Emu zwyczajne – opis, występowanie i zdjęcia. Ptak emu zwyczajne ciekawostki
Emu zwyczajne jest w rzeczywistości bardzo niezwyczajnym ptakiem. Nie lata, ale pływa; nie ćwierka, ale huczy, zaś broni się kopiąc. I choć od 80 milionów lat dumnie kroczy po Australii, Europejczycy po raz pierwszy ujrzeli go dopiero pod koniec XVII w. Nazwę „emu” zawdzięcza portugalskim podróżnikom, którzy najprawdopodobniej zaczerpnęli ją z języka arabskiego. Natomiast nazwa łacińska w dosłownym tłumaczeniu oznacza „nowoholenderski wyścigowiec”.
Jako drugi najwyższy ptak na świecie (po strusiu), emu zwyczajne (Dromaius novaehollandiae) na większość ludzi może patrzeć z góry. W Australii, skąd pochodzi, jest absolutnym ornitologicznym gigantem, który wyżywił już liczne pokolenia Aborygenów. Trudno się dziwić, że stał się emblematem na znaczkach pocztowych i firmowych logotypach – od producentów olinowania po browary. Na Antypodach można znaleźć ponad 600 nazw geograficznych odwołujących się do emu zwyczajnego, a kształt ptaka ponoć widoczny jest nawet na Mlecznej Drodze.
Absolutny monopol
Gdy taksonomia była jeszcze w powijakach, emu zwyczajne klasyfikowane było razem z kazuarami, swymi najbliższymi ptasimi kuzynami. Dziś zoologowie dość zdecydowanie twierdzą, że emu to gatunek jedyny w swoim rodzaju. Karłowate podgatunki obserwowane dawniej na wyspach wokół Australii niestety zniknęły bezpowrotnie niedługo po zakotwiczeniu Europejczyków.
Emu zwyczajne nie tylko zdominowało więc cały rodzaj zoologiczny, ale również kontynent. W stanie dzikim nie występuje nigdzie poza Australią, gdzie z kolei jest dość powszechne, od wybrzeża do dalekiej i nieprzyjaznej głębi lądu. Najczęściej widywane bywa na sawannach lub w suchych lasach, ale pojawia się nawet na terenach półpustynnych. Jedyny ekosystem, którego wyraźnie unika, to tropikalne lasy na północnym wschodzie kontynentu.
Co ciekawe, charakterystyczne upierzenie emu zwyczajnego ma różny odcień w zależności od środowiska życia i tym samym stanowi doskonały kamuflaż. Na suchszych obszarach jest bardziej czerwone, podobne do typowych australijskich piasków, podczas gdy w wilgotniejszych siedliskach bywa znacznie ciemniejsze. Czarne koniuszki piór pochłaniają promieniowanie słoneczne, a wewnętrzne partie opierzenia służą jako izolacja chroniąca przed przegrzaniem. Odpowiedź na pytanie, czy biedakowi nie jest za gorąco w pierzastym kożuchu wydaje się więc być negatywna.
Emu zwyczajne ma nogi do pozazdroszczenia
Ptaki podziwiamy zwykle za skrzydła, dzioby czy upierzenie. Emu zwyczajne w tych kategoriach wypada dość przeciętnie. Ogromny szacunek budzą natomiast jego… nogi! Nie tylko są długie, ale i wyjątkowo efektywne dzięki wysoce wyspecjalizowanym mięśniom miednicy. Według naukowców są one zadośćuczynieniem za brak muskulatury potrzebnej do latania.
Pewności kroku dodają emu zwyczajnemu duże, trójpalczaste stopy zakończone silnymi, ostrymi pazurami, które okazują się zaskakująco skuteczną bronią. Spacerując emu zwyczajne robi zaledwie metrowe kroki, ale gdy się rozbiegnie, jednym susem potrafi pokonać nawet 275 cm. A biega piekielnie szybko, rozwijając prędkość nawet 50 km/h, co oznacza, że większość z nas nie uciekłaby mu nawet na rowerze.
Emu zwyczajne posiada też skrzydła, ale są one dość karłowate, mierzące zaledwie ok. 20 cm. Nie wystarczą, aby unieść 30-40-kilogramowe ptaki w powietrze, ale pomagają podczas biegu, pełniąc funkcję stabilizacyjną. Dodajmy, że w ogólnej wagowej klasyfikacji ornitologicznej emu zwyczajne plasuje się na 4-5 pozycji, wyprzedzając nawet pingwiny cesarskie. Rekordziści osiągają nawet 60 kilogramów, przy czym są to zwykle samice – ogólnie nieco większe, a zwłaszcza szersze w kuprze.
