Węgorz europejski – opis, występowanie, zdjęcia. Ryba węgorz europejski ciekawostki
Węgorz europejski mimo dekad badań, publikacji tysięcy prac nadal kryje wiele tajemnic, a szczególnie związaną z rozrodem i okresem migracji zarówno z-, jak i do wód słodkich. Jest wpisany na listę zwierząt krytycznie zagrożonych wyginięciem, ale nadal intensywnie eksploatujemy jego zasoby, dlaczego? Czy rzeczywiście podaż i popyt oraz chęć krótkoterminowego zysku ważniejsze są od zachowania populacji? Z jednej strony stoi za węgorzem europejskim orgromny biznes, a z drugiej ichtiolodzy, ekolodzy – czy możliwy jest kompromis czy to tylko pozorne działania, a interes wspólny?
Czy na pewno taki węgorz jest europejski?
W słowie wstępnym wspomniałem o trudnościach z odkryciem i dokumentacją zachowań rozrodczych i migracyjnych, szczególnie w środowisku naturalnym, jednak w przypadku węgorza bardzo wiele rzeczy pozostaje nadal w sferze domysłów, czy jak kto woli mniej lub bardziej prawdopodobnych teorii. Faktycznie i tu pojawia się pierwsza wątpliwość, czy rzeczywiście urodzony po drugiej stronie oceanu jest Europejczykiem?
To dość przewrotne pytanie o pochodzenie węgorza europejskiego albowiem obcując z przyrodą rzadko zastanawiamy się nad tym, skąd ten czy inny gatunek przybył. Zazwyczaj przyjmujemy rzeczy takimi jakie są, a jednak w tym wypadku historia ma swój początek…około 100 milionów lat temu, kiedy pojawili się pierwsi przodkowie Anguilliformes zasiedlając wówczas wody współczesnego Pacyfiku oraz Morza Tetydy, znajdującego się między Gondwaną i Laurazją (pozostałością po Morzu Tetydy jest Morze Śródziemne, Morze Czarne i Morze Kaspijskie). Początkowo cykl życiowy wszystkich gatunków węgorzokształtnych był związany wyłącznie ze środowiskiem morskim. Jednak, według najnowszych badań, około 20 milionów lat temu nastąpiła ostateczna specjacja i rodzina Anguillidae stała się rybami katadromicznymi. Niemniej najstarsze szczątki kopalne znalezione na terenie Europy datuje się na 50 milionów lat, więc rodzi się pytanie, skoro zmiana trybu życia nastąpiła dużo później, to skąd kopaliny Anguilla z wcześniejszego okresu? W tym wypadku można to zjawisko wytłumaczyć długim okresem przystosowania ewolucyjnego, który de facto trwał niemal 30 milionów lat, a wymarli już przodkowie węgorzy zamieszkujących obecny Atlantyk, pozostawili po sobie tylko dwa oddzielne gatunki – węgorza europejskiego i amerykańskiego. Jednak wracając do pytania postawionego powyżej o pochodzenie tj. jak i dlaczego zasiedlił obecne tereny? Istnieją cztery teorie dotyczące możliwej migracji węgorza europejskiego: przez Morze Tetydy, wokół Przylądka Dobrej Nadziei, przez korytarz w Ameryce Cantranej oraz drogą Arktyczną. Większość wcześniejszych publikacji wskazuje jako najbardziej prawdopodobną na wędrówkę przez Morze Tetydy, argumentując, że silne prądy zachodnie umożliwiły przypadkowe przedostanie się leptocefali do wód formującego się Atlantyku. Biorąc pod uwagę dryf kontynentalny i bardzo niestabilne warunki, w tym regionie, w końcowym oligocenie i początkowym miocenie, wydaje się, że larwy węgorza europejskiego miały bardzo nikłe szanse na przeżycie takiej podróży. Dodatkowo odtworzony układ prądów wykazał, że ze względu na zbliżanie się Afryki do Europy (powstały m.in. Alpy) i Indii do Azji (wówczas powstały Himalaje), zachodni prąd zatokowy kierował się wzdłuż wschodniej części Afryki, więc młode węgorze zostałyby wyrzucone w okolicach Przylądka Dobrej Nadziei. Teoria migracji, nawet dorosłych osobników, poniżej Zwrotnika Koziorożca, również wydaje się mało prawdopodobna ze względu na panujące tam warunki i termikę wody. Droga Artktyczna wydawałaby się ciekawą alternatywą, gdyby nie odległość, nawet dla dorosłych osobników. Zostaje zatem ostatnia ścieżka, która umożliwiłaby kolonizację Atlantyku – przez przesmyk Ameryki Centralnej. Według opracowań istniał wówczas, 1500 m pod powierzchnią wody, bardzo silny wschodni prąd skierowany w kierunku Ameryki. Korzystając z tego udogodnienia węgorze odbywały wędrówkę przez Pacyfik i odbywały tarło po drugiej stronie kontynentu, tam gdzie prąd uległ rozproszeniu i panowały korzystne warunki. Kolejnym argumentem, prócz badań filogenetycznych, przemawiającym za ta drogą migracji jest fakt, że ostateczna specjacja na katadromiczny tryb życia nastąpiła około 20 milionów lat temu, a wówczas droga przez Morze Tetydy była zamknięta. Niemniej, możliwe jest, że dorosłe osobniki korzystały w przeszłości z wielu korytarzy migracyjnych, czego dowodem mogą być szczątki przodków rodzaju Anguilla znalezione w Europie.
Mogły również zasiedlać nowe tereny, tworząc lokalne populacje, ale niestety ze względu na zmiany środowiskowe spowodowane ruchem płyt tektonicznych zanikały. Dlaczego migrowały? Z kilku powodów m.in. mogła mieć na to wpływ konkurencja pokarmowa, zanikanie miejsc odrostowych czy naturalne zwiększanie zasięgu gatunku. Najnowsze badania genetyczne wskazują, że zarówno węgorz amerykański jak i europejski mają wspólnego przodka, którego żyjący przedstawiciel występuje u wybrzeży południowo wschodniej Afryki i na Madagaskarze tj. Anguilla mossambica (dał również początek węgorzowi japońskiemu). W tym miejscu należałoby zadać pytanie – co się stało, że mimo wspólnego przodka mamy dwa różne gatunki węgorzy atlantyckich.
