Mysikrólik – opis, występowanie i zdjęcia. Ptak mysikrólik ciekawostki
Szczebiotliwe dźwięki dobiegają z wysoko umieszczonych sosnowych koron. Ten dźwięk przywodzi na myśl dwa bardzo blisko ze sobą spokrewnione gatunki ptaków. Nazwa jednego pochodzi od znicza, a drugiego od kogoś ważnego a zarazem małego. Oba uznawane są za najmniejszych pierzastych mieszkańców Starego Kontynentu, ale w Polsce prawdopodobieństwo spotkania tego ważnego a zarazem małego jest dużo większe aniżeli tego, który ze zniczem, przynajmniej fonetycznie, ma jakieś związki. Na głowie ma żółty pasek, w zależności od płci zakończony kilkoma piórami o płomiennej barwie. Mowa o małym, dzielnym podróżniku – mysikróliku.
Mysikrólik, a może królik mysi?
Zacznę może od nazwy łacińskiej – Regulus regulus. Systematycy doszukują się jej pochodzenia w innym słowie będącym zdrobnieniem określenia władcy, czyli rex. Rex w swoim tłumaczeniu oznacza małego króla. To tutaj trzeba upatrywać pochodzenia polskiej nazwy tego ptaka. Mysikrólik – mysz jest mała i zwinna, a królik idąc wcześniej podanym tropem, dla podkreślenia powagi gatunku. Czy można mysikrólika uznać za małego króla?
W moim odczuciu tak! Mieszka wysoko w drzewach tak jak królowie w zamkach wysoko na skale, ma wybredne wymagania co do miejsca na gniazdo – w drzewach liściastych nie zamieszka, a poza tym złota wstęga ciągnąca się od czoła aż do potylicy przypominająca koronę. U samicy cała żółta, natomiast u samca z kilkoma pomarańczowymi piórkami, które najlepiej widać, gdy trzymamy ptaka w dłoni. W okresie godowym albo kiedy mysikróliki wykazują zdecydowane zdenerwowanie bądź podniecenie jakąś sytuacją, wówczas zawadiacko do góry unoszą swoje „złote korony” próbując sprawiać wrażenie większego silniejszego, a przy tym wyrazić swoje emocje. Do tego dochodzi jeszcze charakterystyczny, wysoki śpiew: „siii, siii, siii, srii, srii…”.
Mysikrólik to maluch z irokezem
Niewielkie ciałko przyozdobione jest oliwkowo-zielonymi piórami, a na skrzydłach, dokładniej na pokrywach skrzydeł 1-wszo i 2-rzędowych znajdują się dwa białe paski. Lotki pierwszego rzędu od strony zewnętrznej zakończone są białożółtymi obwódkami, natomiast lotki 2-go i 3-go rzędu tworzą regularne białe lusterko, a wszystko to jest „poprzecinane” matowo czarnym kolorem.
Ogon mysikrólika ma z kolei czarne pióra z delikatną białą obwódką i kuper jasno podbity. Wespół z podobnie upierzonym zniczkiem (ptaki mają nieco inny śpiew, a zniczek nad okiem posiada białą brew, nad którą występuje czarny pasek) stanowią duet najmniejszych pierzastych mieszkańców Europy. Wielkość ich ciała nie przekracza 9 cm, a waga wynosi miedzy 4,5 a 7 gramów przy czym najwięcej ptaki ważą zazwyczaj jesienią, kiedy udają się na wędrówkę w cieplejsze rejony świata. Są uznawane za częściowo wędrowne, tzn. przemieszczają się z miejsca na miejsce w rejonach gdzie również gniazdują. W stosunku do innych gatunków te odległości nie są aż tak wielkie i zimą w Polsce również można je spotkać, ale będą to osobniki, które przyleciały do nas z wysuniętych bardziej na północ krańców Europy.
