Wegetarianizm – etyczny czy ekonomiczny wybór?
Obecnie rocznie wykorzystuje się blisko 60 miliardów zwierząt, hodowanych na mięso, mleko i jaja. Do roku 2050 liczba ta może się podwoić. Wydaje się, że jedynym krokiem, by zahamować niekorzystne zmiany jest ograniczenie produkcji i konsumpcji mięsa oraz innych produktów odzwierzęcych. Pozostaje pytanie: czy motorem napędowym tych zmian będą względy etyczne, zdrowotne, środowiskowe czy może czynniki ekonomiczne.
Przemysłowa hodowla zwierząt i produkcja mięsa mają niebagatelny wpływ na kondycje środowiska: zużywają zasoby gruntowe i wodne, a także zagrażają bioróżnorodności. Intensywny chów nastawiony na wydajność wymusza konieczność stosowania antybiotyków i hormonów wzrostu u zwierząt. Istnieje także udokumentowany związek pomiędzy jedzeniem mięsa a zapadalnością na nowotwory, cukrzycę czy choroby serca.
Powyższe argumenty można uznać za głos w „antymięsnej” kampanii, gdyby nie fakty. Szacunki ekspertów służby zdrowia sugerują, że ograniczenie o 60 procent konsumpcji mięsa w krajach rozwiniętych przyczyniłoby się do znacznej redukcji takich problemów zdrowotnych, jak nadwaga czy otyłość. Badania prowadzone od lat 90. przez naukowców z Uniwersytetu w Oksfordzie, wykazały, że osoby stosujące dietę wegetariańską i wegańską znacznie rzadziej chorują na raka niż osoby spożywające mięso. Potwierdza to raport Światowego Funduszu Badań nad Rakiem, który zaleca ograniczenie spożycia mięsa i wędlin, uznając je za udokumentowaną przyczynę nowotworów jelita grubego. Ryzyko zachorowania na raka żołądka było u wegetarian trzy razy mniejsze niż u osób jedzących mięso. Podobnie, jak ryzyko szpiczaka mnogiego, nowotworu układu krwiotwórczego, było mniejsze o 75 proc. Jednak przyczyny tych zależności nie są jasne – mówią naukowcy.
Z trwających 20 lat badań nad zależnością między różnorodnymi sposobami odżywiania chińskich społeczności, a nękającymi je dolegliwościami, opublikowanych pod nazwą „The China Study”, wynika, że społeczności żywiące się głównie produktami roślinnymi są zdrowsze od społeczeństw żywiących się głównie pożywieniem pochodzenia zwierzęcego. Tę drugą grupę charakteryzuje duża zapadalność na większość typowych chorób cywilizacyjnych, jak cukrzyca, choroby wieńcowe, nowotwory, choroba Alzheimera.
Jest coraz więcej dowodów na to, że dieta bezmięsna jest zdrowa. Nawet nasze Ministerstwo Zdrowia przyznało, że „wegetarianizm praktykowany w prawidłowy sposób jest zdrowy na wszystkich etapach życia. Nie należy pogłębiać uprzedzeń wobec tej formy żywienia”. Jak wiadomo ważny jest zdrowy rozsądek, a tym przypadku – zdrowa i zrównoważona dieta.
„W drugiej połowie XX wieku i w wieku XXI badania pokazały, że prawidłowo zbilansowana dieta roślinna może mieć znaczenie w prewencji niektórych chorób i korzystnie wpływać na długowieczność” – przyznaje specjalistka medycyny żywienia Małgorzata Desmond.
Względy środowiskowe
Coraz więcej mówi się o tym, że tzw. produkcja zwierzęca jest szkodliwa dla środowiska. Dieta bogata w tłuszcze zwierzęce przyczynia się do wyprodukowania w ciągu jednego roku takiej samej ilości gazów cieplarnianych, jak przejechanie 4758 kilometrów samochodem średniej wielkości. Zmiana diety na bezmięsną może ograniczyć emisję związków węgla do atmosfery nawet o połowę – przekonują naukowcy z Institute for Ecological Economy Research
Z badań Organizacji Narodów Zjednoczonych ds. Wyżywienia i Rolnictwa (FAO), opublikowanych w 2006 roku w postaci raportu „Livestock’s Long Shadow”, wynika, że przemysłowa hodowla zwierząt jest źródłem 18 proc. światowych emisji gazów cieplarnianych (mierzonej w ekwiwalencie CO2). Daje to wynik większy niż udział w emisji całego transportu lądowego, morskiego oraz powietrznego, szacowanego na 14 proc. Większość z tych 18 proc. stanowią emisje podtlenku azotu (pochodzącego z nawozu zwierzęcego oraz nawozów mineralnych stosowanych w uprawach pasz) oraz emisje metanu z procesów trawiennych zwierząt i nawozu zwierzęcego. Hodowla zwierząt odpowiada za 64 proc. światowej emisji podtlenku azotu oraz 37 proc. światowej produkcji metanu.
Zespół naukowców z Narodowego Instytutu Badawczego Hodowli Zwierząt i Łąkarstwa w Tsukubie pod kierunkiem Akifumi Ogino badał wpływ produkcji wołowiny na środowisko. Okazało się, że wytworzenie kilogramowego kawałka mięsa wołowego prowadzi do emisji większej ilości gazów cieplarnianych, niż wydziela samochód podczas 3-godzinnej, nieprzerwanej jazdy, a energia potrzebna do wyprodukowania tej ilości mięsa wystarczyłaby 100-watowej żarówce do świecenia przez 20 dni.
