Mewa śmieszka – opis, występowanie i zdjęcia. Ptak mewa śmieszka ciekawostki
Polskie plaże bez nich byłyby smutne. Bez wyrazu, ciche, nienaturalnie ciche. Ich głos niesie się kilometrami, słychać je wszędzie, a kiedy któraś z nich coś zobaczy, zwłaszcza nadającego się do jedzenia, wówczas cała okolica już wie, że ma do czynienia z najbardziej śmiesznymi ptakami – mewami śmieszkami.
Walka o przetrwanie
Zamykam oczy i próbuję przenieść się tam, gdzie mewy śmieszki latały. Z różnych stron nadlatują białe ptaki z czarnymi głowami w promieniach przedwiosennego słońca przypominają o tym, że prawdziwa wiosna za pasem. Ptaki krążą, krzyczą, pomiędzy nimi panuje gwar. Kiedy wylądują na łąkach, czy to zalanych przez spiętrzenie wody w rzece, czy przez roztopy, krajobraz z powrotem jest biały niemalże tak jak śnieg, a mewy śmieszki zachowują się, jakby były w jakiejś wielkiej karczmie. Jakby trwało jakieś wesele lub inne wielkie wydarzenie, na którym spotyka się rodzina. Jest jedzenie, jest co pić, a pośród zwierząt „tańce, hulanki, swawole”. Tak to wygląda na pierwszy rzut oka. Prawda dotycząca tego typu zgrupowań jest o wiele bardziej brutalna, i z tego słynnego cytatu, można by tylko zostawić słowo „hulanki”, które najlepiej oddaje charaktery wczesnowiosennych wędrówek mew. Mewa śmieszka przez śmieszkę goni, by dobrać się do jak najlepszego pokarmu, po ciężkiej, trudnej do przetrwania porze roku jaką bez wątpienia jest zima. Zalane łąki stanowią dobrą stołówkę dla takich wyczerpanych koczowników. Z norek wychodzą myszy, dżdżownice i sporo innej smakowitej zwierzęcej tkanki. Trzeba walczyć o najlepsze kęsy, więc mewy śmieszki nie mogą się powstrzymać i gonią jak tylko mogą, a jeśli nie zdążą, to gonią za tymi, którym się udało. Walka o życie trwa w najlepsze. Ten kto ją przetrwa później będzie miał możliwość przekazania swoich genów. Walka rozgrywa się także w miastach, zwłaszcza na wysypiskach śmieci. Wydawałoby się, że pośród stert niepotrzebnych ludziom materiałów nie można znaleźć czegoś, co by się nadawało do jedzenia. Tam pokarmu jest mnóstwo! Całe tony kości, odpadków po obiedzie i nie tylko, bo także mnóstwo gryzoni, które przecież także dla siebie szukają czegoś do zjedzenia, a kończą w dziobach mew. Ptaki ze swoimi zdobyczami muszą uciekać przed innymi pobratymcami, inaczej ich wysiłek włożony w zdobycie jedzenia poszedłby na marne. Nie po to śmieszka spędza tyle czasu, by potem wszystko zostało zniweczone przez grupkę bardziej leniwych, ale za to o większej dozie zbójeckich zwyczajów osobników. Wraz z nadejściem cieplejszych dni, te batalie wcale nie ustają. Trwają w najlepsze, a czasami nawet nasilają się, bo w grę wchodzi nie tylko przetrwanie konkretnego osobnika, ale także matki jego potomstwa oraz samych dzieci. No tutaj trzeba się naprawdę nagimnastykować. Wojna idzie na przód i nabiera rozpędu. Chociaż ptaki przenoszą się w inne miejsca niż zimą czy na przedwiośniu, chociaż tego wyścigu o dobrobyt nie widzimy, to on trwa. Spektakl mogą obserwować ci, którzy zostaną do tego dopuszczeni, albo ci którzy najzwyczajniej w świecie dobrną do miejsc, gdzie to wszystko się toczy. Opis wydarzeń z życia śmieszek jest dramatyczny, a hasło „po trupach do celu” nabiera zupełnie innego, bardziej dosłownego znaczenia i wcale tak śmiesznie nie jest.

Mewa śmieszka różnobarwna
Na pierwszy plan w każdej książce wysuwana jest postać mewy śmieszki białej z czarną głową, białą obrączką wokół oka, czerwonym dziobem zakończonym czarną plamką oraz czerwonymi nogami i szarymi lotkami czarno zakończonymi. Taki obraz jest jak najbardziej zgodny z wzorcami mewy dorosłej, pięknie wypierzonej na potrzeby okresu godowego. Kiedy ptak odpoczywa wygląda zupełnie inaczej. Mewa śmieszka zaczyna się wówczas wybielać. Głowa z czarnej zaczyna być biała. Zostaje na niej tylko czarna plamka z tyłu, poniżej oka. Niektórzy twierdzą, że czerwień jest mniej intensywna. Taki bieg zdarzeń – logicznie myśląc – ma sens. Po co wyróżniać się skoro już okres godowy minął, a samica za samcem nie będzie się oglądać?
