Jesień wokół nas! Jesień to taka dziwna, trochę sztucznie uczyniona pora roku, której
przynależny latu początek zdecydowanie różni się od zimowego
zakończenia. To taki period, w którym przyrodnicza rzeczywistość bardzo
często koliduje z wyobrażeniami pokutującymi w ludzkiej świadomości.

Na przykład kojarzy się ten czas z intensywnymi opadami deszczu. Owszem, we wrześniu, październiku i listopadzie wyraźnie wzrasta wilgotność powietrza, co wynika ze znacznego spadku temperatury, ale suma opadów we wrześniu jest przecież zdecydowanie mniejsza niż w sierpniu, a w październiku mamy do czynienia z jeszcze nieco niższymi opadami, których poziom nie zmienia się również w listopadzie, a nawet w grudniu. Podobnie trudno znaleźć gdzieś w pierwszych miesiącach jesieni ową jakże często opiewaną ponurą i smutną szarość, gdyż zaprzecza jej chociażby bogactwo barw liści w lasach, parkach i ogrodach. A przekonanie o powszechnym obumieraniu przyrody? Nie wytrzymuje ten pogląd konfrontacji z obrazem owocujących powszechnie drzew i krzewów oraz roślin runa leśnego. Ożywienie panuje też ciągle w tym okresie w świecie zwierząt. Wszystko zdaje się działać właśnie w kierunku wzmocnienia, utrwalenia i przechowania życia. Można zatem śmiało powiedzieć, że jesień dostarcza nam o wiele więcej wrażeń, niż byśmy się spodziewali.
Żołędzie stały się emblematem żywotności i jurności. Noszono je także jako amulet chroniący przed pijaństwem i starzeniem się.
A ileż radości i powodów do zabawy dostarczają małe, ale smaczne orzeszki buka oraz obficie sypiące się kasztany, żołędzie dębu i skrzydlaki klonu! Kasztany służą jak wiadomo do robienia kleju i do rzucania, w celu "nabicia guza" koledze oraz do konstruowania przy pomocy zapałek rozmaitych "ludzików", a klonowe skrzydełka – tzw. noski – przyczepiamy do nosa, żeby było śmiesznie. Z żołędziami natomiast, to już poważniejsza sprawa. Swoim kształtem przypominają one – co wstydliwie przemilczymy – pewien element męskiej anatomii, w związku z czym stały się emblematem żywotności i jurności. Noszono je także jako amulet chroniący przed pijaństwem i starzeniem się. Niegdyś były też zbierane na ulubiony pokarm dla świń. Ot, mała rzecz, a cieszy!
Wielce pożyteczna choć niekiedy zgubna dla przewodu pokarmowego okazać się może wyprawa do sadu, gdzie kuszą oko i podniebienie jabłka, gruszki i śliwki węgierki. Na wytrwałych zbieraczy oczekują też pyszne orzechy laskowe i włoskie

fot. shutterstock
Gdzieś daleko, hen, na horyzoncie majaczy ściana lasu, skąd dolatują odgłosy rykowiska jeleni. W gęstwinie tętni intensywne życie i panuje obfitość wszelkiego dobra. Oto u stóp owocujących buków, dębów, klonów, jaworów, lip oraz olch rosną obficie grzyby, a także dojrzewają borówki brusznice, borówki czernice, jeżyny i żurawiny. Zwinnie uwijają się tam leśne myszy i wiewiórki, gromadząc zapasy na zimę. Gdzieniegdzie kwitnie bluszcz, wrzos, macierzanka, kruszyna, jastrzębiec kosmaczek, sierpik barwierski, nawłoć pospolita, pszeniec zwyczajny i pszeniec gajowy.
Wszystko zatem wciąż żyje, trwa i energicznie czyni przygotowania na przyszłość, w nadziei podtrzymania sztafety pokoleń, z myślą o przetrwaniu nadchodzącego czasu. Ale jednak daje się odczuć jakiś niepokój, jakieś wewnętrzne drżenie, jakieś przeczucie czegoś nieodwołalnie przemijającego,
Szyszka nie tylko jest doskonałym amuletem przeciw czarom, ale potrafi także – jak kiedyś wierzono – skutecznie pobudzić męskie przymioty i zapewnić płodność.
