Lasy Państwowe i ekonomia. Jak pogodzić oczekiwania społeczne w kwestii lasów?
Ekologia.pl Środowisko Wywiady Lasy Państwowe i ekonomia. Jak pogodzić oczekiwania społeczne w kwestii lasów?

Lasy Państwowe i ekonomia. Jak pogodzić oczekiwania społeczne w kwestii lasów?

Fot. sxc.hu
Fot. sxc.hu

Wielu naukowców marginalizuje znaczenie sprzedaży drewna, choć problem jest bardziej skomplikowany, gdyż tkwi w finansach. W jakim tempie i zakresie polskie lasy mają szansę rozwijać swoje pozaprodukcyjne funkcje?
W dyskusji redakcyjnej wzięli udział: dr. inż. Piotra Gołosa, p.o. kierownika Zakładu Zarządzania Zasobami Leśnymi IBL, dr Annę Kalinowską, dyrektor Centrum Badań nad Środowiskiem Przyrodniczym Uniwersytetu Warszawskiego, Waldemara Walczaka, nadleśniczego Nadleśnictwa Drewnica, Bohdana Szymańskiego, wiceprezesa Okręgu Mazowieckiego Polskiego Klubu Ekologicznego. Dyskusję moderował Rafał  Zubkowicz, redaktor naczelny dwutygodnika „Las Polski”.
 

R. Zubkowicz

R. Zubkowicz: Chcemy zastanowić się nad formułą kompromisu środowisk żywo zainteresowanych gospodarką leśną, gdzie na jednym biegunie znajdują się odbiorcy drewna, dla których ceny surowca – z oczywistych względów – są bardzo ważne, a na drugim organizacje ekologiczne i zwykli ludzie mocno akcentujący przyrodniczą i rekreacyjną funkcję kompleksów leśnych. Pośrodku są leśnicy, którzy muszą te różne oczekiwania uzgadniać i przekładać na racjonalną gospodarkę leśną…

P. Gołos: Zagadnienie to wymaga spojrzenia przez pryzmat formuły prawnej funkcjonowania LP jako podmiotu zarządzającego majątkiem Skarbu Państwa. W Ustawie o lasach są zapisy o samofinansowaniu się gospodarki leśnej, czyli pokrywaniu kosztów przychodami pochodzącymi ze sprzedaży produkcji, w tym przede wszystkim drewna (90% wartości przychodów PGL LP stanowi zbyt drewna). Każda próba ograniczania produkcji surowca drzewnego – co ma miejsce musi odbijać się na kondycji ekonomicznej gospodarstwa leśnego, a tym samym ograniczać realizację zadań pozaekonomicznych. Obszary Natura 2000 też z pewnością nie pozostaną bez wpływu na kondycję ekonomiczną gospodarki leśnej. Zgadzam się zaś, że trzeba poszukiwać kompromisu.

Jakimś rozwiązaniem jest wynajdywanie nowych źródeł przychodów, choć nie jest to takie proste. Tylko nieliczne świadczenia z grupy pozaprodukcyjnych funkcji lasu dają się urynkowić. A jeśli nawet, to dochody z tego tytułu i tak będą śladowe w porównaniu ze sprzedażą drewna. W tych realiach ekonomicznych jestem skazany na obronę stanowiska, że podstawowym zadaniem lasu jest i musi pozostać produkcja drewna, gdyż dochody stąd pozyskane limitują finansowanie pozostałych funkcji lasu. Ustawodawca wprawdzie widzi to bardziej optymistyczne, ale przywykliśmy już do zapisów prawnych nazbyt życzeniowych.

W. Walczak: Rozmawiamy o skali makro, nadleśnictwa zaś gospodarują konkretnymi drzewostanami, w konkretnych miejscach, o charakterystykach zasobów przyrodniczych określonych m.in. ilością opadów, poziomem miejscowych wód i tym wszystkim, co las otacza. Jedną z determinant, która ma coraz większy wpływ na gospodarkę leśną, jest okoliczna społeczność. Leśnictwo służy tej społeczności (praca, podatki do miejscowej gminy, pobliskie życie). Ale oddziaływanie w drugą stronę nie nastraja optymistyczne. W moim nadleśnictwie, tam gdzie jeszcze niedawno były pola, powstają osiedla. Mieszkańcy żądają, by w lesie graniczącym z zabudową było czysto, cicho, spokojnie i bezpiecznie. Słowem – oczekują konkretnych dóbr i usług leśnych, o których wzmiankował pan doktor. To my, leśnicy, z powodu nowego sąsiada (osiedla) musimy systematycznie sprzątać śmieci, pozyskiwać drewno w bezpieczniejszy sposób, co oznacza, że nasz zul winien mieć lepszy sprzęt, ponosić konsekwencje. To wszystko kosztuje i klucz problemu tkwi w tym: czym płacić?