Wyjaśnienia należy szukać około 10 milionów lat wstecz, kiedy po złączeniu obu Ameryk układ prądów się zmienił i powstał prąd Zatokowy, dzięki któremu, część larw wyniesiona zastała ku wybrzeżom Afryki Północnej i Europy. Jeszcze do niedawna uważano, że leptocefale docierające do naszych wód, to tak naprawdę „zagubione” larwy węgorza amerykańskiego. Jednak badania genetyczne rozwiały ponad wszelką wątpliwość, że mamy do czynienia z odrębnym gatunkiem. Co ciekawe, poczynając od Arystotelesa, po Karola Linneusza przyrodnicy przedstawiali różne teorie powstania węgorzy m.in. taką, że młode osobniki wyłaniają się z mułu, czy, że stworzenia te mnożą się poprzez pocieranie o skały, a także, że rodzą się ze szczególnej majowej rosy, oraz taką, że są żyworodne. Powodem tego był brak schwytania tarlaków, ponieważ właściwy rozwój gonad następuje dopiero podczas wędrówki tarłowej. Dopiero pod koniec XIX wieku, młody, zdolny student medycyny Zygmunt Freud, znalazł „coś” co przypominało gonady męskie u jednego z osobników złowionych w morzu (podobno to pierwsza publikacja Freuda). W 1897 potwierdzono obecność w pełni wykształconych gonad u samca pozyskanego z wód Zatoki Meksykańskiej. Jednak dalej nie było wiadomo gdzie się odbywa tarło. W 1904 roku Johannes Schmidt, duński oceanograf i biolog, dostał pracę na „Thorze”, statku badającym zwyczaje lęgowe ryb o znaczeniu spożywczym, takich jak dorsz i śledź. Pewnego dnia na zachód od Wysp Owczych w jednym z trałów pojawiła się larwa węgorza europejskiego Anguilla anguilla. Podczas kolejnych prac zauważył, że im dalej od europejskiego wybrzeża, łowione są mniejsze larwy (wcześniej leptocefale scharakteryzowano jako oddzielny gatunek) i stąd wysnuł, skądinąd, słuszne założenie, że tarło odbywać się musi w oceanie tj. Morzu Sargassowym. Teorię niezbicie poparto ponad 70 lat później (!) łowiąc 10 mm larwy węgorza w sieci planktonowe. Dotychczas zresztą, mimo posiadania wiedzy i sprzętu, nie udało się zaobserwować naturalnego tarła węgorzy (było doniesienie o zarejestrowaniu, jednak dość sceptycznie podchodzę do takich rewelacji), a jedynie w warunkach sztucznych. Wracając do pytania tytułowego – myślę, że zdecydowanie na miano prawdziwego Europejczyka zasłużył, mimo indopacyficznych korzeni.

Rozmiar ma znaczenie, czyli o wyglądzie węgorza europejskiego i nie tylko
Zastanawiając się jak nie zanudzić czytelnika opisem wyglądu zewnętrznego węgorza, postanowiłem stosować cechy porównawcze z jego pobratymcami tj. innymi gatunkami należącymi do rodziny Anguilla odbywającymi wędrówki tarłowe do morza (jest ich 16 i trzy podgatunki, podczas gdy wszystkich Anguilliformes jest…ponad 800 gatunków). Wówczas uświadomiłem sobie, że różnice w budowie są bardzo nieznaczne np. ilość i układ zębów znajdujących się na lemieszu. Przecież nikt przy zdrowych zmysłach wyjąwszy węgorza z wody nie będzie mu zębów liczył. Z kolei porównując węgorza do kongera i mureny również pozbawione jest głębszego sensu, bowiem mimo wspólnego pochodzenia, przez miliony lat ewolucji stały się zupełnie innymi rybami. Zatem nie pozostaje mi nic innego, jak przedstawić Państwu bardzo skrócony opis wyglądu dorosłego węgorza, albowiem wyszedłem z założenia „koń, jaki jest, każdy widzi” – ale czy na pewno? Jako, że sam bohater trzykrotnie podczas swego życia zmienia środowisko, chwilowo skupię się na opisie słodkowodnego periodu, czyli wówczas, gdy go najczęściej możemy spotykać. Zależnie od warunków bytowania ubarwienie grzbietu od niemal czarnego, przez szare, aż do oliwkowego. Brzuch jasniejszy, kremowy, a niekiedy żółty. Ciało wydłużone, wężowate, w przekroju poprzecznym prawie okrągłe, jedynie w odcinku ogonowym nieco spłaszczone. Płetwy nieparzyste tzn. ogonowa, odbytowa i grzbietowa, połączone w jedną całość. Brak płetw brzusznych. Otwór gębowy końcowy, uzbrojony drobnymi haczykowatymi zębami – tak na marginesie starsi wędkarze wiedzą, co znaczyło łowić węgorza „na pończochę”, choć przyznam, że podbieranie żonie lub matce rajstop wiązało się z dużym ryzykiem awantury. Ciało pokryte znaczną ilością śluzu, który nie dość, że spełnia funkcję hydrodynamiczną i bakteriostatyczną (jak u większości ryb, także chroni przed m.in. pasożytami), ale także odpowiednio nawilża skórę, umożliwiając wymianę gazową (zarówno w wodzie jak i poza nią), mogącą pokryć niemal połowę zapotrzebowania tlenowego węgorza. Pod warstwą wspomnianego wcześniej śluzu znajdują się bardzo drobne, głęboko osadzone, elipsoidalne łuski. Węgorz nie jest najlepszym wzrokowcem, zwłaszcza podczas życia w wodach śródlądowych, jednak ma jeden z najbardziej czułych „nosów” w świecie ryb. W poprzednim artykule dotyczącym suma europejskiego, opisywałem budowę i funkcję rybiego węchu, jednak warto wspomnieć, że u węgorzy w wyjątkowo długim przewodzie nosowym, liczba pojedynczych lamelek może dochodzić do stu, a nadto ma najbardziej wrażliwy węch na niektóre substancje np. alkohol fenyloetylowy – dla przykładu pstrąg tęczowy i człowiek wyczuwają zapach owego alkoholu, który de facto jest syntetycznym tworem, wykorzystywanym w kosmetyce (ma zapach różany), w stężeniu 10-9, natomiast węgorz 2,9×10-20 (czyli w dużym uproszczeniu o stężeniu trzy setnotrylionowe mola…ufff).