Zrazu powoli, niemal niedostrzegalnie, zwykle gdzieś tak w drugiej połowie września, pośród lekkich mgiełek, nitek babiego lata, wśród snujących się dymów ognisk, ponad lasami, polami, ogrodami i parkami, płynąć zaczyna powiew, tchnienie tajemnicze, dziwne, pod którego wpływem zachodzą wokół stopniowe, lecz nieodwracalnie zmiany.
Oto gdzieś tam pojawia się odmienny w kolorze liść, a potem jest ich już kilka, kilkanaście, kilkadziesiąt... Barwią początkowo tylko niektóre gałęzie, konary, wreszcie całe wybrane drzewa lub krzewy. Aż wreszcie zieleń znika niemal całkowicie, ustępując miejsca wspaniałej palecie barw i odcieni. Ma to miejsce już w październiku.
Kolor czerwony z odcieniem pomarańczowym przybierają liście dębu czerwonego, niekiedy też jarzębiny i klonu zwyczajnego, a czerwonawe są liście osiki. Klon częściej jednak przyciąga wzrok liśćmi żółtymi, których unerwienie pozostaje zielone. Podobne blaszki liściowe zdobią kasztanowce. Jesienią żółkną również liście lipy, brzozy, topoli i wierzby. Dostojny dąb natomiast, podobnie jak i grab, zyskuje liście jasnobrązowe ze złotawym odcieniem. Brązowieją szpilki modrzewia. Do końca zielone pozostają liście olchy czarnej i robinii (grochodrzew). Swoją barwę zmieniają również liście krzewów i krzewinek, ale niektóre z nich, m.in. borówka brusznica, żurawina, wrzos, bluszcz i jemioła, wcale nie mają zamiaru tracić swoich młodzieńczych kolorów. Zieloną barwę długo utrzymują listki śnieguliczki białojagodowej, ozdobionej – jak nazwa wskazuje – białymi owocami.

Żurawie w locie, fot. shutterstock
Tymczasem w świecie zwierząt wszyscy już oczekują na zasadnicze zmiany warunków bytowania. Z pól i łąk znikają gdzieś owady, z rzadka tylko latają jeszcze motyle rusałki admirała i zimowka ogołotniaka, stopniowo kończą swe loty pszczoły, a niektóre gryzonie polne, jak np. mysz polna, szukają schronienia w ludzkich siedzibach. Do snu zimowego w rodzinnych gromadach sposobią się otyłe borsuki, popielice i koszatki, biorąc przykład ze świstaków. W lasach rozpoczynają toki jarząbki, słychać śpiew szpaków, widać wędrujące stada makolągw. Z oddali dolatują odgłosy bekowiska danieli.
W październiku wciąż trwa wielkie poruszenie wśród wędrownego ptactwa. Tak więc na południe odlatuje kobuz, pierwiosnek, myszołów zwyczajny, gołąb grzywacz, pliszka siwa (część osobników pozostaje), sokół pustułka, derkacz, świergotek łąkowy, skowronek (nie wszystkie), wrona, wodnik, błotniak stawowy, rokitniczka, cyranka, cyraneczka, kokoszka wodna, kaczka krzyżówka, łabędź, łyska i mewa śmieszka oraz żuraw (ostatnie klucze).
Te sezonowe ubytki obywateli ptasiego państwa rekompensują przybysze z chłodniejszych krain. W lasach pojawiają się zatem czyżyki, a na polach przybyłe z północy i wschodu szpaki, wrony, gawrony i kawki. Swoje łowy w Polsce rozpoczyna myszołów włochaty, zaś tereny wodne obejmuje w posiadanie przylatująca z północy łyska. W ogrodach i parkach widać już przelotne gile. Można też obserwować przeloty muchołówek szarej i żałobnej oraz świstunów. Przejawem aktywności pierzastego towarzystwa są też liczne i częste zmiany miejsca pobytu. Na przykład z ogrodów na pola wynoszą się szczygły, a drogę odwrotną odbywają dzwońce, makolągwy i zięby.
