyki determinują bowiem, że im większa temperatura wody, tym większa jej objętość. Sam fakt, że ocean zrobił się więc cieplejszy o stopień, sprawia, że jest go więcej. Uważa się, że nawet połowa przyrostu poziomu mórz spowodowana jest owym temperaturowym rozprężeniem.
Jak człowiek ma się do tego wszystkiego? Nie ma dziś żadnych wątpliwości, że to galopująca emisja gazów cieplarnianych do atmosfery doprowadziła do wzrostu temperatury na Ziemi w ostatnim stuleciu. Winna jest przede wszystkim energetyka oparta na spalaniu paliw kopalnych. Ale za globalne ocieplenie odpowiada również rolnictwo, zwłaszcza hodowla bydła, a także transport drogowy i samolotowy. Także większość procesów przemysłowych pozostawia za sobą „grzejący” ślad w atmosferze.
Do naturalnych cykli wznoszenia i opadania poziomu oceanów w ciągu ostatniego miliona lat dołączyły również inne nieoczekiwane zmienne. Oprócz rosnącej koncentracji gazów cieplarnianych w atmosferze na obieg wody w przyrodzie wpływają również masowe wylesianie, zubożanie gleb intensywną uprawą oraz zanieczyszczenia w aerozolu. Sam fakt nagrzewania się oceanów oddziałuje na klimat, który z kolei prowadzi do dalszego topnienia lodowców.

Konsekwencje podnoszenia się poziomu mórz
Laikowi stojącemu na plaży może się wydawać, że nic wielkiego nie stanie się, jeśli woda podniesie się o dalszych 20 cm. Zniknie pasmo piasku, nic więcej. W rzeczywistości nawet niewielkie zmiany wywołują katastrofalne skutki w strefach przybrzeżnych, również tych położonych nieco dalej w głębi lądu. Obszary już dziś podmokłe zaczynają wylewać na dalsze tereny, co jest zagrożeniem dla osiedli ludzkich, ale także wielu ekosystemów. Szczególnie dotkliwie zjawisko to oddziałuje na ptactwo, które traci swoje naturalne siedliska. Ale zagrożonych jest również wiele gatunków ryb oraz roślin.
Przesuwanie się morskiej wody w głąb lądu powoduje również rosnące zasolenie gleby. Staje się ona nieprzyjazna dla flory, ale także rolnictwa. Coraz poważniejszym problemem staje się erozja, czyli niszczenie naturalnego ukształtowania terenu. Zapadają się morskie klify, ziemia się osuwa.
Już dziś miliony ludzi żyjących w nisko położonych regionach wzdłuż linii brzegowej zmuszonych jest do przeprowadzki. Innym nieustannie zagrażają powodzie, które intensyfikowane są przez inne konsekwencje zmian klimatycznych, zwłaszcza coraz bardziej niszczycielskie huragany.

Jakie są prognozy na przyszłość?
Zaniepokojeni zmianami naukowcy przygotowują modele dalszego rozwoju sytuacji. Do ich konstrukcji wykorzystuje się o procesach wpływających na zmianę poziomu mórz bądź dane historyczne, na bazie których dokonywana jest ekstrapolacja. Niestety, oba podejścia nie zwiastują Ziemi nic dobrego.
Według prognoz zawartych w raporcie Międzynarodowego Zespołu ds. Zmian Klimatu (IPCC) z 2013 r. w przypadku, że emisje gazów cieplarnianych będą utrzymywać się wysokim poziomie, do końca XXI w. poziom oceanów może wzrosnąć nawet o 50-98 cm. W 2020 r. dokonano ponownej ewaluacji i tym razem najczarniejsze scenariusze mówią nawet o dodatkowych 2 metrach! Co gorsza, spekuluje się, że pokrywa lodowa na Antarktydzie i Grenlandii przed końcem tego wieku przekroczy krytyczny punkt, od którego nie będzie już możliwości odwrotu – nawet spadek temperatury do poziomu sprzed rewolucji przemysłowej nie umożliwiłby stabilizacji lodów.
Co to oznacza dla życia na Ziemi? W wielu miejscach na świecie sytuacja już jest dramatyczna. Mieszkańcy wysp położonych w deltach wielkich afrykańskich rzek są szczególnie narażeni na zmianę poziomu mórz, ale podobne zagrożenie dotyczy również wielkich miast, takich jak Rio de Janeiro, Miami czy Osaka. W skali globalnej w kolejnych kilku dekadach dziesiątki milionów ludzi stracą swoje domy, co będzie wiązać się z gigantycznym exodusem. Dodajmy, że 10% światowej populacji żyje dziś na terenach położonych do 10 m n.p.m.!
Ekolodzy przestrzegają również przed utratą cennych ekosystemów takich jak lasy namorzynowe czy moczary – będzie to oznaczać zagładę setek dalszych gatunków. Im dalej w głąb lądu będzie wkradać się słona woda, tym większe będą straty zwłaszcza wśród ryb, ptaków i nabrzeżnej roślinności. Szczególnemu zagrożeniu podlegają rafy koralowe, które nie przeżyją, jeśli znajdą się zbyt daleko powierzchni morza.

Czy człowiek może jakoś zahamować zbliżający się kataklizm?
Koszty ekonomiczne, społeczne i ekologiczne podnoszenia się poziomu oceanów na świecie są zatrważające. Ograniczenie emisji gazów cieplarnianych jest jedyną realną szansą spowolnienia procesu, którego zatrzymać się już dziś niestety nie da. Dopiero kolejna doba lodowcowa mogłaby odwrócić negatywne proporcje, ale globalne ocieplenie najprawdopodobniej znacznie ją opóźni.
Coraz więcej mówi się więc o adaptacji do zmian. W ramach strategicznego planowania w strefach nadmorskich buduje się opaski brzegowe oraz wzmocnione odpowiednio drogi i mosty. Częścią strategii jest również rekultywacja plaż, mokradeł i lasów namorzynowych, które stanowią strefę buforową chroniącą przed powodziami. W holenderskich miastach konstruuje się nowoczesne systemy retencji i odprowadzania wody. W wielu miejscach na świecie już dziś mówi się o relokacji elektrowni oraz osiedli mieszkalnych, aby zapobiec globalnej katastrofie po 2050 r. Niestety, budżety wielu państw nie udźwigną wyzwania związanego ze szkodami społecznymi, gospodarczymi i infrastrukturalnymi. Wzrost poziomu mórz paradoksalnie może być jednym z największych wyzwań, jakie czekają ludzkość w najbliższych dekadach.
- „Sea level rise, explained” Christina Nunez, https://www.nationalgeographic.com/environment/article/sea-level-rise-1, 29/11/2022;
- “Rising seas could swallow millions of U.S. acres within decades” Brady Dennis, https://www.washingtonpost.com/climate-environment/2022/09/08/sea-level-rise-climate-central/, 29/11/2022;
- “Climate Change: Global Sea Level” Rebecca Lindsey, https://www.climate.gov/news-features/understanding-climate/climate-change-global-sea-level, 29/11/2022;
- “Sea level” NASA Global Climate Change, https://climate.nasa.gov/vital-signs/sea-level/, 29/11/2022;
- “Sea Level in the Past 20,000 Years” InTeGrate Penn State, https://www.e-education.psu.edu/earth107/node/1506, 29/11/2022;
- “Is sea level rising?” National Ocean Service, https://oceanservice.noaa.gov/facts/sealevel.html, 29/11/2022;