Uprawy paszowe zajmują jedną trzecią wszystkich gruntów ornych na świecie. Ponad 90 proc. światowych upraw soi oraz 60 proc. kukurydzy i jęczmienia przeznacza się na paszę dla zwierząt. Gdyby uprawy te przeznaczyć bezpośrednio na pożywienie dla ludzi, problem głodu na świecie byłby rozwiązany – czytamy w raporcie stowarzyszenia Compassion in World Farming z 2009 roku pt. „Globalne ostrzeżenie: zmiany klimatyczne a dobrostan zwierząt hodowlanych”. Kolejny problem, to deforestacja. Nowe uprawy, przeznaczane do karmienia zwierząt, niosą za sobą konieczność wycinania kolejnych połaci lasów. W Ameryce Południowej aż 70 proc. terenów, które poddano deforestacji, przekształcono w pastwiska, pozostałe zaś wykorzystuje się pod uprawy paszowe. No i jeszcze amoniak. Z produkcji zwierzęcej pochodzi aż 64 proc. jego emisji, co ma niebagatelny wpływ na zanieczyszczenie powietrza, gleb i wód. Według FAO „sektor hodowlany wywiera tak głębokie i różnorodne oddziaływania, że powinien stanowić jeden z wiodących obszarów zainteresowania polityki ochrony środowiska”.
Z drugiej strony należy zwrócić uwagę czym się mięso zastępuje. Grupa naukowców z brytyjskiego Cranfield University udowodniła, że zastępując wołowinę czy jagnięcinę jedzeniem przetworzonym w postaci produktów sojowych,
jeszcze bardziej przyczyniamy się do deforestacji na rzecz pól uprawnych. – Przez niektórych ludzi tofu i inne substytuty mięsa są uważane za przyjazne dla środowiska naturalnego, ale wcale tak nie jest – powiedział na łamach „The Times” Donald Murphy-Bokern autor badań. Rezygnacja z mięsa na rzecz wysoko rafinowanych produktów, takich jak np. soja mogą w gruncie rzeczy zwiększyć areał pół uprawnych koniecznych do zaopatrzenia Wielkiej Brytanii w potrzebne produkty zastępcze – informuje The Daily Mail – Jeśli chcesz przyczynić się do zmniejszenia negatywnego wpływu na środowisko, stając się wegetarianinem, to nie jest dobrym pomysłem, abyś opierał swoją dietę na produktach wysoko przetworzonych – tak skomentowała wyniki badań Liz O’Neil ze Stowarzyszenia Wegetarian w Wielkiej Brytanii.
Względy ekonomiczne
Wraz ze zmniejszaniem się światowych zasobów wodnych, utrzymywanie zwierząt hodowlanych staje się coraz droższe i uciążliwe. A światowy popyt na mięso stale rośnie. Jak podaje „Agra Europe”, spożycie mięsa na świecie w 2015 roku wzrośnie do 315 mln ton, czyli zwiększy się o 20 procent w stosunku do roku 2008.
– Powoli zaczynamy odczuwać kryzys w produkcji mięsa. Ludzie spożywają coraz więcej produktów pochodzenia zwierzęcego, a możliwości produkcji powoli się wysycają. Jeszcze dwadzieścia lat temu średnie roczne spożycie mięsa wynosiło 20 kg na osobę, teraz 50 kg, a w ciągu 20 lat wrośnie do 80 kilogramów (…) Nadejdzie dzień, kiedy Big Mac będzie kosztował 120 euro – alarmuje holenderski entomolog i Konsultant ds. żywności w FAO, profesor Arnold van Huis.
Czystsze środowisko i czystsze sumienie
No i najważniejszy i najmocniejszy argument: zwierzęta posiadają układ nerwowy, a więc czują ból. Niewielu z nas zastanawia się, jaką drogę musiało pokonać mięso, zanim trafiło na nasz talerz. Rzadko zdajemy sobie sprawę z tego co jemy i czym to jest okupione. Dlatego dla wielu osób najważniejszym argumentem na rzecz rezygnacji z jedzenia mięsa jest cierpienie, jakiego każdego roku doznaje 56 miliardów zwierząt hodowlanych. Wystarczy uświadomić sobie, że mięso w naszych sklepach pochodzi w większości z ferm przemysłowych, w których zwierzęta, upchnięte do granic możliwości spędzają całe swoje życie w bólu i cierpieniu. Wskutek stłoczenia i stresu w warunkach intensywnej hodowli bardzo szybko rozprzestrzeniają się choroby, pojawiają się problemy zdrowotne powodowane skrajnie wybiórczym krzyżowaniem oraz nastawieniem na szybki wzrost i wysoką wydajność – czytamy we wspomniany wcześniej raporcie „Globalne ostrzeżenie: zmiany klimatyczne a dobrostan zwierząt hodowlanych”.
Jest jeszcze jeden prozaiczny powód dla którego ludzie rezygnują z jedzenia mięsa – po prostu przestało im smakować. W mediach co jakiś czas pojawiają się doniesienia, o tym, że jakiś sklep sprzedaje nieświeże mięso w opakowaniach, na których nakleja się etykietę z nową datą, albo kiedy okazuje się, że w pasztecie z zająca nie ma zająca, w wołowinie jest konina, a w parówkach zamiast mięsa mamy wodę, wypełniacze i co najgorsze mięso oddzielone mechaniczne – MOM. To wszystko sprawia, że niektórym apetyt na mięso mija, a stąd już krok, by całkowicie wykluczyć produkty odzwierzęce ze swojej diety.
- Raport z 2009 roku „Globalne ostrzeżenie: zmiany klimatyczne a dobrostan zwierząt hodowlanych”,;
- Dr David Brubaker, „Planeta na talerzu”;