Pośród tej krzątaniny zachodzi w przyrodzie kolejna poważna zmiana wizualna. Już pod koniec października coraz liczniej zaczynają mianowicie opadać liście, tworząc stopniowo barwny, szeleszczący kobierzec, który w następnym miesiącu straci wiele ze swego uroku pod wpływem wilgoci. Wielce to symboliczne, wzbudzające smutek i melancholię zjawisko, podobnie zresztą, jak i obraz poczerniałych bezlistnych drzew. Więcej też wokół uschniętych badyli i przekwitłych kwiatów.
Ekologia.pl poleca

fot. shutterstock
Z nastaniem listopada kończą się powszechne przygotowania do zimowego spoczynku. Nikogo już nie zwiodą odporne na przymrozki szałwie szkarłatne, chryzantemy, astry i stokrotki pełniące wartę na skwerach i w ogrodach, ani też barwne owoce trwające na niektórych krzewach ozdobnych, jak np. cis, suchodrzew, kalina, głóg, irga, róża, bez, jarzębina, berberys i rokitnik.
Tereny Polski opuszczają rudziki, niektóre zimorodki (inne przylatują z północy), perkozy dwuczube, pliszki górskie oraz ostatnie wodniki, bekasy krzyki, kopciuszki i skowronki, a w przelocie proszą u nas o gościnę tracze nurogęsi, mysikróliki (na miejscu stale przebywają krajowe), świstuny i gągoły. Odpowiedniego terenu na zimowisko szukają sikorki i gromady dropi.
Już tylko wprawne oko obserwatora dostrzec może ukryte w pąkach, czekające wiosny zalążki kwiatów na gałęziach leszczyny, olchy i brzozy. Dojrzewają ostatnie nasiona na sosnach, świerkach i modrzewiach. Można jeszcze znaleźć czerwone jagody żurawiny i szyszkojagody jałowca. Wieczorami dają się niekiedy widzieć wśród drzew motyle piędzika przedzimka i piędzika siewieraka. A poza tym zadowolone z życia wydają się być już tylko rozmaite mchy i porosty. Pod koniec miesiąca okres wegetacyjny roślin i zwierząt definitywnie dobiega końca.
I wtedy właśnie, na przełomie listopada i grudnia, nastaje czas trzytygodniowego bezkrólewia, gdyż nie zważając na formalności – wszak wg kalendarza winna panować od 23 września do 22 grudnia – odchodzi Ona, Pani Jesień rudowłosa, bujna w kształtach, o rumianym jak dojrzałe jabłko obliczu, strojna, bogata, w sukni przetykanej złotem, ze sznurem korali na szyi, z wieńcem na głowie, otulona szalem mgieł, z pękiem kolorowych liści i z koszem wszelkiego dobra w rękach.
Kroczy pośród nagich drzew, mija zeschłe chaszcze, zgrabnie przeskakuje kałuże. Wybranych muśnie dłonią, szczęśliwców obdarzy pożegnalnym pocałunkiem. A tam gdzie przejdzie, wszystkich i wszystko ogarnia za Jej sprawą jakaś senność obezwładniająca, kojąca, regenerująca siły. Poddajmy się ufnie tej mocy. Śpijmy, śpijmy i śnijmy sny słodkie, sny kolorowe...
Ekologia.pl (Marek Żukow-Karczewski)
Bibliografia
- James Cullen i in.; “The European Garden Flora Flowering Plants”; Cambridge University Press, 2011;
- James Lowen; “Europe’s autumn wildlife highlights”; data dostępu: 2019-10-18
- Van Der Berk Nurseries; “Trees with good autumn colours”; data dostępu: 2019-10-18
- Christopher Sands; “Autumn is here”; data dostępu: 2019-10-18
- Gardens Illustrated; “The best trees for autumn colour”; data dostępu: 2019-10-18
- Liz Langley; “Fascinating ways animals prepare for fall”; data dostępu: 2019-10-18
Moim zdaniem
Lubisz jesień?