Nie jedzcie węgorza!
Ekologia.pl Wiadomości Wpływ człowieka na środowisko Nie jedzcie węgorza!

Nie jedzcie węgorza!

Węgorz jest na skraju wyginięcia. W ciągu 10-15 lat ta ryba może całkowicie zniknąć z naszych wód. Nie działa sztuczny rozród. Nic nie daje także sztuczne zarybianie. Dlaczego populacja węgorza rozpływa się w naszych wodach?

Fot. Amalrik Dumas/Freeimages.com

Fot. Amalrik Dumas/Freeimages.com
Degradacja środowiska, budowa przeszkód na rzekach i masowe odłowy narybku węgorza europejskiego u wybrzeży Francji znacząco osłabiły tę populację. Ogromne zniszczenia w populacji węgorzy wyrządzili też handlujący tą rybą. Przenieśli oni obecnie hodowle odławianego narybku do Chin, gdzie węgorz nabierał wartości handlowej, ale do wody już nie mógł wrócić. Zamiast tego  trafiał i trafia na talerz, również polskich konsumentów.

Sprawę utrudnia także specyficzny tryb życia węgorza. Populacja tej ryby bardzo wolno się odnawia. Węgorz europejski w swoim cyklu życiowym przebywa zarówno w wodach słodkich i słonych. W wodach słodkich i przybrzeżnych mórz Europy węgorz dorasta – są one dla niego żerowiskiem.

Potem, kiedy osiągnie dojrzałość płciową wędruje tysiące kilometrów, aby odbyć tarło w rejonie Morza Sargassowego. To tam na świat przychodzi kolejne pokolenie węgorzy. Ich larwy wraz z morskim prądem, Golfsztromem, dryfują w kierunku Europy, do której docierają po dwóch albo trzech latach, zastępując swoich „rodziców”. W wodach słodkich przebywają do 10. roku życia. Potem znów podejmują wędrówkę, do miejsca, w którym się urodziły.

– Podwodne łąki Zatoki Puckiej i Gdańskiej to były jedne z najwydajniejszych łowisk tego gatunku w Polsce. Dziś już tak nie jest. Przez ostatnie 30 lat liczebność węgorzy spadła o ponad 95 procent głównie na skutek nadmiernej eksploatacji. – mówi Paweł Średziński z WWF Polska. – Możemy to jeszcze zmienić. Idąc do sklepu, wyjeżdżając chociażby do Węgorzewa, czy też na Mazury, lub odpoczywając nad morzem, zostawmy węgorza w spokoju. Brak popytu na węgorza, to jeden z niezbędnych warunków niezbędnych do ocalenia tej ryby. Węgorz może do nas wrócić albo przejdziemy do historii jako ostatnie pokolenie, które pamięta smak tej ryby. – dodaje Średziński.
 
Zresztą problem dotyczy nie tylko węgorza. Restauratorzy i właściciele barów częściej promują gatunki obce dla Bałtyku, a jednocześnie zagrożone wyginięciem. Dla zdobycia popularności sięgają nawet po tak kontrowersyjne pomysły jak focze mięso.

Ekologia.pl
4.7/5 - (17 votes)
Subscribe
Powiadom o
60 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Najlepsza ryba wędzona, pewnie większość z Was jej nie jadła nigdy i dla tego się przemądrzacie.
A propos wyginięcia to ludzie po prostu nie potrafią dbać o środowisko i tyle.
Niedługo będziemy sucharki modyfikowane z chin sprowadzali i jedli.

… Przepraszam za drobne uchybienia piśmiennicze, lecz pisząc szybko i zgodnie z normalnymi szczegółowymi ustawieniami własnej klawiatury, nie kontroluje się innych ustawień i podpowiedzi że strony internet.. Nie napisze erraty bowiem nietrudno domyślić sie sensownej treści..
Pozdrawiam nawet tych mało domyślnych. Dex..