P. Gołos: I to robimy, toteż pozwolę sobie zacytować wyniki badań przeprowadzonych w lasach RDLP w Katowicach. Są one obarczone pewną niedoskonałością, gdyż w ostatnich latach na tych terenach wystąpiła klęska żywiołowa, stąd wszystkie dane

Dr inż. Piotr Gołos: Tylko niektóre pozaprodukcyjne Świadczenia lasu da się urynkowić, ale i tak będą one stanowiły niewielkie wpływy w porównaniu ze sprzedażą drewna.

przeliczone na 1 m3 pozyskanego drewna są niższe, niż byłyby w „normalnych” warunkach. Na podstawie danych z SILP ustaliłem wartość kosztów, które poniosła gospodarka leśna na realizację wybranych pozaprodukcyjnych funkcji lasu na Śląsku. Mówię o kosztach, które można jednoznacznie zidentyfikować (część z nich jest ukryta w nakładach na ochronę i użytkowanie lasu). Oto w latach 2005-09 RDLP wydała na działalność nie związaną stricte z gospodarką leśną prawie 74 mln zł. Koszty ochrony przyrody, które powinny być rekompensowane przez budżet państwa (takie są ustawowe zapisy), pochłonęły 5,5 mln zł. Wydatki na realizację funkcji wypoczynkowo-rekreacyjnych – 6 mln zł. Działalność edukacyjna – 7,6 mln zł. Ochrona przed pożarami i usuwanie ich skutków prawie 29 mln zł. Intensyfikacja wodochronnych funkcji lasu – 17 mln zł. Koszty alternatywne związane ze wzrostem wydatków na odnowienia (realizacja rębni złożonych) – prawie 2 mln zł. Koszty różnych sposobów zagospodarowania lasu (chodzi o użytkowanie) – 5,2 mln zł. Mechaniczna i chemiczna ochrona przed zgryzaniem – prawie 800 tys. zł. Słowem – w ciągu 5 lat katowicka dyrekcja wydała na realizację zadań, które prawdopodobnie nigdy nie wystąpiły w „klasycznym modelu gospodarki leśnej choćby lat 70., ok. 120 zl w przeliczeniu na 1 ha, albo w innym przeliczeniu – każdy m3 drewna był obciążony z tego tytułu kwotą 14 zl. To są koszty intensyfikacji pozaprodukcyjnych funkcji lasu, w konkretnym miejscu, czego oczekuje pan nadleśniczy. Zgadzam się zaś, że oczekiwania społeczne wzrastają i rozmijają się z rachunkiem ekonomicznym, co prowadzi donikąd.

R. Zubkowicz: Pani dr Anna Kalinowska wróciła właśnie z Brukseli, gdzie wysłuchała kilku referatów na tematy, które poruszamy w naszej dyskusji. Może zatem pomoże znaleźć klucz do rozwikłania interesujących nas problemów?

A. Kalinowska

A. Kalinowska: Na konferencji zorganizowanej z okazji przejęcia prezydencji w UE przez Belgię, zastawiano się, dlaczego, mimo dużych nakładów na ochronę przyrody, zmniejsza się różnorodność biologiczna? Problem należy rozpatrywać na dwóch płaszczyznach. Pierwsza to wpływ miast i w ogóle urbanizacji na otoczenie przyrodnicze. Miasta wręcz „pasożytują” na przyrodzie w tym sensie, że dużo dostają, w zamian nic nie dając. Drugi aspekt to konieczność liczenia komplementarnych usług ekosystemu a nie tylko wartości wyprodukowanego drewna. Mówi się wręcz o nowej ekonomii w tym zakresie. Owa nowość ma polegać nie tylko na liczeniu wartości pozaprodukcyjnych usług leśnych, w tym tzw. regulacyjnych, ale także sporządzaniu symulacji strat, co by się stało np. w dziedzinie zdrowia czy gospodarce wodnej, gdyby tych usług zabrakło. Bilans zysków, jakie czerpią różni użytkownicy lasu, jest niezbędny, gdyż jego brak osłabia siłę argumentów LP w walce o swoje. Zamykanie uszu na potrzeby społeczne jest niewłaściwe. Zbytnie uleganie naciskom na ograniczenie eksploatacji prowadzi do rozstrojenia finansów leśnych, co musi odbić się kiedyś na pozaprodukcyjnych funkcjach lasu, ale i niewłaściwe jest zaliczanie do strat nakładów na cele inne niż służące produkcji. W interesie wszystkich więc jest to, by podmioty leśne stanowiły zdrową strukturę ekonomiczną, choć otwartą na potrzeby społeczne i to – moim zdaniem – jest ten kompromis.