Wrażliwy węch jest wspomagany przez dobrze rozwiniętą linię boczną i niezwykłe zdolności do elektrocepcji oraz wahań temperatury – węgorz europejski, podobnie jak sum, choć nie w takiej mierze, potrafi również wykorzystywać zmysł elektrolokacji swojej ofiary, a co jeszcze bardziej ciekawe potrafi wykryć zmiany temperatury wynoszące 0,03°C. Tu jedna uwaga – wszyscy lub niemal wszyscy, słyszeliśmy o węgorzu elektrycznym, który w rzeczywistości nawet krewniakiem Anguillidae nie jest, a swoją nazwę zawdzięcza pokrojowi ciała i obecności narządów elektrycznych (właściwa nazwa to strętwa). Jednak wracając do naszego bohatera; zazwyczaj lubujemy się w wynajdywaniu największe, najmniejsze oraz wszelkiego rodzaju określeniami zawierającymi przedrostki „naj”. Węgorz ma ich kilka, jak najdłuższa wędrówka (o tym trochę później), najlepszy nos, ale zarówno jako wędkarz oraz ichtiolog zawsze zwracam uwagę na rekordy wielkości (zawsze marzymy nad wodą o złowieniu wielkiej ryby – no czasem złowieniu czegokolwiek). Otóż największy węgorz europejski złowiony w Polsce mierzył sobie 144 cm przy masie 6,43 kilograma i zapewne była to samica (aczkolwiek nieoficjalne dane wskazują na większe osobniki osiągające ponad 170 cm, a literatura podaje, że mogą osiągać nawet 200 cm i masę 9 kg). Związane jest to z dymorfizmem płciowym, bowiem, tak naprawdę jedyną cechą umożliwiającą „zwykłemu zjadaczowi chleba” (i nie tylko) przeżyciowo rozróżnić samca od samicy jest wielkość; samce rosną dużo mniejsze i z powodzeniem można założyć, że ryba mająca powyżej 40 cm długości całkowitej ciała jest samicą. Nadto, warunkach naturalnych (bez zarybień) samce w znakomitej większości utrzymywały swoje stanowiska w przejściowych, często słonawowodnych odcinkach rzek, lub jak w przypadku naszych wód Zatoki Gdańskiej czy Puckiej, a nie dziesiątki czy setki kilometrów w górę rzeki. Inną ciekawostką, o ile można to zjawisko tak nazwać, jest toksyczność krwi węgorza. Zawiera bowiem niebezpieczną dla ssaków ichtiotoksynę, wykazującą działania neuro i cytotoksyczne, prowadzącą do zaburzeń pracy serca, drgawek, rozpadu czerwonych krwinek, czy zmniejszenia krzepliwości krwi. Jednak podczas obróbki termicznej, powyżej 58°C następuje dezaktywacja właściwości toksycznych (badania poziomu toksyczności krwi węgorza odbywały się na zwierzętach poprzez wstrzyknięcie wyciągu z surowicy krwi…pozwólcie, że nie będę tego komentował).

Od strumieni, aż do morza, czyli o tym gdzie spotkamy węgorza europejskiego
I tu w zasadzie mógłbym skończyć opis, ponieważ to określa możliwości adaptacyjne tej ryby. Niemniej cały czas operujemy w czasie, gdy węgorz przybył do wybrzeży Europy, po pierwszej swojej morskiej przygodzie, a jeszcze nie wraca na tarło. Jednak nasza ryba ma swoje preferencje siedliskowe i są to zazwyczaj ciepłe wody stojące lub wolno płynące zachodniej i środkowej Europy, ze znaczna ilością nanosu i roślinności. Nie bez znaczenia jest znaczna ilość kryjówek, które węgorz uwielbia (czasem wystarczy wrzucić zwykłą rurę PVC i poczekać kilka dni, a węgorz w niej się pojawi, oczywiście pod warunkiem że występuje w danym cieku czy zbiorniku). W ciągu dnia przebywa w najgłębszych partiach litoralu, unikając światła. Jednak z nadejściem burzy jego aktywność znacznie wzrasta i okres intensywnego żerowania może być rozciagnięty niemal na całą dobę (w przypadku braku ekstremalnych zdarzeń jak burza, czy nagłe podniesienie wód, węgorz najintensywniej żeruje w godzinach nocnych), gdzie wówczas penetruje wszystkie strefy zbiornika/rzeki.
Wędrówką życie węgorza europejskiego jest, czyli zapiski z podróży
Wydawałoby się dość prozaicznym zadaniem opisanie cyklu życiowego węgorza, bowiem w większości opracowań, zarówno tych dostępnych w internecie, jak i książkowych, nasz bohater przechodzi trzy transformacje podczas swojego życia, czyli oceaniczną, gdy jako larwa przedostaje się wraz z prądami do wybrzeży Europy i Afryki, śródlądową, związaną z przygotowaniem do dalekiej podróży na tarliska i wreszcie trzecią, obejmującą migrację rozrodczą i śmierć. Wszystko wydaje się dość jasne, poza jednym słowem, które łączy wszystkie materiały – „prawdopodobnie”. W przypadku węgorza, mimo dziesiątek lat badań, użycia nowoczesnego sprzętu, wiele rzeczy zostaje dotychczas niejasnych jak choćby głębokość na której odbywa się tarło, sposób migracji, czy odżywianie się larw. Pozwolę sobie zatem przedstawić małe podsumowanie moich poszukiwań wśród starszej i nowszej literatury, choć przyznam szczerze, że tu też miałem wątpliwości, od którego momentu opis zacząć. Niemniej wybór padł na końcowy, trzeci etap w życiu węgorza europejskiego.