Czyżby to znów jakiś analfa? Do takich bezwzględnie, jak do wszelkich oszustów i nieukow, należy bez ostrzeżenia strzelać a o ekologii i wiedzy o art. spoż.tacy nawet brudnej wiedzy nie mają. W EU prawie 100% przetworów spożywczych z wegorzy pochodzą z Holandii, i wyłącznie. Śladowe ilości to rynek rosyjski i rynki poza europejskie. Zwalczajmy pseudo eko – buzuny umysłowe bo tak jak z oszustwami klimatycznymi i ekologicznymi spotkamy się z zarzutami ekonomicznymi za zmiany klimatu na Ziemi w Mezozoiku. Ta 'banda’ oszustów gotowa wymyślić nam pochodzenie i wiek zgodny z ich chronologią a przyrodzie naszej „nową” biochemię. Który to *bił spróbuję że mną w tych sprawach się zmierzyć, a przecież wielu zawsze nawet po polsku wypowiedzieć się nie potrafiło. Żenada. A że to wciąż jeszcze łby marne swe próbuje jeszcze podnosić. Jakie to z tych oszustw bio muszą być wielkie wypłaty, pewnie niemieckie i ruskie, dla fermentu wprowadzenia. A nasz niedouczony gimnazjalnie – jak np. w deutschlandzie – „naród” w to coś wchodzi…, udając, że nie śmierdzi…. Ffffuj, bllleeee, łeee, eeeehhh. Byle zapomnieć, lecz wcześniej to b. usadzic.
Serdecznosci,
De Zet.

WSZYSTKIEGO WAM ZAWSZE MAŁO WĘGORZA WAM SIĘ ZACHCIAŁO TO CHYBA Z GŁODU ZDECHNIECIE JAK JUŻ ZWIERZĄT NIE BĘDZIE NA ŚWIECIE

Na poludniu Anglii. Sprzedaja po 3.5 funta za malenka porcje. Dobry ale nie to co wedzony!

mnie nie interesuje że jadłeś węgorza. Pewnie i człowieka byś zjadł dobrze przyprawionego. Ale czy od tego jesteś mądrzejszy?

Bzdura ….Węgorz od dawna był kupowany w Francji ( narybek szklisty) przez PZW I gospodarstwa rybackie . Zarybiano nim jeziora i stawy bez odpływów . Często i tak uciekał rowami do rzek i wracał do morza . Do Polski w naturalny sposób przypływało b . mało narybku . Ciekawe jest że samce nie wpływały do rzek i jezior tylko pozostawały przy ujściach . Brak zarybień to jest problem/….. brak racjonalnej gospodarki i gospodarza który teraz bardziej przypomina kłusownika ….

Uważam, ze jest to ryba , jeśli można ja tak nazwać wręcz trująca dla człowieka. Ludzie nawet mięso jedzą z węża, co nie oznacza , że jest to dobre dla ich zdrowia. Człowiek potrafi się truć samodzielnie. Statystyki o liczbie nowotworów są jednak przerazające.

hahaha trujaca. A myslisz ze z czego maja te nowotwory? tablica mendelejewa w kazdym produkcie w sklepie + nienormalne ilosci cukru a ty do smacznego weza sie przyczepiasz

Przez białko zwierzęce, które jest silnie kancerogenne. Poczytaj o badaniu chińskim china study.

Taaaaak …
i w dodatku ba drogach jest coraz więcej wypadków …. i to wszystko oczywiście przez węgorza !!!!

i jeszcze mikołaj przyniósł mi gówniany prezent w zeszłym roku .. to tez na pewno przez tego węgorza ..
Świat jest okrutny !!!!!

Co za brednie ……

Dawno temu to było – nad morzem zakupiłam wędzonego węgorza. Bez rewelacji – tłuste, ciężkie mięso. Więc zostałam przy dorszu, fląderce i wędzonej makrelce – świeżutkie prosto z kutra. A kiedy rybak opowiedział mi, jak się łowi węgorza – na „głowę krowy” czyli padlinę – dziękowałam intuicji za subtelną podpowiedź. Zresztą nie znoszę gadów, a taka głowa krowy z setką wijących się węgorzy – żadna rewelacja. Niektóre z nich z pewnością żerowały w topielcach (o czym mnie uprzejmie poinformowano). Ja z pewnością nie przyczynię się do wyginięcia tej populacji miłych żyjątek:)

Punkt1 wegorz jest DRAPIEZNIKIEM!!! I jaka padlina

Co za bzdura. Nie chodzi o to żeby go nie jeść tylko umożliwić rozmnażanie. Inaczej tylko przedłużymy agonię tego gatunku i poprawimy sobie (głupio) samopoczucie.