P Gołos: Prowadząc badania w bardzo różnych obiektach leśnych, pytałem o funkcje lasu i gospodarki leśnej. Za najważniejszą ankietowani uznawali ochronę powietrza. Na drugim miejscu postrzegano las jako środowisko życia roślin i zwierząt. Te dwie funkcje są trwale wpisane w świadomość społeczną i nie zmieniają się od wielu lat. Na trzecim miejscu pojawia się najczęściej funkcja rekreacyjna, choć niekiedy zastępuje ją wodochronna. Uważam, że w odniesieniu do rekreacyjnych i wypoczynkowych funkcji lasu powinny iść deklaracje pieniężne ze strony użytkowników Są metody pozwalające wyceniać dobra, które nie są dobrami rynkowymi. Jedną z nich jest metoda tzw. wyceny warunkowej lub wartości kontyngentowej. Istota jej polega na pytaniu – ile użytkownik byłby skłonny zapłacić, by danego świadczenia mu nie zabierać lub poprawić jego jakość? We wszystkich badaniach ponad 50% badanych deklarowało określone kwoty pieniężne w tak przedstawionym hipotetycznym scenariuszu wyceny.

A. Kalinowska: Metodologia liczenia tych wszystkich ekonomicznych zawiłości jest w trakcie opracowywania. Ale w niektórych kwestiach ekonomia jest klarowna. Np. są miasta w Europie płacące właścicielom lasów prywatnych rekompensaty za utraty zysków z tytułu ograniczenia eksploatacji zasobów leśnych, które chronią ujęcia wodne i tereny wodonośne. Jest to nic innego jak kupowanie pozamaterialnych usług leśnych. W sąsiedztwie lasów powstają piękne pola golfowe. Lasy te z jednej strony ułatwiają im utrzymanie niezbędnej wilgotności, z drugiej zapewniają atrakcyjną otoczkę, stąd opłaty z eksploatacji tych pól bywają – w niektórych krajach – dzielone także między właścicieli tych lasów. Nie są jeszcze opracowane zasady rekompensaty kosztów, jakie ponoszą administracje leśne z tytułu przygotowania lasów dla potrzeb tzw. przemysłu turystycznego. Na konferencji w Brukseli mówiło się nawet o opodatkowaniu użytkowników lasu, co mogłoby stanowić źródło rekompensaty dla leśników ponoszących koszty na rzecz turystyki bądź straty z tytułu ograniczenia funkcji produkcyjnych.

B. Szymański: Rozmawiajmy inaczej o lesie. Nie bawmy się w drobnych „geszefciarzy”, którzy mówią – ty mnie dasz to, a ja tobie to. Skupmy się na fakcie bezspornym, że lasy to bogactwo narodowe, które – co w polskich realiach jest szczęściem – nie woła o pieniądze z zewnątrz. Poczekajmy, aż nasze lasy zaczną więcej produkować. Nie dajmy się ogłupić wielkim firmom nastawionym na

Bohdan Szymański: Nie bawmy się w „geszefciarzy”, lecz rozmawiajmy o lesie jako bezspornym dobru i bogactwie narodowym.