Najciekawsze upierzenie pod względem kolorystycznym przypada na początek życia mewy śmieszki. Spróbujmy je przeanalizować od momentu klucia, do osiągnięcia dojrzałości. Mamy kwiecień, w gniazdach pisklęta, których puch jest żółtobrązowy z ciemnymi plamkami. Są krzykliwe, hałaśliwe, jakby mogły, to na krok nie odstępowałyby od rodziców. Niestety od czasu do czasu muszą zostać same i zaczekać dopóty dopóki rodzice dostarczą pokarm. Dzięki takim barwom lepiej można uchronić się przed czyhającym niebezpieczeństwem ze strony wszystkich, tych którzy zechcieliby zasmakować małej śmieszki. Maluchy przywierają do gniazda, zastygają w bezruchu, a drapieżnik niczym ślepiec wypatruje zdobyczy i zobaczyć nie może. Właśnie barwy pisklęcego „upierzenia” umożliwiają przetrwanie w kryzysowych sytuacjach, gdy na ucieczkę absolutnie nie ma szans. Potem mewa dorasta i zupełnie zmienia pióra. Zaczyna coraz bardziej wkraczać biel, ale nadal dominującymi barwami są różnego rodzaju brązy poprzeplatane z szarością. Głowa jasnobrązowa, dodatkowo jakby posypana złotem. Dziób jest pomarańczowo różowy lub jak niektórzy wolą cielisty z czarną końcówką. Takiej samej barwy są nogi. Wierzch ciała ciemnobrązowy, a pokrywy skrzydłowe czarno łuskowane z szarozłotymi obrzeżeniami. Na końcu ogona subtelny czarny pasek. Tak wygląda ptak w wieku juwenilnym. Kolejne pierzenie wiosną. Wtedy dochodzi do kolejnej zmiany. Głowa zaczyna być czarna z białą plamką nad dziobem. Pokrywy skrzydłowe Igo, IIgo i IIIgo rzędu są czarne, a lotki Iwszo i IIgo rzędowe mają liczne czarne zakończenia tworzące czarny pasek ciągnący się od tułowia do końca skrzydła. Bardziej intensywnych barw nabierają także nogi oraz dziób, które nie mają jeszcze krwistoczerwonego, charakterystycznego dla dorosłych ubarwienia, ale wszystko zmierza w tę stronę. Kiedy zbliża się zima, dochodzi do następnego pierzenia. Ptaki porzucają czerń na głowie, by pozostawić sobie dwa paski jeden wychodzący z oka w stronę potylicy, a drugi za okiem rozpoczynający swój start na wysokości otworu usznego i ciągnący się także w stronę potylicy. A potem nadchodzi kolejna wiosna, i kolejne pierzenie, i kolejne zmiany w ubarwieniu, ale tym razem już wszystko jest takie „jak książka pisze”. Możemy napawać się widokiem mewy śmieszki znanej z pięknych fotografii znanych artystów. „Strój” wraca do normy po spłataniu obserwatorom, przede wszystkim początkującym, kilku śmiesznych żartów jak to na mewę śmieszkę przystało.



Mewa właściwa czy nie?
Jak w wielu dziedzinach życia, także i w nauce dochodzi do zmian. Zmieniają się czasy, to zmieniają się spojrzenia na ten sam problem. Jedną z takich materii naszego życia, w której doszło do dużych zmian jest taksonomia. Nauka wyjaśniająca nam zawiłość klasyfikacji poszczególnych żyjątek mieszkających na naszej Ziemi. To dzięki niej wiemy, że człowiek należy do gromady ssaków, a modraszka do ptaków itd. itp. Nauka potrzebna i wydawałoby się, że można by ją uznać za zamkniętą…Może i można by było, gdyby badania nad materiałem genetycznym zatrzymały się. Nowe czasy, to i nowe techniki, a skoro nowe techniki, to zmianie ulega postrzeganie tego, czego te nowości dotyczą. Dokonała się rewolucja w nazewnictwie pierzastej części fauny, ale nie tylko w tym. Na przód poszły badania, coraz bardziej wnikliwie analizowano przynależność do rzędów i rodzin oraz rodzajów poszczególnych gatunków. „Ofiarą” tych zmian padła także mewa śmieszka. Niegdyś należała do rodzaju Larus czyli mew właściwych. A teraz? Badano jej DNA używając do tego metody PCR, czyli reakcji łańcuchowej polimerazy DNA. Na czym rzecz polega? Dochodzi do powielenia pojedynczych sekwencji materiału genetycznego przy użyciu enzymu nazywanego polmierazą DNA, co ułatwia naukowcom analizę stosunkowo małych cząsteczek oraz porównywanie ich z opracowanymi wzorcami. Właśnie na podstawie takiej analizy okazało się, że mewa śmieszka z mewami właściwymi nie ma zbyt wiele wspólnego. Na pewnym etapie genom jednych i drugich „rozjechał się”. Mewy właściwe to te duże, na przykład mewa srebrzysta albo mewa siwa (niegdyś nazywana pospolitą). Efektem tych badań było zdefiniowanie nowego rodzaju – Chroicocephalus. Obok mewy śmieszki zaliczono do niego jeszcze osiem innych mew. Ich cechami charakterystycznymi są niezbyt duże rozmiary ciała 30 – 45 cm, rozpiętość skrzydeł między 80 a 110 cm oraz masa 200 – 600 gramów. Sama nazwa rodzaju ma tutaj ogromne znaczenie, bowiem pierwszy człon pochodzi z greckiego kolorować, natomiast drugi oznacza głowę. Faktycznie wszystkie te mewy kolorują głowę na czas godów, co udowodniłem powyżej na przykładzie mewy śmieszki. Mewy właściwe nie potrafią w tak spektakularny sposób dokonywać zmian ozdób swoich głów. Dlatego larus ridibundus przemianowano na chroicocephalus ridibundus, a znawcy ptasich zwyczajów od nowa musieli nauczyć się naukowej nomenklatury, bo przecież to wstyd przed innymi znawcami tematu.






