Pasikonik zielony – opis, występowanie i zdjęcia. Owad pasikonik zielony ciekawostki
W jednej z regionalnych gazet wpadł mi w oczy nagłówek „Pasikoniki w natarciu! Wlatują nawet na IV piętro…” Z drugiej strony spotkałem się z opisem, jak to zwierzę hodować w warunkach domowych. Autor dokładnie opisał warunki, jakie należy stworzyć owadowi by ten był ciekawym towarzyszem naszych domowych rozważań nad kawą bądź herbatą. Inni z kolei radzą, żeby pasikonika zielonego w ogóle nie brać do ręki, bo zakończenie jest trudne do przewidzenia i nie musi być pozytywne.
Pasikonik zielony co doradzał pszczółce Mai
W znanej niemal każdemu z czasów jego dzieciństwa bajce o przygodach młodej, ciekawej świata pszczółce Mai, postać Filipa – pasikonika zielonego – jawi nam się jako postać odpowiedzialna i zawsze sprzyjająca wyczynom pszczółki oraz jej przyjaciół na czele z trutniem Guciem. Filip zazwyczaj doradza ciekawym świata owadom, co mają zrobić w trudnych sytuacjach, a niekiedy nawet wyciąga z opresji. Jest ich opiekunem, który czuwa nad tym, by nic złego im się nie stało. Trzeba przyznać, że autor serii opowiadań o pszczółce Mai Waldemar Bonsels, bardzo ale to bardzo ubarwił postać Filipa. Wytworzył dobrą aurę wokół niej, co oczywiście miało znaczenie w późniejszym postrzeganiu pasikonikowatych, a zwłaszcza pasikonika zielonego, bowiem Filip był zielony, co bezpośrednio mogło się kojarzyć właśnie z tym gatunkiem. Czy to dobrze? Pewnie, że dobrze. Przynajmniej nie postrzegamy tego zwierzęcia z pogardą, ani z przerażeniem, tylko traktujemy je ciepło, miło i sympatycznie.
W rzeczywistości przecież pasikonik zielony żyjąc pośród innych owadów, to postać której raczej inni powinni unikać. Jest bezwzględny. Kiedy tylko jakiś smakowity kawałek owadziego mięsa nasunie mu się w zasięg jego wzroku, wówczas nie ma zmiłuj. Świadczy o tym jego rozbudowany aparat gębowy, który ma bardzo silny uchwyt. Przez naukowców zajmujących się badaniem tych zwierząt, aparat gębowy nazywany jest aparatem gębowym gryzącym. Jego cechami charakterystycznymi są silnie rozwinięte, ostro zakończone żuwaczki umożliwiającej rozrywanie ofiar na kawałki, które następnie można połknąć. Ale do tego by zjadać inne owady, pasikoniki również muszą dorosnąć. Młode osobniki żywią się liśćmi traw, pośród których pasikoniki zielone żyją. Dopiero później zmieniają upodobania pokarmowe. Z wegetarian stają się mięsożercami. Pasikonik zielony jest zielony z bardzo prostego względu. Chodzi o środowisko życia. Owad pomiędzy kłosami traw budujących zielone łąki doskonale skrywa swoje oblicze. Odcień zieleni pasikoniczego ciała, bez żadnego zastanowienia, pozwala mu na ukrycie się wśród traw i stanowi podwójne zabezpieczenie. Po pierwsze przed potencjalnymi ofiarami, które w innej sytuacji mogłyby go zauważyć, a po drugie przed innymi drapieżnikami polującymi na pasikoniki zielone. Głównym ich wrogiem są ptaki, ale także drobne ssaki oraz płazy nie gardzące żadną dostawą białka. W razie potrzeby pasikoniki również potrafią latać. Na niezbyt dalekie odległości, ale jednak najdalej z całej grupy pasikoników. To także jeden z mechanizmów obronnych. Zatem drapieżnik naprawdę zaciekły w walce z pasikonika zielonego jest, ale także może liczyć na całą plejadę innych łowców, dla których stanowi smakowity kąsek.