Po spędzeniu w wodzie słodkiej 9 – 18 lat, w przypadku samic, 6 – 12 lat w przypadku samców (choć tu uwaga, o której wcześniej wspomniałem – samce w większości przebywają w estuariach lub słonawowodnych zatokach, ale i tu kolejne wtrącenie – samice w wodach o niskim zasoleniu jak Zatoka Pucka mogą pozostać przez cały okres zanim wyruszy w podróż) nasza jedyna katadromiczna ryba podejmuje „drogę ku przeznaczeniu” – chyba, że została wpuszczona do bezodpływowego bajorka czy sadzawki, wówczas może dożyć naprawdę sędziwego wieku, bowiem według The Local najstarszy znany osobnik pochodził ze Szwecji i miał 155 lat, aczkolwiek w różnych opisach wiek najdłużej żyjących węgorzy oscyluje między 68, a 88, co i tak robi wrażenie. Jednak ad rem, wędrówka ma zazwyczaj miejsce od sierpnia do grudnia, choć w miejscach oddalonych bardziej od wód morskich, pierwsze spływające węgorze obserwowano już w maju (nawet wczesną wiosną, ale nie ma to charakteru ciągłej migracji). Migracja jest ściśle związana z warunkami środowiskowymi jak wahania poziomów wody, temperatura wody, czy ilości światła docierającego w głąb zbiornika lub cieku.

Najbardziej intensywna ma miejsce w ciepłe burzowe dni, kilka dni po pełni księżyca, przy stabilnych warunkach wodnych tzw. woda normalna (średni stan wody dla pory roku z wielolecia) lub nieznacznie podwyższonych. Jednak badania nad populacją węgorza z różnych części Europy wskazują na pewne różnice, ponieważ w wodach Norwegii i Szwecji, wysokie średnie przepływy (czyli wysoki poziom wód rzeki) pomiędzy sierpniem, a październikiem oraz niskie średnie temperatury wody w lecie, znacznie przyspieszały migrację, natomiast przy niskich stanach wody i wysokich temperaturach migracja była znacznie opóźniona. W wodach środkowej Europy, w tym w Polsce, węgorze podczas wysokich stanów średnich zaprzestawały wędrówki i ponownie żerowały (z kolei inne badania wskazują na znaczne przyśpieszenie migracji podczas „małych powodzi”). Fakt ten można wytłumaczyć adaptacją do lokalnie panujących warunków środowiskowych oraz różnicami w klimacie, wszak na poznanie i „poczucie” wody ryby mają kilka, kilkanaście lat (kolejny dowód jak bardzo plastyczną rybą jest węgorz). Zdarzało się również i to nie rzadko, że u srebrnych węgorzy łowionych u wybrzeży Polski notowano obecność świeżego pokarmu w żołądkach, co było sprzeczne z wcześniejszymi założeniami. Niewykluczone jest, że to rodzaj swoistej pauzy w wędrówce i konieczności uzupełnienia strat energii wynikających ze zmiany środowiska na słonowodne. Z drugiej strony zmiany w metabolizmie oraz zwiększenie produkcji hormonów gonadotropowych to proces stopniowy, więc osobniki, które na stałe pozostały w wodach o niskim zasoleniu (niemigrujące do rzek), nie miały wystarczającego impulsu w postaci zmiany warunków i zaprzestania żerowania (mimo srebrnej szaty; poza tym zasolenie u naszych wybrzeży jest bardzo zbliżone do stężenia płynów fizjologicznych wewnątrz ryby, a w pewien sposób szok osmotyczny również stanowi sygnał do dalszych zmian).
Niestety nie wiemy jaki procent spływających węgorzy z wód śródlądowych dociera do morza, ale także jaka jest rekrutacja, czyli ile wstępuje drogą naturalną. Dlaczego o tym wspominam? Ponieważ, według badań, polegających na znakowaniu srebrnych węgorzy, uprzednio wprowadzonych do wód jako podchowany narybek z hodowli, odłowionych ponownie w przeciągu 3 do 12 miesięcy, żadna z ryb nawet nie zbliżyła się do cieśnin duńskich. U wszystkich migrujących na tarło węgorzy zanotowano znaczny spadek długości i masy ciała, a więc niemożliwym jest aby dotarły do Morza Sargassowego (niektórzy naukowcy uważają, że Bałtyk jest pułapką dla wielu migrujących gatunków). Jako najbardziej prawdopodobną przyczynę (i tutaj znowu proszę zwrócić uwagę na słowo) podaje się brak „imprintingu”, czyli zapamiętania charakterystycznych cech środowiska (prądy, zmiana zasolenia, pole magnetyczne itp.) drogi powrotnej.