A w Polsce wychodzą ludzie na ulice i przeciw czemuś protestują. Jedni przeciw temu, inni innemu; grunt, to protestować. Ale dzięki temu zachowujemy tożsamość narodową; Polak zawsze protestował. I tak trzymać. A jak zacznie nam w brzuszkach burczeć, to weźmiemy się za robotę

Francuzi czekaja na Golfsztrom i odławiają tonami węgorze po czym prażą i sprzedają za grosze.
Wszyscy milczą na ten temat… lepiej zająć się wycinką w Puszczy białowieskiej …zawsze uwaga odwrócona

Popieram,święta prawda

A w Ameryce Murzynów biją!

to jest nieczyste czyli niejadalne zwierze, które ma za zadanie oczyszczać wody z padliny. Nie ma sensu go spożywać, bo nie jest pokarmem dla człowieka.

mnie smakuje

Raz w życiu jadłem węgorza, najnormalniej smażony w mące. Bez rewelacji, tzn. myślałem, że smak mnie oszołomi. Niestety. Nie dałbym 100 zł za kilo.

Nie każdy kupi węgorza ze względu na cenę – to droga ryba – około 100 złotych kilo.

W UK jest go pełno to szkodnik wyjada ikre ryb.

Nie jadłem i nie widziałem węgorza – podobno jest smaczny wędzony i ma truciznę jadu żmii we krwi

problem z węgorzem na naszym krajowym rynku trwa bardzo długo , węgorz bardzo cieszył się popularnośćia na stole zwłaszcza mazurskich turystów i wczasowiczów którzy byli wprost nagabywani do zakupów przez miejscowych oferentów ,kontrakty jakie zostały zawarte jeszcze z zachodnimi Niemcami na dostawy ,przerosły nasza możliwości , wytłuczono wówczas ogromne zasoby naszych jezior i rzek . natomiast zakupy narybku np. w Rucianem były na poziomie kilograma w skali kraju na rok co daje obraz rzeczywistośći .
w skali globalnej zainteresowanie restauratorów narybkiem węgorza było tak duże że zachwiało to równowagą i oto dzisiaj mamy skutek,

TERAZ JAK ZŁOWIE 2-3 NA NOC TO GÓRA MIESZKAM W BORACH TUCHOLSKICH

„Węgorz może do nas wrócić albo przejdziemy do historii jako ostatnie pokolenie, które pamięta smak tej ryby. ” :/ Ja nie pamiętam smaku, być może jadłam w dzieciństwie w Boszkowie, ale pamiętam TĘ rybę… Smutne. To dzieje się za szybko, jednak jesteśmy plagą k…a :C. Coraz poważniej myślę o wegetarianiźmie…

ja nigdy nie jadłam węgorza, ale niektóre są z prądem

Tia, ten elektryczny to się dildo nazywa

Z praciem….

Moja ulubiona ryba. Ciężko ją już dzisiaj złowić. Ale w smaku wyborna szczególnie wędzona to rozkosz dla podniebienia. Kłusownictwo to największe zagrożenie nie tylko dla węgorza ale i wszystkich innych rodzimych gatunków ryb.

i będzie z węgorzem to samo co z piskorzem …

Wegorzy nie jem od chwili kiedy w Augustowie wylowili topielca. Topielca wyciagneli i w nim zerowaly wegorze. Nie mile widowisko. Wegorze zywia sie wszelka padlina. 30 lat temu bylo ich pelno w jeziorach. Tak jak i klusownikow.

Święta prawda tam gdzie są węgorze i topielec to z pewnością znajdziecie go w ciele topielca
rzecz jasna że mowa o topielcu leżącym dłużej na dnie a nie wyłowionym po krótkim czasie,
więc smakoszom życzę smacznego…

nie gadaj glupot wegorza na padline nie zlapiesz

a ja tam lubię węgorza do wódeczki. … i ch …. i kawałek szkła.
Chronić to trzeba polską tradycję!!!
A ja tam jestem tradycyjny i nie zrezygnuję z polskich zagrych.