A skoro już jesteśmy w temacie rozmiarów, najwyższe emu zwyczajne mogą sięgać nawet 190 cm wzrostu. Częściej mierzą jednak ok. 148 cm w przypadku samców oraz 157 cm w przypadku samic. Za ów wzrost odpowiada głównie słabo upierzona szyja o niebieskawej skórze. Głowa emu wydaje się poniekąd karykaturalna w odniesieniu do reszty ciała. Na uwagę zasługują jednak oczy wyposażone w wielce zmyślne dodatkowe powieki, całkowicie transparentne i zamykające się od kącika oka na zewnątrz. Pełnią one funkcję ochrony przed kurzem, który w Australii jest wszechobecny.
Co robi emu zwyczajne?
Nie siedzi na gałęzi, nie kołuje nad górami i nie żegluje fantazyjnie po tafli jeziora jak inne ptaki. Co więc robi emu zwyczajne przez cały dzień? Gdy nie poszukuje akurat czegoś do zjedzenia, czyści zwykle dziobem swoje pióra, kąpie się w piasku lub odpoczywa. Jest to więc typowy sybaryta, który wie, jak korzystać z życia. Gdy napotka rzekę, bez trudu ją przepłynie, przy okazji się odświeżając. W ciepłe dni, których na Antypodach nie brakuje, emu zwyczajne musi się bowiem napracować, aby utrzymać optymalną temperaturę ciała. Jest w tym bardzo skuteczny i doskonale znosi warunki od -5°C do nawet +45°C.
W termoregulacji pomaga dyszenie, gdyż płuca emu zwyczajnego działają niczym klimatyzacja. Co ciekawe, w chłodniejsze dni, złożony aparat dróg oddechowych potrafi rekuperować wydychaną wilgoć, co sprawia, że ptak bez trudu przeżyje kilka dni bez wody. Gdy już jednak napotka jej źródło, pije na umór!
Gdy nadejdzie wieczór, emu zwyczajne układa się do snu, przyjmując pozycję w kucki. Wpada tak w lekki letarg, z którego jest w stanie się w każdej chwili poderwać. Dopiero, gdy szyja mu opadnie i powieki się zamkną, zapada w głębszy sen. Nie trwa on jednak długo – emu zwyczajne budzi się kilkakrotnie w ciągu nocy, prostuje nogi, załatwia potrzebę i idzie dalej spać. Skurczony, z przygiętą szyją i piórami prawie dotykającymi ziemi wygląda niczym nieciekawy i nieapetyczny kopiec ziemi czy liści.
Kamuflaż ma odstraszyć potencjalnych drapieżników, do których należą przede wszystkim dingo. Złośliwe psiska atakują zwykle głowę, ale emu zwyczajne ma ją na karku i wyskakuje wysoko poza zasięg kłów, a następnie broni się, kopiąc pazurami. W ostateczności więcej szkody wyrządzają orły australijskie, które potrafią rzucić na kolana nawet dorosłe osobniki Dromaius novaehollandiae.
Emu zwyczajne zeżre nawet kamień!
Dieta emu jest bardziej niż rozmaita; bywa wręcz szokująca. Jej podstawę stanowią co prawda rośliny oraz niewielkie stworzenia typu chrząszcze, stonogi, biedronki, koniki polne i pająki, czyli doskonałe źródła białka. W zimie olbrzymie ptaki podjadają liście i nasiona lokalnych strączyńców i akacji. Nie pogardzą też pszenicą, a nawet owocami kaktusów. Te ostatnie wywołały w Australii sporą kontrowersję, po tym jak rozbiegane emu rozniosły je wraz ze swymi odchodami po szerokich terenach. Potrzeba było sprowadzić specjalne ćmy, aby poradziły sobie z inwazyjnymi opuncjami.
Ponieważ roślinna część jadłospisu jest jednak dość wysuszona i twarda, emu pomagają sobie w trawieniu połykając małe kamyki. W żołądku działają one niczym moździerz, rozdrabniając łyko i twarde łupiny. Pojedynczy ptak może w danej chwili nosić w sobie nawet ponad pół kila kamieni! Oprócz tego emu ze sobie tylko znanych powodów połyka bryłki węgla. U ptaków hodowanych w niewoli dostrzeżono również apetyt na szkło, biżuterię, a nawet kluczyki do samochodów!
Skomplikowane relacje rodzinne emu zwyczajnego
Emu zwyczajne nie należą do ptaków monogamicznych, ale wiele ich zwyczajów spodobałoby się współczesnym kobietom. To samice zabiegają o względy samców, a z ekscytacji ciemnieją im przy tym pióra. Przechadzają się przed amantami, wydając specyficzne huczące dźwięki, które wydobywają się ze specjalnej kieszeni umiejscowionej w tchawicy. Słychać je nawet z odległości 2 km!
Zainteresowany samiec podejmuje zaloty i rozpoczyna własne awanse, ale bywa, że zaczynają się o niego bić dwie agresywne i zaborcze samice. Zwyciężczyni otrzymuje możliwość regularnej kopulacji, której wynikiem jest od pięciu do piętnastu dużych, zielonych jaj składanych często w dwudniowych odstępach – każde waży od 450 do 650 g!
Wysiadywaniem zajmuje się samiec, który w okresie godów przechodzi sporą transformację. Najpierw tyje i doznaje podwójnego zwiększenia objętości jąder, a następnie smutnieje i apatycznie zajmuje miejsce w wybudowanym przez siebie naziemnym gnieździe. Powody do smutku ma, bowiem przez kolejnych osiem tygodni będzie zagrzewał zaskorupione potomstwo specjalną, wyłysiałą łatą na podbrzuszu, tracąc w tym okresie nawet 1/3 wagi. Nie będzie przy tym jadł ani pił, ale 10 razy na dzień wstanie, aby obrócić jaja w gnieździe.
W tym czasie samica odejdzie już w siną dal, poszukując dalszego partnera, z którym złoży kolejny lęg. Wyjątkowo bardziej lojalne matki pozostają z pierwszym wybrankiem i biorą udział w wysiadywaniu, ale przy okazji podrzucą do gniazda jaja z innego związku. Gdy pisklaki się wyklują, ich jedynym obrońcą będzie jednak dzielny tata (lub wujek) – odgoni on od gniazda nawet niewierną samicę.
Lepsze niż kura
Trudno przecenić znaczenie, jakie dla mieszkańców Australii miały od wieków emu zwyczajne. Te ciekawskie ptaki chętnie przychodzą obserwować ludzi i w swojej naiwności stały się dość łatwą ofiarą dla Aborygenów. A z emu jest nie tylko mięso i jaja do wyżywienia całej wioski, ale także tłuszcz używany do lamp oraz jako lekarstwo. Na ogromnych ptakach wykarmili się również europejscy kolonizatorzy, którzy później jako osadnicy zaczęli zakładać hodowle emu zwyczajnego. Biznes kwitnie do dzisiaj i został z sukcesami rozwinięty na większą skalę również w Stanach Zjednoczonych, Peru i Chile.
Oprócz korzyści gospodarczych emu czasem wyrządzają jednak szkody. W latach 30 XX w. w pogoni za wodą zdemolowały płoty służące do ochrony plantacji przed królikami i wysłano przeciw nim prawdziwą armię. Zdarzały się też przypadki zniszczenia upraw, a nawet sporadycznych ataków na człowieka w obronie własnych młodych.
Mimo tych napiętych stosunków emu zwyczajne pozostaje gatunkiem najmniejszej troski, a jego populacja jest stabilna. W regionach, gdzie jest go mniej, rząd australijski rozważnie wprowadził stosowne statuty ochronne. Pozostaje mieć nadzieję, że wielkie nieloty podołają zagrożeniom takim jak wypadki samochodowe oraz fragmentacja ekosystemów.
- “Emu” Wildlife Facts, © The State of Victoria Department of Environment, Land, Water and Planning, 2017;
- “Dromaius novaehollandiae” Animal Diversity Web, https://animaldiversity.org/accounts/Dromaius_novaehollandiae/, 1/09/2023;
- “Emu” Australian Museum, https://australian.museum/learn/animals/birds/emu/, 1/09/2023;
- “Dromaius novaehollandiae” Jennifer Hawes, https://bioweb.uwlax.edu/bio203/s2012/hawes_jenn/habitat.htm, 1/09/2023;
- “Emu” Animalia, https://animalia.bio/emu, 1/09/2023;