Wróćmy do głównego wątku i założenia, że jednak uda się pokonać wszelkie przeszkody i dotrzeć na miejsce tarła. Po dotarciu do wód morskich, wydzielane przez ryby do wody tzw. feromony inicjujące zapoczątkowują proces dojrzewania płciowego. W tym czasie produkcja hormonów gonadotropowych znacznie wzrasta i powiększa się masa gonad. Następują również zmiany w wyglądzie zewnętrznym tj. ubarwienie ciała zmienia się na srebrzystostalowe, głowa ulega wydłużeniu, a oczy znacznie się powiększają (wszystkie zmiany morfologiczne, mają za zadanie umożliwić rybie jak najlepsze „wtopienie się” w otaczające środowisko i unikanie drapieżników). Dystans, jaki mają do pokonania spływające węgorze, oscyluje pomiędzy 5, a 10 tysiącami kilometrów, zależnie od miejsca rozpoczęcia wędrówki. Dotychczas nie udało się zaobserwować w naturze pełnej trasy i czasu migracji, a zatem rodzi się kolejne pytanie: skąd wiadomo jak szybko i którędy? W rzeczy samej kolejny raz „na usta ciśnie” się słowo – prawdopodobnie, jednak tu w sukurs idą wieloletnie badania w warunkach laboratoryjnych, jak i w środowisku naturalnym. Doświadczenia przeprowadzone w specjalnych tunelach wykazały, że węgorze mogą płynąć bez przerwy przez ponad 170 dni pokonując odległość od 22 do 42 kilometrów na dzień, podczas, gdy rezultaty badań terenowych wskazywały na większe zróżnicowanie osiąganych odległości od 3 do 47 km w ciągu dnia (według starszych danych zakres wahał się od 12 do 50, aczkolwiek wówczas doświadczenie trwało zaledwie kilka dni). Trzeba również pamiętać o tym, że podczas badań w warunkach kontrolowanych nie uwzględniono czynników stresogennych jak chociażby drapieżniki, czy wędrówek pionowych. Jednak i te wyniki pozwoliły nieco rozjaśnić obraz zmian fizjologicznych zachodzących w ciele ryby podczas tak długiej podróży. Okazało się, że po 150 dniach ciągłego płynięcia w temperaturze 18°C średnia masa spadła o 20%, gdzie według wcześniejszych teoretycznych wyliczeń wystarczyłoby to w nadmiarze do osiągnięcia tarlisk w Morzu Sargassowym.
Niemniej, zderzenie teorii z praktyką może mieć różne oblicza i w tym wypadku niestety nie potwierdzono uprzednich założeń. Ostatnie dane uzyskane od ryb zaopatrzonych w specjalne znaczki, które rejestrowały ciśnienie, głębokość, temperaturę oraz natężenie światła wykazały, że węgorze wypuszczone (wcześniej złowione i uwolnione w tym samym miejscu) u wybrzeży Szwecji przy wypływie z Morza Bałtyckiego, najpierw kierowały się na północ do Morza Norweskiego, następnie północno – zachodniego Atlantyku, by ostatecznie podjąć wędrówkę w kierunku Azorów, co jest zgodne z wcześniejszymi obserwacjami. Ryby uwolnione u wybrzeży Niemiec wybrały różne drogi migracji – jedną była podróż przez Morze Północne, a drugą Kanał La Manche. Z kolei węgorze płynące od wybrzeży Francji oraz Irlandii niemal natychmiast, skierowały się na południowy zachód (region Azorów). Z zachodniej części Morza Śródziemnego ryby migrowały przez Cieśninę Gibraltarską, aż do wód oceanicznych. Nadto, wykazano, że węgorze migrujące wzdłuż szelfu kontynentalnego poruszały się nieco wolniej od tych w otwartych wodach oceanicznych, a podczas wędrówek pionowych (w dzień głęboko, zależnie od regionu węgorze migrowały nawet 800 m pod powierzchnią, a w nocy bliżej powierzchni ok. 50 m – uważa się, że w Bałtyku węgorze w dzień nie migrują), północna populacja (choć może to nie za szczęśliwe określenie z punktu widzenia genetyki, ale chodzi o ryby wypuszczone u wybrzeży Szwecji), doświadczała ekstremalnych temperatur bliskich 0°C (ryby migrujące przez Morze Norweskie), natomiast ta wędrująca z południowych regionów przebywała w stabilnych warunkach (Morze Celtyckie ok 9°C, natomiast Morze Śródziemne 13,5°C). Dlaczego o tym wspominam?

Mimo, że węgorz jest uważany za najefektywniej pływającą rybę (jego sposób poruszania się umożliwia nawet 6 krotnie lepsze wykorzystanie zapasów energii niż np. łososiowi), żadna z ryb, nim utraciła znaczek, nie osiągnęła celu. Co więcej najdłużej obserwowany osobnik przebył drogę niemal 7000 km w ciągu 280 dni, a mimo to do miejsca docelowego musiałby pokonać jeszcze prawie 4000 km. Zatem jak to możliwe, że ryby dopływają na miejsce tarła o czasie i skąd wiadomo kiedy ono następuje? Mimo, że nie zaobserwowano naturalnego tarła, to jednak naukowcom z kilku krajów, w tym z Polski, udało się przeprowadzić rozród w warunkach kontrolowanych i uzyskać żyjące larwy (co prawda najdłużej przetrzymywano larwy przez 3 tygodnie po tym okresie wszystkie snęły). Pozwoliło to na obserwację rozwoju zarodka, określenie czasu od zapłodnienia do wyklucia, jak i poznanie cech morfo- i biometrycznych. Z kolei wyznaczenie terminu najliczniejszego pojawiania się świeżo wyklutych larw, pozyskiwanych w Morzu Sargassowym, umożliwiło poznanie długości trwania rozrodu, a także jego szczytowy moment. Na podstawie tych danych można stwierdzić, że tarło węgorza ma miejsce od końca grudnia do połowy maja, ze szczególnym nasileniem pod koniec lutego. Zestawiono i porównano uzyskane rezultaty i okazało się, że…z jednej strony węgorze przypływają na tarło za późno, z drugiej zaś, za wcześnie – termin pojawienia się maksymalnej liczby larw nie był skorelowany z przybyciem ryb na tarliska.