Może w porównaniu z innymi gatunkami te wędrówki nie robią wielkiego wrażenia, jeśli idzie o odległość, jednak w tym przypadku weźmy pod uwagę także wielkość mysikrólika i zapas tłuszczu, który posiada. Lecieć 500 km z prędkością około 30-40 km/h dzień i noc bez możliwości wylądowania gdziekolwiek to naprawdę wielki wyczyn. Każdego roku mysikróliki tak robią przelatując przez Morze Bałtyckie ze Szwecji do Polski. A zgromadzone zapasy tłuszczu, które muszą wystarczyć na tę podróż, to niekiedy zaledwie 1 gram!!! Do tego trzeba jeszcze dołożyć silny nadmorski wiatr nie ułatwiający wcale życia i ryzyko napotkania na drapieżniki w postaci dużych mew, czy też zawieruszonych wydrzyków od czasu do czasu pojawiających się nad Bałtykiem. No i jeszcze brak wody do picia. Odwaga godna niejednego króla, a on tylko królikiem został nazwany…

Jesienią, po tak dużej wyprawie jaką jest przelot nad Bałtykiem, mnóstwo mysikrólików szuka miejsc, gdzie mogłyby spokojnie odpocząć. Przysiadają a to na statkach, kutrach czy żaglowcach lub innych dziwnych dla dzikich stworzeń miejscach na lądzie i dają się wówczas podejść na bardzo bliską odległość, a nawet można je wziąć w rękę. No właśnie, czy to nie jest nienormalne? Zmęczenie tych ptaków jest tak duże, że słabsze osobniki nie mają już siły na dalszą ucieczkę. Nie tylko wzdłuż wybrzeża, ale również na śródlądziu można spotkać osobniki, które z wycieńczenia przesiadują w pobliżu ludzkich siedzib i na widok dwunożnej, pionowej postaci nie uciekają. Spotkałem wiele takich mysikrólików. Za każdym razem gdy odbierałem telefon, bądź odczytywałem wiadomość w sprawie tego malucha, zawsze dało się odczuć zdziwienie drugiej strony. Po pierwsze tym, że mysikrólik jest tak mały, i że to osobnik dorosły. Po drugie, że daje się złapać. Co należy wówczas zrobić, gdy spotkamy taką skrzydlatą znajdę? Przede wszystkim ogrzać, np. włożyć pod koszulę lub wziąć do domu w pudełeczku, żeby po był przez chwilę w domowej temperaturze. W innym przypadku warto podać takiemu osobnikowi 5% lub 9% roztwór glukozy pipetą do dzioba, po czym odłożyć w bezpieczne miejsce i odczekać chwilę aż ptak zacznie być bardzo żywotny. Wówczas mysikrólika z czystym sumieniem należy wypuścić.

Mysikrólik w iglakach mieszka
Sam mistrz prof. Jan Sokołowski w swojej książce „Ptaki Polski” pisał, że występuje wyłącznie w lasach iglastych i tam jest bardzo pospolity. Nie sposób nie zgodzić się z tą drugą częścią wypowiedzi, ale w czasie wędrówek można go spotkać dosłownie wszędzie, na drzewach liściastych również. W lasach iglastych rzeczywiście to pospolity stwór. Wystarczy spojrzeć w korony sosen, by zobaczyć jak małe postacie, przypominające nieco leśne chochliki, skaczą z gałęzi na gałąź. Niektórzy z początkujących obserwatorów mylnie sądzą, że mysikróliki dlatego przybywają w sosnach, że zjadają nasiona wybrane z szyszek. Nic bardziej błędnego. Ich dietę stanowią przede wszystkim owady, ich larwy oraz pajęczaki. Mysikróliki spędzają większość życia w sosnach po pierwsze dlatego, że sosna ma igły i łatwo mogą się w niej schronić przed polującym na nie drapieżnikiem. Po drugie barwa upierzenia – dla przypomnienia oliwkowo-zielona – umożliwia im ukrycie się pośród sosnowych zarośli, co z kolei także stanowi ochronę przed drapieżnikami. Po trzecie w sosnach bardzo dobrze można ukryć niewielkie gniazdo, będące wielkim skarbem mysikrólikowej pary.
