Gołąb grzywacz – opis, występowanie i zdjęcia. Ptak gołąb grzywacz ciekawostki
Patrząc na gołębia grzywacza można odnieść wrażenie, że to ptak ociężały. Stawia krok za krokiem, tak jakby nigdy i nigdzie mu się nie spieszyło. Nie zważa przy tym na stojące na drodze przeszkody, a inne, mniejsze ptaki ustępują mu z drogi, tak jak poddani przed swoim królem. Czy gołąb grzywacz na miano króla zasługuje? Dla mnie to przede wszystkim symbol końca sierpnia, a co za tym idzie zbliżającego się końca lata oraz początku wielkiej, jesiennej ptasiej wędrówki.
Gołąb grzywacz to rzeczywiście duży ptak
Była wtedy wczesna wiosna i o dziwo, miałem trochę wolnego czasu. Cóż innego mogłem zrobić z tym czasem, żeby nie krzątać się z kąta w kąt? Nic zapakowaniem aparatu w plecak i wyruszenie gdzieś poza miasto. Niestety się nie udało wykroczyć poza granicę Wrocławia, zatrzymałem się w Parku Szczytnickim. A to wszystko przez gołębie grzywacze (Columba palumbus) i moją chciwość uwiecznienia tych zwierząt na matrycy. Ubrany w moje „morociuchy” szedłem na przystanek, a po prawej stronie zauważyłem zażywające pierwszych promieni wiosennego słońca ptaki. Gołębie grzywacze były zajęte jedzeniem, zbieraniem materiału na gniazdo oraz zalotami do samic. Wyglądało to jak rodzinna sielanka. Wyobraźcie sobie na kwiecistym skrawku ziemi, pośród barw żółtych i białych oraz fioletowych nie robiące sobie nic z obecności ludzi duże, bo ważące w granicach 500-600 g ptaki i osiągające rozmiary rzędu 40-50 cm, uprawiają swoje powinności. Niczym nie skrępowane, równoprawnie korzystające z dobrodziejstw parku, tak samo jak dwunożne istoty.
Przypatrywałem się im z 15 minut. Podszedłem bliżej, potem jeszcze bliżej i bliżej. W końcu położyłem się, oko przytknąłem do wizjera aparatu. Migawka klapała, a ja strzał za strzałem w gołębie grzywacze. Cieszyłem się jak dziecko, które otrzymało pierwszą zabawkę. Nigdy tak blisko gołębi grzywaczy nie miałem, bo te z którymi miałem do czynienia w centralnej Polsce, raczej nie chciały współpracować. Gdzieś tam miały zakodowany strach do człowieka. Jak tylko mogły, trzymały się z dala ode mnie, byle jak najdalej. Odlatywały, uciekały, przelatywały z gałęzi na gałąź. A te jakby miały mnie gdzieś. Pewnie myślały – „leży jakiś wariat i coś tam robi” – później sam o sobie tak myślałem. No ale cóż, zrobiłem tyle zdjęć ile miałem zrobić, później słońce już wzeszło na nieco wyższy poziom horyzontu. Światło kompletnie do niczego się nie nadawało. Zaprzestałem zatem dalszych strzałów, ale z gołębiami grzywaczami nadal posiedziałem. Popatrzyłem na ich wiosenne harce, do których dołączyły dwie sierpówki. Wtedy właśnie uświadomiłem sobie, że grzywacz to rzeczywiście duży ptak. Sierpówki według ornitologów średniej wielkości przedstawiciele pierzastej części fauny, wyglądały przy nich na bardzo malutkie, chudziutkie, nawet wychudzone gołąbki, a do tego całkiem szarobure. Gołębie grzywacze w promieniach słońca mieniły się szaroniebieską barwą upierzenia, do tego ta biała „grzywa” na szyi a nad nią opalizujące na zielono pióra. Kolorystycznego smaczku dodaje im dziób, który jest żółto-czerwony. Jak bardziej wnikliwie poobserwujemy te gołębie, to zauważymy, że ich źrenica, kontrastująca z jasną tęczówką, ma dziwny, zupełnie inny, jajowaty kształt. Młodociane osobniki są upierzone nieco inaczej. Brzuch jest bladoróżowych, a wierzch bardziej szary niż niebieski, a do tego „grzywy” brak, no i dziób ma kremowo-brązową barwę. Oko jest całe ciemne. Źrenicę z daleka tutaj trudno odróżnić od niemal czarnej tęczówki. Ale tak tylko wygląda przez kilka miesięcy, bo już następnej wiosny po wykluciu młody gołąb grzywacz przybierze dokładnie takie same barwy jak jego rodzice, a jak mu się poszczęści, to sam stanie się rodzicem.

