Perfumy, które pachną jak śmieci
Francuska marka Etat Libre d’Orange, wiedzie prym w tworzeniu wyjątkowych kompozycji zapachowych. Znana z produkcji zapachów, które nawiązują do woni ludzkiego potu, krwi, śliny i spermy, postawiła na kolejne niebanalne zestawienie nut zapachowych. Najnowszy zapach od Etat Libre d’Orange to kompozycja aromatów gnijących owoców, zwiędłych kwiatów, kompostu.
Co jest wyjątkowego w tych perfumach? Zapach jest nietypowy ze względu na użyty w nim dominujący składnik zapachowy, którym jest aromat… śmieci. Kreatorka zapachu, Daniela Andrier, chciała stworzyć perfumy, których woń przypominałaby zapach kompostowanych zgniłych owoców i kwiatów. I tak mieszając ze sobą odpady powstałe z produkcji innych perfum powstała kolekcja „Am Trash – Les Fleurs du Dechet”, co w wolnym tłumaczeniu oznacza „Jestem śmieciem – Kwiaty ze śmietnika”. Mimo kontrowersyjnej nazwy, sam zapach nie już tak kontrowersyjny. Wśród zapachów dominuje woń truskawki, gorzkiej pomarańczy, róży, jabłka oraz drzewa sandałowego.
By podkreślić proekologiczny charakter perfum, do promocji została zaangażowana agencja reklamowa Oglivy Paris, która w kampanii reklamowej wykorzystuje surowce pochodzące z recyklingu.
Francuska marka perfum Etat Libre d’Orange powstała w 2006 r. i znana jest z niekonwencjonalnego podejścia do zapachów. Zamiast standardowych nut, oferuje klientom zapachy znane z życia codziennego, które nawiązują do aromatów wytwarzanych przez nasze ciało.