Strydulacja
Nazwa brzmi dość skomplikowanie. No bo strydulacja – samo to słowo brzmi co najmniej dziwnie. Może to jakaś modulacja, albo andulacja? Raczej możemy to zjawisko przypasować do modulacji, bo z tym już ma zdecydowanie większy związek niż z andulacją, chociaż i tutaj można by doszukiwać się punktów wspólnych. Modulujemy na przykład głosem, a strydulacja to nic innego jak wydawanie głosu, ale w nieco inny sposób niż nam to wszystkim przychodzi na myśl. Zjawisko to polega na tym, że zwierzę, niezależnie od tego czy to owad, gad, płaz, czy nawet ssak, wykorzystując elementy swojego ciała, jest w stanie wytwarzać dźwięki. Pasikonik zielony posiada specjalne narządy strydulacyjne, które umożliwiają wydawanie dźwięków, dzięki którym samce wabią samice lub ostrzegają inne osobniki o niebezpieczeństwie. U szarańczaków narządy te umiejscowione są na skrzydłach i poprzez pocieranie ich o siebie bądź o odwłok, dźwięk staje się słyszalny. Aby inne osobniki mogły usłyszeć wydającego melodię pasikonika, natura wyposażyła je w coś co stanowi namiastkę ucha. Narząd tympalny inaczej nazywany narządem bębenkowym to delikatna błonka znajdująca się po obu stronach głowy, umożliwiająca owadom nasłuchiwanie. Za przesyłanie oraz przetwarzanie bodźców w tym narządzie odpowiada tzw. skolopofor, czyli trójkomórkowy narząd umieszczony tuż przy błonie bębenkowej, a zbudowany z komórek nerwowych oraz okrywających. Właśnie to „urządzenie” u owadów nadaje ogromne możliwości rejestracji dźwięku. Późnymi letnimi popołudniami i wieczorami melodia wydawana przez pasikoniki zielone pochodzi znikąd indziej jak z właśnie z pocieranych o siebie odnóży. Melodia, którą tworzy naprawdę ogromna orkiestra składająca się z wielkiej liczby muzyków. Pojedynczy pasikonik nie „gra” zbyt głośno, jeśli jednak zebralibyśmy wszystkie pasikoniki z jednej łąki, bylibyśmy świadkami koncertu być może największej i najgłośniejszej orkiestry na świecie.
Czas na dzieci!
Natura wyposaża zwierzęta w różne umiejętności bądź też mechanizmy, których zadaniem jest przedłużanie gatunku. Jedne potrafią lepiej wykorzystać te umiejętności, innym zwierzakom idzie to znacznie gorzej. Ogólnie rzecz biorąc cel jest jeden, ale osiągany w różny sposób. Pasikonik zielony obrał sobie akurat śpiewem zachęcać do siebie partnerki, a tym samym przekazywać swoje geny. Zatem samce „śpiewają”, samice przychodzą i wchodzą…No właśnie gdzie wchodzą? A no wchodzą na samca, co może wydawać się dziwne nieprawdaż? Przeważnie stosunek między płciami wygląda w ten sposób, że to samiec znajduje się na górze a samica na dole. Tutaj jednak jest odwrotnie. Samica umiejscawia się na górze, a na dole jest samiec. Wydawałoby się, że to ona wiedzie prym w tej relacji, ale tak naprawdę obie płcie mają niezwykle wiele do powiedzenia. Zarówno samiec jak i samica są potrzebni, by powstało kolejne pokolenie, i to wydaje się takie jak u niemal wszystkich zwierząt, ale tutaj powstaje kolejny element wyróżniający pasikonika na tle innych zwierząt. Gdy już dochodzi do zbliżenia, samiec zapładnia samicę, ale w dość nietypowy sposób, którego geneza sięga jeszcze czasów, kiedy owady żyły w wodzie. Oprócz plemników samce przekazują samicy również spermatofilaks umieszczany pod odwłokiem owada. Spermatofilaks to nic innego jak odżywka dla plemników, żeby te były w pełni sił. Taka jest oficjalna wersja informacji o spermatofilaksie. Natomiast w przypadku pasikonika zielonego służy do nieco innych celów. Samica zjada go! Można wysnuć wniosek, że tym samym zjada także plemniki, ale to jednak nie jest prawdą, bowiem plemniki trafiają do wnętrza narządów płciowych i są pokryte spermatoforem, czyli niczym innym jak torebką służącą lepszej ochronie nasienia. To takie przekupstwo samicy, a także marnowanie wysiłków samca – jak twierdzą niektórzy, bo wyprodukowanie odżywki to niezwykle duży wydatek energetyczny. Ale w przyrodzie przecież wszystko jest po coś. Czemu tak się dzieje? Dzięki temu między innymi samica zostawia samca w spokoju, by ten po zapłodnieniu mógł sobie odejść niczym nienaruszony.