Przedstawiono kilka teorii wyjaśniających takie zjawisko: jedna z nich mówi, że ryby z odleglejszych miejsc nie rozradzają się w Morzu Sargassowym, tylko w innych, nieznanych dotąd miejscach. Kolejna opowiada się za tym, że tylko te węgorze, które dotrą na czas mogą się rozmnożyć, a reszta ginie. Poniekąd zaobserwowano, że największe osobniki, płyną najszybciej i rzeczywiście są w stanie dotrzeć w lutym na tarliska, co niejako jest zgodne z teorią doboru naturalnego (jednak w tym wypadku, na tarło docierałyby ryby tylko z zachodniego wybrzeża Europy). Jednak, wychodząc z założenia o zaskakiwaniu nas przez przyrodę i niesamowitym zdolnościom przystosowawczym ryb (odsyłam do artykułu o pstrągu tęczowym) osobiście skłaniam się ku innemu wyjaśnieniu. Być może populacja węgorza europejskiego wykształciła podwójna strategię rozrodcza polegającą na tym, że część ryb faktycznie dociera na miejsce tarła o czasie, a druga podchodzi do niego dopiero w następnym roku. Takie rozwiązanie zabezpiecza gatunek przed nieoczekiwanymi zmianami środowiskowymi i braku odpowiedniej efektywności tarła, co z ekologicznego punku widzenia jest w pełni uzasadnione, a co więcej obserwowane np. u łososiowatych, gdzie część populacji nie migruje tzw. samce satelitarne, zabezpieczając pulę genową in situ. Z fizjologicznego punktu widzenia, węgorze migrujące z Północy przez długi okres przebywają w wodach o bardzo niskich temperaturach, co znacznie spowalnia metabolizm, dojrzewanie gonad, ale także tempo przemieszczania się, co umożliwiłoby im odbycie dalszej wędrówki i przystąpienie do rozrodu w następnym roku. Sam akt tarła odbywa się na głębokości…i tu również sprawa nie jest jasna, ponieważ wartości zawarte w opracowaniach sięgają od ok 200 m do 6000 m pod powierzchnią wody. O ile komórka jajowa jest w stanie przetrwać nawet wyższe wartości ciśnienia, o tyle plemnik już niekoniecznie – podczas badań nad rozrodem węgorza uzyskaną ikrę przetrzymywano w zwykłych aparatach inkubacyjnych bez odtwarzania warunków wysokiego ciśnienia i z powodzeniem uzyskiwano wylęg, aczkolwiek kolejne eksperymenty wskazały, że na lepszą przeżywalność ikry jak i wylęgu, ma wpływ ograniczony dostęp światła. Niemniej złożona i zapłodniona unosi się ku powierzchni wody z prędkością 2 m na godzinę przez dwa dni do momentu wyklucia (jedna samica możę złożyć nawet 6 mln jaj o średnicy 0,8 mm). Nowo wykluta larwa mierzy sobie ok 3 mm i zaopatrzona jest w woreczek żółtkowy. To stadium nosi nazwę preleptocefalus i trwa do momentu rozpoczęcia pobierania egzogennego pokarmu. Proces odżywiania endogennego, czyli korzystania z zapasów zgromadzonych w woreczku żółtkowym wynosi ok 6 dni. W tym okresie larwa bardzo intensywnie przyrasta powiększając swoje wymiary dwukrotnie.
O ile udało się przeprowadzić tarło w warunkach kontrolowanych i uzyskać larwy węgorza europejskiego, o tyle metod podchowu dotychczas nie opracowano. Głównym problemem jest brak dostatecznej wiedzy, co tak naprawdę leptocefale jedzą. Istnieją dwie główne teorie: pierwsza głosi, że larwy ze względu na dużą powierzchnię ciała, bardzo cienką warstwę zewnętrzną ciała oraz słabo rozwinięty przewód pokarmowy wchłaniają rozpuszczoną materię organiczna całą powierzchnią (DOM – dissolved organic matter), druga – particulate organic matter (POM), stwierdza, że większość nutrientów pochodzi z drobnego pokarmu pobieranego tradycyjnie. Jako, że Morze Sargassowe jest zaklasyfikowane jako wody o charakterze oligotroficznym tj. z mała ilością produkcji pierwotnej, a tym samym mała ilością dostępnego pokarmu, pierwsza teoria wydaje się być uzasadniona. Aczkolwiek budowa anatomiczna (proszę zwrócić uwagę chociażby na zęby) i późniejsze badania, które wykazały obecność resztek kałowych w przewodzie pokarmowym, a także wysoką aktywność enzymów od momentu wyklucia, skłania ku drugiej tezie. Nadto według najnowszych odkryć, stwierdzono, że istotną rolę w diecie larw węgorza odkrywają… mikromeduzy.

Reasumując, uważam, że obie teorie są prawdziwe i wzajemnie się uzupełniają, bowiem ze względu na ubogie i zmienne środowisko oraz konieczność nauki polowania, początkowo leptocefalus może korzystać z całej powierzchni ciała, a następnie wraz z rozwojem przewodu pokarmowego znaczenie obu sposobów się równoważy, z jednym zaznaczeniem, że proporcji o istotności tj. większej roli jaką spełnia dany rodzaj przyswajania jedzenia, nie jest znany lub też zależy od chwilowych warunków jakie panują w wodach oceanu. Wraz z Prądem Zatokowym Golfsztromem, podróż małych larw do wybrzeży Europy trwa od 7 miesięcy do 2 lat, w czasie której odbywają się również wędrówki pionowe. W ciągu nocy spotkać je można na głębokościach 50 m od powierzchni i mniejszej, natomiast w ciągu dnia, skrywając się przed drapieżnikami, spływają w głąb oceanu na kilkaset metrów (nawet do 1000 m). Gdy dotrą do szelfu kontynentalnego (szacuje się, że maksymalnie dociera 0,2% wyjściowej populacji), siedmio, ośmiocentymetrowe larwy zaczynają się przeobrażać w narybek szklisty. Proces ten trwa od 20 do 50 dni, podczas którego proporcje ciała ulegają znacznej zmianie, skraca się długość ciała, a dotychczas listkowaty kształt zmienia się na bardziej owalny. Znajdujące się już w obrębie estuariów rzecznych młode węgorze zaczynają wykazywać reotakcję dodatnią, czyli płyną pod prąd, w górę rzek. Wówczas, u dotąd przezroczystych, następuje pigmentacja całego ciała – wybarwienie się, które w wodach słodkich przybierze formę dorosłego osobnika. Jak wcześniej wspomniałem, w głąb śródlądzia migrują głównie samice, a samce pozostają w obrębie oddziaływania wód morskich. Wędrujące w pełni już ukształtowane, małe węgorze, są w stanie przedostać się nawet w górę wodospadu, wykorzystując mokre skały (dorosłe również potrafią wędrować po zroszonej trawie na niewielkie odległości pomiędzy poszczególnymi akwenami). Po znalezieniu odpowiedniego miejsca do wzrostu tj. starorzecze, jezioro lub inny akwen zaczynają intensywnie żerować i zaczyna się etap tzw. węgorza żółtego. Początkowo żywią się fauną bezkręgową, natomiast wraz ze wzrostem ich dieta zostaje uzupełniona, przez drobne ryby i też okazjonalnie ikrę innych gatunków czy raki w trakcie wylinki. W piątym roku życia ciało węgorza zaczynają pokrywać drobne łuski przy długości niespełna 20 cm. Węgorz rośnie stosunkowo wolno, 3-4 cm rocznie, ale to też zależy od warunków środowiskowych, w tym dostępności pokarmu. Po kolejnych 8 – 10 latach zaczyna się wędrówka powrotna i cały cykl się powtarza.
Węgorz europejski – podsumowanie
Zanim odpowiem na postawione w słowie wstępnym pytania, pozwolę sobie na przedstawienie kilku faktów. Po pierwsze: Obecnie odławiamy 1 % do 3 % narybku montee w stosunku do tego, co łowiliśmy w latach 70 ubiegłego wieku, co wcale nie wynika z zapisów prawa, czy ochrony gatunkowej. Po drugie: Szacuje się, że w najlepszym wypadku, na miejsce tarła dociera 0,1 ‰ ryb, co oznacza, że do rozrodu podejdzie jedna na 10 000 ryb. Po trzecie: Podróż do wybrzeży Europy przeżywa mniej niż 2 ‰ larw, co i tak wydaje się wartością nieco zawyżoną. Po czwarte: Golfsztrom coraz bardziej słabnie i zmienia swój charakter, co oznacza spowolnienie lub brak migracji węgorza (i nie tylko). Po piąte: ze względu na zanikający charakter populacji, węgorz stał się rarytasem nie tylko w Europie, ale również w krajach azjatyckich (Japonia, Chiny), do których eksportujemy narybek szklisty co celów hodowlanych oraz bezpośrednio do konsumpcji – tak, jest to przysmak za którego kilogram trzeba zapłacić więcej niż 1000 euro, a małe węgorzyki są smażone jak frytki (w Europie Hiszpanie i Holendrzy również uwielbiają owo danie…). Po szóste: tamy, zapory i elektrownie wodne skutecznie uniemożliwiają migracje wszystkim gatunkom ryb – aczkolwiek jest światełko w tunelu, bowiem wszędzie na świecie prowadzi się renturyzację rzek – no prawie wszędzie bo w Polsce i Chinach chcemy budować kaskady i zbiorniki zaporowe.
Chyba tu mogę zacząć odpowiadać na zadane pytania: mimo objęcia węgorza w 2007 roku ochroną wynikającą z konwencji waszyngtońskiej, wpisania na listę gatunków krytycznie zagrożonych, nadal będziemy pozyskiwać narybek dopóki się jego zasoby nie skończą, ponieważ popyt rodzi podaż, zwłaszcza jeśli jest to towar ekskluzywny. Istnieje również alternatywne rozwiązanie: uda nam się odtworzyć populację na tyle i zalać rynek dużą ilością narybku, aż w końcu przestanie być towarem delikatesowym…choć to mniej prawdopodobne. Czy możliwe jest pogodzenie interesów biznesu, ekologów i ichtiologów? No niestety nie ma złotego środka, a kompromis osiągniemy wówczas gdy wszystkie strony będą niezadowolone, ale…patrząc ze strony czysto finansowej – sprzedanie danego dobra, które cieszy się dużą popularnością, a na dodatek jest ekskluzywne wymaga stałych dostaw, a zatem…ichtiolog i ekolog udaje się do biznesmena i zawierają układ: za pieniądze od sprzedawcy ichtiolog opracuje technologię i ją wdroży, ale w zamian będzie musiał dostarczać srebrne węgorze, ekolog posmutnieje, ale jego warunkiem współpracy będzie zmniejszenie połowów narybku, biznesmen się wścieknie, że musiał ponieść nakłady, ale z drugiej strony będzie miał stałą dostępność produktu.
A tak na zakończenie – jaka przyszłość czeka węgorza europejskiego? Nie wiem, ale zacytuję Maksa „Ciemność, widzę ciemność, ciemność widzę”.