Myślę że coś w tym co piszesz -jest. ALE !!!… Na pewno jest inny problem!!!: Zryte mózgi ludzi ogarniętych chęcią zysku – MARNUJĄ ryby . Czemu? Bo wymyślili „wędzenie na zimno”!!! To absurd sam w sobie Bo WĘDZENIE to obróbka w dymie i zawsze z jakąś temperaturą !!! A nie moczenie w …nie wiem – lizolu czy innych syfach.Smak i konsystencja niestety podła. Ale kapuchy więcej bo nie dość że nie podsycha jak przy normalnym wędzeniu to jeszcze zyskuje na wadze bo MOCZONY !!! To są także prawdziwi mordercy
ryb. A to dlatego że taka ryba nie dość że już nie istnieje , nie rozmnoży się to jeszcze na dodatek mało kto zdąży ją zjeść bo zwyczajnie się ZEPSUJE !!! Mamy następną paranoję. Wędzenie to jeden z najstarszych i skutecznych sposobów konserwacji pożywienia , ale nie na „zimno”. Takie „wędzone ryby” mają kiepski smak, konsystencję i krótki czas przechowywania , po czym gniją (w lodówce !) niezwykle szybko i w ohydny sposób! Zdarzyło mi się nawet po kilkunastu godzinach. Ryba tak się zaśmierdziała ,że trudno było znieść zapach. Więc jeśli mamy odławiać i jeść ryby to przynajmniej nie marnujmy tego wartościowego jedzenia już z założenia. Co do ekologii , to jako ludzie przestańmy się w nią tak mocno(-przepraszam , ale tak będzie dobitniej ) wpieprzać , bo natura radziła sobie bez nas, ludzi , i bez nas jakoś sobie poradzi. Bez nas – bo jak tak dalej pójdzie to ONA pozbędzie się nas i kto nas introdukuje ??? Mój wniosek jest taki ,żeby uważać i nie zagrażać ginącym gatunkom , ale także nie rozmnażać na siłę i ponad miarę losowo wybranych , bo i jedno i drugie jest szkodliwe , a my , ludzie – tak myślę- nie jesteśmy jakimiś bogami -by to ogarnąć. Więc lepiej szanować to co daje nam Natura i przede wszystkim -NIE MARNOWAĆ!!!

wędzono na zimno i na ciepło a dzisaj sie nie wedzi tylko moczy w koncetratach wędzalniczych.Kto pamieta smak makreli wedzonej na zimno?Takie wedzenie wydłuza okres trwałosci znacznie bardziej od tego na ciepło,trwa tez znacznie dłuzej ale oba sposoby odbywaja sie naturalnie.

Każdy gatunek jest częścią ekosystemu. Dlatego każdy ma tam swoje miejsce. Niestety, my zniszczyliśmy za wiele. Zapewne za niedługo nie tylko węgorzy nie będzie, ale wielu innych gatunków. Ale co to polaka obchodzi. Do gorzały musi być zagrych. Fuj!

Jak ludzie przestaną kupować węgorze, to nikt nie będzie ich hodować. I wtedy one padną z wyginięcia. Rybak

Jechać to chyba można samochodem (rowerem, pociągiem) a nie węgorzem. A jeśli chodzi o ochronę węgorza, to może nie jedzmy, wy nie jedzcie. Nie do pomyślenia, żeby ktoś, kto jest zatrudniony do pisania artykułów nie ma pojęcia o zasadach polskiej pisowni.

Jeśli ktoś nie zna zasad polskiej pisowni (jak deenu, który ewidentnie ich nie zna), to powinien się wstrzymać od krytyki…. Proponuję podejście merytoryczne zamiast krytykanckiego – to z pewnością przyniesie więcej pożytku :)

modesiu pilnujesz by się prawda o skurwysyństwie ” zielonych ” nie wyszła na ujrzało światło dzienne?

A po polsku?

Apelujcie do tych co we francy narybek niszczą.

nadmienić trzeba ze krew węgorza jest toksyczna dla ludzi, warto uścićlić ochronę węgorza na kilka lat i objać całkowitym zakazem połowu.

Alez ty glupi jestes…

Ty to z PiS jesteś ? Sprawdź co jeszcze w kulu wybadali

Takie nowinki możesz głosić w domu królestwa tych co to kaszanki nie jedzą.

Toksyczna jest wtedy gdy dotrze do rany powstałej np w czasie patroszenia. Wszystkie toksyny rozkładają się w czasie pieczenia lub gotowania. Znałem człowieka który jadł tatar z węgorza i nic mu się nie stało. Był kucharzem , pochodził z Braniewa. Na moją uwagę że to może być trucizna odpowiedział że tylko Japończycy się trują pewnym gatunkiem ryb, które przygotowują na surowo ale tylko nieumiejętne
nacięcie skóry ryby powoduje wyciek toksyn.