Trzeba przyznać, że serce pani pasikonikowej jest większe i bardziej serdeczne niż serce modliszki albo niektórych pajęczaków dla swoich partnerów. Pasikoniki także uprawiają selekcje odpowiednich partnerów, a dokładniej partnerek. Otóż panowie są bardzo wybredni i mają swoje pewne wzorce, z których nie zamierzają rezygnować. Według ich miary im większa samica, tym lepsza. Amerykańscy naukowcy przeprowadzali badania, na podstawie których doszli do takich wniosków. Okazuje się bowiem, że większa samica może złożyć więcej jaj, a dla samca ważne jest by mieć jak najwięcej dzieci. Im więcej dzieci danego osobnika, tym więcej jego genów poszło dalej w świat. To zjawisko tłumaczy, dlaczego samce wybierają większe samice, widocznie lubią mieć więcej ciała do kochania.
- Marek W. Kozłowski; "Owady Polski Gandalf.com.pl"; Wydawnictwo Multico;
- Bozsik, András. (2015).; "Slight damage of the great green bush-cricket (Tettigonia viridissima) (Orthoptera: Tettigoniidae) in some Hungarian maize fields."; Journal of Agricultural Sciences. 66. 65-70. 10.34101/actaagrar/66/1894.;
- The Wildlife Trusts; "Great green bush-cricket"; https://www.wildlifetrusts.org/wildlife-explorer/invertebrates/grasshoppers-and-crickets/great-green-bush-cricket; 2020-07-06;
- W Schulze 1 , J Schul; "Ultrasound avoidance behaviour in the bushcricket Tettigonia viridissima (Orthoptera: Tettigoniidae)"; J Exp Biol . 2001 Feb;204(Pt 4):733-40.;
Dziś wpadł na 3 piętro dziwne bo wziąłem go na ręce był na dłoni z parę minut potem zaniosłem do łazienki wszedł sam grzecznie do butelki zaniosłem na parapet wyszedł spokójnie i poszedł w swoją stronę po oknach do góry i nie ugryzł wcale ciekawe dlaczego . Już drugi raz się zdarza w pracy też miałem na ręce i nic mi nie zrobił tego samego dnia czyli dziś wpadła osa i też otworzyłem okno i wyleciała sama. Jak nie jesteś agresywny i nie boisz się to może cię nie gryzą nie wiem.
pasikonik pogchamp dla niego złapałem i kjarmie szynką!!!
Lubię jeść pasikoniki. Mięso maja smaczne.
;)
przeczytałam artykuł i myślę, że „mój” pasikonik,który zadomowił się w łazience /jest okno na ogród/ nie jest pasożytem jeżeli żywi się pajęczakami i drobnymi owadami. w zasadzie mnie wspiera w walce z tymi drugimi więc pozwoliłam mu lokatorować,zwłaszcza, że nie przemieszcza sie do dalszych pomieszczeń.
Nic nie wywołuje we mnie takiego wstrętu i przerażenia jak duże pająki i właśnie te zielone stwory. Coś potwornego, gdy taki okaz wskoczy mi do mieszkania, a tego lata zdarza się to nader często.
Fajny artykuł, tylko należałoby napisać, ze w przypadku pasikonika zielonego dżwieki wydawane są przez pocieranie o siebie skrzydeł (podstawy skrzydeł dokładnie), a za słuch odpowiadają przednie odnóża – to tam a nie na głowie zlokalizowany jest narząd tympanalny.
Bolało prawda? dlatego sie ich boje:D moge brac wszytsko do rąk ale jak widze pasikonika to dostaje schizy i wpadam w panike. taka fobia :)
Tak to pr
Tak bolało
Mam to samo
Hodowałem, wśród nich miałem jeszcze ciemnobrązowego i jasno brazowego, dwa razy mnie złapał, nie życzę nikomu.
A do mnie wszedl az na 10 pietro ☺ usiadl na doniczce na parapecie , wynioslam go na balkon z cala doniczka
Dziś jeden mnie obudził. 6 piętro w mieście, ale jakoś się wdrapał. Wyniosłem go w pudełku na balkon, zobaczymy czy jutro jeszcze będzie. Osobnik miał dobre 5cm.
u mnie znajduję je rano prawie martwe i wtedy jest mi ich żal.Wieczorem wpadają przez otwarte okna a sa tak delikatne że chcąc je wynieśc za okno uszkodzłlam mu nóżkę
Ciekawe,nie wiedxialam,ze moga uszczypnąc.A czym Pan je karmil? Jeden zamieszkal u mnie na balkonie.
Ciekawy artykuł. Dobrze „się czyta”.
To bardzo infantylny tekst. Gorszy nawet od tekstów w amerykańskich filmach przyrodniczych. Do kogo jest kierowany?