super wydajne maszyny, dla których 40-letni las jest najlepszy, lecz zajmijmy się efektywną hodowlą. Jako przedstawiciel Klubu Ekologicznego w komisji sejmowej nawoływałem do podnoszenia wiedzy i kultury nowych właścicieli nieruchomości leśnych i użytkowników, co jest niezwykle ważne z uwagi na wielką zmianę społecznego otoczenia lasu. Dawny chłop nie stanowił zagrożenia dla przyrody leśnej, nawet gdy na swoim „coś” wyciął na żerdzie i opał. W Lasach Państwowych gajowy zbierał do trzebieży ludzi ze wsi, którzy w formie zapłaty dostawali drągi lub susz. Wszyscy byli zadowoleni, a las żył swoim naturalnym rytmem. Dziś pod lasem już nie mieszka skromny rolnik, lecz ktoś, kto ma ogromne żądania i potrzeby, ktoś, kto chce budować daczę w głębi lasu, a swój błąd jest w stanie zrozumieć dopiero wtedy, gdy wybuchnie wielki pożar, jaki ostatnio zdarzył się w Rosji. Powtórzę raz jeszcze – primo edukacja nowych właścicieli, którzy w większości zostali leśnikami bez munduru nie z powodu pasji, lecz czystych biznesowych kalkulacji, inspirowanych unijnymi dopłatami. To im należy przypominać – odwołując się do polskiej literatury pięknej – że kto sięga po las, ten jest bankrutem albo zdrajcą.

LP zbliżają się do pięknego jubileuszu. Ich historia – jako organizacji – zaczęła się w latach 20. od chlubnych tradycji i wspaniałych postaci. Ostatnia wojna również utrwaliła wysoki autorytet moralny ludzi lasu. Wcześniej były to lasy wielkich właścicieli, wśród nich tak rozsądnych jak Zamoyscy. Te wysokiej klasy elity zaszczepiały miłość do lasu dzieciom, wnukom, a także pracownikom. My, jako miłośnicy lasu, musimy zmobilizować nowych właścicieli leśnych do samokształcenia i troski o funkcje pozaprodukcyjne, choć nie jest to możliwe w takiej skali jak w LP. Ze względu na dobrostan całego systemu leśnego kraju, rola LP w kształceniu „nowych gospodarzy lasów” jest bardzo ważna.

R. Zubkowicz: Prywatny właściciel rozstrzygając dylemat – produkować drewno czy wpuścić turystów, sięga po argumenty finansowe. W naszej polskiej rzeczywistości, kiedy lasami zarządza instytucja publiczna, nie jest to takie proste. Lasy przecież są nasze, czyli wszystkich. Czy w ogóle państwowy zarządca może podnosić komercyjne żądania? Czy kiedyś ta nowa ekonomia nie dojdzie do absurdu i ktoś nie zażąda zapłaty za to, że oddychamy tlenem wyprodukowanym przez drzewa rosnące w lesie?

B. Szymański

B. Szymański: Las jest naszym dobrem publicznym i bez żądań komercyjnych powinien świadczyć usługi społeczne. Wyrównywaniu bilansów nadleśnictw służy fundusz leśny. Wara wszystkim z brudnymi rękoma od lasu. Gospodarka leśna, która ma ogromne znaczenie dla kształtowania klimatu, prawidłowych korytarzy ekologicznych, ochrony przed powodzią i usuwiskami nie może podlegać rynkowym regułom. Ciągoty w tym kierunku uznaję za próbę odreagowania skrajnego kolektywizmu w stronę skrajnego indywidualizmu. Obserwuję w społeczeństwie brak tzw. zmysłu dobra publicznego. Stąd my – jako miłośnicy przyrody – powinniśmy coraz mocniej akcentować wartość lasu jako dobra wspólnego. To prostszy mechanizm niż ściąganie podatków, rekompensat. Dotychczasowy system funkcjonowania lasów jest dobry. Jego wydajność, w sensie produkcji drewna, wymaga czasu i cierpliwości. Niecały wiek temu mieliśmy przecież rabunkową gospodarkę prowadzoną przez zaborców. Potem była wielka wojna i intensywna odbudowa kraju, co pochłonęło ogromne ilości drewna. Strukturę lasów wciąż odtwarzamy. W pewnym czasie zacznie rosnąć zysk z powodu zwiększonej ilości i dobrej jakości surowca. Tymczasem niektórzy posłowie z komisji ochrony środowiska mówią o jakiś przeszłorębnych drzewostanach.

Jestem zdania, że najciekawsze są lasy – z punktu widzenia funkcji pozaprodukcyjnych – w pełnej strukturze wiekowej, które żyją swoim życiem. Dorosły? Trzeba zerżnąć i posadzić młody. Wiele lat temu w Otwocku dusiłem się od zapachu młodników. Były też inne grzyby w tym młodym lesie. I obok rósł las starszy i przede wszystkim istniały puste polany pokryte wrzosem, których utraty nie mogę darować. Jaki stąd wniosek? Społeczne oczekiwania wobec lasu nie stoją w sprzeczności z racjonalną gospodarką leśną (poza obszarami podlegającymi ochronie), pozyskiwaniem drewna i sadzeniem młodych lasów – przeciwnie – idą z nią w parze.