To wychowanie
Gdyby Polacy rozmnażali się z taką częstotliwością jak gołębie grzywacze, to o problemach demograficznych i ujemnego „przyrostu” moglibyśmy zapomnieć. Społeczeństwa w żaden sposób nie trzeba byłoby stymulować, a nas byłoby więcej i więcej. Gołębie te są zdolne do wyprowadzenia czterech, a nawet pięciu lęgów w ciągu roku. Pierwszy zaczynają już w marcu, a na terenach gdzie zimują, czyli na Dolnym Śląsku i Opolszczyźnie nawet w lutym. Dwa czysto białe jaja przez następne 16 dni są wysiadywane głównie przez samicę, którą tylko od czasu do czasu zastępuje samiec.
Wysiadywanie rozpoczyna od zniesienia pierwszego jaja, dlatego drugie młode jest młodsze o 1 lub 2 dni. Chociaż między pisklętami widać różnicę w wielkości, to zjawisko kainizmu, czyli „pozbywania się” słabszego pisklęcia, nie jest aż tak często obserwowane jak u ptaków drapieżnych. Wysiadywanie jaj od pierwszego ma raczej związek z zachowaniem ostrożności przez gołębich rodziców, bowiem białe jaja są łatwo zauważalne na tle ciemnego gniazda. To stanowi zachętę dla wron, srok, kun oraz wielu innych amatorów ptasich jaj. Dlatego samica osłania swoim ciałem dobytek jej oraz samca. Jednak gdyby lęg się nie udał, to przeważnie zostaje powtórzony. Gołębie grzywacze tak postępują aż do początku sierpnia. Młode po wyjściu z gniazda, w którym spędziły około czterech tygodni, są dokarmiane przez rodziców jeszcze tylko przez dwa tygodnie, a potem muszą same sobie radzić. W tym czasie para zajmuje się tworzeniem kolejnego lęgu. Przez cały sezon jedna samica składa średnio 5 jaj, co daje ok. 1,25 jaja na jeden lęg. Gniazdo jak na gołębie przystało wygląda całkiem nieźle, ale na tle innych ptaków grzywacze wypadają słabo. Konstrukcja jest niezbyt wyrafinowana. Wygląda to jak kupa gałązek ułożona między stabilnymi konarami drzewa. Bez żadnych udziwnień, ozdób, po prostu zebrane gałęzie w jedną, niezbyt piękną, całość.
Gołąb grzywacz wędrowniczek
Kiedy czas na odchowywanie młodych z kolejnych lęgów definitywnie dobiega końca, wtedy rozpoczyna się wędrówka. Gołębie grzywacze tworzą zgromadzenia liczące po kilkadziesiąt, a niekiedy nawet kilkaset ptaków i przelatują z miejsca na miejsce. W tym czasie można je spotkać na świeżo skoszonych lub zaoranych polach, czy łąkach po kolejnym sianokosie. Tam aktywnie szukają jedzenia, a to ziarna, a to jakieś pędy, trochę zielonki, ogólnie wszystko, co można włożyć w dziób, a przysporzy nieco energii. Gdy jedzenia na danym żerowisku zacznie brakować, wtedy ptaki wędrują dalej i dalej. W ten sposób krok po kroczku kierują się coraz bardziej na południe. Pytanie pozostaje jak daleko na to południe zalecą? No właśnie! Gołębie grzywacze rzeczywiście są ptakami dość leniwymi. Z biegiem czasu mniej chętnie wędrują dalej. Jeśli mogą to zostają w swoim rewirze, albo przemieszczają się ale o kilkaset, a nie jak dotąd o kilka tysięcy kilometrów. Zawsze byłem przekonany, że gołąb grzywacz to musi naprawdę daleko lecieć. Niespodziewanie pojawiały się na wiosnę i równie niespodziewanie znikały jesienią. Taki cykl obserwowałem przez wiele lat, jednak jak wszystko na świecie, do czasu. To był rok, w którym zmieniłem adres zamieszkania. Z centralnej Polski wywiało mnie na Dolny Śląsk. Przed wyjazdem do Wrocławia jeszcze wybrałem się na nad Ner. Pośród trzcin harcowały remizy, i młode, i stare, a nawet wąsatki. Na łąkach zaś gołębie grzywacze między sobą uskuteczniały poszukiwania pokarmu i gromadzenie jak największej ilości zapasów energii. Jesienią ptaki te ważą najwięcej. Często ich masa przekracza 600 gramów.