Gniazdo mysikrólików ma naprawdę niesamowitą konstrukcję, zarówno ze względu na materiały wykorzystane do jego budowy, jak również samą konstrukcję i wreszcie usytuowanie. Materiał wykorzystywany przez te ptaki na budowę to nic innego jak zebrane zewsząd patyczki oraz mchy przyozdobione sosnowymi igłami, tak by największy skarb rodziców, czyli jaja, były skrzętnie schowane przed potencjalnym niebezpieczeństwem. Konstrukcja – misterna kolebka o średnicy 10 cm, której ściany podwijają się do wewnątrz stanowiąc zasłonę przed wiatrem, deszczem czy nawet śniegiem. To trochę taka kula z otworem wylotowym na wierzchu. Przeważnie lokalizacja gniazda pozwala na dobrą osłonę przed niepożądanymi – w rozumieniu ptasich lęgów – zjawiskami atmosferycznymi. Do tego sama kolebka jest wyścielona bardzo obficie piórami i sierścią. Nawet dla najbardziej wprawnego obserwatora przyrody, dostrzeżenie gniazda mysikrólika jest nie lada wyczynem. Bardzo trudno je znaleźć, dlatego też ornitologom nie udało się jeszcze wykonać pełnego opisu zdarzeń, które mają miejsce w mysikrólikowym „mieszkaniu”. Do tej pory wiemy na pewno, że samica składa 8-10 jaj, które ważą uwaga około 1 grama, co stanowi około 1/6 masy ciała dorosłego osobnika. Ukłony przed panią mysikrólikową. Tak duże jajo wymaga naprawdę ogromnego nakładu energii, ale także wykorzystania dużego zapasu wapnia oraz białka, co w przypadku tak małego ptaka jest niezwykle istotne. Gdyby kury miały znosić tak duże jaja, wówczas jedno ważyło by w granicach 300 gramów – biorąc pod uwagę kurę rasy nieśnej rohde island.
Przeciętne jajo od kury waży około 60 – 65 gramów. Po około 2óch tygodniach wysiadywania wykluwają się młode, które w gnieździe przebywają przez następne dwa tygodnie, po czym je opuszczają i jeszcze przez jakiś czas, już poza gniazdem, są dokarmiane przez rodziców. Siedzą w jednym rzędzie, bardzo dobrze ukryte, i czekają na pokarm dostarczony przez któregoś z rodziców. Zazwyczaj para wyprowadza dwa lęgi w roku, jeden w maju, a drugi w czerwcu. Po zakończeniu dokarmiania, młode z pierwszego lęgu przebywają w rewirze rodziców. Cała mysikrólicza rodzina trzyma się ze sobą aż do później jesieni. Naukowcy ustalili również, że kilka zaprzyjaźnionych ze sobą par mysikrólików gniazduje obok siebie, tworząc luźne kolonie.

- Jarosław K. NOWAKOWSKI (Salino); “BADANIA WĘDRÓWEK PTAKÓW A BIORÓŻNORODNOŚĆ”; Wszechœwiat, 2. Birds of the World; “Goldcrest (Regulus regulus)”; data dostępu: 2020-06-02;
- Avibase - Światowa baza danych ptaków; “Goldcrest”; data dostępu: 2020-06-02;
- Bojarinova, Julia & Ilves, Aleksandra & Chernetsov, Nikita & Leivits, Agu. (2008). ; “Body mass, moult and migration speed of the Goldcrest Regulus regulus in relation to the timing of migration at different sites of the migration route. ”; Ornis Fennica. 85. 55-65. ;;







Dziś rano znalazłem na chodniku takiego ślicznego malutkiego ptaszka. Ogrzałem go w dłoniach przez kwadrans, wydawał się zdrowy, ale nie mógł latać, kawałek leciał i spadał. Położyłem w bezpiecznym miejscu na słońcu i wróciłem do niego po pół godzinie z budką z kartonu i płatkami owsianymi. Już go nie było, tylko kupkę zostawił. Mam nadzieję, ze przeżyje.
Pani mysikrólikowa właśnie dokonała żywota na moim oknie. Jakież to urocze stworzenie. I nazwa. Dzięki niej przeczytałam ten wspaniały artykuł. Przynajmniej dzięki niej poszerzyłam wiedzę. Dziękuję
Byliśmy z mężem w Woziwidzie i tam zaobserwowałam parkę mysikrólików. Najdziwniejszym zachowaniem było to jak się goniły po czym spadały w uścisku na ziemię i w bezruchu leżały około 3 minut. Przy mnie, w krótkim okresie czasu zdarzyło się to 2 razy. Przepiękne ptaszki
Dzisiaj znalazłem na chodniku jednego pana Mysikrólika. Zabrałem do domu, ogrzałem, podałem wodę. Niestety po około dwóch godzinach odszedł.
Dziś wpadł mi w ręce. Nie miałem pojęcia, że może być zmęczony, że wystarczy mu podać glukozę. Podejrzewaliśmy, że może w coś uderzył. Dwie godziny odpoczywał w ciepłym pomieszczeniu, przy wodzie podanej w zakrętce od słoika. Nie zauważyliśmy czy pił, ale kupkę zrobił. :) Miał po pracy trafić do azylu dla ptaków. Niestety, niewtajemniczony kolega takiego jeszcze mało ruchliwego wypuścił na działki, gdzie kotów bez liku. Mógł tej „troskliwości” kolegi nie przetrzymać. :(
Witam, s w jakim rejonie Polski Pan mieszka???. U mnie jeszcze nigdy nie widziałem Mysikrólika. Wczoraj pierwszy raz, ale smutne to było spotkanie
@Jaro, w Zielonej Górze.
