Gronostaj – opis, występowanie i zdjęcia. Zwierzę gronostaj ciekawostki
Ekologia.pl Środowisko Przyroda Gronostaj europejski ‒ opis, występowanie i zdjęcia. Zwierzę gronostaj europejski ciekawostki

Gronostaj europejski ‒ opis, występowanie i zdjęcia. Zwierzę gronostaj europejski ciekawostki

Jakby się ktoś uparł, to mógłby o tym zwierzęciu powiedzieć, że to taka inna łasica. Może nieco większa, może trochę grubsza, ale na pewno tak samo szybka. Gronostaj europejski to równie zaciekły w swoich bojach drapieżnik, co jego mniejsza kuzynka, a do tego, potrafi stroić się w zupełnie nowe szaty.

Gronostaj, fot. Kacper Kowalczyk

Gronostaj, fot. Kacper Kowalczyk
Spis treści

Garnitur gronostaja europejskiego

Gronostaj europejski (Mustela erminea) dorasta do 29 cm długości ciała i może ważyć nawet 350 gramów, co czyni go nieco większym od łasicy. Obie płcie są podobnej wielkości, chociaż samiec może być nieco dłuższy oraz cięższy. W zależności od pory roku nosi różny garnitur. Wiosną oraz latem, wierzch ciała ubarwiony brązowo, natomiast spód jaśniejszy. Zimą z kolei ma całe białe futro. Jedyne co pozostaje niezmienne to końcówka ogona, będąca czarna zarówno w szacie zimowej, jak również letniej. Wiedzie głównie nocny tryb życia, dlatego trudno spotkać to zwierzę w ogóle. Wtedy rozpoczyna swoje łowy, których łupem padają pisklęta, dorosłe ptaki, drobne ssaki, gady, a nawet kilka razy większe od drapieżnika zajęczaki. Znane są przypadki, kiedy gronostaj polował na dorosłe zające z pozytywnym dla siebie skutkiem. Według badań w Polsce jego ofiarami są głównie karczowniki ziemnowodne, czyli ssaki potocznie nazywane szczurami wodnymi. Wynika to z faktu, że na naszych ziemiach drapieżnik żyje przeważnie w środowiskach nadwodnych. Można go jednak spotkać także w lasach, na polach, blisko ludzkich osad. Wielkość terytorium osobniczego waha się od 11 do 160 ha i średnio ma powierzchnię 25 – 30 ha w przypadku samców, natomiast około 20 ha w przypadku samic. Czasami terytoria mogą na siebie zachodzić, przez co gronostaje wchodzą sobie w drogę, a to skutkuje walkami pomiędzy poszczególnymi osobnikami. W zależności od tego jak duże terytorium posiada dany samiec, mogą się tam znaleźć terytoria innych samic. To bardzo ważne, ponieważ samce są poligamiczne. Strategia ta umożliwia przekazanie możliwie jak największej ilości genów kolejnym pokoleniom, a przecież samcom na tym najbardziej zależy. Duże terytorium oznacza, że samiec jest silny, zatem także samicom będzie zależało na tym, by ich dzieci były potomkami silnego osobnika, tym samym same były silne jak ich ojciec. Zaloty gronostajów mają miejsce już w lutym, wtedy rozpoczyna się ruja. Z reguły to zjawisko u tego gatunku jest obserwowane pod koniec zimy oraz podczas przedwiośnia. W samcach wzbudza to poczucie męskości, tym samym silny wzrost poziomu hormonów oraz jeśli trzeba, owocem takiego połączenia są walki pomiędzy poszczególnymi osobnikami. Ciąża trwa około 70 dni. Mniej więcej w okresie od maja do czerwca rodzi się od 4-9 młodych. Rekordowe znane nauce liczyły nawet 18 osobników. Oseski są ślepe, głuche oraz na dodatek nieowłosione. Przez 10 dni są zdane wyłącznie na matkę, a ta karmi je do drugiego miesiąca życia, kiedy niemal całkowicie przechodzą na pokarm stały.