- https://www.illegalwildlifetrade.net/2018/07/27/europes-largest-wildlife-crime-illegal-trade-of-the-european-eel/;
- https://phys.org/news/2016-10-european-eel-migration-uniform-simple.html;
- https://magazyn.salamandra.org.pl/m24a05.html;
- Aoyama J. 2009. Live history and evolution of migration catadromus eels (genus Anguilla). Aqua-BioSci. Monogr. (ABSM). Vol. 2, No. 1, pp 1-42. 2009.;
- Arai T., Otake T., Tsukamoto K. 2000. Timing of metamorphosis and larval segregation of the Atlantic eels Anguilla rostrata and A. anguilla, as revealed by otolith microstructure and microchemistry. Marine Biology, August 2000, Volume 137, Issue 1, pp 39–45.;
- Ayala D.J., Peter Munk, Regitze B. C. Lundgreen, Sachia J. Traving, Cornelia Jaspers, Tue S. Jørgensen, Lars H. Hansen, Lasse Riemann. 2018. Gelatinous plankton is important in the diet of European eel (Anguilla anguilla) larvae in the Sargasso Sea. Scientific Reportsvolume 8, Article number: 6156 (2018).;
- Bonhommeau S., Castonguay M., Rivot E., Sabatié R., Le Pape O. 2010. The duration of migration of Atlantic Anguilla larvae. Fish and Fisheries, Volume11, Issue3 Special Issue: Fisheries Governance September 2010, Pages 289-306.;
- Bonhommeau S., O. Le Pape, D. Gascuel, B. Blanke A.‐M. Tréguier N. Grima Y. Vermard M. Castonguay E. Rivot. 2009. Estimates of the mortality and the duration of the trans‐Atlantic migration of European eel Anguilla anguilla leptocephali using a particle tracking model. Journal of Fish Biology, Volume74, Issue9 June 2009 Pages 1891-1914.;
- Dekker W. (ed) 2002. Monitoring of glass eel recruitment. Netherlands Institute of Fisheries Research, report C007/02-WD, 256 pp.;
- Durif C., S. Dufour P. Elie. 2005. The silvering process of Anguilla anguilla: a new classification from the yellow resident to the silver migrating stage. Journal of Fish Biology Volume 66, Issue4 April 2005 Pages 1025-1043.;
- Jun G. Inoue , Masaki Miya , Michael J. Miller , Tetsuya Sado , Reinhold Hanel , Kiyotaka Hatooka , Jun Aoyama , Yuki Minegishi , Mutsumi Nishida and Katsumi Tsukamoto. 2010. Deep-ocean origin of the freshwater eels. Evolutionary biology. 9 December 2009, Volume 6 Issue 3.;
- Rønquist Knutsen H. 2015. Morphological development of wild leptocephalus larvae of the European eel (Anguilla anguilla). Master thesis on Department of Biology, Norwegian University of Science and Technology.;
- Lowe R.H. 1952. The Influence of Light and Other Factors on the Seaward Migration of the Silver Eel (Anguilla anguilla L.). Journal of Animal Ecology Vol. 21, No. 2 (Nov., 1952), pp. 275-309.;
- Munk P., Hansen M.M., Maes G.E., Nielsen T.G., Castonguay M., Riemann L., Sparholt H., Als T.D., Aarestrup K., Andersen N.G., Bachler M. 2010.;
- Oceanic fronts in the Sargasso Sea control the early life and drift of Atlantic eels. Proceedings of the Royal Society. 23 June 2010 Vol. 277 Iss. 1700.;
- Near T.J., Ron I. Eytan, Alex Dornburg, Kristen L. Kuhn, Jon A. Moore, Matthew P. Davis, Peter C. Wainwright, Matt Friedman, W. Leo Smith. 2012. Resolution of ray-finned fish phylogeny and timing of diversification. PNAS August 21, 2012 109 (34).;
- Righton D., Westerberg H., Feunteun E., Økland F., Gargan P., Amilhat E., Metcalfe J., Lobon-Cervia J., Sjöberg N., Simon J., Acou A., Vedor M., Walker A., Trancart T., Brämick U., Aarestrup K. 2016. Empirical observations of the spawning migration of European eels: The long and dangerous road to the Sargasso Sea. BEHAVIORAL ECOLOGY. Vol 2, No. 10, 05 October 2016.;
- Teng H.Y., Yeong-Shin Lin, Chyng-Shyan Tzeng. 2009. A New Anguilla Species and a Reanalysis of the Phylogeny of Freshwater Eels. Zoological Studies 48(6): 808-822 (2009).;
- „World's oldest eel dies in Swedish well". The Local. 8 August 2014.;
- Van Ginneken V.J.T., Maes G.E. 2005. The European eel (Anguilla anguilla, Linnaeus), its lifecycle, evolution and reproduction: a literature review. Rev Fish Biol Fisheries (2005) 15:367–398.;
- Vøllestad L. A., B. Jonsson, N. A. Hvidsten, T. F. Næsje, Ø. Haraldstad, J. Ruud-Hansen. Environmental Factors Regulating the Seaward Migration of European Silver Eels (Anguilla anguilla). Canadian Journal of Fisheries and Aquatic Sciences, 1986, 43(10): 1909-1916.;
- Westin L. 2003. Migration failure in stocked eels Anguilla Anguilla. MEPS 254:307-311 (2003).;







Świetny opis z ichtiologii węgorzy europejskich, ale jednej sytuacji nie opisano, a mianowicie gdzie i w jaki sposób są zapładniane samice węgorzy europejskich. Zdaje mi się, że wiem, gdzie i w jaki sposób, i jak to wygląda pod wodą gdy są zapładniane samice europejskich węgorzy. Od kilkunastu lat szukałem potwierdzenia moich obserwacji. To niemożliwe abym tylko ja miał taką wiedzę. W przeciągu 50 lat stażu nurkowego w tym 45 letniego stażu nurkowania w aparatach na sprężone powietrze, podczas około 4000 nurkowań, widziałem to tylko kilka razy, miałem szczęście widzieć to osobiście i raz nawet ze świadkiem, którego namówiłem na wspólne nurkowanie. Myślałem, że nie jest to tajemna wiedza i w opracowaniach naukowych jest to opisane. Aktualnie już od dwóch lat nie nurkuję w pełnym sprzęcie, a jeżeli już to tylko w sprzęcie tzw. ABC (płetwy, maska i fajka oddechowa), mam teraz więcej czasu i możliwości szukania wiadomości na ten temat związany z węgorzami, aby potwierdzić moje obserwacje. Jako instruktor nurkowania miałem styczność z setkami płetwonurków w całej Polsce i za granicą, żaden z nich nie widział tego co ja i nie znalazłem wyjaśnienia tego co ja widziałem związanego z węgorzami. Jestem przekonany, że to co widziałem kilka razy było związane z zapładnianiem samic węgorzy. Coraz częściej myślę, że to może być jednak wielka niewiadoma i niepowszechna wiedza i nie ma opracowań na ten temat. Chciałbym aby zainteresowani dowiedzieli się, że to właśnie ja odkryłem gdzie i w jaki sposób są zapładniane samice węgorza. Jak to mogę upublicznić.
Świetny, wyczerpujący wpis.
Mój znajomy złapał na Mazurach węgorza o zielonej barwie. Pierwszy raz coś takiego widziałem.