Większość węgorza pożerają kormorany, które nadmiernie się rozmnożyły. Dowiodły tego najnowsze badania zlecone przez PAN. Człowiek odławia mniej niż 25 % tego co pożerają kormorany. Dotyczy to w większości gatunków ryb w polskich jeziorach. A ulubionym dla kormorana węgorzem jest wielkość do 15 cm czyli postać niedojrzała która nie popłynie na tarło do morza sargasowego. Zieloni ekofile bronią kormoranów które wyrządzają ogromne straty w zasobach rybnych, bo trzeba pamiętać że co szósty atak kormorana jest skuteczny, tzn. polowanie jest zakończone złapaniem ryby, ale każdy atak rani rybę tzn część z rannych ryb po prostu ginie, a te ranione przestają się rozwijać.

Nie wiem, ale kiedyś trafiła do mnie informacja, że nie ma dowodów na to że nasze węgorze docierają do Morza Sargassowego, uznano to nawet za nierealne. To co do nas trafia Prądem Zatokowym miałoby być efektem prokreacji populacji węgorza z Ameryki.
Ale zastrzegam, nie wiem czy to prawda.
A było to tak dawno, że nawet źródła nie pamiętam.
Gdyby to była jednak prawda, to oszczędzanie węgorzy nic by nie dawało oczywiście.
Problem byłby gdzie indziej.
Może ktoś wie coś więcej.

idiota jestes i tyle. Wedzenie na zimno to wedzenie w niskiej temperaturza , a estrakt wedzarniczy to nie wędzenie

Myślę że coś w tym co piszesz -jest. ALE !!!… Na pewno jest inny problem!!!: Zryte mózgi ludzi ogarniętych chęcią zysku – MARNUJĄ ryby . Czemu? Bo wymyślili „wędzenie na zimno”!!! To absurd sam w sobie Bo WĘDZENIE to obróbka w dymie i zawsze z jakąś temperaturą !!! A nie moczenie w …nie wiem – lizolu czy innych syfach.Smak i konsystencja niestety podła. Ale kapuchy więcej bo nie dość że nie podsycha jak przy normalnym wędzeniu to jeszcze zyskuje na wadze bo MOCZONY !!! To są także prawdziwi mordercy
ryb. A to dlatego że taka ryba nie dość że już nie istnieje , nie rozmnoży się to jeszcze na dodatek mało kto zdąży ją zjeść bo zwyczajnie się ZEPSUJE !!! Mamy następną paranoję. Wędzenie to jeden z najstarszych i skutecznych sposobów konserwacji pożywienia , ale nie na „zimno”. Takie „wędzone ryby” mają kiepski smak, konsystencję i krótki czas przechowywania , po czym gniją (w lodówce !) niezwykle szybko i w ohydny sposób! Zdarzyło mi się nawet po kilkunastu godzinach. Ryba tak się zaśmierdziała ,że trudno było znieść zapach. Więc jeśli mamy odławiać i jeść ryby to przynajmniej nie marnujmy tego wartościowego jedzenia już z założenia. Co do ekologii , to jako ludzie przestańmy się w nią tak mocno(-przepraszam , ale tak będzie dobitniej ) wpieprzać , bo natura radziła sobie bez nas, ludzi , i bez nas jakoś sobie poradzi. Bez nas – bo jak tak dalej pójdzie to ONA pozbędzie się nas i kto nas introdukuje ??? Mój wniosek jest taki ,żeby uważać i nie zagrażać ginącym gatunkom , ale także nie rozmnażać na siłę i ponad miarę losowo wybranych , bo i jedno i drugie jest szkodliwe , a my , ludzie – tak myślę- nie jesteśmy jakimiś bogami -by to ogarnąć. Więc lepiej szanować to co daje nam Natura i przede wszystkim -NIE MARNOWAĆ!!!

Bardzo interesujące – jaka szkoda ze nie wiele sie o tym mówi w mediach! Czy ta ryba jest na liście gatunków chronionych?

Jest krytycznie zagrożony wyginięciem, chroniony jest konwencją CITES. Niestety nie jest ściśle chroniony, zezwala się jego połów do 2 osobników na dobę (wymiar ochronny 50 cm). Przewiduje się okres ochronny dla tego gatunku od 15 czerwca do 15 lipca w PL

Wprowadzić zakaz sprzedaży.

Węgorze są bardzo opryskliwe. Należy węgorze dissować i po nich jechać, należy im się !