P. Gołos: Mówiąc o opłatach za usługi leśne mam pełną świadomość, że jest to możliwe w państwach prawdziwego dobrobytu, takich jak Szwajcaria, Niemcy, Austria. Uwzględnijmy jeszcze naszą mentalność i historię, w tym 45 lat kolektywizmu, kiedy to wszystko było „nasze”. Ekonomizacja usług pozaprodukcyjnych nie jest więc taka prosta, choć z punktu widzenia gospodarki leśnej uzasadniona. W latach 2000-02 ochrona przyrody w ogóle nie była finansowana przez budżet państwa. W latach 1995-97 – tylko w kwocie 35 zł/ha (rezerwaty), a potem – zaledwie 7 zł.

Nie wrzucajmy wszystkich pozaprodukcyjnych usług leśnych do jednego worka. Istnieją co najmniej cztery kategorie tych dóbr. Są dobra publiczne, które musi finansować państwo. Możemy również mówić o tzw. efektach zewnętrznych gospodarki leśnej i wreszcie dobrach wspólnych i klubowych. W rekreacyjnej funkcji lasu mieszczą się dobra z tych czterech grup. Nie da się więc zastosować jednego uniwersalnego rozwiązania prawnego czy finansowego. Jeśli cokolwiek zakwalifikujemy w gospodarce leśnej

Waldemar Walczak : Leśnicy służą miejscowym społecznościom, ale oddziaływanie w drugą stronę nie napawa optymizmem.

jako dobro publiczne, to musi je finansować państwo, co wyraźnie powiedział wybitny ekonomista Smith.
Ale poszukajmy pieniędzy należnych lasom, które są w obiegu publicznym bądź w sferze biznesu. Prześledziłem sposób naliczania opłat klimatycznych. Jednym z czynników, który o nich decyduje, jest lesistość. Dlaczego te pieniądze – setki tysięcy złotych w skali gminy – trafiają do samorządów a nie do gospodarki leśnej? Można też znaleźć inne źródła finansowania efektów zewnętrznych gospodarki leśnej. Jeśli dane dobro służy gminie, to można rozmawiać o umowie z samorządem, jeśli firmie -toz firmą. Są przykłady, niestety jeszcze nie w Polsce, gdzie gospodarka wodna podpisuje umowę z gospodarką leśną w obszarach górskich na podniesienie wieku rębności drzewostanu, co korzystnie wpływa na ilość dostępnej wody. Łowiectwo choć jest formą rekreacji, stanowi jednocześnie dobro klubowe, za które w ograniczonym stopniu trzeba zapłacić w formie składki PZŁ. W swoim czasie podjęto prace nad rachunkami środowiskowymi w leśnictwie. Prace te zatrzymały się w 2003 roku. Szkoda. Wycena zasobów leśnych jest bardzo ważna dla stworzenia stabilnej ekonomii gospodarki leśnej.

W. Walczak

W. Walczak: Jestem sceptycznie nastawiony do zmian w organizacji i finansowaniu LP Pozwólmy im funkcjonować jak 10 lat temu. Wielość decydentów to mnogość konfliktów, ze szkodą dla lasu. Kto ma usunąć zatory, które zalewają sąsiednią wioskę, jeśli rezerwatem zarządza nadleśnictwo, a środkiem płynie rzeka podległa zarządowi melioracji wodnych? Nie problem w daninach na rzecz lasu, a tym bardziej w wyższych podatkach. Obywatele muszą zrozumieć, że LP gospodarując na prawie ^ tery-torium Polski, stanowią w gospodarce swoiste perpe-tum mobile. Płacimy wprawdzie niższe podatki, ale napędzamy koniunkturę dla innych podmiotów gospodarczych, co procentuje konkretnymi wpływami do budżetu. „Skarbówka” łatwo ściąga podatki od firm turystycznych, od sprzedanego paliwa i noclegów turystów odwiedzających nasze lasy. Te same pieniądze nie przyjdą łatwo do lasu, nawet gdybyśmy ustalili cenniki na konkretne usługi. I nikt lepiej niż leśnicy nie będzie się opiekował jednym drzewem, pojedynczym głazem czy jedną ścieżką turystyczną. Róbmy zatem swoje i domagajmy się uszanowania sprawdzonych rozwiązań w leśnictwie. Z pewnością poradzimy sobie ze zrównoważoną gospodarką leśną, w tym z rozwojem pozaprodukcyjnych funkcji lasu.