Gronostaj w zimowej szacie. By Mustela_erminea_winter.jpg: Steven Hintderivative work: Guerillero (Mustela_erminea_winter.jpg) [CC BY-SA 3.0 ], via Wikimedia Commons

Gronostaj, fot. Kacper Kowalczyk

Gronostaj europejski na podwórku zamiast kota

Chociaż udomowienie kota domowego miało miejsce kilka tysięcy lat temu, to niekoniecznie w Polsce tak prędko zostało to zwierzę rozprzestrzenione w gospodarstwach domowych. Obecnie nie wyobrażamy sobie wiejskiej zagrody bez tego drapieżnika. Każdy gospodarz przecież musi mieć jakiegoś obrońcę plonów.

Dobrym przykładem na to, jak bardzo w naszej kulturze to zwierzę związane jest z Polską wsią niech będzie komedia „Sami swoi”, w której to kot był głównym tematem jednego z kluczowych wątków filmu. Sprawa nawet zahaczyła o sąd, a sołtys wsi był dumny, że to pierwsza sprawa o majątek w powiecie, i na dodatek „w jego gromadzie”. Nie zawsze tak było. Kot domowy zawitał do ludzkich osad stosunkowo późno. Od XIII wieku był zarezerwowany dla posiadaczy ziemskich, magnatów, książąt. A co z chłopami, którzy to na co dzień stykali się z problematycznym sąsiedztwem gryzoni? Musieli wymyślić inny sposób radzenia sobie z tym problemem, albo skorzystać z usług innego drapieżnika. Padło na gronostaja! Dlaczego? Bo większy od łasicy, dlatego łatwiej było go złapać i przysposobić do kontaktu z ludźmi. Bo jest to zwierzę, które należy do bardzo skutecznych w swoich łowach. W historycznych wzmiankach można natknąć się na opowieści o gospodarstwach bez żadnej myszy, dzięki właśnie obecności w nich gronostajów. Chłopi cenili sobie obecność „udomowionych” drapieżników, ale niestety od czasu do czasu dawała się we znaki ich dzika natura. Mimo tak skutecznej walki z gryzoniami, były postrzegane nadal jako zwierzęta o mrocznych odcieniach swojego charakteru. Oprócz myszy lwią część diety tego ssaka stanowią także większe zwierzęta, przez myśliwych nazywane niegdyś „zwierzyną użyteczną”. Chodziło przede wszystkim o zające, kuropatwy czy przepiórki będące zwierzętami łownymi. Gronostaj także chciał mieć i dla siebie kilka takich zdobyczy, niestety to przyczyniło się do tego, że ssak został potraktowany jako przeciwnik, którego trzeba zwalczać. Do dzisiaj objęty jest tylko ochroną częściową.

Rodentycydy antykoagulacyjne

Sprawa stosowania pestycydów jest zawsze kontrowersyjna. Podobno „dawka czyni truciznę”, ale raczej jeśli chodzi o środki zwalczania gryzoni lub innych szkodników upraw, te dawki wcale nie są takie małe. W końcu ich zadaniem jest pozbawienie życia organizmów, które w mniejszym lub większym stopniu niszczą uprawy. Doskonałym wskaźnikiem kiedy przesadzamy z takowymi substancjami są zwierzęta drapieżne. Niestety im chyba najbardziej dostaje się w kość. Wszystko przez ich obecność na końcu łańcucha pokarmowego. Problem nie omija także gronostaja. Jednym z ulubionych pokarmów drapieżnika są myszy. To raczej niepożądani goście w naszych domach, zagrodach, magazynach itd. itp… Nie chcemy się z nimi dzielić naszymi zbiorami, plonami czy innymi przechowywanymi smakołykami. W końcu gromadzimy jedzenie, by skonsumować je zimą, jak np. konfitury. Nie każdy jednak życzy sobie obecność kota, albo po prostu nie może ze względu na alergię na sierść tego zwierzęcia. Sytuacja patowa.