Jeden przez drugiego, jakby walczyły ze sobą, bo znalazły chyba coś wartego uwagi. Wtedy nadleciał jastrząb. Niby było go widać, ale gołębie grzywacze niczym nie przejęte, dalej próbowały się dokopać, do tego co znalazł jeden z nich. Jastrząb przysiadł na topoli i tylko wypatrywał. Piękny osobnik, teraz już nie wiem czy to był samiec, czy może samica. Przez lornetkę widziałem jednak ciemnopomarańczową tęczówkę, a im bardziej pomarańczowa, a nawet czerwona tęczówka, tym jastrząb jest starszy. Do tego piękna biała brew nad okiem oraz szaroniebieski tułów, nawet bardziej niebieski niż szary. Osobnik to musiał być dość stary, a co za tym idzie doświadczony w swych bojach. Patrzył, i patrzył i tylko czekał na odpowiedni moment. Wydawało się jednak, że ten moment ciągle trwa, bo ptaki były nadal zajęte grzebaniem. Jastrząb wyczekał jeszcze chwilę. Zaczął atak. Mimo swojego wieku, a także sprawności, stado kilkudziesięciu grzywaczy jak na komendę poderwało się do lotu i namieszało mu nieźle w głowie. Podejrzewam jaki musiał mieć mentlik ten ptak. Dosłownie widać było jak się miota, tak jakby nie wiedział, którego ptaka ma chwycić. Mimo tej ociężałości, grzywacze zdążyły mu umknąć, po czym poleciały w kierunku południowym. Za kilka godzin ja też pojechałem w kierunku południowym. No i tak zostałem już na dłużej na tym południu. Nadszedł 1 grudnia, a ja wracałem z zajęć z anatomii na wrocławskim Biskupinie. Spieszyłem się, żeby zdążyć na tramwaj, szedłem zatem dość żwawym krokiem. Jednak na słupie ogrodzenia zauważyłem siedzącego gołębia grzywacza. Patrzyłem i oczom nie wierzyłem. Jak to? Grzywacz? Tutaj, o tej porze roku? Byle jakie, bo byle jakie, ale zdjęcia mu zrobiłem. Bo nadal sam sobie nie wierzyłem. Gołąb grzywacz, który postanowił zimować. To było coś. Później dowiedziałem się, że regularnie od kilku lat grzywacze zimują w stolicy Dolnego Śląska i dla tamtejszych ornitologów nie jest to niczym nadzwyczajnym, że taki sobie grzywacz siedzi w głębokiej zimie przed jakimś budynkiem, mimo że wokół pełno śniegu.

Coraz bardziej pospolity ten gołąb grzywacz
Jeszcze w pierwszej połowie XIX wieku, gołębie grzywacze były rzadkimi mieszkańcami lasów liściastych. Spotkanie tego gołębia graniczyło z cudem, a do tego ich obyczaje gniazdowe, czyli siedzenie zupełnie cicho na gnieździe, uniemożliwiały wręcz ich lokalizację. Dopiero w drugiej połowie XIX w. rozpoczęła się wielka ekspansja gatunku, która z początku była dość nie śmiała i nieco później nabrała rozpędu. Głównym celem było zakładanie gniazd w miastach. W parkach, skwerach, wszędzie tam, gdzie rosło trochę drzew liściastych, pozwalających na ukrycie pieleszy. W przypadku gołębia grzywacza można powiedzieć, że moda na osiedlanie się w miastach przyszła z zachodu. Przynajmniej taki proces był bardzo dobrze widoczny w Polsce, kiedy to ptaki były dość licznie obserwowane w sercu Szczecina, natomiast niezbyt chętnie wkraczały do Białegostoku. Proces urbanizacji gołębi grzywacza w Polsce ma swoje początku w późnych latach ’60 XX w. To właśnie wtedy po raz pierwszy odnotowano dość znaczą liczbę tych ptaków w Szczecinie. I tak aż do dziś gołębie te coraz chętniej wybierały biotopy przekształcone przez człowieka. Obecnie to bardzo pospolity ptak miejski. Wielu z nas nie wyobraża sobie parku, czy też skweru bez tych dużych szaroniebieskich gołębi z białą grzywą. Według niektórych źródeł za taki stan rzeczy odpowiada zaprzestanie polowań w zachodniej Europie. Populacja gołębi grzywaczy wzrosła, to i ptaki rozpoczęły poszukiwania nowych, dotąd sobie nieznanych terenów na założenie gniazda. Jak się okazuje miasta są do tego doskonałym miejscem.

- Rafał Bobrek, Tomasz Wilk, Aleksandra Pępkowska-Król; "Wędrówka grzywacza Columba palumbus w polskiej części Karpat – parametry przelotu i selektywność ptaków względem czynników meteorologicznych"; Ornis Polonica 2017, 58: 160–177;
- Alerstam T. 1978.; "Analysis and a theory of visible bird migration."; Oikos 30: 273–349.;
- Grzegorz Pitucha, Andrzej Wojton; "Gniazdowanie grzywaczaColumba palumbusw bliskim sąsiedztwie pustułkiFalco tinnunculus"; https://www.ornis-polonica.pl/_pdf/OP_2012_4_297-300.pdf; 2021-02-09;
- I.R.Inglis, A.J.Isaacson, G.C.Smith, P.J.Haynes, R.J.P.Thearle; "The effect on the woodpigeon (Columba palumbus) of the introduction of oilseed rape into Britain"; Agriculture, Ecosystems & Environment Volume 61, Issues 2–3, February 1997, Pages 113-121;







W tym roku szczegółowo odbierałam śpiew-chuchanie grzywaczy. Jeden chuchał cienko (wysoko), drugi grubo (nisko), trzeci chuchał krótkie frazy staccato, a każdy inaczej akcentował lub modulował intonację chuchania. Piękny koncert. Godowe dźwięki grzywacza działają kojąco na nerwy, są jak miękka przytulanka i bezwarunkowa akceptacja człowieka przez naturę. Czekałam na odgłos grzywaczy od 1 marca- ale odezwały się dopiero 8-go, w Dzień Kobiet:) Rok temu były punktualnie- na 1-go marca. Łącznie 5 par lęgowych na pobliskich drzewach i jeszcze kilka par z tyłu bloku. Idąc miastem, co chwila słyszałam grzywacza- to moje ulubione gołębie w tym sezonie. Teraz grzywacze odlecą, a słychać będzie jedynie sierpówki i sikorki oraz niekiedy skrzek kosa, zdenerwowanego obecnością bezdomnego kota. Teraz jeszcze słucham świerszczy, pasikoników na łączce, a także szykujących się do odlotu jaskółek i szpaków. Przyroda gra sama- nie potrzebuję zagłuszać jej muzyką z prądu, jak kiedyś. Dopiero teraz to doceniam.
Chuchał? co to znaczy? bo ja wiem, że gołębie wszelkiej masci gruchają a nie chuchają. Jak moze gołąb chuchać????
Fajny artykuł
u mnie na śwerku siedzi na jajkach gołąb grzywacz już ponad dwa tygodnie ale ma bardzo małe gniazdeczko , tył mu bardzo wystaje i przód też , boję się że młode powypadają :(
Grzywacze są piękne i bardzo romantyczne, fajnie podziwiać ich zaloty. Czy to prawda, że one się pierzą 2 razy w roku, na jednym blogu tak przeczytałem – https://przygodyprzyrody.pl/grzywacz-najwiekszy-golab-w-polsce/ i sam nie wiem
U mnie na balkonie grzywacze założyły sobie gniazdo, mają dwa jajka, za kilka dni powinny być młode
Wczoraj wieczorem znalazłam kulejącego młodego grzywacza. Nie miał widocznych ran. próbowałam go nakarmić i napoić, bez skutku. Rano zamierzałam pojechać z nim do weta, ale nie przeżył nocy:( – smutek.
Bardzo lubię obserwować loty tokowe https://przygodyprzyrody.pl/grzywacz-najwiekszy-golab-w-polsce/. To klaskanie mnie rozczula.
Już wiem, co stało się z gołębicą grzywacza na obserwowanym przeze mnie świerku. Zamordowała ją kuna. Stalo się to nad ranem, było już widno. Usłyszał jakiś ruch w gnieździe, trzepotanie i wyjrzał przez okno i zobaczył kunę, trzymała nieżywą już gołębice w zębach. Kuna-morderczyni.
a w tym czasie zjadłaś kotlet schabowy !!!!!!!!!!!
Witam , u mnie w ogrodzie mam orzecha i sosny , jedna para wybrała orzecha na gniazdo druga na sośnie w gęsto dostępnym miejscu bo gdy kosiłem trawę zobaczyłem duże bielutkie jajko . wyobrażcie sobie , że było całe ,więc jajk w kieszeń 5-cio metrowa drabina iw górę , szukam , szukam jest w gęstych , pozawijanych gałęziach. gniazdo trochę poprawiłem ,bo była dziura i chyba dlatego wypadło, jajko do gniazda i obserwuję i po kilku godzinach zobaczyłem lecącego grzywacza ,przysiadł na gałęzi obok pewnie się zdziwił ,że jajko w gnieżdzie ale wskoczył do środka i siedział długo, teraz czekam na rezultaty ,może coś się wykluje , ten drugi grzywacz na orzechu zajął gniazdo sierpówki z ubiegłego roku ,poprawiał je i poprawiam ,i bardzo dobrze bo tam na 10 metrów już nie wejdę ,a jajko jak spadnie to nie ma szans na przetrwanie bo pod nim wjazd do garażu . Teraz czekam na młode ,bo do tej pory miałem tylko sierpówki , ale wykluło się już kilkanaście par i zawsze przylatują młóde które rozpoznaję po różnych kropkach .Cieszę się ,że nie jesteśmy sami na tym świecie , że rankiem słychać cudowny śpiew wróbli ,trznadli ,sikorek ale to zasługa żony , która codziennie coś tam do jedzenia rzuci ,mam kilka poidełek ,20 karmików no i się zadomowiły ku uciesze nas wszystkich, właśnie popijam kawkę i cieszę oko . Pozdrawiam wszystkich miłośników ptaszków
Jestem rozpaczona, naprawdę! Na wysokości mojego okna, na świerku para gołębi grzywaczy uwiła gniazdo. Samica złożyła dwa jaja, bielutkie jak śnieg. Wysiadywały na zamianę, aż gdzieś ok. 15 dnia wysiadywania został tylko samiec. Siedział wytrwale bez zmiany dwa dni. Samica zniknęła. Samiec gruchał i gruchał, przywoływał ją i wreszcie wyleciał z gniazda na kilka godzin. Wrócił, posiedział obok gniazda, gruchał i gruchał. Samicy nadal nie było. Samiec odlatywał i przylatywał i gruchał przez 4 dni. Gniazdem i jajami zainteresowały się kawki i jaja padły ich ofiarą. Samiec przylatywał jeszcze do pustego gniazda gruchając, od dwóch dni już go nie widzę, a prowadzę nadal obserwację. Łudzę się nadzieją, że gołębie wrócą, jak nie te same, to inna para. Ale co stało się z samicą???? W ub. roku para gołębi na tym samym świerku (na innej gałęzi) wychowała dwoje młodych. Liczyłam, że w tym roku będzie tak samo, a tu taka niemiła niespodzianka.
Na moim osiedlu w Czestochowie jest kilka grzywaczy. Lubię je obserwować, to piękne ptaki. Mają gniazda na drzewach ale rzadko widzę młode , za to często przylatują sroki i nic z jajek.
Od pewnego czasu dea grzywacze regularnie goszczą w moim karmniku.Sa piękne i wcale nie sa plochliwe.
Mój piesek uratował grzywacza z pyska kota, niestety był już ranny, nigdy nie wzbije się w niebo i nie założy gniazda ale jest bezpieczny w mnie w domu. Nie jest sam bo z gołębiem pocztowym, kawką i itd. Wyjątkowo spokojne usposobienie ale na razie nie ma mowy o spoufaleniu, może kiedyś.
Golab grzywacz zagoscil na naszym osiedlu w Oslo. Duzy , piekny i nie przeszkadzala mu moja bliskosc. Spogladal od czasu do czsu w moja strone i spokojnie dzibal w trawie.