R. Zubkowicz: Pytając ludzi o preferencje, a ściślej o las, jaki chcieliby mieć, możemy stworzyć wizję idealnego lasu: 60-letniej sośniny, w której, np. wygodnie zbiera się podgrzybki. Czy tych preferencji spotecznych należy tak bardzo nasłuchiwać? Kto miatby ewentualnie decydować o ich wdrażaniu?

P. Gołos: Nie jest wcale tak źle ze świadomością leśną ludzi, o czym świadczą wyniki badań przeprowadzonych przez TNS OBOP. Mimo to jednak uważam, że LP mają grzech zaniedbania nie w kwestii przygotowania lasów dla ludzi, ale w dziedzinie informowania, co w tym lesie jest, w jaki sposób z niego korzystać. Skuteczne działania public relations w dziedzinie społecznych funkcji lasu są niezbędne.

W. Walczak: Corocznie w naszym nadleśnictwie trafiamy z wiedzą do 10 tys. odbiorców dóbr leśnych (mówię o nakładzie broszur edukacyjnych). Ludzi, którzy nic nie wiedzą o lesie, jest – co wynika z naszych sondaży – tylko 0,1%. Zmiana na lepsze jest ewidentna.

B. Szymański: Osobiście mam szacunek do lasów gdyż mi to wpajano od dziecka aż po studia na Wydziale Architektury Politechniki Warszawskiej. Zgadzam się, że ewolucja stosunku społeczeństwa do lasu może pójść w dobrym kierunku, jeśli zdołamy dać odpór ludziom manifestującym negatywne nastawienie do dobra publicznego i wychowamy pokolenia, które będą szukać w lesie ciszy, spokoju i śpiewu ptaków Niestety, ludzie często nie zdają sobie sprawy ze znaczenia tych walorów lasu dla higieny psychicznej (zwłaszcza ci, którym to jest najbardziej potrzebne). Pozaprodukcyjne funkcje lasu mają szanse rozwoju, jeśli obronimy dotychczasową formułę funkcjonowania LP i utrzymamy gospodarkę leśną wydolną finansowo i zorientowaną na rozwój.

A. Kalinowska: Wszystkie funkcje lasu należy oceniać kompleksowo i we wzajemnej relacji. Uważam wszakże, że liczby najbardziej

Dr Anna Kalinowska: Celowe jest pokazanie zysków osiąganych (w innych dziedzinach życia) dzięki lasom i wirtualnych strat spowodowanych ewentualnym brakiem prawidłowego funkcjonowania gospodarki leśnej.

przemawiają do świadomości. Takie też jest założenie nowej unijnej strategii ochrony różnorodności biologicznej po 2010 r., gdzie główny nacisk kładzie się na ochronę usług świadczonych przez ekosystemy i uświadamianie ich konkretnej wartości wszystkim potencjalnym użytkownikom. Toteż celowe jest – powtórzę raz jeszcze – pokazanie wirtualnych zysków osiąganych (w innych dziedzinach życia) dzięki lasom i wirtualnych strat spowodowanych ewentualnym brakiem prawidłowego funkcjonowania leśnictwa. Ciągłe operowanie ogólnikiem, że lasy są bardzo potrzebne społeczeństwu (bo w teorii nikt temu nie zaprzecza), to nazbyt słaby argument dla tych, którzy posługują się głównie kategoriami finansowymi.

W. Walczak: Ustawa o lasach mówi o trzech funkcjach lasów. Żadna z nich nie może być priorytetowa, co stanowi najlepszą gwarancję zrównoważonego rozwoju, a tym samym warunkuje ciągły i stabilny rozwój świadczeń społecznych. Rozwój ten jest determinowany nie tylko możliwościami finansowymi nadleśnictw, ale także koegzystencją lasu i otoczenia. Obecnie ta relacja bywa kaleka. Leśnicy stali się bardziej adresatem skarg i wniosków niż partnerem.  

Dyskusję opracował: Emilian Szczerbicki

Materiał pochodzi z dwutygodnika Las Polski

 

4.9/5 - (13 votes)
Subscribe
Powiadom o
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments