Gatunki obce w faunie Polski – zagrożenie dla środowiska
Ich wpływ na środowisko jest destrukcyjny. Szop pracz, jenot, norka amerykańska czy żółw czerwonolicy już teraz są poważnym problemem na terenie niektórych naszych parków narodowych, doprowadzając często do wyrugowania miejscowych gatunków. Czy można powstrzymać inwazję „obcych”?
Co to są gatunki inwazyjne? Gatunki inwazyjne to takie, które głównie z powodu ludzkich działań przenoszą się z rodzimego miejsca, gdzie zajmują swoją pozycję w ekosystemie, w inne miejsce. Jeśli natrafią tam na sprzyjające warunki rozwoju − szybko się adaptują.
Na efekty pojawienia się nowych gatunków nie trzeba długo czekać. Zmieniają się całe ekosystemy. Nowe gatunki są często bardziej plastyczne niż rdzenne, co skutkuje wypieraniem miejscowych gatunków. Nowe gatunki to także nowe choroby i pasożyty, które atakują nie tylko miejscowe gatunki, ale zagrażają też człowiekowi. Doskonałym przykładem są glisty Baylisascaris procyonis których nosicielem jest szop pracz.
Nic zatem dziwnego, że gatunki inwazyjne uważane są za drugą, zaraz po degradacji siedlisk, przyczynę zanikania różnorodności biologicznej na świecie. Gatunki inwazyjne za nic mają granice i zasiedlają nawet tereny parków narodowych – do tej pory względnie bezpieczną ostoję wielu rzadkich i chronionych zwierząt. Za jakiś czas może się okazać, że co prawda mamy parki, ale nie bardzo już jest co w nich chronić.
Szop pracz
Gatunkiem, który kolonizuje nasz kraj i stanowi coraz większe zagrożenie dla wielu rzadkich, rodzimych gatunków zwierząt jest szop pracz. Szop pracz (Procyon lotor) to ssak z rodziny szopowatych występujący pierwotnie w Ameryce Północnej i Środkowej. Do Europy trafił w latach 30. XX wieku jako zwierzę futerkowe. To właśnie zwierzęta zbiegłe lub celowo wypuszczone z niemieckich ferm hodowlanych dały początek dzikiej populacji tego gatunku w Polsce.
W Polsce obecnie występuje w zachodniej części kraju, ale stopniowo kolonizuje nowe tereny. Jako wszechstronny drapieżnik poluje na różne gatunki drobnych kręgowców (w tym płazy, drobne ssaki oraz liczne gatunki ptactwa), przyczyniając się tym samym do obniżenia ich liczebności i często drastycznego zmniejszenia sukcesu lęgowego. W przypadku ptaków rzadkich często prowadzi to do ich wyginięcia na terenie, gdzie pojawiły się szopy. Ponadto jest roznosicielem wścieklizny, a także groźnych dla zdrowia i życia zwierząt (ale także ludzi) nicieni.
Norka amerykańska
Norka amerykańska (Mustela vison) – ssak z rodziny łasicowatych sprowadzony z Ameryki północnej do Europy jako zwierzę futerkowe. W efekcie ucieczek z farm hodowlanych, niewielka, lecz niezwykle żarłoczna norka amerykańska rozprzestrzeniła się w Europie.
Obecnie w Polsce występuje na terenie większości kraju, stwierdzona m in. w wielu parkach narodowych i krajobrazowych. Jako gatunek płodny i plastyczny z wielu terenów wyparła rodzimy gatunek norki europejskiej (m in. zanikły w Polsce). Jest wszechstronnym drapieżnikiem, który często prowadzi do wyniszczenia lokalnych populacji niektórych ssaków i ptaków (w tym gatunków rzadkich).
Ten nieduży drapieżny ssak jest największym zagrożeniem dla ptaków. Norka amerykańska odżywia się głównie ptakami oraz ich jajami, co może mieć negatywny wpływ na sukces lęgowy ptaków. Szczególnie narażone na ataki norek są ptaki ściśle związanie ze środowiskiem wodnym, takie jak: łyska, kaczki np. krzyżówka czy też gęgawy.
Od kilku lat prowadzone są próby ograniczenia liczebności norki amerykańskiej. Jej populacja jest jednak stale zasilana. Odpowiedzialność za taki stan ponoszą fermy futrzarskie, skąd uciekają norki. Zwierzęta uciekały i uciekają z ferm nawet tych najnowocześniejszych, skąd i przysłowiowa mysz nie powinna się wymknąć. Problem w tym, że uciekinierzy z ferm hodowlanych wspaniale zaadoptowali się do życia na wolności doskonale dając sobie radę z nowym środowiskiem.
Jak powiedział dr Wojciech Solarz z Instytutu Ochrony Przyrody PAN: „Nie da się rozwiązać problemu norki amerykańskiej w Polsce, bez rozwiązania problemu ferm tych zwierząt”.
Jenot
Jenot (Nyctereutes procyonoides) w zależności od regionu nosi nazwy zwyczajowe: junat, kunopies, lis japoński, a w języku kuśnierzy – szop ussuryjski. Choć ojczyzną jenotów jest północno-wschodnia Azja, to obecnie występują na obszarze prawie całej Polski.
Do Polski jenoty przywędrowały z terenów dzisiejszej Litwy, Białorusi i Ukrainy (pierwsze osobniki zaobserwowano w roku 1955 w Puszczy Białowieskiej), gdzie hodowane były na futra. Obecnie jenot występuje w prawie całej Polsce – głównie w lasach położonych nad jeziorami i rzekami. Ten sympatycznie wyglądający ssak może niestety stanowić zagrożenie dla równowagi biologicznej ekosystemów. Populacje jenotów wyrządzają szkody w koloniach lęgowych ptaków wodnych i wodno-błotnych, mogą również być czynnikiem ograniczającym populacje kuraków leśnych oraz stanowić zagrożenie dla lokalnych populacji płazów. Jako gatunek wszystkożerny, jenot może konkurować z rodzimymi gatunkami drapieżników średniej wielkości, szczególnie z lisem i borsukiem. W niektórych rejonach może obniżać dostępność padliny, która na przełomie zimy i wiosny stanowi ważne źródło pokarmu innych drapieżników.
Informacje o wzroście liczebności jenota, sprawiły, że w 2001 roku trafił on na listę zwierząt łownych. W przypadku tego zwierzęcia nie obowiązuje okres ochronny, można na nie polować przez cały rok.
Żółw czerwonolicy
Na liście najbardziej inwazyjnych gatunków znajduje się m.in. popularny na rynku terrorystyczno-akwarystycznym podgatunek żółwia ozdobnego: żółw czerwonolicy (Trachemys scripta elegans).
Żółw czerwonolicy to podgatunek północnoamerykańskiego żółwia ozdobnego, którego naturalnym środowiskiem jest środkowo-wschodnia część USA. Gad występuje obecnie praktycznie na wszystkich kontynentach. Zasiedla wiele zbiorników i cieków wodnych w większości państw, w tym również w Polsce.
Kto ponosi odpowiedzialność za pojawienie się tego żółwia w naszym środowisku? Hodowcy „hobbyści”, którzy po „wyrośnięciu” pupila, wypuszczają go do najbliższych zbiorników wodnych. Tylko w latach 1994-97 bezpośrednio z USA do Polski przywieziono blisko 450 tysięcy okazów tego żółwia. W celu ochrony rodzimych zasobów przyrodniczych, w 1997 roku UE wprowadziła całkowity zakaz importu na teren Wspólnoty żółwia czerwonolicego, a także żółwia malowanego.
Żółw czerwonolicy jest groźnym rywalem dla naszego rodzimego gatunku, żółwia błotnego. Żółw czerwonolicy konkuruje skutecznie z błotnym „kuzynem” o miejsca do wygrzewania się na słońcu i inne elementy środowiska, niezbędne do życia. Może też być potencjalnym źródłem groźnych chorób oraz oddziaływać negatywnie na inne rodzime gatunki zwierząt.
Niech ekolodzy z Greenpeace dostaną sztucery z zaczną działać
uważam ze skoro to gatunek inwazyjny a tak jest to trzeba to wybic mamy przykład walki w Ameryce z norka zniszczy wszystko cz musimy dojść do skrajności aby to zrozumieć musi nam wyginąć ptactwo wodne abyśmy to zrozumieli i zaczeli działac
Asiunia
A co robić z tymi żywymi odłowionymi norkami? :-))
Tam gdzie stosują te pułapki norki są uśmiercane.
Pułapki są po to, żeby zobaczyć co się złapało i zdecydować wypuścić czy zabić.
Człowiek ma wybór. Norka – wybór – zabić.
Jedna norka wybiła mi połowę mieszkańców stawu – ryby i żaby. Na szczęście popełniła błąd i trafiła do ziemi. Sumienie mnie nie gryzie.
To nie wiedziałam, myślałam, że przewozi się je w inne miejsce np. do Parku Narodowego albo krajobrazowego:) Najlepiej przewieść je w inne miejsce:)
Fermy doprowadziły do takiego stanu:) Co dalej czas pokaże, nie jestem zwolenniczką zabijania zwierząt, kiedy można je odłowić żywe, norka to drapieżnik-poluje by jeść, ale człowiek w tym wypadku ma wybór i nie musi robić zwierzęciu krzywdy:)
Właśnie kłopot w tym, że zabija dla zabawy.
„Od kilku lat prowadzone są próby ograniczenia liczebności norki amerykańskiej. Jej populacja jest jednak stale zasilana. Odpowiedzialność za taki stan ponoszą fermy futrzarskie, skąd uciekają norki.”
Bzdura
Co oznaczają te prowadzone próby? Kto to robi? Czytałem o skutecznym zlikwidowaniu norek za pomocą pułapek na jakiejś wyspie. Duży wysiłek czas pieniądze ludzie. Duży plus udało się. Ale to ułamki promili stanu.
Ale na kontynencie. Myśliwi do nich strzelają, W innych państwach modne są pułapki żywołowne, ale to są drobne liczby nie zakłócające stanu populacji. A te straty są szybko odbudowywane.
Moim zdaniem norka zajęła już wszystkie odpowiadające jej środowiska i osiągnęła już taki poziom liczebności, że nie jest możliwe jego zwiększenie. Co najwyżej mogą pojawić się z czasem jakieś inne naturalne mechanizmy zmniejszające jej „gęstość występowania” w przyrodzie (nowe choroby, jakieś drapieżniki nauczą się na nią skutecznie polować.) Uciekające z hodowli norki na pewno nie mają wpływu na liczebność. Czy będą uciekać czy nie norka osiągnęła już maksymalne nasycenie.
To tak jakby w bloku w jakim mieszkam miało się wprowadzić jeszcze 100 osób.
Ja nie wpuszczę ich do mojego mieszkania. I sąsiedzi też. Tak i norki mają swoje terytoria. Nie da się tam 100 innych norek wpuścić bo nie będą miały co jeść i nie będą się wszystkie rozmnażać.
Stąd o ile za wprowadzenie norki do naszej przyrody odpowiadają fermy to teraz czy będą fermy czy nie to norki już z nami pozostaną.
No może gdyby nie było ferm a wróciła moda na futro z norek to byłby interes i ludzie by polowali w ten czy inny sposób na te „dzikie” norki zawzięcie dla pieniędzy.