Jest ich w Krakowie mnóstwo na moim osiedlu około 20 par przylatują koniec marca, odlatują koniec pażdziernika, budują gniazda ale skromne mało patyków nisko w pobliżu chodników obok bloków. Dużo młodych ginie jak już duży i wyleci z gniazda to na jezdnię pod samochód, mordują je młode również kuny, sroki też jak by dorwały małego. Chodzę z psem to widzę, raz nawet widziałem jak grzywacz jadł chleb z miejscowymi gołębiami co się rzadko zdarza, No ale jak ktoś pisze że zostają na zimę w Wrocławiu to wiadomo że musza jeść chleb, piękne ptaki i nie płochliwe lubią ludzi, i mniemam ze tylko są obok człowieka a nie z dala od ludzi w lasach.
Mam duży teren gdzie osiedlają się wróble kosy kawki jeże…… no i od paru lat para grzywaczy są piękne i już wiedzą że nie zrobię im krzywdy więc chodząbardzo blisko zawsze przypominają mi że trzeba włączyć zraszacze albo wymienić wodę w poidełku Uwielbiam patrzeć na nie i kosy wybierające po podlewaniu robaki wruble kąpiące się w wodzie. Kos zawsze po18 śpiewa a ja gwizdam on powtarza za mną jest super Kawki i wróbelki zabierają psom jedzenie a jak nie ma to krzyczą na mnie żeby im coś sypnąć i jeszcze jaskółki które często wylatują do domu zresztą wróble też wtedy koty dostają szału Można by było pisać bez końca
Właśnie dostaliśmy informację od ornitologa, że na naszym budynku (Jedności Narodowej 170) jest między innymi( jeżyki , wróble, pustułka) gniazdo grzywacza. Szok. Bo budynek przy mega ruchliwych ulicach Jedności/Rychtalska.Remont elewacji z ptasimi przebojami. AAle z przyrodą się nie dyskutuje
Pod koniec kwietnia obserwowałam przez okno, jak para grzywaczy poprawiała zeszłoroczne gniazdo. Potem pojawiły się dwa jaja i po trzech tygodniach dwa pisklaki. Któregoś ranka zobaczyłam, że gniazdo jest puste. Coś się stało w nocy. Młode miały ok. 2 tygodnie, więc nie wyfrunęły. Pomyślałam, że to kuna, bo kiedyś w nocy widziałam na naszej ulicy kunę. Po jakimś czasie w tym samym gnieździe inna para złożyła jajka. Chciałam kupić takie kolczatki i opasać nimi drzewo z gniazdem i okoliczne drzewa, żeby znowu kuna nie porwała małych, ale nie zdążyłam. Dziś przed południem widziałam jaja w gnieździe, a jak wróciłam po południu do domu, to już nie było gołębi, a w gnieździe widzę jedno rozbite jajko. Znowu przegapiłam dramat gołębi. Myślę, że kuna w biały dzień nie przyszłaby na ruchliwe osiedle w Legnicy. Zastanawiam się, kto zniszczył jajo, a drugie zabrał ? Skorupek pod drzewem nie ma. Smutny widok pustego gniazda.
Jeszcze przez dwa tygodnie, co rano, czasami i wieczorem grzywacze przylatywały do gniazda. Czasem jeden, czasem obydwa, siedziały w gnieździe i tak smutno gruchały, jakby płakały. Trwało to kilka minut, potem odlatywały i wracały następnego dnia. od niedzieli nie przylatują. Czy to był żal po utraconych jajach? Czy ptaki to rozumieją, pamiętają i przeżywają?
Też za oknem obserwowałam takie gołębie. Tylko samica jak młode były już większe gdzieś leciała i tylko raz na dzień przylatywała je karmić. Po tygodniu jeden młody wyleciał a wieczorem drugi i już nie wróciły. Zastanawiam się gdzie one pofrunęły? Czy są razem, czy już się nie spotkają?
Mam taką samą sytuację.Też jestem bardzo ciekawy czy się spotkają, czy będą razem
Witam ma pisklę grzywacza wypadło z gniazda podczas wichury był wyziębiony i głodny po 5 dniach nauczył się dziobać a nie jeść tylko przez strzykawkę kiedy mogę go wypuścić i jak go próbować usamodzielnić? Informacje mam tylko z internetu, zależy mi żeby sobie mógł sam poradzić czy ktoś miał taki przypadek?