Obserwuje je w moim ogrodzie,ale zrobienie im zdjęcia to nie lada wyczyn,rosną u mnie stare daglezje lub coś podobnego ( nie mam pewności) i odpowiadają im bardzo.Dzię jedno zdjęcie ale tylko tyłem mysikrólika i drugie ale kompletnie rozmyte….
Witam, a może pani napisać w jakim regionie Polski Pani mieszka. Parę dni temu znalazłem na ziemi pod ścianą takiego maluszka. Chyba zderzył się z szybą. Zabrałem go, ogrzałem, dałem kropelkę wody. Niestety nie przeżył, po dwóch godzinach odszedł.
A ja znalazłam juz martwego..
Dzisiaj po porannym obchodzie ogrodu, nasz kotek przeniósł w pyszczku wlasnie mysikrolika. Jak wynika z artykułu, to jeden z tych dzielnych, acz zmęczonych podróżników , nie nazbyt dbajacych o swoje bezpieczeństwo. Oczywiście od razu zabralismy kotu jego zdobycz i teraz dochodzi do siebie( ptaszek). Minely dwie godz i juz podfruwa wiec jest szansa, że sie wyliże.
Niedawno obejrzałam film przyrodniczy o ptasich jajach, z którego dowiedziałam się, że aby maleńka pani mysikrólikowa mogła ogrzać swoim maleńkim ciałkiem sporą liczbę jajeczek, natura wyposażyła ją w ciepłe nóżki, co jest ewenementem wśród ptaków. Było to widać na termowizyjnej kamerze.
Dziękujeny za alten artkuł, bardzo miło się czytało i wzbudził zainteresowanie dzieci. Dziś rano usłyszeliśmy huk w okno i okazało się, że to prześliczna pani mysikrólik stała u nas na parapecie :)
A u mnie w szopie między drewnem mam gniazdo mysikrolika i mamy potomstwo 6 sztuk cudne
Dzisiaj uslyszalam uderzenie w okno i zauwazylam ,,mala kulke odbijajaca sie od szyby” na parapecie sidzial zamroczony maly ptaszek ,nie wiedzizalam co to za ptaszek wiec poszlam po telefon zeby jemu zrobic zdjecie ,gdy wrocilam lezal do gory nogami ,wiec szybko otworzylam okno wzielam ptaszka w rece lekko odciagnelam mu glowe,poczulam jak serduszko mu zaczelo mocno bic ,przez chle nie dwal oznak zycia ,zaczelam mu rozciagac skszydla i zauwarzylam ,ze mruga oczkami jakby odzyl,ogrzalam go w rekach i go wypuscilam,polecial jak wystrzelony z procy.Mysle ,ze sroki go sploszyly .I tak poznalam mysikrolika.
Wszystkim miłośnikom Mysikrólików polecam „Gody życia” Alfreda Dygasińskiego. Bohater pochodzi z pradawnego rodu Mysikrólików!!!
Dzis mi taki huknal w okno. Chyba zle 'wymierzyl’ i padl na taras pod oknem. Wzielam w reke, ogrzalam, pocalowalam i polozylam na bluszczu w ogrodzie. Chyba poczul sie lepiej, bo …zniknal. Nie mam kotow, nie przychodza, wiec najptrawdopodobniej odlecial. Maluni, sliczny, cialko, jak 'kropelka’. U sasiada sa duze sosny,zawsze je tam obserwuje. Po raz pierwszy w zyciu widzialam to malenstwo z bliska i ciesze sie, ze nic mu sie nie stalo. Ciesze sie rowniez,ze udalo mi sie znalezc w internecie opis tego mini-ptaszka. Dziekuje serdecznie, pozdrawiam.
Dzisiaj przez okno obserwowałam te cudowne ptaszki na świerku srebrzystym. Od kilku lat widuję je w swoim ogrodzie. Rzeczywiście trzeba dłuższej obserwacji, żeby je w ogóle zobaczyć. U mnie przeważają świerki zwykłe, daglezje, rosną 3 sosny.