Jedynym rozsądnym rozwiązaniem w takiej sytuacji zdają się być rodentycydy, czyli substancje służące do zwalczania gryzoni. Najczęściej zawierają w swoim składzie związki antykoagulacyjne, czyli zapobiegające krzepliwości krwi. Gryzoń, który zjadł taką substancję ma paść na skutek albo wykrwawienia, albo niewłaściwego funkcjonowania układu krążeniowo-oddechowego.

Wyobraźmy sobie taką sytuację, że gryzoń zjadł rodentycyd, później padł, ale nie w piwnicy, tylko wtedy jak już się z niej wydostał. Idealna padlina dla drapieżnika pokroju gronostaja. Głodny ssak, o bardzo wysokim metabolizmie, potrzebujący cały czas energii, nie może sobie pozwolić na pozostawienie napotkanej padliny. Co z nią robi? Zjada. Zjada jedną, zjada drugą, zjada trzecią. Trucizna, która powaliła z nóg myszy, zaczyna gromadzić się w organizmie gronostaja. Wątroba zwierzęcia przyjmuje coraz większe ilości, dochodzi do jej zwyrodnienia, białka biorące udział w kaskadzie krzepnięcia krwi, nie mogą zostać wyprodukowane, krew staje się coraz bardziej stężona i zgodnie z prawami fizyki, krwinki zaczynają przechodzić przez ścinę naczyń krwionośnych, powstają obrzęki, wynaczynienia, drapieżnik w końcu pada… Naukowcy z Uniwersytetu w Aarhus w Danii zbadali poziom stężenie rodentycydów antykoagulacyjnych w organizmie łasicy oraz gronostaja. Zbadano 140 przypadkowo schwytanych zwierząt i okazało się, że najczęściej występującą substancją u gronostajów był bromadiolon, którego najwyższe stężenia notowano zazwyczaj jesienią oraz zimą. Można to powiązać z liczniejszym występowaniem gryzoni w osadach ludzkich, gdzie jest cieplej oraz więcej jedzenia, a jak już wcześniej wspomniałem, nie jest to koniecznie pożądane sąsiedztwo.

Gronostaj, fot. By Steve Hillebrand, USFWS [Public domain], via Wikimedia Commons

Długie i cienkie ciało gronostaja europejskiego

Metabolizm gronostajów jest o 50-100% większy niż u normalnie ukształtowanych ssaków o tej samej wadze. Można to przypisać większej powierzchni, a także przyczynia się do tego krótsze futro i niezdolność do osiągnięcia sferycznej pozycji odpoczynku.


Rozwijający się w toku ewolucji wydłużony kształt ciała jest kosztem w zamian za możliwość wnikania do głębokich nor ofiar. Zwiększona zdolność zdobywania zdobyczy, możliwa dzięki wydłużonemu kształtowi i dymorfizmowi płciowemu w wielkości ciała, najwyraźniej rekompensuje bardziej energetyczny koszt bycia długim i cienkim. Informacje na temat gronostajów wskazują, że powierzchnia ciała jest ważnym wyznacznikiem strat ciepła i sugeruje, że efektywność energetyczna odegrała istotną rolę w ewolucji kształtu i wielkości ciała tego zwierzęcia.

Ekologia.pl (Kacper Kowalczyk, Czwórka Polskie Radio)
4.6/5 - (16 votes)
Post Banner Post Banner
Subscribe
Powiadom o
2 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Drapieżnik na końcu łańcucha pokarmowego naprawdę? To nawet nie jest artykuł, a jakaś nieobiektywne narzucanie swojej opini, skupiając sie na obronie tychże biednych szkodników, przesladowanych przez złych łowczych. W artykule o tchórzach bardzo podobna treść, równie infantylne argumenty i ta sama puenta. O kunach juz nie czytam, bo choć szklanej kuli nie mam – wiem co tam będzie napisane.

o czym jest ten twój komentarz? Masz coś przeciw gronostajom, których zapewne nawet nie widziałeś czy artykułom na tej stronie w tej witrynie ogólnie ? A z kunami nie zgadłeś

Nie odchodź jeszcze!

Na ekologia.pl znajdziesz wiele ciekawych artykułów i porad, które pomogą Ci żyć w zgodzie z naturą. Zostań z nami jeszcze chwilę!